Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Tatry... ale te nizkie

Autor Wiadomość
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2021-09-13, 08:25   Tatry... ale te nizkie

Przed tygodniem przypomnieliśmy sobie smak Słowacji i zapragnęliśmy więcej. Pogoda dopisała, pojawiła się okazja na zrealizowanie dawnego planu odwiedzenia nieznanej nam dotąd części Niżnych Tatr na wschód od Doliny Demianowskiej.

Część I - Poludnica (1549 m) - na dobry początek

Pojechaliśmy do miejscowości Závažná Poruba, tam od pierwszego strzału znaleźliśmy bardzo fajne kwatery. Wioska zrobiła sympatyczne wrażenie. Ciekawa wąska zabudowa, czysto i schludnie.



Na rozgrzewkę wybraliśmy się na pobliską górkę o nazwie Południca. Zalesiony szczyt nie obiecywał zbyt wiele, ale postanowiliśmy spokojnie zacząć.



Spokojny słowacki padalec cierpliwie pozował. Nie to co nasze polskie narowiste.



Tam gdzie można dojechać szutrową drogą, mimo parku narodowego, można sobie pozwolić na domek w górach. Słowacy praktycznie podchodzą do tematu.



Nabieramy wysokości.



Jaskinia, gdzie podczas wojny ukrywali się Żydzi (wyczytane na tablicy pamiątkowej).



Widok na Tary Zachodnie.



Osiągamy Predną Poludnicę (1469 m). Widok na Tatry. Znowu trochę brakuje przejrzystości.
Coraz więcej Słowaków chodzi z psami po górach.



Zostało jeszcze krótkie podejście na wierzchołek główny.



Wie ktoś jak się ten kwiatek nazywa?



Szczytujemy!



Całkiem porządne widoki.
Tu w stronę głównej grani. Na pierwszym planie Krakova hoľa (1752 m).



W stronę Gór Choczańskich.



Na zachód.
Po lewej Siná (1560 m), którą kiedyś z takim uporem próbowaliśmy zdobyć bezszlakowo (udało się dopiero za drugim razem).



Na wschód.
Pośrodku Ohnište (1538 m) - podobno fajne miejsce, choć z daleka nie wygląda.



Schodzimy inną drogą, wiodącą bardziej grzbietem wzdłuż wychodni skalnych (niebieski szlak do Iľanova)



Kiedy podziwiam widoki, Ukochana oznajmia, że przed nami trudna przeszkoda - drabina.
Dziwię się no jak to trudna drabina, niemożliwe. Faktycznie jest tak jakby trochę z boku, ciężko na nią wejść, trzeba tak trochę wskoczyć. Chwytam się jej, a ona cała leci w bok. Szok. Nie jest niczym przymocowana. Całkiem luźna, chwieje się na boki i do tyłu. Ukochana twierdzi, że nigdy tędy nie zejdzie. Próbujemy szukać obejścia, ale po obu stronach długi mur skalny. Wygląda, że trzeba próbować tutaj.



Udało mi się chwycić drabinę od góry, trochę przestawić, wbić do gruntu. Wydawała się stabilniejsza. Wszedłem na nią i zszedłem. Ukochana nie chciała, twierdziła, że się gibnie do tyłu, ale przekonałem ją, że jej ciężkie cielsko dociśnie ją grawitacyjnie do skały. Udało się.
A Tobi poradził sobie sam.



Idziemy dalej. Bardzo ładny jest szlak po tej stronie.



Co chwile punkty widokowe.
Tu na Południcę, czyli tam byliśmy.



Grzebienie skalne robią wrażenie.



Tobi wychylał się najbardziej.



Powoli wytracamy wysokość.



Liptowski Mikulasz i Tatry Zachodnie.
A na pierwszym planie Iľanovo, gdzie schodzimy.



Wracamy dołem na kwaterę. W oddali Chocz. Dzień się kończy.



Nie wiedziałem, że pod Krywaniem są pola uprawne ;)



Poludnica wcale nie jest nudną zalesioną górą na jaką wygląda z daleka. Jest bardzo fajna :)
A to dopiero rozgrzewka ;)

C.D.N.
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
Ostatnio zmieniony przez sprocket73 2021-09-13, 09:54, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2021-09-13, 08:34   

Osz ale rozgrzewka!
Czekam na resztę, już wbity w ziemię!
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5769
Skąd: Kraków
Wysłany: 2021-09-13, 08:44   

Mi też się bardzo podobało, a najbardziej szczytowanie Ukochanej. :brawo1
Czekam na dalszy ciąg.
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Profil Facebook
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2021-09-13, 09:57   

Który Admin mi edytuje tytuł??? :zly
Ma być "nizkie" - to tak po słowacku brzmi ;)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5769
Skąd: Kraków
Wysłany: 2021-09-13, 09:59   

To ja, przepraszam ;)
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Profil Facebook
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9269
Wysłany: 2021-09-13, 11:12   

Sprocket znowu motywuje i zachęca :)
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5769
Skąd: Kraków
Wysłany: 2021-09-13, 11:17   

Pejzaże podobne jak na Lyscu.
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Profil Facebook
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2021-09-13, 12:29   

Część II - Ohnište (1538 m) - dla miłośników dzikiego piękna

Ohnište było w planach od kilku lat. W końcu nadszedł ten dzień :)
Podjechaliśmy na parking końcowy w Janskej dolinie i wyruszyliśmy w boczną Stanišovską dolinę żółtym szlakiem. Temperatura z rana 5 stopni, ale słońce ostro operowało.



Następnie zmieniamy szlak na zielony. Poranne widoki na Tatry są zadowalające.



Kierujemy się grzbietem do góry. Długie strome podejście. Przed nami Slemä (1514 m).



Po drodze, kiedy mamy już sporą wysokość, Ukochana orientuje się, że zostawiła przy punkcie widokowym na dole na ławce okulary. Patrzę na zdjęcia, od tamtego miejsca podchodzimy już 45 minut. O ironio na zdjęciu widać nawet owe nieszczęsne okulary jak leżą. No ale to za daleko, żeby się wrócić. Ileż by to mogło trwać jakbym się sprężył? Postanowiłem sprawdzić - równo 20 minut tam i z powrotem. Jaki z tego wniosek? Można by robić 3 razy dłuższe trasy, tylko trzeba biegiem ;)



Szczytujemy. Widoki dość ograniczone.



Na Slemie znajduje się wrak samolotu, który rozbił się w czasie II wojny światowej.
Jak widać miejsce należycie upamiętnione.



Całkiem sporo z tego samolotu zostało do dzisiaj. Blisko 80 lat, a blachy lśnią.
Nie ma się co spieszyć ze zwrotem wraku tupolewa.



Idziemy w kierunku północnym płaskowyżem. Od rana nikogo nie spotkaliśmy. Ścieżka ledwie przedeptana. A podobno u nas w Tatrach tłumy? ;)



Można poleżeć w trawie, obfotografować motylki.





Ostatnie podejście na Ohnište. Myślałem, że będzie tu ładniej.



Szczyt. Punkt widokowy na Rovną hol'ę (1723). Koniec szlaku.



Na zachód widać grzebień skalny, ale tam iść nie wolno, bo rezerwat.



Można sobie tylko wyobrazić jakby się szło pod tymi skałami.



Widok wstecz. Piękna ścieżka. Ale nie wolno - rezerwat.



Kiedyś był tu szlak, widać stare oznaczenia. Były nawet specjalne poidełka dla piesków, które od rana nic nie piły, bo im wody nikt nie zabrał, celowo i z premedytacją.



Dobrze, że zlikwidowali ten szlak. Można by tu sobie krzywdę zrobić.



Jakiś kamień mógłby na głowę spaść.



Skalne okno.



Wielkie piękne skalne okno.



A może skalna brama?
Kiedy się wchodzi w środek, można stracić perspektywę.



Widok od tyłu.
Niesamowite miejsce. Zdjęcia nie oddają.



Posiedzieliśmy długo, spotkaliśmy Polaka miłośnika pozaszlaków. Pora wracać.



Idziemy nieco inaczej. W poszukiwaniu lejów krasowych. Głębokie kominy - można wrzucić kamyczek i nasłuchiwać a on leci i leci. W naszych stronach czegoś takiego nie widziałem.



Na koniec skrótem bez szlaku dochodzimy do szlaku, którym schodzimy w dół na Svidovské sedlo.



Widok na Ohnište z dołu.



Jest tam tych grzebieni skalnych wiele poziomów.
Jeszcze raz to napiszę - niesamowite miejsce.
Widziałem wcześniej zdjęcia, a i tak mnie bardzo zaskoczyło.



Na koniec asfaltem Janską doliną do auta.
Powtórzę jeszcze raz, jakby ktoś zapomniał - na Ohnište nie wolno chodzić bo rezerwat, zrozumiano?!

C.D.N.
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
Ostatnio zmieniony przez sprocket73 2021-09-13, 12:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9269
Wysłany: 2021-09-13, 13:40   

To skalne okno jest zaje***te!
Umiesz wymyślić trasy :)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2021-09-13, 17:29   

A tam okno, ten rezerwat, normalnie sprocket to tak pokazał jakby tam był.
Mag.
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5769
Skąd: Kraków
Wysłany: 2021-09-13, 18:24   

Jakby tam był, to by miał piękną wycieczkę. Na szczęście nie poszedł tam, gdzie nie wolno, tylko Ukochaną wysłał, cwaniak.
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Profil Facebook
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10830
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2021-09-13, 19:59   

sprocket napisał/a:
Wie ktoś jak się ten kwiatek nazywa?

To będzie tojad mocny.
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2021-09-13, 20:36   

Część III - Štiavnica (2025 m) - to co najlepsze dla prawdziwych koneserów turystyki

W Niżnych Tatrach są 4 dwutysięczniki. 3 z nich znajdują się na szlaku, a jeden poza. Nie można na niego chodzić, bo to rezerwat. Droga na niego jest prosta, kawałek grzbietem od Ďumbiera na wschód. Ale moje plany na zdobycie Štiavnicy były inne.

Podjechaliśmy na ten sam parking co poprzedniego dnia, tylko wcześniej (ale było rześko z rana) i wyruszyliśmy w głąb Janskej doliny szlakiem niebieskim. Najpierw asfalt, potem szutrówka, im dalej tym droga mniej uczęszczana.



W pewnym momencie uznałem, że należy skręcić w prawo i wyjść grzbietem na Štiavnicę. Plan prosty, ale szalony. Ponad 1000 metrów podejścia w pionie bez szlaku, przez wszystkie piętra roślinności. Założenie było takie, że ma być ścieżka. Ukochana mówiła, że nie ma. Ja widziałem, że jest. Głos decydujący miał Tobi i poszliśmy. Widać ścieżkę, prawda?



Najpierw kawałek lasem, następnie przez obszar wiatrołomów. Pięknie było w porannym słońcu. I trochę straszno, bo wyglądało nieprzejściowo.



Tej ścieżki nie byłem pewny, ale miałem nadzieję, że jednak jest. W pasie kosówek okazało się, że ta ścieżka istnieje nie tylko w mojej wyobraźni. Kosówka była nawet poprzycinana. Zacząłem wierzyć w powodzenie akcji.



Coraz bardziej stromo, coraz bardziej pięknie. Ścieżka wciąż nas prowadzi ku górze.



Momentami była naprawdę dobrze widoczna. Na tym etapie byłem już przekonany na 100%, że wyjdziemy.



Zacząłem skupiać się na widokach i pięknych okolicznościach przyrody. Widać Tatry i Ohnište - jest pięknie!



I wtedy Ukochana mówi, że koniec ścieżki.
Faktycznie, ścieżka zaczęła wchodzić w kosówki. Każdy kto chodził w kosówkach wie jak to jest. Najpierw trzeba przekroczyć jedną wyrośniętą gałązkę. Potem przebić się 2 metry rozgarniając na boki, a dalej widać łączkę. Potem niestety trzeba przejść kawałek po kosówce i tak z każdą przeszkodą jest coraz gorzej. Do tego ścieżka coraz bardziej zanika i jest kaplica.



Dlatego zrobiliśmy odwrót i postanowiliśmy iść byle w górę, tam gdzie widać że kosówki jest mało. Prowadził Tobi.



Nachylenie zrobiło się 50%. Podłoże trawiasto-jagodowe, bardzo nierówne, czasem do kolan, czasem po pas. W pewnym sensie nowe doświadczenie. Dużo gorzej niż w śniegu.



Na szczęście zdobywaliśmy wysokość i zaczynało się wypłaszczać. A kolorki robiły się coraz bardziej jesienne.



Obrodziło borówkami (czyli brusznicami). Zjadłem ich sporą ilość. Dodawały sił.



W końcu doszliśmy na wypłaszczenie i padliśmy.
Stąd wydawało się już blisko.



Po długim odpoczynku regeneracyjnym ruszamy dalej.



Cudnie. Widać coraz więcej.



Widok na wschód aż po Kráľovą hoľę (1946 m).



Widok na północ.



Droga niesamowicie się dłuży, ale w końcu wychodzimy na szczyt i okazuje się, że to jeszcze nie Štiavnica. No cóż, takie rzeczy zdarzają się ;)



A więc to nie koniec przyjemności, idziemy dalej, coraz wyżej :)



Widok wstecz.



Na Štiavnicy pierwszy szczytuje Tobi :)



Tak, tym razem jesteśmy. Widok na główny grzbiet Niżnych Tatr.
Najwyższy szczyt pasma - Ďumbier (2043 m), jest najbliżej.



Widok na schronisko pod Ďumbierem. Do niego byśmy doszli idąc cały czas szlakiem.



Wchodzimy na zamknięty zimowy szlak. Widok wstecz na Štiavnicę.



Szczytujemy na Ďumbierze :)



Potem krótki kawałek wśród innych turystów, którzy w większości wyjechali kolejką i odbijamy na żółty szlak na Sedlo Javorie. Znowu jesteśmy prawie sami.



Piękne jesienne kolory.



Wytracamy wysokość.



Odchodzimy coraz dalej od głównego grzbietu.



Zmęczenie narasta, ale popołudniowe widoki wynagradzają wszystko. Po lewej Siná (1560 m).



Ten grzbiet też się dłuży. Ale w końcu schodzimy na przełęcz, gdzie robimy odpoczynek w ostatnich promieniach słońca.



Schodzimy w Janską dolinę czerwonym szlakiem. Początkowo jest bardzo stromy.



A w środkowej części taki. Fajny szlak dla koneserów, takich jak my. Jeżeli była tu kiedyś ścieżka, to została zawalona gałęziami. Proszę nie regulować monitorów - to jest szlak ;)



A na koniec jeszcze asfalcik na dobicie.
Piękny dzień! :)
Tak powinno wyglądać chodzenie po górach! :)

C.D.N.
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
Ostatnio zmieniony przez sprocket73 2021-09-13, 20:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2021-09-13, 21:19   

sprocket73 napisał/a:
Tak powinno wyglądać chodzenie po górach!

Proszę o potwierdzenie tego w słowach Gosi.
Niestety musi się zalogować :D

A te góry...nosz kurka, piękne są! :)
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2021-09-13, 22:35   

Część IV - Krakova hoľa (1752 m) - na wyciszenie

Dzień wyjazdu, więc wycieczka lekka i przyjemna. Śpimy do oporu, pakujemy się i podjeżdżamy do Iľanova. Najpierw asfalt, potem schodzimy w prawo na zielony szlak. Jest on dziki.



Widok na Poludnice.



Widok na Chopok.



Szczyt Poludnicy, a w tle Brestova i Salatín w Tatrach Zachodnich.



Krakovą hoľę zdobywamy bez żadnego odpoczynku po drodze. 1000 metrów w pionie. Czyżby z każdym dniem była w nas większa moc? ;)



Góry Choczańskie. Z prawej Prosečné.



Siná - własnie tym grzbietem nie udało nam się kiedyś wyjść. Tobi nie dał rady przejść tych skałek pośrodku ;)



Ruszamy w drogę powrotną. Niebieskim szlakiem na Sedlo pod Kúpeľom. Tym szlakiem nie chodzi nikt. To co widać to ścieżka (z lewej przy kosówkach).



Ledwie przejściowo, ale daliśmy radę.



Ianovska dolina - ładna.



Pogoda - cały czas cudowna.



Sówki nas żegnają.



Dziękujemy za uwagę :)



Poznaliśmy bliżej Niżne Tatry. To ogromne pasmo. Są tam jeszcze dziewicze dla nas tereny.
Oprócz rejonu Chopoka góry są praktycznie bezludne. Ciekawe dlaczego. Boczne szczyty za mało atrakcyjne? Dojście dolinami do głównej grani za długie? Nie wiem.
Štiavnicę będę pamiętał długo.

THE END
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
Ostatnio zmieniony przez sprocket73 2021-09-13, 22:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - opowiadania