Wysłany: 2017-06-06, 19:33 Dzień Dziecka na Jasieniu.
Skoro Nessce padł komputer, to z darkheushem popełnimy relację z naszej trasy na Jasień.
Wyruszyło kilka odrębnych ekip - cel mieli ten sam, Polana Skalne pod Jasieniem. Już w Krakowie spotykamy jedną z nich, czyli B&B (nieforumowi). W Mszanie do busa dosiadają się Beskidus i Kaśka. Z tymi ostatnimi wysiadamy w Dobrej Skrzyżowanie, a ci pierwsi jadą do centrum. Upał nie do zniesienia, a my drałujemy 3 km asfaltem do Jurkowa.
Tam godzinny postój w karczmie na pierogach i piwku. I to okazuje się być bardzo rozsądną decyzją, gdyż największy skwar przejdziemy lasem. Już na pierwszym podejściu wiemy gdzie jesteśmy. To Wyspowy z tymi swoimi podejściami od których puchną kolana. Muł na plecach nie wykazuje chęci współpracy i nie chce się wynieść sam
Pierwsze widoki na Krzystonów i Kutrzycę, piwko w krzokach, leniwy papierosek, mozolne zdobywanie wysokości i nagle się wypłaszcza. Jak to mówią - cisza przed burzą. Czyli finalnym podejściem na szczyt Królowej Wysp. Nie, to nie jest podejście... to jakaś zemsta górskich duchów.
Ale wszystko co dobre się kiedyś kończy. W sumie nie jesteśmy tu dla przyjemności. Szczytujemy. To moja pierwsza wspólna z darkheushem perełka w Koronie.
Kogo tam interesują Tatry... albo jakieś polany...
Rozdzwaniają się telefony, bo już pierwsze ekipy dotarły do szałasu i trzeba ich "zeswatać" telefonicznie. Tymczasem z lasu wyłaniają się B&B i po krótkim odpoczynku ciśniemy dalej już wspólnie. Żegna nas Maryjka, której pomimo upływu lat głowa nie chce odrosnąć
Stumorgowa... I ten widok... I ta cisza... Zero widoków, bo wszystko zasłaniają jakieś góry
Ostatnie spojrzenie wstecz, na Królową Wysp. Godna nazwy Mogielica-Piekielnica.
Pogaduchy, ciepłe, przedwieczorne słońce, szlak wijący się po polanach i lesie i znów się zaczyno. Krzystonów. darkheush stwierdza, że jeśli jeszcze kiedykolwiek wymyśli Wyspowy na ciężko, to ktoś ma go soczyście kopnąć w dupę Przesadza!!!
Przed Kutrzycą dopada nas piękny zachód słońca z Babią Górą i Luboniem Wielkim w tle.
Ostatnie metry w górę i spod kapliczki widzimy naszą noclegownię. Ogień się już pali, gięta się smaży i jesteśmy w komplecie.
Wieczór przeciąga się do późnej nocy przy dźwiękach Fasolek wytych do księżyca, obserwacji mknącej po niebie ISS, opowieściach partyzanckich... i cóż... Skoro ma być w klimacie... "Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci. Dzieci lubią misie. Misie lubią dzieci."
O poranku mój miś chyba mnie nie lubił, bo strasznie chrapał, a słońce już o 7 rano smażyło przez ścianki namiotu. Część ekipy już aktywna, parzymy kawę, smażymy ostatnie kiełbaski, i się smażymy. A zaduch okrutny. Leniwe pakowanie, piosenka wykonana przy akompaniamencie kluczyka od puszki, sprzątanie, grupowa fotka i każdy zmyka w swoją stronę.
Schodzimy do Półrzeczek w okropnym zaduchu i dzięki Andrychowiokowi docieramy samochodem aż do Bielska. Tuż przed burzą. I to by w sumie było na tyle. Dzięki wszystkim za świetną zabawę, i towarzystwo, pozytywne szajby, a kto nie był niech żałuje. Do zobaczenia Dzieciaczki
P.S. Dzięki uprzejmości naszego przyjaciela została nam taka pamiątka.
Teoretycznie szedłem przez Łopień dzień wcześniej. Na planowaniu się skończyło...
Dlaczego Beskidus porzycił blog (to w ramach przygotowania teoretycznego do zlotu), był taki ciekawy?
vidraru napisał/a:
Misie lubią dzieci.
Mi się kojarzy zwrot "pocałujcie misia..."
Pozdrowienia dla andrychowioka, kris75? Z pewnością się ucieszy.
A dlaczego nie szliście na skróty do Lubomierza, wg wujka najkrótsza i najszersza droga?
Jak zwykle żałuję po niewczasie, może wybiorę się w ten weekend - obiecałem laynn zdjęcie z kościołem.
_________________ Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie;kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/ Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
_________________ Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie;kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/ Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Bez kosmetyków można się obejść. Wybierała się przecież na survival, więc może nada się wielofunkcyjna latarka "co nie świeci", kuchenka na sporządzenie herbatki i termos. Nie zapominajmy też o artykułach pierwszej potrzeby jak uniwersalna zapalarka, bibułki i zapas suszonego ziela oraz czegoś na gaszenie pożaru ducha. Mogła podejrzewać i moją bytność, więc i coś na przegryzkę - lubię kiszone ogóry, cokolwiek miałoby to oznaczać.
_________________ Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie;kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/ Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach