Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Wielka Pardubicka

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2013-12-17, 21:01   Wielka Pardubicka

Jak co roku w Chałupach, gdy zaczyna się upał... wróć, to nie to!

Jak co roku, w kolejną rocznicę zamachu smoleńskiego... tfu, to też nie to!

Teraz będzie dobrze: jak co roku w grudniu wybieram się gdzieś na tradycyjny jarmark bożonarodzeniowy - w tym roku padło na wschodnie Czechy, a konkretnie na Pardubice (Pardubitz). Dlaczego? Bo tam jeszcze nie byłem. W dodatku miasto jest znane ze słynnej gonitwy Wielkiej Pardubickiej oraz ze swoich pierników. Konie plus pierniki brzmi ciekawie :D

Niestety, od iluś już lat prześladuje nas pech z pogodą - tym razem w piątek na Śląsku mamy piękne, bezchmurne niebo, które jednak gwałtownie kończy się w okolicach Polanicy. Do Republiki Czeskiej wjeżdżamy w gęstych chmurach i mżawce :(

Na pierwszy ogień niewielka Dobruška (Gutenfeld), u podnóża Gór Orlickich. Jest tu rodzinny browar, produkujący piwo Rampušák.


Niestety, w pobliskich sklepach go nie mają...

Jest też żydowski kirkut - zamknięty, ale udaje nam się zdobyć klucz i pochodzić między grobami.


Społeczność żydowska była tutaj niewielka, zwykle nie przekraczała 50 osób, a getto liczyło zaledwie 5 budynków. Oprócz kirkutu pozostała po niej dawna synagoga, dzisiaj użytkowana jako kościół husycki.


Kawałek dalej jest Opočno (Opotschno). Stare budynki wśród brukowanych ulic spowite są mgłą i gdyby nie dzieci z podstawówki okolica wyglądałaby na kompletnie wyludnioną. Główną atrakcją jest pałac z XVI wieku, wzorowany na włoskich rezydencjach, a dziedziniec nieco przypomina zamek w Brzegu.



Plany na dalsze zwiedzanie były bogate, ale przy takiej pogodzie nie miały sensu - jedziemy więc prosto na Pardubice, gdzie w spokojnej dzielnicy Svitkov mamy ubytovnię. Obiekt w porządku, choć budzimy zdziwienie wśród mieszkańców sąsiednich pokoi - robotników ;)

Do centrum dojeżdżamy autobusem - Stare Miasto to rezerwat zabytkowej architektury. Do rynku broni dostępu Zielona Brama, jedyna pozostałość po murach miejskich. Główny plac miasta - Pernštýnské náměstí - otoczony jest samymi zabytkowymi kamienicami, nie ma ani jednej paskudnej plomby z okresu międzywojennego czy powojennego. Dominuje nad nim ratusz z końca XIX-wieku, nieźle udający renesans.


Jarmark nieco rozczarowuje - jest ledwie 18-ta, a większość budów już zawarta. Na szczęście można jeszcze kupić poncz, wino (znakomite z porzeczek) czy różne przysmaki do jedzenia :) Niestety, są też podobieństwa do najbardziej żałosnego jarmarku, jaki widziałem czyli opolskiego - można też kupić kapcie (na szczęście nie góralskie) oraz - o zgrozo - oscypki!

W pobliżu rynku inne zabytkowe budynki - m.in. gotycko-renesansowy kościół św. Bartłomieja, tajemniczo spowity mgłą.


Najsłynniejsza jest jednak dawna siedziba Pernštejnów - renesansowy kompleks, będący formą przejściową między zamkiem a pałacem. Świetnie zachowany, jedyny w takim stanie tego typu w Europie Środkowej, jest też siedzibą Muzeum Wschodnich Czech, więc nie zamyka się go, jak inne, wraz z końcem sezonu.


W sobotę pogoda nie ulega poprawie - na pocieszenie wypijamy śniadaniem kilka piw i idziemy do miasta z buta. Zaglądamy do najnowszego pardubickiego budynku - dworca z 1958 roku, wybudowanego w stylu funkcjonalistycznym.


Dworzec, w którego podziemiach działało kiedyś kino, przetrwał do dzisiaj praktycznie w niezmienionym stanie, więc pragmatyczni Czesi uznali, że warto go chronić dla potomnych (w Polsce prawdopodobnie postawiono by w jego miejscu jakieś szklane gówno).

W pobliżu działa regionalny browar Pernštejn, założony w 1871 roku. Obok głównego wejścia jest restauracja, gdzie serwują kilka rodzajów swojego lanego piwa (w sklepie są tylko dwa rodzaje) - ogólnie, czeskość pełną gębą ;)


Po wypiciu dwóch głębszych i zagryzieniu bardzo słonymi obwarzankami idziemy ponownie na jarmark - ludzi więcej, otwartych straganów również. Niektórzy sprzedawcy poznają już nas z daleka :D


Po degustacji odwiedzamy zamkowe muzeum - wystawy są różne, m.in. historia pocztówki, kolekcje broni, czeskiego szkła, starych zabawek itp.. Najciekawsze są jednak pozostałości renesansowych fresków oraz kasetonowe sufity, jedne z pierwszych tego typu w Królestwie Czeskim.

Dalsza część wieczoru to poszukiwanie spelunek, co w centrach miast wcale nie jest łatwe - znacznie prościej zjeść pizzę, sushi czy napić się capushitu niż knedlika z gulaszem... na szczęście tego dnia nam się udało, w dodatku odkryliśmy knajpkę w bliskości naszej ubytovni :)



W niedzielę w końcu się przejaśnia :)

Oglądamy najpierw tor Wielkiej Pardubickiej, drugiej najbardziej niebezpiecznej gonitwy końskiej na świecie.


Udziela nam się atmosfera :D


Inna ciekawa konstrukcja to krematorium z lat 20. XX wieku...


...a także Winternitzovy mlýny z 1909 roku, które nieco przypominają zamczysko.


W słońcu cały jarmark i rynek od razu wygląda lepiej, ale trzeba jechać powoli w kierunku domu. 9 km od centrum jest Kunětická hora (Kunetitzer Berg), z ruinami zamku.



Pod nią, w lesie, mieści się Muzeum Pierników - niestety, na przewodnika trzeba za długo czekać, ale przynajmniej kupiliśmy pierniki :D



W drodze w kierunku granicy stajemy w kilku miejscach:
- drewniana ośmioboczna dzwonnica, wysoka na 15 metrów, jedyna taka w Czechach, w Sezemicach (Sezemitz)


- Veliny (Welin) - drewniany kościół z 1752 roku


- Častolovice (Tschastolowitz) - pałac należący w przeszłości do rodu Sternberg, w latach 90. odzyskany przez tą rodzinę. Przy pałacu znajdują się rozległe ogrody oraz ogólnie dostępny zwierzyniec, w którym chadzają ptaki, owce, kozy, lamy i tym podobne. Do tego duży wybieg dla jeleniowatych. Widać, że pani hrabina Sternebergowa, która zresztą wychowywała się w tym zamku przed wojną, nie spoczęła na laurach i ładnie rozwija okolicę (pałac w okresie letnim można normalnie zwiedzać).



- i na końcu Doudleby nad Orlicí (Daudleb) - kolejny renesansowy pałac (wyszło, że prawie wszystkie zamki/pałace na tej wyprawie były z tego okresu) oraz następny, który odzyskali dawni prawowici właściciele - tym razem z rodu Bubnové z Litic.



I to by było na tyle - znowu kawałek Czech zobaczony :)

Cała galeria oczywiście tutaj:
https://picasaweb.google....odnichCzechach#
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2013-12-18, 09:22   Re: Wielka Pardubicka

Pudelek napisał/a:

Niestety, są też podobieństwa do najbardziej żałosnego jarmarku, jaki widziałem czyli opolskiego - można też kupić kapcie (na szczęście nie góralskie) oraz - o zgrozo - oscypki!



Nie wiedziałeś jarmarku w Chorzowie, były raptem 4 (słownie cztery) budy i tez o 18 zamknięte.
Natomiast za bardzo udany uważam jarmark na Nikiszowcu, była karuzela, jeżdżący pociąg dla dzieci, z 50 kramów i mnóstwo luda. Można było kupić domowe karminadle i panczkraut.

Też co roku bywam na różnych jarmarkach i bardzo to lubię, w ubiegłym roku byłam w Brnie, w tym - na Nikiszowcu i w chorzowskim skansenie.

A Twoja relacja jak zwykle bardzo ciekawa i inspirująca, wiem już co można zwiedzić w Czechach przy najbliższej okazji (a z poprzednich wyjazdów zostało mi ze 3000 koron, trzeba wykorzystać).
W Czechach bardzo mi się podoba ich dbałość o zabytki i przywiązanie do tradycji.
I te piękne małe miasteczka.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2013-12-18, 12:46   

Basia Z. napisał/a:
Nie wiedziałeś jarmarku w Chorzowie, były raptem 4 (słownie cztery) budy i tez o 18 zamknięte.


faktycznie, nie widziałem i dobrze :D

problem z Opolem jest taki, że co roku miasto obiecuje, że zrobi wreszcie porządny jarmark na poziomie i kończy się jak zwykle. Władze pieprzą głupoty w stylu "nie jesteśmy Dreznem" (tak choćby tylko w Saksonii szło zrobić porządny jarmark), a po za tym tłumaczą się, że organizuje go prywatna firma, a oni nic nie mogą poradzić (tylko, że to właśnie UM wydaje pozwolenie na rozstawienie kramów tej żałosnej firmie). I tak cud, że po raz pierwszy pojawił się w tym roku grzaniec - oczywiście droższy niż w Czechach, do tego tylko jedna beczułka, bo lali głównie zimne piwo - na mróz, pomysł rzeczywiście genialny!
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2013-12-28, 21:15   

Ja poki co to bylam na jarmarkach swiatecznych tylko w Krakowie i Wroclawiu i byly fajne- kupa kramow i naprawde ciekawe rzeczy dalo sie kupic, rozne wyroby regionalne i artystyczne i zarcie calkiem dobre. I zawsze grzanca od zatrzesienia, w tym roku we Wrocławiu dawali go nawet w fajnych kubeczkach takich glinianych
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2013-12-28, 21:38   

kiedyś byłem w Krakowie i było tragicznie - chyba tylko 2 stoiska z grzańcem, kolejka na pół godziny, droższy niż w Czechach i mniej smaczny. A wśród kramów królowały tradycyjne krakowskie grillowane oscypki i góralskie kapcie :D

Wyleczyło mnie to na dobre z polskich jarmarków, choć podobno we Wrocławiu jest faktycznie fajnie, ale oni biorą wzory z Niemiec, więc to nie dziwi.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2013-12-28, 21:58   

we Wroclawiu mi sie bardzo podobalo na owym bazarze stoisko z roznymi naszywkami na wzor komunistycznych plakatow "zyj zdrowo- tęp muchy", "tu spoczywa bumelant" itp albo wizerunkami starych aut. Nigdzie indziej takich naszywek nie widzialam..

a niskie ceny niestety nie sa mocna strona jarmarkow, przynajmniej tych polskich w centarch duzych miast...
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2013-12-28, 22:01   

buba napisał/a:
we Wroclawiu mi sie bardzo podobalo na owym bazarze stoisko z roznymi naszywkami na wzor komunistycznych plakatow "zyj zdrowo- tęp muchy", "tu spoczywa bumelant" itp albo wizerunkami starych aut.


to raczej mało jarmarkowy klimat :P ja chcę na jarmarku mieć grzańca, coś do jedzenia, pierniki, słodycze itp. - a sprzedaż rzeczy typu mydło i powidło to mnie akurat drażni ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2013-12-28, 22:32   

Pudelek napisał/a:
buba napisał/a:
we Wroclawiu mi sie bardzo podobalo na owym bazarze stoisko z roznymi naszywkami na wzor komunistycznych plakatow "zyj zdrowo- tęp muchy", "tu spoczywa bumelant" itp albo wizerunkami starych aut.


to raczej mało jarmarkowy klimat :P ja chcę na jarmarku mieć grzańca, coś do jedzenia, pierniki, słodycze itp. - a sprzedaż rzeczy typu mydło i powidło to mnie akurat drażni ;)


To tylko zarcie bys chcial na jarmarku? :o-o Ja sie tam wlasnie ciesze glownie na inne pierdoly - na ozdoby z siana, bluzy z Ekwadoru i rozne wyroby z łusek kałacha :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2013-12-28, 22:40   

buba napisał/a:
o tylko zarcie bys chcial na jarmarku? :o-o


mogą być pamiątki, ale z klimatem. Bluza z Ekwadoru taka nie jest, a już wyroby z łusek kałacha to w ogóle :P To tak jakby np. w sklepie z przyborami do malowania sprzedawać żarcie :P
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6106
Skąd: Oława
Wysłany: 2013-12-28, 23:22   

Pudelek napisał/a:
To tak jakby np. w sklepie z przyborami do malowania sprzedawać żarcie :P


ja tam lubie takie sklepy gdzie mozna kupic kielbase, wiadro, mydło i zywa kure :P
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
aranea 


Wiek: 110
Dołączyła: 18 Lip 2013
Posty: 476
Skąd: Lublin
Wysłany: 2014-02-13, 22:47   

niezły ten piernikoSmerf!
_________________
idę w góry cieszyć się życiem..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-02-14, 00:01   

jest taki fajny, że żal mi go zjeść ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
aranea 


Wiek: 110
Dołączyła: 18 Lip 2013
Posty: 476
Skąd: Lublin
Wysłany: 2014-03-27, 14:41   

zjadłeś? :zso
_________________
idę w góry cieszyć się życiem..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8312
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-03-27, 14:52   

nie, nadal mi żal :D chyba go zostawię na pamiątkę, w końcu nie jestem Gargamel (a przynajmniej jeszcze nie) :D
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group