Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Slovenským rajem, Čergovem, Ondavskom vrchovinom i Beskidem Niskim ku Bieszczadom 28.08 - 11.09.2014

Autor Wiadomość
ecowarrior 


Dołączył: 19 Sty 2015
Posty: 99
Skąd: Zdzieszowice/Opole
Wysłany: 2017-01-13, 08:08   

Piotrek napisał/a:
Eko, pojawiasz się rzadko, ale jak już to zawsze machniesz relację która człowiekiem sponiewiera :-)

Dzięki. W taki razie za jakiś czas wypada odkurzyć co niektóre wyprawy i ponownie coś sklecić :-)
_________________
https://picasaweb.google.com/109840515031750955424
http://picasaweb.google.com/102994867625251629425
http://picasaweb.google.pl/ecowarrior83
http://ecowarrior1.fotosik.pl/albumy
 
 
Cisy2 

Wiek: 63
Dołączył: 21 Gru 2013
Posty: 735
Skąd: Świebodzice
Wysłany: 2017-01-13, 12:16   

Ecowarrior, wspaniałą wycieczkę nam przedstawiłeś, świetną przygodę, kapitalnie zilustowaną i opisaną! Gratuluję!

Cieszę się, że sporo ciepłych słów poświęciłeś moim kolegom - słowackim archeologom.

Profesora Michała Slivkę poznałem w październiku 1997 r. w Prachaticach, pięknym zabytkowym miasteczku leżącym u podnóża gór Szumawa w południowo-zachodnich Czechach. Archeolodzy z Czech i Słowacji corocznie wczesną jesienią organizują, naprzemiennie raz w jednym, raz w drugim kraju, konferencje naukowe poświęcone archeologii średniowiecza i czasów wczesnonowożytnych. Konferencja ma tradycje jeszcze z czasów Czechosłowacji i mimo, że tego tworu politycznego już nie ma, to w archeologii komitywa archeologów z Czech, Moraw i Słowacji trwa nadal. Na te konferencje, nazywane często "Archaeologia historica" (jest to tytuł rocznika zawierającego referaty wygłaszane podczas konferencji), zapraszani są też archeolodzy z innych krajów, w tym również i z Polski.

Właśnie w 1997 r. kolejna edycja konferencji odbywała się w Prachaticach. Z Wrocławia pod Szumawę dotarłem wraz z moim kolegą z Instytutu Arturem. Już w hotelowej recepcji spotkałem kolegę z Krakowa Stasia Kołodziejskiego (dla miłośników karpackich zamków - tak, to ten archeolog, który prowadził wykopaliska m.in. na zamku pienińskim, na zamku w Szaflarach i na wielu innych karpackich obiektach o charakterze militarnym), a w sekundę później do naszej trójki podeszło dwóch Słowaków, którzy znali Staszka z jakichś małopolsko-słowackich konferencji i badań wykopaliskowych. Jednym z nich był prof. Michal Slivka, drugim dr Gabriel Lukac, badacz m.in. Spisskeho Hradu. Jeszcze nie zdążyliśmy otrzymać kluczy do naszych pokojów, a już byliśmy umówieni na jakieś popołudniowo-wieczorne wino i/lub piwo (konferencja miała oficjalnie rozpocząć się następnego dnia rano, więc czasu na pogaduchy mieliśmy sporo).

Poszliśmy zatem "zwiedzać" Prachatice. Knajpek, knajpeczek tam mrowie, ale towarzystwo archeologiczne upatrzyło sobie jakoś tę jedną jedyną. Wszyscy się znają, a jeśli jeszcze nie, to po pięciu minutach już tak. Przed jedenastą wieczorem zaczęło się opuszczanie przybytku, ale... nie przez wszystkich. Nasza piątka cały czas siedziała i gadała, gadała - o Karpatach, Sudetach, Wrocławiu, Spiszu, wineczku i takich tam rzeczach. Wbrew pozorom temat Wrocławia i Śląska był dla Michała bardzo ważny. Średniowieczne osadnictwo niemieckojęzyczne na Spiszu w dużej części związane było właśnie ze Śląskiem. To z tego rejonu trafiały na Spisz niektóre zgromadzenia zakonne, mieszczanie, rzemieślnicy i przedstawiciele innych grup zawodowych i społecznych. Rozmowa się wartko toczyła, cały czas podlewana winem (piwo już wtedy odstawiliśmy). W pewnym momencie Staszek jednak zerknął na zegarek i tylko jęknął: "O ..., za sześć godzin mam referat!". Wyszliśmy z knajpy, oczywiście, jako ostatni.

Drzwi hotelu były zamknięte. Dzwonimy. Nic! No to pukamy - też nic! Pukamy zatem nieco głośniej, czyli po prostu walimy w drzwi i - z nieco mniejszą energią - w najbliższe od tych drzwi okno! Słyszymy, że coś się po drugiej stronie drzwi dzieje. Po chwili się otwierają. Widzimy wściekłą twarz zaspanej młodej recepcjonistki. Idziemy za nią na recepcję, pobrać nasze klucze. Michał próbuje ją jakoś udobruchać. Coś zagaja; zero reakcji! Przeprasza, ale i rzuca pytanie: "A Pani to lubi bardziej wineczko, czy może piweczko?". Odpowiedź jest oschła i cierpka: "Ani tego, ani tego, ja piję śliwowicę!" Na to Michał w śmiech: "To je skvelé. Pretože som Slivka!" (To świetnie, bo ja jestem Śliwka!). Dziewczyna się zaczyna śmiać, buźka zupełnie odmieniona - znała nasze nazwiska, bo wcześniej sprawdziła na liście hotelowej, kto to jeszcze po drugiej w nocy błąka się poza hotelem. No tak, Polacy i Słowacy! Nazwisko Michała nie było jej więc obce. I tak pozyskaliśmy kumpelę wśród recepcjonistek prachatickiego hotelu!

Michał kilkakrotnie przyjeżdżał do Wrocławia, kilkakrotnie, w różnych składach, my z Wrocławia odwiedzaliśmy Michała. Na konferencjach, m.in. w 2006 r. w Bardiowie (Bardejovie), na jego uczelni i na jego topowym stanowisku archeologicznym, czyli na ruinach średniowiecznego klasztoru zakonu kartuzów na Klaštorisku w Słowackim Raju. Trochę zdjęć z nim mam - te konferencyjne, w garniturach, to może nie na to forum. Ale jak wita nas w Klaštorisku z jakimś ponoć jadalnym grzybem w ręku, to czemu nie?



A same ruiny klasztoru to budzą szczery podziw, również dla determinacji Michała. Jeszcze w połowie lat 80. minionego wieku wydawało się, że klasztor został całkowicie zniszczony i zupełnie rozebrany. Że jedynym śladem po nim jest trochę spojonych zaprawą kamieni wystających z ziemi. Że badania tu nie mają najmniejszego sensu.

A Michałowi udało się odkopać cały zarys dawnego klasztoru. Tysiące spektakularnych zabytków ruchomych, stanowiących wyposażenie mnichów. Rewelacja. Michał dużo zawdzięcza też wolontariuszom, którzy nie dla pieniędzy, ale dla przygody i magii tego miejsca, pomagają w poznawaniu przeszłości klasztoru. Często pojawiają się tu również studenci historii z Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, którym archeologiczną wiedzę przekazuje na ich macierzystej uczelni Staszek Kołodziejski. Fajnie, Ecowarrior, że w swojej relacji trochę tej archeologicznej magii i przygody przedstawiłeś.





Ostatnio zmieniony przez Cisy2 2017-01-13, 12:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ecowarrior 


Dołączył: 19 Sty 2015
Posty: 99
Skąd: Zdzieszowice/Opole
Wysłany: 2017-01-13, 20:38   

Cisy2, dzięki za uznanie, a przede wszystkim za ciekawostki związane z prof. Michalem Slivkom oraz inf. nt Waszych konferencji. Jak to dobrze, że mimo rozpadu Czechosłowacji dobre tradycje, przyjaźnie i ponadpaństwowe wartości pozostają i w miarę możliwości nadal są kultywowane.
Z tego co opisałeś to na sam temat konferencji, i jej zakulisowych anegdot, można by książki pisać :D
Jaki ten świat mały. Gdybym pod Klastorisko pojechał z obecnie posiadaną wiedzą to pewno by mnie przez tydzień nie wypuścili ;)
A ten grzyb to prawdopodobnie siedzuń sosnowy zwany czasami szmaciakiem gałęzistym bądź leśnym kalafiorem. Wiele, wiele lat temu moja babcia przyrządzała z jego dodatkiem zupy i kotlety mielone :-)
_________________
https://picasaweb.google.com/109840515031750955424
http://picasaweb.google.com/102994867625251629425
http://picasaweb.google.pl/ecowarrior83
http://ecowarrior1.fotosik.pl/albumy
Ostatnio zmieniony przez ecowarrior 2017-01-13, 20:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
TataOjciec 


Dołączył: 17 Wrz 2013
Posty: 353
Skąd: Z Blokowiska
Wysłany: 2017-01-15, 11:43   

AloHa

Jak dla mnie Mega przez duże M :D
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group