Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Pudelkowe wędrówki po Śląsku i nie tylko

Autor Wiadomość
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2017-05-18, 15:31   

Mała elektrownia, małe stawy, mały teren wędkarski, mało łabędzi. Czy na Ślůnsku wsio jest małe? :P
W ceprolandzie to nawet łabędzie większe i grzeczniejsze oraz trawa bardziej zielona...
Ostatnio zmieniony przez ceper 2017-05-18, 15:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8309
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-18, 16:08   

Łabędź wygląda na wystraszonego tą wielkością!
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Mirek 
mirek


Wiek: 62
Dołączył: 10 Lip 2013
Posty: 3883
Skąd: wodzisław śląski
Wysłany: 2017-05-18, 17:38   

Pudelek byłeś w Rybniku i nie dałeś znać? Szkoda bo dawno twej facjaty nie oglądałem. :)
_________________
Pożegnania nadszedł czas.
Już nie będzie wspólnie nas.
Ty osobno, ja osobno
Tak ma być lepiej, podobno.
 
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8309
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-18, 18:27   

Byłem w Chwałęcicach, więc to taki Rybnik bardzo odległy ;) Po zawodach wracaliśmy do domu, więc i tak nie byłoby za bardzo czasu...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Mirek 
mirek


Wiek: 62
Dołączył: 10 Lip 2013
Posty: 3883
Skąd: wodzisław śląski
Wysłany: 2017-05-18, 19:23   

No fakt ,troszkie daleko.
_________________
Pożegnania nadszedł czas.
Już nie będzie wspólnie nas.
Ty osobno, ja osobno
Tak ma być lepiej, podobno.
 
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8309
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-11-30, 17:17   

"Śpieszmy się kochać pomniki, tak szybko odchodzą".

Postanowiłem uwiecznić kilka położonych w okolicy niepoprawnych politycznie pomników, które już wkrótce mogą zniknąć z powodu "dekomunizacji" (zapis celowo w cudzysłowu).

Jako Ślązak nie mam powodów, aby czuć sentyment do Krasnoarmiejców; jak wyglądało "wyzwalanie" Górnego Śląska wie każdy, kto choć trochę zna historię. Uważam jednak, że te pomniki to świadectwo minionych czasów i powinny pozostać na swoich miejscach, także ku przestrodze. W dziejach ludzkości zawsze było tak, że ci, co burzyli pomniki, później sami mieli burzone...

Dwa obiekty są bardzo blisko granic Opola. W Żelaznej (Eisenau, do 1934 Zelasno) stoi przy głównej drodze pomnik z czerwoną gwiazdą. Skromny, lekko surowy, minimalistyczny. Około dziesięciu lat temu pomalowano go na biało, teraz farba mocno wyblakła, odpada tynk.


Widać, że czas odcisnął tutaj swoje piętno, lecz teren jest zadbany, drzewka przystrzyżone, stoją też znicze.



W Żelaznej doszło do walk w nocy z 22 na 23 stycznia 1945 roku. Radzieckie wojsko przeprawiało się przez Odrę, Niemcy kontratakowali. Po kilku dniach Armia Czerwona nakazała ewakuację mieszkańców, którzy powrócili do zniszczonej i okradzionej wioski dopiero w marcu.

Pomnik powstał jeszcze w roku zakończenia wojny lub w kolejnym. Oficjalnie ustawili go wdzięczni mieszkańcy, ale trudno w to wierzyć po serii egzekucji, mordów i gwałtów. W tym miejscu znajdował się pierwotny cmentarz, na którym pochowano żołnierzy sowieckich: ich liczba jest sporna - od 247 do 700. W późniejszym okresie ekshumowano ich i przeniesiono na dużą nekropolię w Kędzierzynie-Koźlu. Pozostał tylko pomnik...


Z drugiej strony Opola znajduje się wieś Folwark (Vorverk). Tu także istniał kiedyś cmentarz wojenny i po ekshumacji (znalazłem dwie wersje: do Kędzierzyna lub do Opola) przetrwał pomnik i dawna ogrodzona kwatera.


W walkach, które trwały w okolicy od stycznia do marca, miało zginąć aż 620 żołnierzy radzieckich, w tym młodszy lejtnant Krutikow. Po sąsiedzku nadal spoczywają niemieccy obrońcy, lecz ich upamiętnia tylko niewielka tablica.


Wracając do pomnika sowieckiego: jest w nieco lepszym stanie, niż ten w Żelaznej. Trawa na dawnym cmentarzu jest skoszona. Przy obelisku stoi sporo zniczy oraz kwiaty - zapewne efekt niedawnego dnia Wszystkich Świętych. A więc ktoś o tym pamięta. I to raczej zwykłe osoby, a nie jakieś stowarzyszenia.




W 2010 roku przy pomniku zorganizowano "Światełko dla Rosji" - nabożeństwo z udziałem mieszkańców kilku najbliższych wiosek; po polsku i niemiecku modlono się o pojednanie narodów. Od tego czasu odbywają się tutaj także spotkania śląskich Niemców wspominających wszystkie ofiary zimowych miesięcy - zarówno cywilne jak i wojskowe. Pojawiali się także ostatni naoczni świadkowie tamtych wydarzeń. Nigdy nie zapomnimy, ale chcemy po latach przebaczyć. A mają czego nie zapominać, bowiem w sąsiednich Boguszycach (Boguschütz) wymordowano 200-300 mieszkańców.



Kolejny pomnik położony jest w dolnośląskiej części województwa opolskiego, a mianowicie w Mikolinie (Niklasfähre, do 1936 Nikoline). Jest to chyba najbardziej znana radziecka konstrukcja regionu i jedna z najciekawszych, jaką widziałem w granicach Polski. Mowa oczywiście o słynnym pomniku nad Odrą, widocznym już z daleka z drugiego brzegu. Kilka razy pisała o nim m.in. Buba (i w sumie to ona zainspirowała mnie do odwiedzin ;) ).



Pomnik upamiętnia przeprawę żołnierzy I Frontu Ukraińskiego w styczniu i na początku lutego 1945 roku. Forsowano ją na odcinku kilkunastu kilometrów. W Mikolinie znajdował się most, wysadzony przez wojska niemieckie, co zahamowało ofensywę tylko na kilka dni.

W sierpniu rozpoczęto budowę pomnika - zajęła się tym sowiecka jednostka inżynieryjna ze Skorogoszczy. Jesienią został oficjalnie "otwarty". Przez kolejne dziesiątki lat przyjeżdżali tutaj żołnierze Armii Radzieckiej z Brzegu, aby składać przysięgi.


Obiekt ma niebanalną sylwetkę dzięki dodaniu fragmentów betonowych łodzi. Wygląda to bardzo ciekawie, a odwiedzający go lubią wchodzić do ich środka :P .



W okresie PRL-u powstało wiele mitów związanych z walkami o Odrę - oficjalna propaganda powtarzała, że życie straciło tutaj aż 40 tysięcy żołnierzy! Wzięto ich z kapelusza: według dzisiejszego stanu badań straty strony radzieckiej wyniosły "tylko" 600-700 żołnierzy: część poległa od kul, część utonęła w lodowatych nurtach rzeki. Owa liczba, mimo, iż wielokrotnie mniejsza od podawanej w poprzednim ustroju, i tak jest jedną z największych w województwie i świadczy o zaciętości walk; dla porównania - podczas zdobywania Festung Oppeln zginęło 300, a w Brzegu 400 czerwonoarmistów.


No bokach kolumny umieszczono napisy po rosyjsku:
Bohaterom - Zwycięzcom nad niemiecko-faszystowskimi najeźdźcami dzielnym żołnierzom pierwszego frontu ukraińskiego. Z walkami forsowania rzeki Odry w lutym 1945 roku. (Choć najcięższe walki toczyły się w styczniu.) Pierwszy front ukraiński, 1945 r.
Wieczna sława bohaterom poległym w walkach o wolność i niepodległość naszego kraju.
Wykonała 39 Jednostka Wojsk Inżynieryjnych. Budował starszy tech. lejtnant Wisniewskij W. G. przy aktywnej pomocy burmistrza pana Mieczysława Dratwy. Sierpień – Październik 1945 roku
.

Po 1989 roku pomnik zaczął niszczeć. Wiosną tego roku został wyremontowany przez polsko-rosyjskie stowarzyszenie "Kursk", opiekujące się takimi miejscami. IPN oraz prawackie media dostały szału... Ruszyła histeryczna lawina oburzenia, oskarżeń i tym podobnych. "Za rosyjskie pieniądze!" - pisano. A, za przeproszeniem, za czyje miało być??



Cieszę się, iż udało mi się jeszcze go zobaczyć. Moim zdaniem jest bardzo fotogeniczny i świetnie pasuje do nadodrzańskiej okolicy.





Ostatni pomnik nie jest bezpośrednio związany z żadną bitwą. Nie postawiono go w miejscu cmentarza, nie powstał tuż po wojnie, nie jest też dziełem radzieckiej armii. W Grodkowie (Grottkau) wybudowali go Polacy w 1974 roku, a więc w trzydziestą rocznicę Manifestu Lipcowego.

"Śląskie Stonehenge" - to pierwsze, co kojarzy się na jego widok. Niestety, w tym przypadku się spóźniłem, zdążono go już "oczyścić" :| .


Na kilkunastu kamiennych bryłach oryginalnie umieszczono daty związane z rozwojem ruchu komunistycznego i z II wojną światową. Oraz wierszowaną sentencję:
* "Wolność o kształcie serca mieści się w tej ziemi. Wschłuchani w jej oddech w rytm zasiewów i plonów - nie zapomnimy. W jej głębi żarzy się historia zwycięstwa"
* Zwycięstwo i wolność 9.V.1945
* 1918 KPP 1946 PPR 1948 PZPR
* 22.VII. 1944 PKWN 22.VII.1974 XXX lat PRL
* 7.XI.1917 Rewolucja Październikowa
* Lenino LWP 12.X.1943
* 1945 rok Opole 19.I. Grodków 6.II. Otmuchów 8.V.


Wszystko skuto. Ocalały tylko dwa napisy z okresu po 1989 roku o harcerzach i Sybirakach. Zamiast ciekawej pamiątki historycznej i świetnego przykładu propagandy PRL-owskiej otrzymaliśmy koło z kamieni, które nie wiadomo co może symbolizować.



Usunięto nawet daty zdobywania miast przez Armię Czerwoną. Doczekaliśmy interesującego paradoksu: odebranie Niemcom Śląska i przyłączenie do Polski nadal jest uznawane za sprawiedliwość dziejową i pozytyw, natomiast moment, kiedy wyrwano Wehrmachtowi poszczególnego miejscowości, już nie. Zupełnie jakby zajęcie tych terenów przez wojska Stalina nie miało żadnego związku z późniejszym wyznaczeniem granicy na Odrze i Nysie. Ot, pustka historyczna.


Z kolei wiersz był neutralny w swojej formie i mógł pasować do każdego ustroju, chyba, że komuś zasiewy i plony źle się kojarzą... Bo przecież zboże kupuje się w sklepie.
Po tym tekście zostało najwięcej dziur.



Nie wiadomo kiedy ostatni raz widziano grodkowskie inskrypcje, ale prawdopodobnie dzieła zniszczenia dokonano w tym roku. Na zdjęciach sprzed kilku lat jeszcze wszystko jest po staremu. Ja byłem tutaj ostatni raz przed pięcioma laty i, na szczęście, mam kilka ujęć z tamtej wizyty:



Jaki los czeka te pomniki? Ustawa chroni obiekty położone na cmentarzach, ale dwa pierwsze miejsca oficjalnymi cmentarzami już prawdopodobnie nie są. Ten z Mikolina - moim zdaniem - w żaden sposób nie propaguje ustroju totalitarnego, a jest upamiętnieniem konkretnego wydarzenia i poległych. Ale według IPN to wystarczy do rozbiórki.
Grotków także nie może "spać spokojnie". Usunięto co prawda wraże napisy, ale nie samą konstrukcję. Tymczasem, według rządowych specjalistów, nowe przepisy nie przewidują przebudowy, sprzedaży, "polonizacji" czy "odkomunizowania", a jedynie LIKWIDACJĘ. Taki problem występuje np. w Drawsku Pomorskim, gdzie stoją słynne czołgi. Samorząd i mieszkańcy chciały im nadać zupełnie nowy charakter, ale "to niemożliwe". Wszystko do rozbiórki, a czołgi ewentualnie do muzeum!

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom rządu, który informował, że pomniki, tablice i inne elementy będą trafiać do muzeów, dotyczyć to będzie jedynie ich części, a czasem tylko fragmentów: czyli np. z pomnika Świerczewskiego w Jabłonce może zostać tylko głowa. W dodatku zamiast być eksponowane gdzieś w dotychczasowej okolicy, to będą wywożone na Pomorze, po czym dyżurni historycy opatrzą je "odpowiednim opisem". Na cóż, jak się nie umie budować, to można chociaż zniszczyć... Nie umiem odpędzić się od myśli, że jeśli tak łatwo przychodzi burzenie czegoś, co stało pół wieku, to tym prościej za jakiś czas będzie usunąć bohaterów prawych i sprawiedliwych, którymi od dwóch latach zapaskudza się przestrzeń publiczną...

A na koniec kilka zdjęć z cmentarza wojennego w Opolu (Oppeln), który jako miejsce spoczynku na razie nie podlega żadnej "dekomunizacji". Położony jest on w interesującej lokalizacji, bowiem między trzema domami studenckimi ;) .


Początkowo poległych chowano w różnych miejscach stolicy Górnego Śląska, potem przeniesiono do jednej kwatery. Latem 1945 roku, podczas otwarcia, otaczały go pola.



Na cmentarzu znajduje się 161 kwater, zarówno pojedynczych, jak i zbiorowych - ogólnie pochowano 487 osób, z czego zidentyfikowano 99. Zwracają uwagę daty śmierci - wiele już długo po przejściu frontu. Śmierć od ran, podejrzanego bimbru czy może chorób wenerycznych?




Nie rozdziobią nas kruki ni wrony, ani nic!


Centralny, dwujęzyczny pomnik. Tablica jest w bardzo dobrym stanie. Rok 1947 to data montażu, przedtem znajdowała się tam inna, prowizoryczna.



 
 
telefon 110 


Dołączył: 20 Wrz 2014
Posty: 2046
Wysłany: 2017-11-30, 21:56   

Pudelek napisał/a:


Jaki los czeka te pomniki?


Za poprzedniej władzy praktykowano areszt dla niektórych pomników:
https://www.tvn24.pl/pomo...rna,490601.html
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-12-01, 20:39   

Z takich cmentarzy odwiedziłem jeden. W Bornym Sulinowie.
 
 
Mirek 
mirek


Wiek: 62
Dołączył: 10 Lip 2013
Posty: 3883
Skąd: wodzisław śląski
Wysłany: 2017-12-02, 15:52   

W Wodzisławiu jest też cmentarz Czerwono-armistów, nota bene kiedyś tam był cmentarz Żydowski.Ostatnio ekshumowano sporo armiejców,zostało tylko kilku.
_________________
Pożegnania nadszedł czas.
Już nie będzie wspólnie nas.
Ty osobno, ja osobno
Tak ma być lepiej, podobno.
 
 
 
telefon 110 


Dołączył: 20 Wrz 2014
Posty: 2046
Wysłany: 2017-12-02, 17:23   

Zasadniczo największe uszanowanie dla sowieckich monumentów jest w merkelowych Prusach.
Niemcy wschodni po prostu tak mają.
Szanują tych co im łomot sprawią, przelecą fraulein, pokradną rowery.
To się nazywa-zamiłowanie do porządku.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8309
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-12-22, 14:03   

Niemodliński zamek to kawał historii, dość typowej dla tego typu obiektów Śląska. W przeciwieństwie do wielu z nich miał szczęście, że los kilka razy dawał mu kolejną szansę. Także dzisiaj.


Ponad 700 lat temu wybudowano w tym miejscu gotycką warownię w miejscu wcześniejszej kasztelanii. Pierwszymi właścicielami byli książęta niemodlińscy, następnie strzeleccy. Potem znajdował się w rękach różnych arystokratycznych rodów Rzeszy - Hohenzollern, von Logau, Pückler, Promnitz i Zierotin. Ostatni gospodarze to rodzina von Praschma, wywodząca się z Moraw. Ich herb znajduje się nad jednym z okien.


W 1945 roku opuszczone gmaszysko splądrowała Armia Czerwona, potem swoje dołożyli nowi mieszkańcy dawnego Falkenbergu. Początkowo umieszczono w nim siedzibę Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, następnie gimnazjum i szkołę średnią, aż w końcu podoficerską więziennictwa. Zamek niszczał, ale mając właściciela uniknął losu obiektów całkowicie opuszczonych.

Upadek komunizmu to kolejne problemy. Gminy, nie mogące lub nie chcące opiekować się kosztownymi zabytkami, oddają je prywatnym właścicielom za śmiesznie niskie sumy. Każdy ma ambitne plany, każdy chce remontować, rewitalizować, przywracać dawną chwałę... Rzeczywistość jest zgoła inna: spora część nabywców to zwykli oszuści, złodzieje lub kanciarze, w najlepszym przypadku traktują poniemieckie rezydencje jako inwestycje kapitału: dostałem prawie za darmo, drogo sprzedam, nic nie inwestując. Tak było i w Niemodlinie...


Wśród krótkotrwałych właścicieli z gębą pełną obietnic przewinął się nawet włoski hrabia, a przynajmniej tak się tytułował. Po roku zniknął w niebycie. Wydawało się, że przyszłość zamku rysuje się mało sympatycznie, ale w 2015 został on kupiony przez firmę z Łodzi. I ta wreszcie zaczęła ładować w niego pieniądze.

Rozpoczęto od całkowitej wymiany dachu - robotnicy położyli 120 tysięcy nowych dachówek. Na szczęście nawiązują one do historycznych wzorów, a nie są masową tandetą widoczną w wielu miejscach.


Wkrótce ma ruszyć remont elewacji. Obecna się sypie, ale też wygląda bardzo klimatycznie. Nie wiadomo ile z niej zostanie w przyszłości, mam nadzieję, że nie wypicują ścian na wzór Disneylandu. Ponoć nowi właściciele także jeszcze nie wiedzą którą drogę wybrać. Nie mniej wszystko będzie lepsze niż powolne przeistaczanie się w całkowitą ruinę. Na wymianę czeka też stolarka oraz okna.

Co jednak najważniejsze - mimo prowadzonych prac zamek można zwiedzać! Za opłatą i z przewodnikiem, ale zawsze! Wybrałem się tu w połowie listopada, gdy drzewa żegnały się ze swoimi kolorami.

Wchodzi się przez okazały budynek bramny, który już został wyremontowany.



Jego częścią jest niewielka basteja; stoi tuż przy drodze, więc co jakiś czas ktoś w nią wjedzie. W czerwcu zaliczył ją kierowca ciężarówki i trzeba było ją ponownie ratować od zawalenia.


Pierwszy dziedziniec otaczają zabudowania gospodarcze z XIX wieku. W podłużnej sali von Praschma trzymali konie, a w Polsce urządzono... salę gimnastyczną.


Czekamy na przewodnika. Zjawia się długowłosy facet w habicie mnicha i... sportowych butach. Hmm... Nie lubię zwiedzać z oprowadzaniem, bo zazwyczaj muszę wysłuchiwać bzdur albo monotonnego ględzenia. Tym razem też nie zapowiadało się najlepiej, ale zobaczymy...

Najpierw przechodzimy przez most nad dawną fosą, przy którym stoi kilka barokowych rzeźb - niektóre to kopie.


Stajemy na wewnętrznym dziedzińcu. Wyciągam aparat, robię zdjęcie i wtedy mnich odwraca się w moją stronę i wskazuje palcem:
- Jak pan ma na imię?!
Jestem przekonany, że zaraz dostanę zjebkę i że obowiązuje tu zakaz robienia zdjęć, ale...
- Pan będzie szedł jako ostatni. Proszę, aby reszta grupy nie zostawała za panem z aparatem, on zamyka naszą ekipę. A pan będzie miał możliwość fotografowania bez innych ludzi w kadrze.

Fajnie :) . Co do zakazów to nie wolno... nagrywać opowieści przewodnika! Pierwszy raz się z czymś takim spotykam! Prawa autorskie do historii obiektu?

W wyniku przebudów w czasie kolejnych wieków zamek prezentuje dziś styl renesansowo-barokowy. Wewnętrzny dziedziniec zdobiły niegdyś krużganki, lecz większość z nich zabudowano z przyczyn ekonomicznych; łatwiej było ogrzać pokoje.




Zaglądamy do kaplicy. Widać, że po 1945 roku nie oszczędzano jej. Na ścianach resztki malowideł, częściowo zatarte napisy kończące wnęki, gdzie chowano Praschmów.




Przewodnik okazuje się być jedną z osób zaangażowanych w remont, a nie człowiekiem z łapanki czy znajomości, jak to zwykle bywa. Można zadawać mu podchwytliwe pytania i nawet na nie odpowiada ;) .


Na podłodze leżą kilkusetletnie płytki. Po remoncie mają wrócić na swoje miejsce: część w ściany, część na ziemię.



Schodzimy w dół, do piwnic. Jak każdy zamek tak i ten kryje swoje tajemnice: na przykład nie wiadomo ile poziomów znajduje się jeszcze pod nami. Odkryte są chyba trzy, ale dawni uczniowie ze szkół kiedyś tu działających mówili, że schodzili nawet kilka pięter niżej w dół... Co się tam kryje? Na razie nikt tego nie wie.



Faktem jest, że z zamku wychodziły podziemne tunele, jeden podobno łączył się z kościołem na rynku. Obecnie wszystkie odkryte przejścia kończą się zawałem, a jeden... ogromnym drzewem. Jest ono tak duże, że jego korzenie blokują drogę, a nie można go usunąć, bo to pomnik przyrody.


Podczas prac remontowych znaleziono pod kaplicą dwie zdobione trumny z ciałami kobiety i mężczyzny. Po badaniach mają wrócić na miejsce spoczynku. Z kolei w piwnicach znajduje się krypta z kilkoma potężnymi, betonowymi sarkofagami. Nie wiadomo, kto tam dokładnie został pochowany, bowiem obecni właściciele jeszcze ich nie otwierali, natomiast na pewno robił to ktoś w przeszłości.


Kiedyś do krypty wchodziło się przez metalowe drzwi, na których są ślady próby włamania: ewidentnie walono czymś ciężkim, licząc na ich wyważenie. Ponieważ jednak od środka blokuje je grobowiec, więc nieproszeni goście przebili dziurę po sąsiedzku.


W jednej z piwnic stoją puste beczki z winem, w innej stylizowana sala tortur - to już typowa atrakcja dla mniej wymagającego turysty. Ale w końcu nie każdy będzie się fascynował powojennym szabrem albo odpadającym kawałkiem tynku ;) .


Przez dziedziniec wracamy na powierzchnię i wchodzimy na pierwsze piętro. Mijając kolejne sale można sobie uzmysłowić ogrom zniszczeń... W oknach przylepiono kolorowe plastiki udające witraże na potrzeby filmu Jasminum, kręconego dekadę temu w zamkowych murach. Na jednej ze ścian namalowano wówczas także "średniowieczny fresk".




Pierwsze piętro to jednocześnie ostatnie, na które można bezpiecznie wejść - w wyższych partiach stropy grożą zawaleniem. I nie jest to straszak na niesfornych zwiedzających...




Idąc jako ostatni dwa razy prawie się gubię, ale też mam okazję zajrzeć za półprzymknięte drzwi. W jednym z pomieszczeniem niemal wlazłem w dziurę przykrytą dyktą; poleciałbym kilka metrów w dół.



Najlepiej zachowały się dawne sale reprezentacyjne: balowa i jadalna. W okresie funkcjonowania szkoły połączono je w jedną.



W sali jadalnej przetrwał piękny kasetonowy sufit z herbami hrabiów von Praschma.



Spod tynku wystaje malowidło, które czeka na całkowite odsłonięcie.



Jeden z pokoi był w na tyle dobrym stanie, iż wiosną 2017 roku umieszczono w nim imitację Bursztynowej Komnaty. Nie jest to jej kopia, nawet mniej dokładna (przede wszystkim brak tu bursztynu :P ), a jedynie symbol przypominający o przebiegającym przez Niemodlin "bursztynowym szlaku".


Znów schodzimy na poziom gruntu przez sale, w których niegdyś tętniło życie. A co czeka zamek w przyszłości? Nie są planowane funkcje hotelowe, natomiast restauracyjno-kongresowo-muzealne owszem.



Rozstajemy się z mnichem-przewodnikiem i ruszamy obejść warownię dookoła. Od tej strony fasada bardziej się sypie, niż od ulicy.


Wśród drzew hasają Daniele. Jeden z nich bawi się w chowanego :D .



Na południowej ścianie zniszczone reprezentacyjne schody.




Pojedyncze ślady po kulach - pamiątka z 1945 roku. Pierwszy atak Sowietów 16 marca został powstrzymany przez Estończyków z SS. Kolejnego dnia udało się czerwonoarmistom zająć część Niemodlina, a rankiem 18 marca całe miasto, które było prawie puste po zarządzonej przez władze niemieckie ewakuacji. Także ostatni z Praschmów - Friedrich III Leopold - opuścił Falkenberg na dzień przed wkroczeniem żołnierzy zza wschodu. Osiadł nad Dolnym Renem i zmarł w 2000 roku.

W okolicach zamku walk nie było, więc być może Rosjanie strzelali sobie znowu na wiwat?


Pozostałość po fontannie albo pomniku?


Wychodzimy z powrotem na zewnętrzny dziedziniec otoczony budynkami dawnego folwarku. W drewnianym bufecie można zakupić coś do jedzenia: decydujemy się na żurek, bardzo zresztą smaczny. Sympatyczna pani proponuje darmową dokładkę: pogoda dziś wietrzna, więc poza nami nie ma innych chętnych na posiłek, a szkoda, by zupa się zmarnowała ;) .


Zwiedzaniem zamku jestem usatysfakcjonowany: rzadko się zdarza, aby podczas remontu wpuszczano turystów. Wygląda na to, że siedziba von Praschmów wreszcie trafiła w dobre ręce i nowi gospodarze to ludzie z głową i sercem do zabytków.

Oczywiście istnieje ryzyko, że po ukończeniu wszystkich prac będziemy mieli tutaj śląską wersję Bobolic (dla niewtajemniczonych: jest to jurajski zamek wybudowany prawie od nowa i na "oko", bo nie zachowały się informacje o dokładnym dawnym wyglądzie) albo tandetę dla gawiedzi, jednak wierzę w to, że zachowa się przynajmniej częściowy duch przeszłości. Na pewno wszystko jest lepsze od powolnego upadku, jaki miał miejsce przez kilkadziesiąt ostatnich lat.

Jeśli ktoś chce zobaczyć wyludnione sale przed renowacją to właśnie teraz jest odpowiedni czas na wizytę. Ja planuję tu wrócić za jakiś czas aby obejrzeć, co się zmieniło.


A zamek doceniany jest coraz bardziej także przez innych: we wrześniu zajął I miejsce w głosowaniu na "Top Zamki i Pałace w Polsce*", natomiast w listopadzie "Certyfikat Internautów - Najlepszy Produkt Turystyczny 2017".

* Faktem jest, że w województwie opolskim zbyt dużej konkurencji nie miał, bo w Ujeździe to ruina, a w Mosznej jest pałac, a nie zamek :D . Pozostałe obiekty to raczej druga liga...
 
 
gar 

Dołączył: 06 Sty 2016
Posty: 836
Skąd: Orzegów
Wysłany: 2017-12-22, 15:51   

Przymierzam się do wizyty w pałacu w Niemodlinie i przymierzam i przymierzyć się nie mogę. Ile trwało zwiedzanie ? Ile kosztuje taka przyjemność ? Trzeba było rezerwować czy byłeś na otwartym zwiedzaniu (te 2 wyznaczone terminy)?
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8309
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-12-22, 16:07   

Zwiedzanie z "mnichem" trwało prawie godzinę. Zapewne zależy to od stopnia zainteresowania wycieczki i jej wielkości. Potem jeszcze kręciliśmy się dookoła gmaszyska, więc kolejne 15-20 minut co najmniej. Koszt - 15 złotych. Można za 10 złotych przejść się samemu... wokół zamku, ale to bez sensu :D

Nic nie rezerwowałem, przyjechałem z kumplem na czuja. To był akurat 11 listopada, więc obawiałem się tłumów, a było może z 7-8 osób w grupie. Podejrzewam, że to z powodu pogody, bo mimo słońca fest piździało na wietrze. No i przyjechaliśmy przed 12-tą, kiedy to wchodzi pierwsza grupa. Terminów w weekendy jest więcej, chyba 12, 13, 14 i 15
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2017-12-22, 16:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-12-22, 17:55   

Fajny ten zamek w Niemodlinie. Chyba sie kiedys wybiore! Takie zwiedzanie z przewodnikiem moze nawet łykne! :)

Kurde... ale ze w Grodkowie nie znalazlam tego pomnika... 5 lat temu troche sie tam wloczylismy... Ciekawy taki w ksztalcie!

Ale ze sie im chce skuwac i likwidowac?

Jak juz obecna wladza chce jakos z przytupem pokazac swoją niechec do komunistycznych czasow bo widzi w nich wyłącznie zbrodnicze aspekty - to zamiast niszczyc pomniki moglaby obok dostawiac dodatkowe- tak jak ten wspomniany przez telefona!

telefon 110 napisał/a:
Pudelek napisał/a:


Jaki los czeka te pomniki?


Za poprzedniej władzy praktykowano areszt dla niektórych pomników:
https://www.tvn24.pl/pomo...rna,490601.html


albo takie jak prosiak z Pieniezna ;)



Niszczenie jest najgłupszym wyjsciem....
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2017-12-22, 18:05, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
telefon 110 


Dołączył: 20 Wrz 2014
Posty: 2046
Wysłany: 2017-12-22, 19:06   

buba napisał/a:

Jak juz obecna wladza chce jakos z przytupem pokazac swoją niechec do komunistycznych czasow bo widzi w nich wyłącznie zbrodnicze aspekty - to zamiast niszczyc pomniki moglaby obok dostawiac dodatkowe- tak jak ten wspomniany przez telefona!


To byłby fajny temat na monument typu instalacja- ku czci radzieckich wyzwolicieli np. Wrocławia.

Haubica na placu a zza węgłem sowieccy fizyliero-cykliści:

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - forum anime