Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

W królestwie Saszki Ł. czyli majówkowo nad Niemnem i Muchawcem

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-18, 15:33   

Pudelek napisał/a:
To właśnie miałem na myśli mówiąc o sowieckiej mentalności historycznej Widać tych ludzi kompletnie nie interesuje, co było kiedyś w tym budynku/mieście/rejonie zanim oni tu przybyli i nastał CCCP


Acz ciekawe jest ze w zadnej innej bylej republice sajuza sie z tym nie spotkalam! na takiej Ukrainie czy Mołdawii to żul spod sklepu potrafil opowiadac godzine o jakims kosciele, podmurowce czy kamieniu i kazdy chce cie oprowadzic po swoim pieknym miescie i pokazac atrakcje (nawet jak ich nie ma). Juz nie mowiac o Gruzji czy Armenii gdzie ludzie sa bardzo dumni ze swojej historii i przescigaja w udowadnianiu starozytnosci roznych obiektow.

Widac ta mentalnosc na Bialorusi jakos mocniej sie wdarla ludziom do łbow albo trafila na podatniejszy grunt? ale bylo jakos tak inaczej...

Pudelek napisał/a:

Co do tego pałacu - ciekawe wnętrza, jak na obiekt z biletami wstępu


Mnie sie bardzo podobala taka forma zwiedzania. Nie musze sie włamywac, nie musze wchodzic przez rozbite okno i ryzykowac upadku, pies mnie za łydke nie chwyci, nie przyjdzie jakis ciec zwyzywac, wyrzucic czy wezwac policje. Place 5 zl i mam swiety spokoj i to co lubie- opuszczone wnetrza gdzie moge sobie zagladac gdzie chce, spedzic ile czasu chce.

Bardzo chetnie bym zaplacila po 5 zl za to aby moc na spokojnie zwiedzic sobie wnetrza kazdego z dolnoslaskich palacow ktore sa pokratowane, pomurowane i zabite dechami.

Ale u nas niestety by to nie przeszlo bo by wszystkich dupa bolała jakie to niebezpiecznie...

laynn napisał/a:
U mnie już jest ta miłość słabsza, ale dalej jest. Odkąd sama chodzi, to obowiązkowo schody muszą być. Kiedyś to i kilka razy te same, w górę i w dół, lub odwrotnie, ale po dwa trzy razy .


2 albo 3 razy? Kabak potrafi i 20 razy i nie ma dosc. Czesto wracajac ze spaceru to wchodzimy na 30 pietro (w sumie) mimo ze mieszkamy na pierwszym a blok jest 4 pietrowy ;)

Ale najbardziej ciesza ją schody drewniane bo na nich najbardziej slychac tupanie.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2017-05-18, 15:36, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-18, 16:02   

buba napisał/a:
Acz ciekawe jest ze w zadnej innej bylej republice sajuza sie z tym nie spotkalam! na takiej Ukrainie czy Mołdawii to żul spod sklepu potrafil opowiadac godzine o jakims kosciele, podmurowce czy kamieniu

już w przeszłości Białorusini słynęli z tego, że mieli bardzo słabą świadomość narodową. Ukraińcy - wiadomo. Mołdawianie - to de facto Rumunii, więc też naród z historią. A Białoruś? Nie przez przypadek głównym językiem (przynajmniej do niedawna) był tam rosyjski. Ok, na Ukrainie chyba też mówi nim większość ogółu, ale na Białorusi przecież białoruski zwalczano niemal jako symbol anty-łukaszenkości. Widać homo sovieticus jest tu najsilniejsi - Rosjanie przynajmniej mają swoją wielką historię za caratu, a Białorusini co? Pałace - polskie. Synagogi - żydowskie. Nic autentycznie białoruskiego poza pomnika miejscowych gieroji ;)

buba napisał/a:
Juz nie mowiac o Gruzji czy Armenii gdzie ludzie sa bardzo dumni ze swojej historii i przescigaja w udowadnianiu starozytnosci roznych obiektow

to w ogóle nie ma co porównywać

buba napisał/a:
Bardzo chetnie bym zaplacila po 5 zl za to aby moc na spokojnie zwiedzic sobie wnetrza kazdego z dolnoslaskich palacow ktore sa pokratowane, pomurowane i zabite dechami.

taka opłata to czysta przyjemność :lol
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-18, 16:46   

Pudelek napisał/a:
przecież białoruski zwalczano niemal jako symbol anty-łukaszenkości.


Wlasnie tez zylam w takim przekonaniu a tu cala nasza trasa zaklejony plakatami o rodzimej mowie i chwalacy jak to wspaniale mowic po białorusku. Przystanki opisane po białorusku, nazwy miejscowosci. Ciekawe co Łukaszence odkrecilo, bo nie przypuszczam ze to sie dzialo wbrew jemu lub bez jego wiedzy.

Pudelek napisał/a:
Nic autentycznie białoruskiego poza pomnika miejscowych gieroji


No wlasnie jest ciekawe pytanie czy taki narod wogole kiedykolwiek istnial. Czy gwarą białoruską poslugiwali sie po prostu wiejscy ludzie zyjacy na terenie wschodniej bagiennej Polski? A potem Stalin namalowal republike na mapie i tak sie narodzil niby-nowy narod ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2017-05-18, 17:31   

Do XIX wieku to wszystkie narody były w powijakach, chłopstwo zawsze było chłopstwem, a narodowościami bawiła się szlachta i mieszczanie ;) Jakieś tam białoruskie odrodzenie narodowe potem było, nawet próba utworzenia własnego państwa po Wielkiej Wojnie, ale gdzie im tam do Ukraińców, którzy przez krótki okres mieli państwa... dwa naraz ;)

W międzywojniu wielu się w Polsce określało jako "tutejsi". I wyszło po 1991 roku - które inne państwo postsowieckie zrezygnowało z tradycyjnego godła i flagi na rzecz radzieckiej wersji? Żadne, tylko Białoruś.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-19, 11:21   

Na dawne wojskowe lotnisko koło Szczuczyna trafilismy zupelnym przypadkiem. Jechalismy sobie boczną drogą od strony Żełudka i nawet juz zaczelismy zalowac, ze nie pojechalismy glowna, gdyz ta byla dosyc nudna. Wilgotny lisciasty las, kałuze blota po rowach i prawie zadnych wiosek. Moze przy glownych drogach byloby ciekawiej? W pewnym momencie droga zmienia nawierzchnie na betonowe płyty. Smiejemy sie, ze gdyby to byla Polska to zaraz bysmy dotarli do jakis ruin bazy wojskowej czy starej fabryki.

I nagle wyjezdzamy na lotnisko. Nigdy nie warto tracic zaufania do bocznych drog! One przewaznie mają cos ciekawego do zaoferowania- tylko czasem trzymaja niespodzianke na sam koniec!

Najpierw trafiamy na budynek biurowo- mieszkalny.



Niestety na tyle juz wypatroszony i zniszczony, ze nie zachowaly sie zadne napisy czy przedmioty z dawnych lat.











Obok sa wielkie hale



Inny pietrowy budynek tez wyglada na wydmuszke



Przez ogromne pasy startowe jedziemy dalej





Kolejny budynek jest duzo ciekawszy. Nie wiem czy pelnil dawniej role wiezy kontroli lotow? Ma jakas dziwna metalowa konstrukcje na dachu.







Na jednej ze scian zachowala sie mozaika “Slawa radzieckim lotnikom”



I tylko to kamyczkowe slonce sprzed lat swieci w ten szary, deszczowy dzien.. ;)



Jakies resztki wdeptanego w ziemie plakatu



Do budynku da rade wejsc… Ale nikt z nas nie ma odwagi balansowac na wysokosci pierwszego pietra w oparciu o pokruszone cegly i nadgniła deske.. Choc zal pozostaje- bo szlag wie jakie skarby czają sie we wnetrzach tajemniczego obiektu?



Nieopodal jest calkiem odnowiony pomniczek



I teren zamkniety- ponoc farma sloneczna..




Lotnisko jest zdecydowanie najwieksze z opuszczonych poradzieckich lotnisk jakie mielismy okazje zwiedzac. Hangarow jest kilkadziesiat- jak nie blisko setki. Sporo z nich jest zagospodarowana- na warsztaty, stajnie, garaze…







Czesc nadal skrywa w swych wnetrzach samoloty z jakiegos aeroklubu.





Stacja łącznosci z kosmosem!



W odroznieniu od lotnisk w Polsce- W Skarbimierzu, Wiechlicach, Tomaszowie czy łotewskiego z Vainode- tu prawie kazdy hangar ma jeszcze orginalne drzwi z wielotonowego metalu. Drzwi sa na szynach i przesuwane na kółeczkach.













Do kilku hangarow da rade wjechac. Bylyby fajnym miejscem na nocleg, widac w ich wnetrzach i na zewnatrz slady ognisk.





Oczywiscie nie moze zabraknac pewnego zdjecia. To juz majowkowa tradycja- ekipa i autka w hangarze o użebrowanych sufitach, odbijajacych echem najdrobniejsze chrząkniecie. Specyficzny zapach starego betonu. Cisza, przerywana czasem kwikiem wiosennego ptactwa. Klimat opuszczenia i zadumy nad przeszloscia. I my.

Luka w latach jest spowodowana tym, ze na Bałkanach radzieckich lotnisk nie znalezlismy :P

Szczuczyn, Białoruś 2017



Dla przypomnienia:

Ukmerge, Litwa 2014



Kiburi, Łotwa 2013



Mam nadzieje, ze w koncu kiedys bedzie nam dane zanocowac w takim hangarze- poki co jakos sie nie złożyło...

cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-19, 12:26   

Cytat:
2 albo 3 razy

Po tylu wejścio-zejściu dało się przekonać, iż jeszcze innym razem przyjdziemy :) .
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-29, 09:58   

Z Indury do granicy jedziemy bocznymi drogami, ktore wpadaja do glownej prawie przy samym przejsciu. Kolejka jest dosc spora a co najgorsze wogole sie nie porusza. Stajemy wiec na koncu a ja ide piechotką zapytac pogranicznikow czy tu tez, podobnie jak na Ukrainie, mają ulge na niemowleta. Juz prawie przed sama granicą na drodze staje mi jakis gosc, zatarasowujac sobą przejscie na tyle, ze musze sie zatrzymac. Jak sie okazuje jest to Polak, z kampera. “A ty dokad? A ty po co? Tam jest granica, tam nie wolno isc”. Pytam sie go wiec czy jest białoruskim pogranicznikiem. Koles prycha z oburzeniem. “Jak chcesz wpakowac sie w kłopoty to prosze bardzo. Ale nie mow, ze nie ostrzegalem! To jest dziki kraj, tu nie ma żartow!”. Ale z drogi nie schodzi. Stoi dalej w rozkroku, z załozonymi łapami i miną “ja tu rządze”. Musze sie wiec przeciskac miedzy autami a barierką. Mijam jeszcze z 10 samochodow i napotykam prawdziwych pogranicznikow. Sa bardzo mili, pytaja w czym mozna pomoc. Pytam o zasady przejazdu. Zgadza sie- tu tez mają takie prawa wpisane w regulamin. Młody jeszcze dzwoni do przelozonego aby sie upewnic. Z dziecmi do 3 lat mozna bez kolejki. (na Ukrainie do 2 lat). Mamy ominąc kolejke pasem dla tirow (ktorych akurat o dziwo nie ma). Wracam do busia. Mijam kamperowca, ktory wraz z kolegą wybucha smiechem na moj widok i slysze za soba jakies niewybredne zarty.

Zjezdzamy na boczny pas i jedziemy nim prawie kilometr, az pod sam szlaban. Przejezdzajac obok kamperowcow specjalnie otwieram drzwi i im macham. O dziwo nie odpowiedzieli na pozdrowienie, jak rowniez chyba zapomnieli jezykow w gębach bo tym razem juz nie zdobyli sie na zaden komentarz…

Granice przekraczamy w okolo godzine, pogranicznicy skubią malenstwo za nozki, pokazuja gdzie mozna wywalic pieluchy, a jeden nawet ukradkiem fotografuje kabaka komorką. Hmmm.. a myslalam ze na granicy nie mozna robic zdjec ;)

Jadac przez Polske troche mamy problem aby zrobic zakupy. Chcemy kupic jakies wino (nie bełta), ziemniaki, chleb, masło, sól, wode mineralną i kiełbase. Zatrzymujemy sie przy kilku sympatycznych, wiejskich sklepikach. I co sie okazuje- bardzo trudno zakupic takie rzeczy. Chleba albo juz nie ma, albo wyglada jakby przejechal po nim walec. Trzy razy. Wina bywaja jedynie pokroju wiśnia mocna za 5.5zl. Ziemniakow brak. I wszyscy zdziwieni- pojedz do Biedronki do Siemiatycz, za 5 km masz Lidla. Czyli juz nie da sie zrobic zakupow nie tracac pol dnia na stanie w marketowych kolejkach? W koncu posiłkujac sie chyba 5 sklepami i stacją benzynowa udaje sie uzbierac wszystkie potrzebne produkty. Jeden z milych, acz niestety bezchlebowych sklepow..



Dzis zmierzamy na biwak w rejonie Mężenina, gdzie nad nadbuzanskimi rozlewiskami stoi sobie fajna wiatka. Bug to jedna z moich ulubionych rzek, wiec ogromnie sie ciesze, ze ją zobacze!



Wiatka jest bardzo komfortowo wyposazona- jest nawet tapczan!



Niektorzy z ekipy najbardziej doceniaja mozliwosc wspinaczki



Wieczorem wszedzie wokol zaczynaja sie snuc mgly. Podnosza sie znad rzeki, znad okolicznych pol. Bug zaczyna wygladac jak morze czy ogromne jezioro- nie wiedac drugiego brzegu, horyzont sie zaciera i znika w oparach.



















Dosc dlugo siedzimy przy ognisku sluchajac kląskania ptactwa i dziwnych chlupotow. Drewno jest mokre, nie pali sie zbyt dobrze. Jedynie dymu jest sporo, ktory miesza sie z mgła powodujac jej dalsze gęstnienie..









Poranek wstaje pogodny a wszystko wokol kwitnie na potege. Dopiero w cieplych promieniach slonca czuc jak pachnie cala okolica!











Niespiesznie pakujemy sie, jemy sniadanko, wloczymy nad rzecznymi rozlewiskami. Gdy juz jestesmy spakowani i mamy odjezdzac okazuje sie, ze to miejsce wcale nie chce nas wypuscic… Busio nie odpala. To juz drugi raz na tym wyjezdzie- ale wtedy mielismy pod ręka Ziute z jej autem i z kabli odpalil od razu. Probujemy popchac ale to nie skodusia- pchaj takiego giganta… Coz.. Wyruszam w strone wsi w poszukiwaniu jakiejs pomocy.

Po drodze chyba stary młyn



W koncu udaje mi sie znalezc goscia, ktory przyjechal do letniego domku i wraz z nim wracam. Nie jest proste znalezc chetnego do kabelkow- ludzie z osobowek jakos sie boją, ze busio jest wiekszy i wyssie im prąd z akumulatora... Odpalamy i ruszamy w dalsza droge..

Na kolejny nocleg zatrzymujemy sie w rejonie Działoszyna nad Wartą a dokladniej kolo wsi Lisowice. Sa tu miejsca biwakowe z wiatami, wydzielonymi ogniskami, przygotowane pod kajakarzy. Dzis nikogo oprocz nas tu nie ma, rzeka troche wylewa sie z brzegow i znow jest straszliwie zimno.



Przy ognisku siedzimy niedlugo. Jakos wogole nie grzeje. Ciagnie od wody strasznym chlodem.



Chowamy sie w zacisze blach. A to nasze spanko- niemowle jak zwykle ułozylo sie na srodku ;)



Poranek jest rownie chlodny jak wieczor a jeszcze na dodatek siąpi. Niektorym to nie przeszkadza a wrecz mam wrazenie ze kabaczę nabiera energii od wilgoci ;) Sniadanie jemy wiec na raty zdejmujac stworzonko co chwile z roznych wysokosci.



Kilka sekund pozniej ta kaluza zostala wykorzystana w iscie woodstockowym stylu ;)



A okoliczne ławki zdecydowanie cos gryzie. W sliczne desenie!





Niebawem docieramy do domu, konczac po 9 dniach tą chyba najzimniejsza w naszej historii majowke...

KONIEC
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-29, 11:16   

No to mnie ta Białoruś w ogóle nie zainteresowała.
Najbardziej fajnie to było nad Bugiem, własnie w ostatniej opowieści.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-29, 14:04   

laynn napisał/a:
No to mnie ta Białoruś w ogóle nie zainteresowała.


Chyba nie jest to kraj ktory urywa dupe jakimis spektakularnymi widokami, starozytnymi zabytkami czy wyjatkowa atmosfera. Ot troche lasow, bagien, drewnianych wiosek i przesadnie (jak dla mnie) odremontowanych miast. Zdecydowanie wole Ukraine. Acz pewnie kiedys jeszcze wroce na Białorus- zobaczyc jakie klimaty panuja w polnocnej, bardziej jeziornej czesci na pograniczu z Łotwą.

laynn napisał/a:
Najbardziej fajnie to było nad Bugiem, własnie w ostatniej opowieści.


To fajnie ze znalezles cos dla siebie :D Bardzo polecam to miejsce na jakis letni wypad!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2017-05-29, 14:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2017-05-29, 14:37   

Te wasze wypady na wschód Polski mnie interesują, kiedyś w końcu dotrzemy, ja w okolice Białegostoku muszę wrócić. No a te mgły...super.
 
 
Wiesio 


Wiek: 56
Dołączył: 22 Cze 2015
Posty: 343
Wysłany: 2017-05-29, 15:56   

buba, a chatki nie widziałaś koło Mężenina?



a te krzaki to znam :)



No i podziwiam, że znaleźliście wiatkę, bo wcale nie jest łatwo do niej dojechać :)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-29, 16:28   

Wiesio napisał/a:
buba, a chatki nie widziałaś koło Mężenina?


Nie kojarze... a to nie jest to co nazwalam "mlynem" a jest przy drodze do wiatki z wioski?

Wiesio napisał/a:
No i podziwiam, że znaleźliście wiatkę, bo wcale nie jest łatwo do niej dojechać


Jakos nie bylo trudno- skrecilismy przed sklepem i jechalismy prosto prosto i wyjechalismy pod wiate! Dobrze ze nie wiedzielismy ze jest trudno bo bysmy sie martwili! :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Wiesio 


Wiek: 56
Dołączył: 22 Cze 2015
Posty: 343
Wysłany: 2017-05-29, 22:00   

buba napisał/a:

Jakos nie bylo trudno- skrecilismy przed sklepem i jechalismy prosto prosto i wyjechalismy pod wiate! Dobrze ze nie wiedzielismy ze jest trudno bo bysmy sie martwili!


Trzeba wiedzieć że ona tam jest :D
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2017-05-29, 22:05   

No to mysmy tez w ciemno nie jechali :) wiedzialam ze w okolicy Mezenina nad Bugie jest wiata. Nawet na mapie mialam wymalowana duza kropke. Gdzies kiedys zapewne o niej przeczytalam, ale gdzie to juz nie pamietam.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Wiesio 


Wiek: 56
Dołączył: 22 Cze 2015
Posty: 343
Wysłany: 2017-05-30, 15:40   

Aż sprawdziłem ten Twój młyn :)
To ten sam budynek, tylko widziliście go "od tyłu" przez wodę. Z drugiej strony prezentuje się lepiej :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group