Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Wycieczki szkolne w góry

Autor Wiadomość
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2015-07-21, 13:09   Wycieczki szkolne w góry

Zakładam nowy temat, bo wypłynął w innym miejscu, a dla mnie temat ciekawy.

Od początku zastrzegam, że nie jestem całkowicie obiektywna, bo jako przewodnik na wycieczkach szkolnych czasem zarabiam.

Niemniej jak już pisałam w innym miejscu - zauważam w górach (a przynajmniej w Tatrach i w innych częściej odwiedzanych miejscach, jak np. Szczeliniec Wielki, Babia Góra) coraz to większe nagromadzenie chamstwa.
To jak zwykle nie dotyczy wszystkich - dotyczy może jakiegoś 5% "turystów", ale niestety w miejscach gdzie tych turystów są setki i tysiące to wystarczy.
Wrzaski w górach, notoryczne schodzenie ze ścieżki, rzucanie wszędzie śmieci (butelki typu PET poniewierają się nawet w jaskiniach).

Jeżeli idę w góry z wycieczką dzieci w wieku 11-14 lat a czasem i starszymi mam na to wpływ, mam autorytet (wsparty "blachą") mogę zwrócić uwagę i wytłumaczyć dlaczego to czy tamto zachowanie jest niewłaściwe.

Od razu na początku mówię, dlaczego na trasie nie ma koszy na śmieci, dlaczego trzeba każdy woreczek i każda butelkę zabrać ze sobą.

Zdarza mi się również dosłownie na każdej wycieczce zwracać uwagę "obcym" dorosłym w obecności dzieci.

Np. taka sytuacja z piątku. Podchodzimy mozolnie tymi cholernymi schodami na Gęsią Szyję. Zwracam uwagę "swojej" wycieczce aby szli ścieżką (chociaż na prawdę nie jest ona wygodna) a nie rozdeptywali trawy obok. Na co jeden z chłopaków od razu zwraca uwagę "a tamci państwo idą obok". Faktycznie schodzi cała rodzinka obok ścieżki.
Wtedy ja się zwracam do tych państwa - "Proszę państwa, czemu idziecie obok ścieżki, dajecie zły przykład dzieciom", na co oni "robimy wam miejsce". Na co ja "ale myśmy właśnie zrobili Wam miejsce abyście mogli zejść", faktycznie już wcześniej wychowawcy wołali "lewa wolna" i cała grupa szła "gęsiego".

To skutkuje i powoduje, że ta rodzinka schodzi na ścieżkę.

Podobnie już potem reagują inni wychowawcy, którzy szli z nami, a są to ludzie w wieku 20-25 lat.

Zdarzało mi się już również (z nieco starszą młodzieżą) znosić z gór cudze śmieci, bez żadnej spektakularnej akcji typu "Czyste Tatry", po prostu jak się coś poniewierało to zabraliśmy.

Wycieczki, które prowadzimy nie są zbyt trudne, bo nie mogą być, ale staramy się zawsze pokazać coś ciekawego, takiego aby było godne zapamiętania.

Nie wiem czy ktoś z tych ludzi kiedyś potem pójdzie w góry samodzielnie, zakładam, że kilka procent - tak. Może przynajmniej kiedy będą mieli te 20 lat nie będą wszędzie rzucać PET-ów i nie będą malować kamieni, bo coś zapamiętają ?
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2015-07-21, 13:25   

Ja akurat jestem przeciwny wszelkim szkolnym wycieczkom w góry poza miejscami, gdzie i tak walą tłumy... pamiętam jak to wyglądało u mnie w szkole - 70% w ogóle to nie obchodziło, jechali tam bo musieli, taki był plan, cała trasa to często narzekanie, sapanie i kiedy w końcu będziemy na miejscu? A młodzież była mniej rozpuszczona jak teraz...

Z tych moich szkolnych znajomych nikt nie został zarażony górami, poza jednostkami, które jeździły wcześniej lub później z rodziną czy jakimś obozem.

Faktem jest, że przewodnicy lub wychowawcy (z reguły jeździliśmy bez przewodników, bo w niższe tereny i nie do PN) nie musieli nam mówić o rzucaniu PET-ów czy malowaniu kamieni, bo nikomu to nie przychodziło do głowy, nawet jeśli w górach był pierwszy raz...

Nie wiem czy takie wycieczki szkolne przynoszą jakieś pozytywy - dla gór na pewno nie, dla kultury... hmm, ciężko rzec, skoro rzeczy oczywiste tłumaczy się teraz jakby były z kosmosu...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2015-07-21, 13:36   

Pudelek napisał/a:
Ja akurat jestem przeciwny wszelkim szkolnym wycieczkom w góry poza miejscami, gdzie i tak walą tłumy... pamiętam jak to wyglądało u mnie w szkole - 70% w ogóle to nie obchodziło, jechali tam bo musieli, taki był plan, cała trasa to często narzekanie, sapanie i kiedy w końcu będziemy na miejscu? A młodzież była mniej rozpuszczona jak teraz...


Z obserwacji w trakcie rozmów na trasie to jest podobnie - a nawet nieco gorzej. 80% tylko pyta "jak daleko jeszcze" ale 20 % jest zainteresowane.
Dlatego jeżeli mam możliwość - to proponuję trasy nie banalne.

Przej jaskinię Mylną musieli przejść (a raczej przeczołgać się) wszyscy i wnioskując z późniejszych rozmów - mimo, że dzień wcześniej uprzedzałam "będziemy chodzić na czworakach i ubrudzimy się" - to tak naprawdę myśleli że żartuję.
Niektóre dziewczyny w środku trochę panikowały, ale ogólnie podobało się im. Szczególnie jak już wyszli na zewnątrz.
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5518
Wysłany: 2015-07-21, 14:39   

Jestem jak najbardziej za zorganizowanymi wycieczkami.
Najważniejsze, żeby prowadziła je świadoma osoba, z pasją i odpowiednim podejściem.
Wyważone proporcje pomiędzy edukowaniem, pokazywaniem ciekawych miejsc i zwyczajnym ucioraniem się to klucz do sukcesu.
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-07-21, 17:00   

Pudelek napisał/a:
pamiętam jak to wyglądało u mnie w szkole - 70% w ogóle to nie obchodziło, jechali tam bo musieli, taki był plan, cała trasa to często narzekanie, sapanie i kiedy w końcu będziemy na miejscu? A młodzież była mniej rozpuszczona jak teraz...


U mnie w szkole bylo podobnie- na wycieczce najwazniejsze bylo sie szybko nachlac i zeby nauczyciel sie nie zorientowal. A gory, zabytki- to raczej nikogo nie interesowalo. Przyznaje bez bicia ze rowniez nalezalam do tych 70% niezainteresowanych specjalnie programem wycieczek poniewaz rodzaj gorolazenia prezentowany na szkolnych wycieczkach zupelnie do mnie nie trafial- przejscie popularnym szlakiem z punktu A do B, zwiedzanie jakis znanych obiletowanych zabytkow, noclegi w pokojach, autokar, smrodek dydaktyczny i meczenie sie bez sensu. Wszystko bylo nudne, zaplanowane, przewidywalne... Na wycieczki jezdzilam tylko i wylacznie dla towarzystwa, jakis smiesznych sytuacji, robienia na zlosc nielubianym nauczycielom. Te trasy na Rownice, Szyndzielnie, Klimczok czy Giewont to byla dla mnie meczarnia i najchetniej bym to wogole wyeliminowala a ten czas spedzila w knajpie (czasem sie udawalo ;) )
A kontaktu z gorami, przyroda, zwiedzania swiata, zamilowania do wloczegi nauczyli mnie rodzice.. To byly inne gory ktore do mnie trafialy- droga bez celu, bezdroze, chaszcz, biwak pod gwiazdami, szalasy, ogniska i wolnosc, autostop lub wlasne auto ktore wjezdza tam gdzie pozornie nic dla turysty ciekawego nie ma... Tego wycieczki szkolne nie oferowaly i nie uczyly przypuszczam ze nadal tego nie robia....

Pierwsze wycieczki zwiazane troche ze szkola ktore mi sie podobaly ze wzgledu na ich tresc napotkalam dopiero w liceum i byly to obozy wakacyjne z przysposobienia obronnego. Po pierwsze byly tylko dla chetnych a po drugie cos fajnego (dla mnie) oferowaly - typu noclegi w namiotach, skrzypiace prycze, mundury wygryzione przez myszy, przejscia bagnami, strzelanie w lesnych ruinach, czy lesne zawody surwiwalu. Tam tez procent niezainteresowanych byl znikomy- komu sie nie podobaly takie klimaty po prostu nie jechal
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-07-21, 17:14, w całości zmieniany 6 razy  
 
 
R0BERT 

Dołączył: 09 Lut 2015
Posty: 279
Skąd: Śląsk, ten wyżej.
Wysłany: 2015-07-21, 17:54   

Przymusowe wycieczki szkolne są bardzo potrzebne, większość towarzystwa nie będzie już więcej chciała w góry jechać :D .
 
 
bton1 


Wiek: 38
Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 3312
Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-07-21, 18:51   

A mnie zarażono górami na wycieczce szkolnej. I dało się jakoś ogarnąć i imprezy i łazikowanie. Nic złego nie widzę w takich wycieczkach pod warunkiem, że opiekun/przewodnik jest ogarnięty.
_________________
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
 
 
ziaro 


Wiek: 39
Dołączył: 13 Gru 2014
Posty: 390
Skąd: Bytom
Wysłany: 2015-07-21, 18:56   

Zgadzam się z Wami w niektórych przypadkach. Lecz według mnie nie każdego interesuje to samo dlatego będą zawsze zadawać miliony pytań.

Dla młodzieży lepsze wycieczki to miastowe w sensie zwiedzania np Praga, Wrocław etc. Mniej marudzenia bo czas wolny np n a rynku, łatwiejsza dostępność do alkoholu etc.
_________________
#ziaronaszlaku
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-07-30, 22:15   

Na rajdy szkolne zacząłem jeździć w siódmej klasie szkoły podstawowej.
Nasz wuefista pewnie nie raz musiał się mocno za nas wstydzić;)
Cóż, taka przypadłość wieku cielęcego.
Mimo wszystko kontynuował rajdy, część z nas zarażając swoją pasją.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - manga