Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Góry Bystrzyckie i Stołowe w mgłach listopadowych

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-11-16, 10:10   

Cytat:
Może klimat i był, ale podłogi drewniane, chodzenie powodowało ruch mebli, łazienka w korytarzu (taki przedsionek do dwóch mieszkań), więc zimą zimno, w pokojach jeden piec kaflowy, więc w drugim było zimno. Wodę by mieć ciepłą, to trza było rozpalić w kuchni.
Na podwórku komórki. (to w DG Ząbkowice)
Tylko, że tam zaczęli przeprowadzać najgorszych osobników. Teraz w nocy strach tam wejść.
Co do mieszkania na wsi, to na typowej wsi nie mieszkałem, ale mieszkałem innej dzielnicy Dąbrowy G., w sumie wiocha. Pod koniec lat 90tych jeszcze po ulicy pływała gnojówka czasem, były konie, kury, krowy. Teraz już tego nie ma. Nic nowego też nie pobudowali, ale dojazd do Dąbrowy Centrum to albo 20-25 jazdy autem (ok 20km), albo około godzinna podróż autobusem. Ostatni autobus tam z Dąbrowy jest o 22,35 z centrum. Do przychodni też kilka km trzeba dojechać. Autobus średnio co godzinę.
Więc dlatego mieszkam w mieście. Wygodniejsze to jest. Duże blokowisko ale połączone z domkami, ostatnio zbudowali supermarket ale od wielu lat to jest jedyna inwestycja.


To napewno jest roznica jak bylo zimno a jest cieplo. Jak miales gdzies daleko a teraz masz blisko. To sa zdecydowane zmiany na lepsze i dobrze rozumiem twoje decyzje o przeprowadzce.

Ja od urodzenia mieszkalam na blokowisku z kaloryferami, cieplą woda i wszystkim blisko. To wszystko juz wynalezli w latach 80 tych a nawet wczesniej. Wiec te zmiany ktore teraz zachodza w miastach w zaden sposob nic nie poprawiaja w moich warunkach zycia tylko psuja estetyke, klimat i spokoj. Acz czasem mam wrazenie ze dla sporej ilosci ludzi nie liczy sie funkcjonalnosc i wygoda ale blichtr i rzeczy na pokaz. Tak jak z pociagami- nieraz spotkalam sie z opinia, ze lepiej zeby pociag wogole nie jezdzil niz jezdzil np. stary i zardzewialy sklad bo to wstyd. Lepiej zamknac basen i zaorac teren niz mialby byc stary, nieremontowany od 30 lat itp
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-11-16, 10:53   

Kolejnego dnia transportujemy sie do Darnkowa i stamtad podążamy na Kruczą Kope. Dzis jest jeszcze bardziej wilgotno, mgliscie i co chwile popaduje jakas grado-śniegowa kasza. W lesie wystepuja trzy kolory- czerń pni, biel mgły i rudość dywanu z opadłych lisci. Mimo soboty innych amatorow wedrowek po tych rejonach nie ma. Moze sie wystraszyli bo w telewizorze ponoc ostrzegali przed jakims kolejnym “orkanem”? Mowili nam o tym i w schronisku, i w sklepie. Jak zwykle- czy latem czy zimą zawsze znajdzie sie jakis powod aby namawiac ludzi do zostania w domu lub ostatecznie zwiedzania galerii handlowej. A moze po prostu tu jest takie zadupie, ze nawet orkany tu nie trafiają? ;) Drzewa sa nieruchome, zero wiatru. Nie poruszy sie nawet jeden listek.. Az tak dziwnie.. Slychac tylko szuranie naszych krokow i szelest opadajacej na ziemie “kaszy”.











Raz po raz napotykamy malowniczo powykrecane, posępne drzewa…







Krucza Kopa widziana z góry.



Krzyz z trudnoczytelnym napisem…



Skałka widziana od podnóża..





W oddali widac klasztor buddyjski Khordong w przysiolku zwanym Kociołek. Bylismy tam ostatnio w 2007 roku gdy owego obiektu jeszcze nie bylo.



Probowalam szukac po powrocie w necie jak wyglada sprawa z tym miejscem, czy mozna je zwiedzac, ale znalazlam tylko tyle ze mozna sie zapisac na kursy o ciekawych nazwach np. “ceremonii ofiarowania lampek maślanych”. Moze w naszych nepalskich bluzach wpuscili by nas za darmo? :P Jakby ktos byl zainteresowany to tu ich stronka https://www.khordong.pl/

Stary, kamienny słup w Darnkowie, chyba drogowskaz.





Zwykle nie przepadam za tujami, ale na tym etapie wzrostu zaczynaja mi sie podobac!





Wiata za Darnkowem. Niestety ani do spania ani na ognisko sie za bardzo nie nadaje. Ale fajny wodospadzik jest nieopodal.







Przejezdzamy tez przez Kulin Kłodzki gdzie zwraca uwage ogromna zruinowana kamienica. Miejscowosc jest w ogole malutka, rozsiane tu i owdzie małe domku a tu nagle bęc! taki moloch wsrod niczego. Do srodka juz raczej strach wejsc…









Nocujemy dzis w Radkowie.



Wieczorem odwiedzamy miejscowe knajpki. W pizzerii spotykamy bardzo ciekawą postac - Andrzeja. Uwage zwraca maska, ktorą przyniósł ze soba. Dawniej w takowych chodzili lekarze dżumy, wierzac, ze ona pomoze im ustrzec sie przed zarazeniem. Raz, ze do “nosa” maski wsadzano wonne olejki, zeby ich aromatem oddychac. Drugim aspektem byl ksztalt- ptaki ponoc na dzume nie chorowaly i uzytkownicy mieli nadzieje, ze choroba “sie zmyli”.





Andrzej w owej masce robil fotografie w pobliskiej alei. Sprawa byla osadzona w realiach bardziej niz by sie zdawalo- aleja prowadzila na dawny cmentarz epidemiczny. Jedno jest pewne- gdybym szla wieczorem drogą i zobaczyla kogos w takim stroju - to pielucha do przewijania pewna! ;)

Czasem jest taka sytuacja, ze spotykamy kogos nieznajomego a gada sie z nim jak ze starym kumplem. I tu w Radkowie jestesmy wlasnie swiadkami takiego przypadku. Tematy nam sie nie konczą - o zdjeciach, giełdach staroci, sztolniach, kamieniolomach, opuszczonych palacykach, rekonstrukcjach, kotach, knajpach, miejscach noclegowych…

Odwiedzamy jeszcze druga knajpke, “U Danusi” na opuszczonej stacyjce PKP. Pociagi juz od lat tu nie zajezdzaja, ba! nawet tory chyba zdjeli.. A knajpka chyba działa siłą dziwnego rozpędu, niezmieniona od dziesiatek lat. Zawsze panuje tu specyficzna atmosfera jakiejs takiej stagnacji, rezygnacji, zawieszenia w niebycie, jakiegos spowolnienia i zgęstnienia czasu. Jakby tu, na tych kilku metrach, byla silniejsza grawitacja a kazdy ruch kosztowal wiecej wysilku niz gdzies indziej. Nie jest to do konca wesola atmosfera, ale ma w sobie cos na tyle fascynujacego, ze ile razy odwiedzimy to miasteczko to przyciaga nas jak magnes. Zawsze w knajpce gra telewizor i leci jakies disco polo albo serial pokroju “Kiepskich”. Zawsze jest przyćmione swiatlo i tylko garstka lokalnych smakoszy niedrogich trunkow. Tu jednak nikt sie nie awanturuje, nie klnie, nie krzyczy- jak to bywa w innych spelunach (chociazby tej koło “Dino” ;) Dzis akurat tam nie zaglądalismy. Ale lokal z klimatem gdzie bywa grubo! ;)





Ale wracajac do naszej stacyjki… Tu ludzie są jak posągi, prawie nieruchomi, jakby nie do konca żywi. Wlascicielka nas juz kojarzy. Na dziwne spojrzenia stalych bywalcow komentuje jakby do siebie: “ja ich znam, oni tu nieraz przychodza… byli trzy lata temu, byli 5 lat temu…”

Po raz kolejny nie dałam rady zrobic zdjecia w srodku. Czasem jakos nie wypada. Czasem ma sie wrazenie, ze zdjeciem mogloby sie cos zburzyc, cos zakłócic.. Na odwage zdobywam sie jedynie w kibelku. Ciekawe ile razy doszlo do pomyłki ;)



Najlepsze stoliki sa na werandzie. Pewnie latem tu sie glownie przesiaduje. Ale my nigdy nie bylismy w Radkowie ciepłą pora…



Uswiadamiamy sobie, ze nigdy nie widzielismy tej knajpy za dnia.. Zawsze przychodzimy tu ciemna noca, przemykając przez uliczki niezbyt oswietlonego w tym rejonie miasta. Przewaznie gdy zmierzamy w strone stacyjki cos pada albo duje lodowaty wiatr. Tylko nikłe swiatelko pod drewnianym okapem informuje, ze jestesmy na miejscu. A moze za dnia, za swiatla i ciepla - to miejsce nie istnieje? Moze ono czai sie jedynie w mroku poznojesiennych wieczorow?



cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-11-16, 11:18   

Ten las na początku...świetny. Ta knajpka też, pewnie nie uwierzysz, ale mam ochotę w takiej zasiąść...
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12257
Skąd: Bytom
Wysłany: 2017-11-16, 11:51   

buba napisał/a:
Orientujesz sie czy ci ludzie dostaja jakies zastepcze mieszkania albo odszkodowania


Swego czasu wyburzyli cały karb na prawo od wiaduktu (jadąc na Mechtal) i dali ludziom inne mieszkania. Teraz to wiadukt ledwo się trzyma, dali więc zachowawczo ograniczenie do 40 i jeżdżą nieoznakowanymi trzepiąc mandaty.
Profil Facebook
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-11-16, 15:42   

sokół napisał/a:
buba napisał/a:
Orientujesz sie czy ci ludzie dostaja jakies zastepcze mieszkania albo odszkodowania


Swego czasu wyburzyli cały karb na prawo od wiaduktu (jadąc na Mechtal) i dali ludziom inne mieszkania. Teraz to wiadukt ledwo się trzyma, dali więc zachowawczo ograniczenie do 40 i jeżdżą nieoznakowanymi trzepiąc mandaty.


Dziwne ze ograniczenie predkosci a nie masy. Kiedys jak nie bylo wiaduktu to sie jezdzilo dolem! wiec droga jest. Moze warto byloby ją udroznic i znow tam puscic ruch, zwlaszcza dla ciezszych aut.

A ty widziales te bloki tuz przed wyburzeniem? Bo krążyla (przynajmniej w Miechowicach) plotka, ze wyburzyli nie te bloki w najgorszym stanie, tylko ktos dał w łape i poburzyli takie co mialy sie calkiem niezle. Probowalam sie tam dostac juz po wysiedleniu a jeszcze przed wyburzeniem i je poogladac (chyba lipiec 2011) ale policja mnie nie puscila. Dwa razy probowalam ale dobrze pilnowali...

Ten rejon wyglada makabrycznie, zwlaszcza jak sie patrzy z wiaduktu widac ze kazdy blok zjezdza w inna strone...



A to ten blok od ktorego balkon odpadł... Ten ponoc ma sie najgorzej... Przynajmniej lokalne żule tak mowia ;)

_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2017-11-16, 15:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-11-16, 22:17   

laynn napisał/a:
Ta knajpka też, pewnie nie uwierzysz, ale mam ochotę w takiej zasiąść...


To moze sie wybierz do Radkowa na jakis przedluzony weekend? (na zwykly to od ciebie troche daleko). Okolica fajna, jest gdzie po gorach polazic, jak ktos lubi wode to jest w Radkowie zalew (acz osobiscie nie bylam, zawsze jakos tam jestesmy zimnymi porami). Miedzy rynkiem a Dino jest taka uliczka schodzaca w dol. Nazywa sie jakos Stroma albo Spadzista? I tam od 5 lat wpadamy czasem na nocleg. Bardzo mily gospodarz (mieszka gdzie indziej, tu tylko przychodzi otworzyc wiec jest spokoj. Kiedys jak sie zepsula skodusia to nas przyholowal prawie z Karłowa. Jest kuchnia do uzytkowania. 35 zl teraz wolają (wczesniej przed remontem bylo 25 zl :-( Tel. 668335056, 748712217 Moze sie skusisz - zone wyslesz nad zalew a sam do knajpy! :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2017-11-16, 22:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-11-16, 22:30   

Ech chciałbym, ale coś do tej części nie mam szczęścia. We wrześniu mieliśmy wpłaconą zaliczkę w Stołowych, pojechali sami znajomi, nam przepadło. Rok temu w Bystrzyckich też odwoływałem kwaterę.
No i kwestia picia...no cóż powoli organizm przestaje tolerować alkohol :(

Bo od kilku lat mnie ciągnie na zachód, ale spokojnie, kiedyś dotrę, jak w Izery się w końcu udało :)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-11-17, 10:50   

Bez picia tez sie da posiedziec w spelunach - acz to prawda ze trudniej. Po wielu knajpach sie wloczylismy w takim ukladzie ze ja bylam w ciazy a toperz kierowca. Zamawialismy wiec czesto piwo, siedzielismy przy nim, moczylismy gęby, a potem 3/4 zostawialismy ;) Czasem patrzyli na nas jak na ufo, ale co bylo robic. Zwlaszcza na Ukrainie bylo trudno ;) Ale żuliki sie nieraz cieszyly ze zostalo piwo do dopicia :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2017-11-17, 10:51, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-11-17, 11:18   

Dzis caly ranek włóczymy sie po lasach koło Batorowa. Tereny sa tu mocno podmokłe, pełne rudych traw i paproci. Sporo jest suchych drzew i wiatrołomow. Teren przywodzi na mysl jakas daleką polnoc, Syberie czy polnocne rubieze Skandynawii. Zdawaloby sie, ze nic tu ciekawego nie ma. My jednak wiemy, ze cos tu jest. Tylko znalezc cos nie mozemy (drugi raz tu jestesmy ;) )











Mijamy wąwoz z zelazistym potoczkiem pluskajacym wsrod skal.



Co chwile jest jakas pryzma mniejszych i wiekszych kamulcow.



W koncu JEST! Jeden kamulec jest nieco inny od pozostalych! :D



Kamienny krzyz nie jest postawiony (tak jak np. krzyze pokutne) tylko wykuty w litej skale. Ze wszystkich stron sa na nim napisy i jakies schematyczne rysunki. Pochodzi z XVII wieku. Zostal umieszczony w miejscu zbrodni. Ponoc mlodą dziewczyne, corke kamieniarza, spotkala w tych lasach niemiła przygoda. Rozne legendy krążą na ten temat.

Cieszymy sie jak dzieci, ze tym razem włóczenie po tych lasach okazalo sie wreszcie owocne!









Dzis odkrywamy fajny skrót z Karłowa do Batorowa. Wąska, niezwykle dziurawa i kałuzasta droga prowadzi przez lasy. Zalecana predkosc to 15 km/h :) Jedziemy wiec dosc długo. Nie minelo nas zadne auto.



W Karłowie wpadł w oczy stary pomnik.



A gdzies dalej w lasach jeziorko. Szkoda, ze nie wstrzelilismy sie w pore roku- pływałoby sie tu zapewne doskonale!



Na dalszej trasie towarzyszy nam widok na zamek w Szczytnej.



Ostatnie mgnienia jesieni.



We wsi Dolina napotykamy ciekawe miejsce. Dawny kamieniolom, częsciowo zalany, otoczonym z trzech stron skałami. A nad jeziorkiem cos jakby z przeznaczeniem na hotel. Zadaszone, w stanie surowym. Widac, ze nawet ocieplenie styropianem juz bylo. Ale zdecydowanie opuszczone. Okolica jest raczej turystyczna. Na duzo brzydszych, mniejszych, mniej widokowych parcelach stoją rozne wypasne pensjonaty i turysty latem pchaja sie chyba drzwiami i oknami. Tu jednak hula tylko wiatr. Nie znam historii tego miejsca, ale bardzo chcialabym poznac. Pachnie cos, ze moze to byc ciekawa i mroczna historia…







A tymczasem zagłebiamy sie w czeluscie niedokonczonego molocha. Widac, ze obecnie sluzy glownie za miejsce imprez. Nic dziwnego bo miejsce ku temu wymarzone!











Sala biesiadna- ze stolikiem i ławami.



Nad zalanym wyrobiskiem mozna znalezc porzucone płetwy i gacie. Czyzby wlasciciele popłyneli bez nich i juz nie wrocili na ląd?



Poznym popoludniem docieramy do Dusznik. Fajne tu mają murale- rozerwany paw i smutny wąż bardzo przypadają nam do gustu.





Znow zaczyna padac mokra i zimna kasza. Najwieksze jej nasilenie przeczekujemy na werandzie jakiegos opuszczonego osrodka wypoczynkowego. Lodowaty wiatr hula tu bez problemy wiec musimy sie nieco rozgrzac.





Gdy opad nieco słabnie suniemy w strone schroniska Muflon. Po drodze ciekawe bulaste drzewo.



Schronisko jest calkiem przyjemne, z przytulną jadalnią, miła obsługą i brakiem wymuszania ciszy nocnej. Do polnocy mozna siedziec w jadalni a potem trzeba sie przeniesc do sąsiedniego pomieszczenia.



Ze sciany przygląda nam sie tytułowy kolega.



Zaintrygowal mnie ten malunek (plaskorzezba?) z 1972 roku. Chyba musial byc jakis rajd narciarski a potem fajna impreza!



Tu tez, podobnie jak na Jagodnej, mają piwo ze schroniskiem na etykiecie!



Duszniki nocną porą.



I schronisko wyłaniające sie z mroku.



Widac, ze jest sobota. W schronisku jest prawie komplet ludzi i nadkomplet psów. Jest ich chyba 7! Obstawiły wszystkie zbiorowe pokoje. Nie ma opcji podzialu sal na “z psami” i “bez psów”. Psy nie moga byc razem bo sie pogryzą. Ostatnio jest tak wszedzie - jak ktos jest np. uczulony na psa albo po prostu nie lubi byc ciągle obwąchiwany - musi zaopatrzyc sie we wlasny namiot a schroniska raczej omijac. Takie czasy...

Trafiamy tu tez na spora grupe chyba z jakis warsztatow fotograficznych. Na krzesłach siedzi kilka osob udekorowanych lampkami choinkowymi a wokol nich dwie godziny skacze kilkanascie postaci z wielkimi aparatami.

Schronisko o poranku.



I widok na Duszniki. Pogoda jak widac sie poprawia, a my niestety musimy juz wracac do domu :(

_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group