Tolerancja na szlaku...
Tolerancja na szlaku...
Jak tam u Was na szlaku z tolerancją wobec innych turystów. Często słyszę opinię, głównie na temat czyjegoś ubioru, albo jak to się zwykle mówi, klapkowiczów, stonki, czy niedzielnych turystów. Bo mi osobiście to takie osoby zupełnie nie przeszkadzają i mam do nich stosunek obojętny. Zawsze sobie to tłumaczę na wiele sposobów, przede wszystkim to jak kogoś nie znam to go nie oceniam na pierwszy rzut oka. Może po prostu tak mu wygodnie i tak lubi, może jest pierwszy raz w górach i dopiero się uczy, sam jak zaczynałem wiele błędów popełniałem i takie mam do tego podejście. Właściwie to też dużo zależy od miejsca, ale sam ostatnio doszedłem do wniosku, że już nigdy w Beskidy jak nie będzie śniegu, to w butach za kostkę nie pójdę. Na wyrypę pierwszy raz poszedłem w butach przed kostkę i czułem się genialnie. Zamierzam sobie kupić jakieś nowe właśnie, co by po Tatrach w nich śmigać, bo jednak dochodzę do wniosku że te buciory za kostkę, to niewygodne jak cholera i na ciepłe dni to wręcz męka. No ale trochę zboczyłem z tematu. Co do tematu właśnie to powiem jeszcze, że to dużo zależy od terenu, tyle, że w Polsce poza Tatrami nie ma, nie wiadomo jakich gór które wymagałaby nie wiadomo jakiego ubioru, a mimo to odnoszę wrażenie, że jednak Ci ludzie w adidasach są traktowani różnie. Ogólnie najbardziej mnie bawi, cała ta sytuacja odnosząc się do drogi nad Morskie Oko. Bo tam niektórzy wręcz się nabijają z tych klapkowiczów, a wg mnie to oni mają powody do nabijania się z tych co po tym asfalcie w tych górskich butach ciorają. Wiadomo, że gdzieś wyżej dziwnie wygląda człowiek w klapakach czy adidasach zwykłych, ale tak jak mówię ja tu nie mam za bardzo na myśli tych miejsc, tylko raczej zwykłych bardziej zaludnionych miejsc turystycznych, nie tylko w Tatrach...
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 8 razy.
Mnie przerażenie ogarnia, gdy widzę jak ludziom marketingowcy od super hiper ciuchów górskich i butów, w ogóle sprzętu wyprali mózgi. Sama przeszłam przez etap fascynacji markowym sprzętem. Na szczęście minęło mi. Oczywiście, jak przystało na przewodnika mam całą szafę górskich szmatek, kilka par górskiego obuwia, ale oraz częściej używam odzieży non marka. Ciuchy, sprzęt i obuwie nie czyni z Ciebie turysty. Pamiętam jak kilkanaście miesięcy temu po raz pierwszy od lat na Wetlińską założyłam buciki półotwarte, wprawdzie górskie ale jednak sandały. Byłam przerażona, miałam tak osłabioną kostkę, bałam się, że doznam kontuzji. Po prawie roku chodzenia w zwykłych butach po lesie, po spacerowaniu z psem po górach nawet w chodakach i zakładaniu na górskie szlaki butów przed kostkę i sandałów muszę z zadowoleniem stwierdzić, że moje nogi zaczynają dobrze spisywać się.
Zupełnie inna sytuacja jest w bardzo trudnych warunkach pogodowych, przeważnie zimą, tu bywa, że od sprzętu jest uzależnione nasze bezpieczeństwo.
Temat o tolerancji, jestem na szlakach bardzo tolerancyjna. W swoim życiu popełniłam tyle błędów, że nie mam prawa oceniać innych. Są jednak wyjątki. Nie znoszę chamstwa w górach, zwykłego buractwa, bo jak inaczej można określić sytuacje, gdy ktoś w lecie na ternie parku narodowego, na Tarnicy pali grilla? Nie toleruje także histerii u dzieci w górach. Nie płaczu, czasami obiłabym rodziców, jak widzę dzieciaczka ciągniętego za rączki po trudnym szlaku, przeważnie po schodkach w upalny dzień. Dziecko płacze w niebogłosy, jest czerwone na buzi z wysiłku, strasznie spocone, a idioci wróć rodzice w skwarny dzień, bez czapeczki, bez picia ciągną je na górę i jeszcze wrzeszczą. Chodzi mi o odwrotne sytuacje, przeważnie to spotyka nas obok schronisk, że bezstresowo wychowane dziecko wrzeszczy, bo coś chce wymusić lub rzuca się na ziemię i histeryzuje. Nie lubię też wrzasków w górach, w tym specjalizują się grupy. Jeszcze dzieciaków nie widać, a już słychać nieludzki hałas.
Zupełnie inna sytuacja jest w bardzo trudnych warunkach pogodowych, przeważnie zimą, tu bywa, że od sprzętu jest uzależnione nasze bezpieczeństwo.
Temat o tolerancji, jestem na szlakach bardzo tolerancyjna. W swoim życiu popełniłam tyle błędów, że nie mam prawa oceniać innych. Są jednak wyjątki. Nie znoszę chamstwa w górach, zwykłego buractwa, bo jak inaczej można określić sytuacje, gdy ktoś w lecie na ternie parku narodowego, na Tarnicy pali grilla? Nie toleruje także histerii u dzieci w górach. Nie płaczu, czasami obiłabym rodziców, jak widzę dzieciaczka ciągniętego za rączki po trudnym szlaku, przeważnie po schodkach w upalny dzień. Dziecko płacze w niebogłosy, jest czerwone na buzi z wysiłku, strasznie spocone, a idioci wróć rodzice w skwarny dzień, bez czapeczki, bez picia ciągną je na górę i jeszcze wrzeszczą. Chodzi mi o odwrotne sytuacje, przeważnie to spotyka nas obok schronisk, że bezstresowo wychowane dziecko wrzeszczy, bo coś chce wymusić lub rzuca się na ziemię i histeryzuje. Nie lubię też wrzasków w górach, w tym specjalizują się grupy. Jeszcze dzieciaków nie widać, a już słychać nieludzki hałas.
No ciekawe jak sobie radzili Ci wszyscy pierwsi wędrowcy po Tatrach. Przecież goreteksów i vibramów nie było a na wyjścia brało się orkiestrę i gary z bigosem
Czasami się pośmieję jak ktoś jest wybitnie śmiesznie ubrany (jak n.p. kiedyś przy podchodzneiu na Caryńską mijałem kobitkę w "drewniakach" i z dwoma reklamówkami w dłoniach, jakby wyszła prosto ze sklepu ) ale generalnie jest mi obojętne kto w czym i jak chodzi. Nie moja sprawa, nie mój problem. Są z resztą też szlaki na których n.p. górski but jest wręcz nie wygodny -wspomniany przez Visiona do MOka- i tam nic dziwnego nie ma w tym, że ludzie łażący w sandałkach czy nawet tych klapkach idą sobie do schroniska.
A w górach cóż, jak się taki połamie to jego problem. Jest XXI wiek, TV, internet i chyba każdy już słyszał, że do wyjścia w góry trza się odpowiednio przygotować. A jak się nie przygotował to niech cierpi.
Mnie bardziej rozbraja jak ludzie z kilkumiesięcznym dzieckiem nawalają na Rysy albo inne trudne szlaki. To jest dramat, bo tu jakikolwiek wypadek czy nawet potknięcie może się źle skończyć dla dziecka.
I jeszcze jedna scenka z Bieszczadów ale jakby odmienna. Podejście na Przełęcz Orłowicza. Idzie para, extra ubrana, wszystko ok. Ona uśmiechnięta, widać szczęście na twarzy, On zmarnowany i coś mruczy pod nosem aż w końcu głośniej warknął "mieliśmy być teraz w Międzyzdrojach"
Chyba gość nie nie podzielał pasji swojej żony.
Ale to tak OT.
Czasami się pośmieję jak ktoś jest wybitnie śmiesznie ubrany (jak n.p. kiedyś przy podchodzneiu na Caryńską mijałem kobitkę w "drewniakach" i z dwoma reklamówkami w dłoniach, jakby wyszła prosto ze sklepu ) ale generalnie jest mi obojętne kto w czym i jak chodzi. Nie moja sprawa, nie mój problem. Są z resztą też szlaki na których n.p. górski but jest wręcz nie wygodny -wspomniany przez Visiona do MOka- i tam nic dziwnego nie ma w tym, że ludzie łażący w sandałkach czy nawet tych klapkach idą sobie do schroniska.
A w górach cóż, jak się taki połamie to jego problem. Jest XXI wiek, TV, internet i chyba każdy już słyszał, że do wyjścia w góry trza się odpowiednio przygotować. A jak się nie przygotował to niech cierpi.
Mnie bardziej rozbraja jak ludzie z kilkumiesięcznym dzieckiem nawalają na Rysy albo inne trudne szlaki. To jest dramat, bo tu jakikolwiek wypadek czy nawet potknięcie może się źle skończyć dla dziecka.
I jeszcze jedna scenka z Bieszczadów ale jakby odmienna. Podejście na Przełęcz Orłowicza. Idzie para, extra ubrana, wszystko ok. Ona uśmiechnięta, widać szczęście na twarzy, On zmarnowany i coś mruczy pod nosem aż w końcu głośniej warknął "mieliśmy być teraz w Międzyzdrojach"
Chyba gość nie nie podzielał pasji swojej żony.
Ale to tak OT.
Ostatnio zmieniony 2013-07-16, 07:49 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Dla mnie osoby używające na poważnie określeń typu "stonka", "klapkowicze", "prawdziwi turyści" itp to po prostu górskie matołki. Życzę miłego dnia.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Widziałem już ludzi ubranych w goretexy po szyję, nad Czarnym Stawem Gąsienicowym, pokazujących sobie nawzajem i wykłócających się o rację, który z widzianych szczytów to Rysy. Widziałem też w pełni świadomych ludzi w stylu "oldschool".
Więc nie szata ani sprzęt świadczy o czlowieku w górach.
Sam wyrypę zamierzałem przejść w sandałkach, ale niestety, troszkę zimno było.
U mnie z tolerancją to średnio, bo czasem muszę się tłumić ze śmiechu, a czasem ugryźć w język, bo jak ktoś mi drze ryja przed nosem to mi wybija.
Więc nie szata ani sprzęt świadczy o czlowieku w górach.
Sam wyrypę zamierzałem przejść w sandałkach, ale niestety, troszkę zimno było.
U mnie z tolerancją to średnio, bo czasem muszę się tłumić ze śmiechu, a czasem ugryźć w język, bo jak ktoś mi drze ryja przed nosem to mi wybija.
Gadżeciarzy jest coraz więcej - raczej z nich się podśmieję pod nosem niż z klapkowiczów idących do MOka. Kiedyś rozbroił mnie facet z wszelkim możliwym sprzętem na sobie, który doszedł nad Smreczyński Staw wyrypany jak koń po westernie (startował z Kir, bo tam też go widziałem). Ale polansował się i o to chodzi
Ogólnie nie ważne w jakich ciuchach, ważne żeby chodzić. Mnie też nawet i w Tatrach zdarza się śmigać w butach pod kostkę, żeby trochę sił oszczędzić.
Ogólnie nie ważne w jakich ciuchach, ważne żeby chodzić. Mnie też nawet i w Tatrach zdarza się śmigać w butach pod kostkę, żeby trochę sił oszczędzić.
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
- tatromaniak
- Posty: 323
- Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
- Lokalizacja: Podhale
Mnie osobiście nie jest to obojętne jak kto się zachowuje w górach a także jak tam jest wyposażony bo jak wszyscy prawie wiedzą dużo w tych górach wolnego czasu spędzam cały rok kalendarzowy.
Zima w partiach szczytowych Tatr - temat bez dyskusji dla znających tematykę.
Tatrzańskie granie typu "Orla Perć" - nie wpuszczał bym tam zorganizowanych gromad nawet z przewodnikiem i walił bym mandaty tym, którzy nie mają tam odpowiedniego, szczególnie obuwia, ubioru itp.
Dolinki - niech chodzi każdy jak chce ale bez tego zgiełku, papierosa w ręku i flachy z piwem w ręku!!!
Zima w partiach szczytowych Tatr - temat bez dyskusji dla znających tematykę.
Tatrzańskie granie typu "Orla Perć" - nie wpuszczał bym tam zorganizowanych gromad nawet z przewodnikiem i walił bym mandaty tym, którzy nie mają tam odpowiedniego, szczególnie obuwia, ubioru itp.
Dolinki - niech chodzi każdy jak chce ale bez tego zgiełku, papierosa w ręku i flachy z piwem w ręku!!!
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
No cóż, to może wypowiem się ja, która jestem taką gadżeciarą co bez tych gadżetów zachetałabym się jak kóń, jestem tego pewna Natomiast, jeśli chodzi o tolerancję na szlaku, to często bywam przerażona ogólną nietolerancją, ale na forach, gdzie bez problemu ludzie piszą "stonka, klapkowicze", tak jakby pisano o podludziach. Mi jest to ryba kto, jak się ubrał, a jak się mu dzieje krzywda, to zawsze chętnie wyciągnę pomocną dłoń i nie z sarkazmem, ale ze zwyczajnej przyzwoitości, poza tym lubię opowiadać co tam widać na horyzoncie, sugeruję jaki szlak wybrać, co czeka po drodze. Myślę, że tu chodzi o podejście do drugiego człowieka, jeśli w górach się ktoś naśmiewa, to poza nimi pewnie tym bardziej...
- tatromaniak
- Posty: 323
- Rejestracja: 2013-07-07, 19:55
- Lokalizacja: Podhale
Pudelek pisze:tatromaniak pisze:i flachy z piwem w ręku!!
a czemu flacha z piwem w ręku jest czymś złym? wzbudza zazdrość? mnie może się ktoś nie podobać z termosem pełnym kawy, bo nie cierpię jej zapachu
Tak w tym miejscu i w tym otoczeniu jest czymś złym i przynajmniej dla mnie nie do zaakceptowania!!!
Nie zazdroszczę Ci jednak że odbieramy trochę na innych częstotliwościach
U mnie z tolerancja srednio...
Do klapkowiczow nic nie mam.. Podobnie jak do wedrujacych z reklamowka czy parasolem. Biora ze soba co maja i jak im wygodnie.
Gadzeciarze mnie ostatnio wkurzaja zwlaszcza jak to sie wiaze nie tylko z membranami na tylku ale tez z zachowaniem w stylu "ja jestem lepszy bo sie wysprzecilem po zęby ,jestem panem istnienia i mi sie wszystko nalezy bo rzucam kasa na prawo i lewo". Niedobrze mi tez jak widze facetow w rajstopach (taka moja prywatna fobia
Turysta z piwem w ręku budzi moja sympatie i chec nawiazania znajomosci.
Najbardziej lubie spotykac ludzi z usmiechem na ustach i radoscia w sercu, ktory wedruja z milosci do przygody i wolnosci a nie dlatego ze to jest teraz modne i trzeba sie polansowac
Do klapkowiczow nic nie mam.. Podobnie jak do wedrujacych z reklamowka czy parasolem. Biora ze soba co maja i jak im wygodnie.
Gadzeciarze mnie ostatnio wkurzaja zwlaszcza jak to sie wiaze nie tylko z membranami na tylku ale tez z zachowaniem w stylu "ja jestem lepszy bo sie wysprzecilem po zęby ,jestem panem istnienia i mi sie wszystko nalezy bo rzucam kasa na prawo i lewo". Niedobrze mi tez jak widze facetow w rajstopach (taka moja prywatna fobia
Turysta z piwem w ręku budzi moja sympatie i chec nawiazania znajomosci.
Najbardziej lubie spotykac ludzi z usmiechem na ustach i radoscia w sercu, ktory wedruja z milosci do przygody i wolnosci a nie dlatego ze to jest teraz modne i trzeba sie polansowac
Ostatnio zmieniony 2013-07-16, 12:52 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
buba pisze:Do klapkowiczow nic nie mam..
Ja ostatnio wędruję w "adidasach" z resztą w Ujsołach widzieliście ,w Karkonoszach w niedzielę byłem o zgrozo w białych skarpetkach generalnie jest mi obojętne kto jest jak ubrany , ja świata nie zbawię , niech każdy będzie w porządku z samym sobą i będzie git
"Niekiedy wilkiem się nazywał , lecz wilkiem nie był, gdy wszyscy raźnie śpiewali - wolał zawyć ... "
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 88 gości