Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Rowerowy Eurotrip 2019

Autor Wiadomość
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-11-30, 22:28   

Robert J napisał/a:
Bo to ma być relacja, a nie przewodnik

No i jest, czyta się fajnie. Ja i tak nie zamierzam jechać do Turcji, więc żadnych przewodników nie zamierzam czytać ;)
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9363
Wysłany: 2019-12-01, 09:43   

Pomidory na kanapce wyglądają tak apetycznie że aż mi ślinka poleciała ;)
Jakoś masz pecha z tymi dętkami, musiałeś mieć spory zapas?
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-01, 10:07   

laynn napisał/a:
Robert J napisał/a:
Bo to ma być relacja, a nie przewodnik

No i jest, czyta się fajnie. Ja i tak nie zamierzam jechać do Turcji, więc żadnych przewodników nie zamierzam czytać ;)


Nigdy nie mów nigdy ;)
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-01, 10:10   

Adrian napisał/a:
Pomidory na kanapce wyglądają tak apetycznie że aż mi ślinka poleciała ;)
Jakoś masz pecha z tymi dętkami, musiałeś mieć spory zapas?

Nom, trochę tych kapci się tym razem złapało. Czasami na takich wypadach potrafiłem jechać przez 2 tygodnie bez żadnego defektu. W sumie kilkanaście razy przebiłem tym razem tylną oponę. Z przednią nie było problemu bo jest jakaś wzmacniana i trochę ciężko ją przebić ;)
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9363
Wysłany: 2019-12-01, 10:23   

Robert J napisał/a:
Adrian napisał/a:
Pomidory na kanapce wyglądają tak apetycznie że aż mi ślinka poleciała ;)
Jakoś masz pecha z tymi dętkami, musiałeś mieć spory zapas?

Nom, trochę tych kapci się tym razem złapało. Czasami na takich wypadach potrafiłem jechać przez 2 tygodnie bez żadnego defektu. W sumie kilkanaście razy przebiłem tym razem tylną oponę. Z przednią nie było problemu bo jest jakaś wzmacniana i trochę ciężko ją przebić ;)


To może tył też załóż wzmocniony ;)
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-09, 23:36   

Rowerowy Eurotrip 2019 - Dzień 12/28 - 24.07.2019 - Kierunek zachód, kierunek Grecja !!!

W nocy tylko postraszyło deszczem. Niby zanosiło się na niezłą nawałnicę, ale błyskawice oraz grzmoty pozostały nad cieśniną Bosfor. U mnie jedynie lekko pokropiło. W następstwie przejścia tego niewielkiego frontu atmosferycznego wiatr zmienił kierunek z którego wieje. I ponownie mam w twarz.... 😕

Z rana jest jeszcze na niebie trochę chmur, ale z czasem się wypogodzi. Po przejściu frontu nocą trochę powietrze się ostudziło i dziś mam odrobinę "lżejsze" powietrze 😀





Pierwszym sporym miastem przez które dziś przejeżdżam jest Çorlu. Fajna sprawa z tymi tablicami z nazwami miast gdzie podają ilu aktualnie jest mieszkańców. Akurat to miasto było jedynym zakorkowanym, które odwiedziłem w Turcji. Jednak spowodowane to było remontem największego ronda w mieście. Ludności bardzo szybko tu przybywa patrząc po statystykach, które znalazłem. Miasto również dość szybko się rozrasta i jest raczej dość nowoczesne. Nie mam w planach zwiedzać miasta. Jedynie kilka fotek na głównym placu, przez który i tak wiedzie moja trasa 😉




Çorlu



Natomiast na obrzeżach można natrafić na pozostałości po twierdzy Çorlu. Obiekt pochodzi z VI wieku i do dziś niewiele z niego pozostało. Obok slamsy.







A na wylocie oczywiście baza wojskowa. Przed główną bramą czołg M47 Patton.



W Turcji spotkać można wiele kamiennych mostów, które są już wyłączone z ruchu ze względu na swoją małą przepustowość. Obok wybudowane są już nowoczesne przeprawy.



Przed Lüleburgaz przy drodze widać okazały kurhan czyli grobowiec tracki.




Tracki grobowiec.



Lüleburgaz to dość duże miasto. Miejscowi zwą je "Paryżem Tracji" ponieważ jest znacznie lepiej rozwinięte od innych okolicznych miast.






Lüleburgaz





Miasto znane jest z XVI-wiecznego meczetu i mostu, oba obiekty nazwane na cześć wielkiego wezyra Sokollu Mehmeda Paszy.











W mieście spędzam dość sporo czasu. Zaraz gdy tylko wjechałem to trafiam na lokalny sklep "monopolowy" ! No kurde, muszą tam mieć inne piwo niż tylko Efez i Tuborg. I mieli ! Marmara było najlepszym jakie piłem podczas całej tej wyprawy, albo byłem tak bardzo spragniony, że weszło dosłownie na raz.....





Sklep prowadzi cała rodzina, ale z tego co zauważyłem syn jest głową całego interesu. Sklep konkretnie zaopatrzony, a na głównej półce wyeksponowana nasza Wyborowa ! Jest zdecydowanie droższa od miejscowych trunków, których kupuję mały zapas jako prezenty dla znajomych. Musiałem przecież jakoś wydać turecką walutę bo tej mam sporo i sporo jeszcze jej do domu przywiozę 😉
Chłopaczek cały czas chodził ze mną i wypytywał dosłownie o wszystko. A za nami chodziła jego młodsza siostra, która nie rozumiała jednak ani słowa po angielsku, więc rozmowa trwała dwa razy dłużej bo brat musiał jej wszystko tłumaczyć 😉 I tak upływa ponad godzina, ale udostępniono mi internety z komórki, dostałem jeszcze dwie duże butelki wody na drogę, a i tak chcieli bym został u nich na noc. Szkoda bo pewnie bym się skusił tylko nie o tak wczesnej godzinie 😉 Wymieniamy się więc kontaktami, a ja obiecuję, że jeżeli kiedykolwiek zawitam w te okolice to ich odwiedzę ponownie...😋

I tak z zaledwie jedną "chmielowa" przerwą docieram do Babaeski. Miasto znacznie mniejsze, a jednak ja takie bardziej lubię od tych dużych aglomeracji. Ładne miasteczko.






Babaeski



Opuszczam miasto po zrobieniu kolejnych zakupów. Bardzo szybko uszczuplam jednak zapasy. Piwo mają o mniejszej pojemności.... W międzyczasie zaczepia mnie grupka miejscowych chłopaków próbując się pochwalić jak to dobrze znają kilka słów po angielsku 😉





W ogóle droga krajowa D100 standardem przypomina bardziej nasze autostrady i jedzie się po niej wręcz rewelacyjnie ! Bardzo szybko przemieszczam się dziś na zachód mimo że co rusz mam do pokonania kolejne wzniesienia.
A pisałem już jak to w nocy czasami słychać strzały ? No właśnie jadąc tą drogą co chwila pod kołami błyszczy jakaś łuska....




Prawie jak autostrada....



Właściwie z Babaeski do dzisiejszego celu, Edirne mam 60 kilometrów i chcąc dotrzeć tam przed zachodem słońca muszę mocniej przycisnąć na korby. I udaje się to ! Pierwsze co zwróciło moją uwagę to ciekawe rozwiązanie świateł sygnalizacyjnych na skrzyżowaniach. Świeci dosłownie cały słup !





Pierwotnie miasto było zamieszkiwane przez plemiona trackie. W II wieku naszej ery zostało rozbudowane przez cesarza rzymskiego Hadriana, a nazwę zmieniono na Hadrianopolis. W 378 roku w jego pobliżu rozegrała się bitwa gdzie Goci rozgromili armię rzymską i pozbawili życia cesarza Walensa. W czasach bizantyńskich Adrianopol był stolicą prowincji Macedonia.






Edirne

W drugiej połowie XIV wieku miasto zostało zdobyte przez Turków osmańskich i wówczas to nazwali miasto Edirne. W 1413 roku Edirne zostało stolicą całej Turcji, a rolę tą pełniło do zdobycia przez Turków Konstantynopola czterdzieści lat później.

Dzięki swojej burzliwej historii na przełomie wielu wieków znajdziemy tu niesamowicie wiele zabytków. Oczywiście większość z okresu panowania Turków.

Miasto jest całkiem przyjemne w odbiorze i to mimo tego iż jest dość duże bo liczy około 150 tys. mieszkańców. Znajdziemy tu kilka zabytków klasy światowej, a największy i najsłynniejszy zabytek Edirne - Meczet Selimiye został kilka lat temu wpisany na światową listę dziedzictwa UNESCO. Obiekt robi niesamowite wrażenie.


Selimiye


Selimiye



Na pewno dużą zaletą(z turystycznego punktu widzenia) jest mocno skoncentrowana lokalizacja najciekawszych zabytków w samym centrum miasta. Okolicę objechałem chyba ze trzy razy !
Oprócz Selimiye jest jeszcze kilka innych nie tak ogromnych, ale równie ciekawych, jak chociażby Üç Şerefeli czy Eski.


Stary meczet.


Stary meczet.


Üç Şerefeli


Üç Şerefeli

Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne również już nieczynne, ale całkiem dobrze wyeksponowane zabytki z okresu rzymskiego oraz Bizancjum. Koty można spotkać tu na każdym kroku 😉




Sarkofagi


Dolmen czyli rodzaj prehistorycznego megalitycznego grobowca.





Oprócz tych wszystkich meczetów i pałaców w mieście, dosłownie po sąsiedzku z meczetem Üç Şerefeli znajduje się "Wieża Macedońska". To pozostałość z czasów rzymskich. Obiekt wchodził w skład fortyfikacji miejskich z II wieku naszej ery. Obok stanowisko archeologiczne, z którego znaleziska można obejrzeć w miejskim muzeum.


Wieża Macedońska


Stanowisko archeologiczne.



Dziś nie mam już zbyt wiele jazdy w planach, więc wstępuję do jednej knajpy, a później do drugiej. Oglądam jakieś uliczne występy. Niestety nie udało się już wymienić pozostałych lirów na euro. Wszystkie kantory nieczynne o tej porze. Teraz zalega mi równowartość 50 euro w walucie tureckiej 😋



Potem kolejny raz jadę na miasto nacieszyć oczy ładnie oświetlonym Selimiye.





I opuszczam powoli miasto starym mostem nad rzeką Nehri.


Stary most na rzece nad rzeką Nehri.

Jeszcze tylko jedna niewielka miejscowość na ziemi tureckiej i docieram do niewielkiego przejścia granicznego z Grecją. Przejście obsługuje tylko pieszych i samochody osobowe. Odprawa bezproblemowa. Strażnik w malutkim okienku tylko poprosił mnie o wydrukowaną wizę, wbija pieczątkę i to tyle, żadnej kontroli osobistej. Natomiast Grek po zajrzeniu do paszportu powiedział "Polska ?", witamy ponownie w Unii Europejskiej 😋
Na greckiej ziemi baza wojskowa, a przy drodze stoją uzbrojeni po zęby żołnierze.

W Kastanies jest jakaś duża impreza i odgłosy jej słyszę jeszcze kilka kilometrów dalej. Na nocleg zatrzymuję się kawałek za miejscowością Rizia.

W końcu mogę rozwiesić hamak !

Dystans dnia: 212,04 km
Suma podjazdów:1739 metrów

Galeria dzień 12: https://photos.app.goo.gl/LxuzxcbFLvgno5Aw5

cdn...
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-12-10, 11:21   

Czyżby dzień bez przebitej dętki?
A te strzały, to wiesz już czemu? Dowiadywałeś się?
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-10, 17:26   

laynn napisał/a:
Czyżby dzień bez przebitej dętki?
A te strzały, to wiesz już czemu? Dowiadywałeś się?


Nie wiem dlaczego w nocy tak często było słychać strzały. Może miejscowi urządzają sobie polowania ? Chociaż ja bardziej jestem za opcją, że to jakieś strzelnice przy bazie wojskowej, których w Turcji jest od zatrzęsienia. Tylko zastanawiam się dlaczego wszędzie tych łusek pełno leży ?

I tak, tym razem bez kapcia :P
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-13, 16:11   

Rowerowy Eurotrip 2019 - Dzień 13/28 - 25.07.2019 - Ciężka trasa dnia trzynastego....

Noc była przyjemnie ciepła. Temperatura taka w sam raz. No i w końcu rozwiesiłem sobie hamak w sosnowym lesie ! Dzięki temu znacznie lepiej wypocząłem choć raczej tego dnia przegiąłem z późnym zwleczeniem się z posłania 😉 W drogę ruszam po ósmej. Początek jest dość łatwy bo prawie płasko. Okolica słabo zaludniona i przejeżdżam przez niewielkie, a zarazem dość biedne miejscowości, których mieszkańcy uprawiają ziemię. Często można spotkać tu ciągniki polskiej marki ursus 😉





Koryto rzeki wzdłuż której jadę początkowo jest w znacznym stopniu wyschnięte. Czasami widzę ciężki sprzęt pozyskujący żwir z koryta rzeki.





Dziś postanawiam zrobić sobie skrót przez góry po mniej uczęszczanych drogach. Z jednej strony fajnie natomiast z drugiej źle.... Na tej trasie przez bardzo długi czas nie napotkam żadnej większej miejscowości. W niewielkich wioskach, przez które przejeżdżam sklepy są naprawdę marnie zaopatrzone. O ile produkty o dłuższym terminie przydatności do spożycia są dostępne o tyle z takimi typu nabiał już jest problem. Chleb dostaję w niewielkiej miejscowości ale raczej nie jest pierwszej świeżości bo gościu wyciąga go z zamrażalki... Zresztą tego dnia jeszcze raz kupię pieczywo głęboko mrożone 😋





No właśnie uświadomiłem sobie, a właściwie zostało mi uświadomione, że to właśnie w Grecji są najbardziej wredne psy jakie kiedykolwiek spotkałem przemierzając Europę. To właśnie w tym kraju dwa lata wcześniej jeden pies pasterski poszarpał mi prawą skarpetkę. Przypomniałem sobie o tym gdy zaczyna mnie gonić dwa ogromne wilczury.
Dla mnie trochę dziwne bo np. w takiej Rumuni jak psy pilnują stada owiec to są zajęte tylko tym. W Grecji natomiast jest zupełnie inaczej. Psy po prostu odchodzą od stada i mają wszystko gdzieś skoro gonią za rowerzystami. Tym razem spokojnie udało mi się im uciec, ale przez cały pobyt w Grecji codziennie i to nie raz będę zmuszony uciekać przed psią watahą. Wyciągam gaz na psy tak by mieć go pod ręką.



Zmieniam kierunek jazdy. Przejeżdżam mającym swoje lata mostem. Osobówki mogą nim przejechać natomiast cięższe pojazdy robią to przejeżdżając po prostu przez wyschnięte koryto rzeki.







Robię spore zapasy płynów w Megalo Dereio bo według mapy przez niemal 50 kilometrów nie będzie żadnej miejscowości, a trzeba pamiętać, że muszę przedrzeć się na drugą stronę gór.


Megalo Dereio

Teraz oddalam się od rzeki. Powoli, ale sukcesywnie nabieram wysokości. Co prawda dziś osiągnę trochę ponad 900 m n.p.m., ale trzeba pamiętać, że podjazd rozpoczynałem niemal z zera....







Widoków jednak dziś nie za wiele bo wzniesienia są niemal całkowicie zalesione. Jeżeli czasami jest jakaś polana to z reguły wypasane jest tam bydło lub owce. Zresztą krowy często spacerują wzdłuż drogi obgryzając wszystkie napotkane rośliny na poboczu.


Naturalna przeszkoda 😉



No i nie wiem jak to jest, że w Turcji nie widziałem ani jednego żółwia a tutaj w Grecji jest ich ogrom. Wszędzie gdzie się nie spojrzy łazi żółw !


Wszędzie napotkać można żółwie....





Dziś podobnie jak w dniach poprzednich jest bardzo upalnie, ale tu przynajmniej jest cień i czasami natrafię na jakieś źródełko. Mimo wszystko dość topornie mi się jedzie i kilometry jakoś powoli przybywają na liczniku.



No i późnym popołudniem osiągam w końcu najwyższy punkt drogi na przełęczy pod szczytem Sapka. Dystans trochę marny bo ledwo 100 km ale teraz czeka mnie dość długi zjazd, więc wynik ten odrobinę powinien się poprawić.







Chcąc trochę podgonić dystansu nie zatrzymuję się na zjeździe. Kończy mi się woda, a i piwa bym się już napił 😉 Odbijam trochę z wytyczonej trasy i odwiedzam Sapes. Miasteczko niewielkie i też nic nie ma do zaoferowania turyście. Ja natomiast staram się znaleźć czynny sklep. Jest tylko jeden taki. Kupuję zmrożony chleb, wodę i kilka browarów. Szkoda, że te greckie przeważnie są o pojemności 0,33l. I jeszcze większa szkoda, że cena jest wyższa jak za 0,5 l w innych krajach, w których byłem. W ogóle to odniosłem wrażenie, że w Grecji ceny są wyższe jak gdzie indziej. Oczywiście to tylko moja opinia. Ale przecież ktoś musi spłacać kredyty zaciągnięte przez Greków u innych państw europejskich....

Ponownie strzela mi szprycha na tym wyjeździe. Szybko wymieniam ją na miejscu ale to staje się już powoli niepokojące iż tyle razy przytrafia mi się ten defekt na jednym wyjeździe. W zapasie pozostaje mi już tylko jedna sztuka....





Jadę na zachód po niemal płaskich terenach. Gdzieś w połowie drogi do Komotini zastaje mnie zachód słońca. Na tej wysokości duchota powietrza daje nieźle popalić...









Docieram do Komotini. Trochę się rozczarowałem miastem. Tragiczny duży ruch na ulicach. Centrum miasta stoi w korku, a w parku miejskim ludzi jakby dopiero co wyszli ze stadionu piłkarskiego.... Ja rozumiem sezon turystyczny w pełni tylko, że ja takich tłocznych miejsc po prostu nie lubię. Kilka fotek i uciekam jak najdalej...


Komotini






Komotini



Jeszcze tylko zapas piwa na wieczór w niewielkim kiosku i opuszczam miasto. Zaledwie po kilku kilometrach odechciewa mi się już jazdy na dziś. Trafiam na sad jabłoni gdzie postanawiam rozwiesić hamak....

Dystans dnia: 180,07 km
Suma podjazdów: 1637 metrów

Galeria dzień 13:

https://photos.app.goo.gl/VAnMiG2PNk2JGnp48


cdn...
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-12-13, 17:22   

W Bieszczady, panie, w Bieszczady jedź, tam dziko i nie ma ludzi. A nie coś pomyliłem ;)
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-16, 17:43   

Rowerowy Eurotrip 2019 - Dzień 14/28 - 26.07.2019 - Od plaży do plaży :)

Czternasty dzień wyprawy czyli półmetek. Musicie się uzbroić w cierpliwość w oczekiwaniu na pozostałe dwa tygodnie 😋

Poranek o dziwo jest dość chłodny jak na Grecję i to całkiem niedaleko morza egejskiego. Dobrze, że bujam się pod drzewami bo jest niezła rosa o świcie. Szybko się pakuję i ruszam w drogę. Po kilku kilometrach po płaskim droga odbija na północ. Trzeba przeprawić się przez rzekę Kampsatos jednak stary most został zerwany przez wysoką wodę i aktualnie należy się trochę pomęczyć rowerem na podjeździe by dotrzeć do nowej przeprawy 😉

Przejeżdżam u podnóża pasma górskiego Rodopy.


Pasmo górskie Rodopy




Zerwany most na rzece Kampsatos



Jeszcze przed jedenastą docieram do Xanthi. Po drodze bez przygód i przy znośnym natężeniu ruchu.







To kilkudziesięciotysięczne miasto wydawało mi się ciekawsze od Komotini. Jednak w tak wysokiej temperaturze odechciewa mi się zwiedzania. Przede wszystkim myślę o zakupach bo dzisiaj wchłaniam duże ilości płynów, a szczególności piwa 😉 Przejeżdżam przez centrum bo i tak jest mi niemal po drodze 😀

W centrum stoi schludnie wyglądająca wieża zegarowa.


Komotini



Największą i najważniejszą świątynią w mieście jest katedra św. Zofii.


Katedra św. Zofii

W parku przy katedrze stoi pomnik upamiętniający wydarzenia wojen bałkańskich oraz innych konfliktów zbrojnych. Również popiersia wybitnych wojskowych.







Po solidnych zakupach jadę dalej w kierunku zachodnim. Bez kombinacji główną drogą. Upał zaczyna mi coraz bardziej dokuczać. Po zmianie koszulki rowerowej na taką o krótszych rękawkach okazuje się, że strasznie spaliłem sobie ramiona i teraz bardzo mnie piecze podrażnione miejsce....
Nad rzeką Mestą pauza na ochłodzenie się w zimnej wodzie. Na mapie widać, że ładnie wije się ona wśród okolicznych gór. Wysyłam Igora by uwiecznił ten widok 😀






Przełom rzeki Mesta.





Staram się uzupełniać zapasy płynów na bieżąco.




Tak dla odmiany 😋

Ramiona zjarane na czekoladę. Nogi też.....


😂

Postoje mam coraz częstsze i coraz dłuższe.







W końcu docieram nad brzeg morza egejskiego.



Mój dzisiejszy zamiar to kąpiel w morzu. Na przedmieściach Kavala widzę fajną plażę, niemal zupełnie pustą. Postanawiam zatrzymać się w tym miejscu na jakiś czas.







Miejscówka genialna. Plaża piaszczysta, a woda ma przyjemną temperaturę. Zabawiam tu znacznie więcej czasu aniżeli powinienem 😋






Kavala

Kavala to spore miasto nad brzegiem morza egejskiego. Z reguły pomijane przez turystów, a jest całkiem ładne z dostępem do morza. W okolicy znajduje się kilka piaszczystych plaż. Choć ja tam się raczej nie dziwię bo to dobre miejsce wypadowe na zdecydowanie bardziej popularną wyspę Thassos. Zresztą całkiem dobrze widoczną nawet w tak bardzo zapylonym powietrzu.




Wyspa Thassos







Historia miasta sięga czasów starożytnych, krzyżują się tu wpływy tureckie, greckie i rzymskie. To właśnie tu przybył św. Paweł by głosić Ewangelię.... Ja oczywiście nie zwiedzam miasta. Trochę zbyt duży ruch na drogach, a i ulice bardzo strome, które wyciskają ze mnie siódme poty.... Kupuję zimnego browara i jadę na przystań.....









Na wzniesieniu Panagia już za czasów Bizancjum powstała twierdza znacznie rozbudowana przez Turków.





Oczywiście robię też trochę więcej zdjęć z drona 😀




Kavala





Robię jeszcze jakieś zakupy i rozpoczynam stromą wspinaczkę pod górę. Każda nawet najmniejsza górka wyciska ze mnie siódme poty, a ta jest naprawdę konkretna. Na górze czeka na mnie fajny punkt widokowy na miasto. Widok z około 200 metrów ponad lustrem wody.






Kavala





Teraz szybki zjazd ponownie na dół. Podążam główną drogą u podnóża masywu Pangajon.





Niby dość szybko i bez postojów jadę, ale jakoś powoli przybywa mi tych kilometrów. A dzień zbliża się ku końcowi. Wiem, że nie uda mi się osiągnąć 200 km, więc się tym za bardzo nie stresuję 😉

W ciepłych promienia słońca ostatnia dzisiaj pauza na piwo. Z ładnym widokiem na Pangajon.









Zachodzi słońce, a na mojej drodze jest jeszcze kilka niewielkich podjazdów. Na jednym ze zniesień, które zdobyłem widać zarys oddalonego o niemal 80 kilometrów szczytu Athos(2033 m). Niby nic, a jednak cieszy widok w tak zapylonym powietrzu 😀





Słońce chowa się za jakieś odległe góry w efekcie czego te rzucają cień na zapylonym powietrzu. Efekt całkiem ciekawy.



Przejeżdżam niespełna kilometr od miejscowości Amphipolis. To starożytne greckie miasto z wielką chęcią bym odwiedził jednak w nocy nie ma to najmniejszego sensu. Obecnie znajduje się tam duże stanowisko archeologiczne ponieważ odkryto prawdopodobnie jeden z największych grobowców na Bałkanach. Przy głównej drodze ustawiono za to "Lwa z Amphipolis" pochodzącego z 300 roku p.n.e. i prawdopodobnie był to pomnik nagrobny.




Lew z Amphipolis

Jadę jeszcze kilka kilometrów i postanawiam rozbić się na noc na plaży w okolicy miasta Asprovalta. Miejscówka genialna tylko, że nie ma gdzie rozwiesić hamaka. Po raz kolejny na tej wyprawie robię coś na wzór tropiku.

Mając biwak na plaży z dostępem do morza nie sposób nie skorzystać z okazji i się nie wykąpać 😀Woda cieplejsza od powietrza ! Tuż obok na plaży zatrzymała się na biwak kamperem ekipa z Bułgarii. Zostaję zaproszony na wieczorne pogaduchy 😋

Spać kładę się późno, ale ustawiłem budzik tak by wstać na wschód słońca....

Dystans dnia 14: 173,6 km
Suma podjazdów: 1079 metrów

Galeria dzień 14: https://photos.app.goo.gl/g3TqrrxBo4NNQ6889


cdn....
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9363
Wysłany: 2019-12-16, 19:14   

Miły początek z tym mostem :o-o
Opalenizna rasowa :lol
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-17, 16:05   

Adrian napisał/a:
Opalenizna rasowa :lol
Taką opaleniznę miałem już na święta Wielkanocne :P , ale w sumie ona mi nie schodzi przez cały rok :lol
Ostatnio zmieniony przez Robert J 2019-12-17, 16:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
gar 

Dołączył: 06 Sty 2016
Posty: 835
Skąd: Orzegów
Wysłany: 2019-12-18, 11:15   

Retzina to chyba ichniejsze wino. Ze względu na bardzo specyficzny smak (coś w klimacie żywicy) przemianowaliśmy je na rycynę.
 
 
Robert J 


Wiek: 44
Dołączył: 08 Gru 2013
Posty: 1375
Wysłany: 2019-12-19, 15:41   

gar napisał/a:
Retzina to chyba ichniejsze wino. Ze względu na bardzo specyficzny smak (coś w klimacie żywicy) przemianowaliśmy je na rycynę.

Tak. Chciałem spróbować czegoś nowego. Choć za winem nie przepadam to udało mi się opróżnić butelkę na raz ;p
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - forum anime