Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Biwak w górach.

Autor Wiadomość
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2022-06-13, 10:49   Biwak w górach.

W końcu się udało. Nie było wycofu, choć blisko było, niewiele brakowało, a spakowany plecak trzeba by rozpakowywać, to koniec końców się udało. Po wielu latach spędziłem noc w namiocie!


Zdjęcie z telefonu.
Kiedy ostatni raz spałem pod namiotem? W dzieciństwie, chyba w wakacje przed liceum. Zresztą tych noclegów nie było za dużo, na pewno wakacje na polu biwakowym w Jaworzynce za Istebną, plus kilka nocy niedaleko domu. W ciężkim namiocie, z aluminiowymi rurkami jako stelażem, metalowymi dużymi śledziami. Kilka lat temu, kupiłem hamak, tarpa by spróbować noclegów na dziko, ale do dziś nie udało mi się ich wykorzystać, choć próba była ( wycof ), zamierzam i w nim nocować, ale muszę jeszcze dokupić moskitierę, bo latający komar obok głowy równa się nie spanie, w moim przypadku. Po tej nie udanej wycieczce stwierdziłem, że chyba na początek warto by zacząć od noclegu w namiocie, toteż na wiosnę poprosiłem żonę, przed urodzinami, abym w prezencie dostał namiot :D (dzięki też ekipie z pracy, bo połowa funduszy na namiot pochodzi z corocznych urodzinowych pieniędzy).
W ten sposób od niedawna na szafie spoczął nowy nabytek. I warto by nie był to kolejny łapacz kurzu. Więc...gdy w tygodniu zauważam, że w sobotę mam poranny dyżur, zaczyna mi kiełkować pomysł, by wypróbować prezent. Prognozy? Pokazują, że powinien być słoneczny weekend. Więc zamiast odpocząć po ciężkim tygodniu, który był wyjątkowo ciężki, po obiedzie zaczynam się pakować i o 17stej wyjeżdżam. Pijąc kawę dojeżdżam do celu. Zakładam plecak i przez wioskę wychodzę na ścieżkę, która jest...na mapie.


Ale nie w terenie, tak to już jest z mapami ;) Wchodzę w tą łąkę (na zdjęciu wyżej), z trawą ponad kolana. Potem drogę przegradzają mi słupki od niedokończonego ogrodzenia (będą na zdjęciu z zejścia), więc by komuś nie łazić po terenie, wchodzę w krzaczory. Przedzierając się przez nie, wbija mi się kolec w biceps, więc po chwili mam pół ręki w krwi. Zakładam profesjonalny opatrunek z chusteczki higienicznej :lol i poprzez kolejną łąkę docieram do lasu, w którym widzę leśną drogę. Niestety ale kierunek wskazuje, na trawers góry, na którą chcę wejść, więc przy pierwszej okazji wkraczam na zwierzęcą ścieżkę i powoli zaczynam się wspinać, tzn wykańczać - pod górę, krzaki, kolce, idealny przepis na wykończenie :D . Udaje się po chwili dojść do leśnej drogi. Gdybym tu skręcił w lewo, to po chwili bym zrobił nią nawrót i zaczął wspinanie, jednak ja poszedłem w prawo, a że po chwili zaczęła ona kierować się w dół, znów odbijam w chaszcze. W końcu jednak wyłażę na właściwą drogę, mimo, że pozycja na mapie w telefonie, pokazuje, że to nie jest ta ścieżka, jaką chciałem iść. Ale mam dość chaszczowania, droga wiedzie w odpowiednim kierunku, do tego pod górę, więc ruszam nią i to dobra decyzja, bo wyżej dołącza ona do tej, która jest na mapie. W międzyczasie wychodzę na fajną polanę.


Księżyc nad drzewami...widok na okolicę, na leżące niżej przysiółki, ścieżka wiodąca do góry...pięknie, ale właśnie tu pierwszy raz w głowie przychodzi myśl albo o skończeniu wędrówki. Dzień był bardzo gorący, więc cieszę się, że wyjście zacząłem pod koniec dnia, po 18,30, ale i tak odczuwam trudy tygodnia i po prostu mam dość.


Ale biwak tu? Nieeee. Zaś się wycofać gdy już tyle się namęczyłem...też nie. Robię zdjęcie łysemu i ruszam dalej.


Zaczynam teraz w końcu nabierać wysokości, bo zamiast robić leśny slalom idę na krechę na wprost. Okazuje się, że po założeniu 'opatrunku', gdzieś zgubiłem chusteczki, więc po chwili muszę zrobić przerwę i zdjąć plecak, po zapasowe chusteczki, by wytrzeć mokrą twarz od potu. Przy okazji łykam wody i zanim zarzucę plecak, z przyczepionym pod nim namiotem, oraz śpiworem, to podziwiam pierwsze widoki. Słońce powoli zaczyna malować światłem:




Rzut okiem za siebie...

dwie wieże - bliżej Ochodzita, dalej Lysa Hora
i ruszam ścieżką dalej:


Drogę wybrałem w lesie, to dobrze, bo nie ma upału - nie chciałbym dziś w południe przemierzać szlaków. Idzie się dobrze, o ile może być dobrze, gdy droga mocno się wspina do góry. Z rzadkich przesiek otwiera się widok na północ, schronisko:


i górujące nad nim bydle:


Żona przysyła pytanie ile mam jeszcze drogi. Odsyłając smsa, z mapką, gdzie jestem, a ile mi zostaje, piszę, że została mi z godzina drogi, a ja idę na tę górę, ale telefon bierze w swoje ręce moją wiadomość i sms wychodzi o treści:
"Irena na tą górę"
Dostaje odpowiedź, no ładnie, wiedziałam że nie idziesz sam :D . Odpisuje 'gupi telefon' i tak zajmując się innymi rzeczami, jak patrzeniem na pietrzącą się drogę przed sobą, wychodzę ponad las, tzn las tu jest wycinany, co ma ten plus, że są widoki. A jak są widoki, to jak nie oglądać je? I jak nie zrobić zdjęcia, jak te widoki są ładne?

Brama Wilkowicka


wieloplany
Żonie pisałem, że z godzina mi została, a tymczasem po ok 20stu minutach jestem na szczycie. I dobrze, bo pod koniec czułem, że jeszcze chwila a zaczną się skurcze...
Robię pierwszą sesje widoków, słońce jest dość wysoko, do zachodu mam jeszcze ok pół godziny, więc po zrobieniu tych kilku zdjęć, następnie schodzę na polanę poniżej by wybrać miejsce na nocleg.

Skrzyczne


To polana, na której byłem rok temu, która mnie zachwyciła i już wtedy wiedziałem, że tu wrócę. Pięknie jest!


Szukam miejsca na nocleg, na środku okazuje się, że są porobione ławki i jest nawet prowizoryczny ruszt nad ognisko. Odchodzę więc kawałek w bok i zakładam swoje obozowisko, starając się znaleźć w miarę równe miejsce, bez wertepów oraz mrowisk. Za jedną z choinek jest takie miejsce, więc tu zrzucam plecak.


Gdy rozbijam namiot, słyszę warkot silnika. Po chwili na polanę wjeżdża quad. Para ściąga z dołu kikut drzewa i rozpalają ognisko. Po chwili dopiero mnie dostrzegają. Gdy ruszam na sesje zachodu, mijając ich witamy się.
A ja idę oglądać spektakl zachodzącego słońca...




Dość szybko znika za zboczem górskim, barwiąc niebo na coraz bardziej czerwono.






Jest przepięknie!


Wracam pod namiot zjeść coś i zrobić sobie herbatę. Tu rzut oka na mój namiot, oczywiście od głównej drogi biegnącej bokiem polany trzeba kawałek zejść:


Robię herbatę, zjadam bułkę zagryzając giętą, rezygnuje z ogniska, bo drzewa się czerwienią, więc nie chce tracić czasu na pieczenie kiełbasy.


Zabieram statyw i idę z powrotem w widokowe miejsce.
Jest kilka pięknych chwil w ciągu dnia. Na pewno to wschód słońca, zachód, czyli złote godziny, mnie jednak zawsze bardziej się podobają te chwile przed wschodem, czy te po zachodzie. Niebieska godzina, czyli właśnie te chwile po zachodzie, są dla mnie wyjątkowe i to właśnie chęć spędzenia ich w górach, siedząc na szczycie i oglądanie, chwytanie tych chwil była dla mnie tym motorem napędowym tej wycieczki, bo większość moich wycieczek, to jednodniówki, wieczór już spędzam w domu, bądź w aucie...
Czy warto było? Popatrzcie i oceńcie sami:












No i jak? Warto było jechać?
Dla mnie te chwile były niesamowite. Widoki przepiękne!
Korzystam też z okazji, że w końcu chciało mi się brać statyw i ustawiam wyższą przesłonę, przez co mogę wydłużyć czas migawki:


Robi się dość chłodno, końcówki uszu i nos marzną, na niebie kolory już gasną, ja jestem zmęczony, nie w głowie mi dziś nocne zdjęcia, więc wracam do namiotu. Gotuję jeszcze jeden kubek herbaty i z nim zaszywam się w namiocie. W między czasie para odjeżdża i wokół zapada cisza...


Ciekaw byłem jak mi się będzie spało. Kiepsko.
Po pierwsze źle mocuję tropik namiotu, przez co wiatr mi nim szarpie, hałasuje i mnie wybudza to, po drugie coś koło namiotu łaziło, po trzecie budzi mnie alarm pompy informującej o dużym cukrze, po czwarte budzą mnie...ludzie.
Rano przy pakowaniu okazało się, że kiełbasę nie zamknąłem w reklamówce i to jej zapach pewnie kogoś przywiódł pod mój namiot. Do tego ja od jakiegoś czasu w nowych miejscach mam problem z zaśnięciem, więc długo leżę i leżę...aż usypiam, a wtedy budzą mnie głosy. Do miejsca z ławkami przychodzi kilka osób (dwie na pewno) i jedna z nich narzeka donośnym głosem, na crosowców pędzących i rozjeżdżających leśne drogi. Drugi głos coś po cichu odpowiada, ale słyszę tylko głos, nie rozróżniając słów, co zapewne powoduje, że się rozbudzam. Jest 1,30...po chwili pada światło latarki na mój namiot i słyszę, o namiot. Głosy lekko przycichają, a po chwili te osoby odchodzą. Tu uprzedzę czas, rano gdy składałem obozowisko, osoby te wracając, a jeden z chłopaków podchodzi do mnie, z rozmowy wynika, że gdy skierowali światło na mój namiot, to obok nich zaświeciły się dwoje oczu. Chłopaki myśleli, że to mój pies, a ja jestem rano pewien, że dobrze słyszałem skrobanie w tropik.
Po chwili gdy już zaczynam usypiać, znów ich słyszę... Nie jest też idealnie równo i trochę się zsuwam w dół. Gdy w końcu usnąłem, to przed 4tą, na którą nastawiłem sobie budzik pod wschód słońca, coś niedaleko zagrzmiało. Burza? Nic prognozy nie mówiły o nich, no ale jestem w górach, więc burze wiosną i latem w nich to nic nowego. Spoglądam na zegarek - 3,40. Wokół ptasie trele. Wyglądam z namiotu, nade mną bezchmurne niebo, jest już szarówka. Wychodzę z namiotu za potrzebą, wokół nie ma żadnych chmur. A skoro jestem rozbudzony, to ubieram buty i idę zobaczyć czy wschód będzie lepszy od zachodu. Wśród drzew, na polanie jest jeszcze dość ciemno, choć horyzont powoli zaczyna się 'palić'.
Na polanie:


Idę na punkt widokowy:


Stwierdzam, że chyba lepiej wrócić na polanę. Wracając widzę w oddali Tatry ledwo widoczne nad górami, oraz zasłonięte przez mgły, jednak widać ich kły:


Na polanie trochę się kręcę szukając najlepszego miejsca. Robi się coraz jaśniej.




W końcu jest, wyłania się zza gór:




Bezchmurne niebo, brak szansy na fajny spektakl z punktu widokowego powodują, że wracam pod namiot i zaczynam się pakować. Jednak wschód był o wiele słabszy niż zachód, ja jednak wolę zachód. Gdy składam namiot słyszę znów głosy, chłopaki wrócili. Widzę też, że teraz jest fajne światło. Po chwili jeden z chłopaków podchodzi do mnie wita się i dając piwo na powitanie :) , to nie może być zły człowiek ;) , ciepły facet, przyszedł w samej koszulce i spodenkach... To wtedy się dowiaduje o tym moim towarzyszu przynamiotowym. Spakowany podchodzę do ogniska. Ja jestem zmarzluch, ale jestem w polarze, a kolejni chłopaki siedzą skuleni przy ogniu...po chwili rozmowy, żegnamy się, ja rozpoczynam zejście.


Podchodzę na mój punkt widokowy:


robię ostatnie zdjęcie polanki:


i rozpoczynam zejście. Patrząc na to jak szybko zaczynam wytracać wysokość sam sobie się dziwię, że mi się wieczorem chciało tu podchodzić. Po drodze widzę, że mgiełki jakie dostrzegłem nad Kotliną Żywiecką, w dolinach na południu też się podnoszą, więc korzystając z prześwitów uwieczniam je na swojej matrycy:




Gdzieś w tej mgle jedzie pociąg, słyszę jego stukot, słyszę syrenę:


Widzę, że dziś szykuje się kolejny upalny dzień. Jak dobrze, że nie na szlaku go spędzę :D .
Dziś Ochodzita ledwo widoczna jest, a Beskid Śl-M. praktycznie nie:


Schodzę dość szybko, niemniej zaczyna się robić ciepło, mnie też czoło znowu się robi mokre, o jak ja nie lubię wytracać szybko wysokości, tzn moje kolana głównie tego nie lubią...ostatnie dalsze widoki.
Ochodzita:


most kolejowy w Rajczy:


estakada w Milówce:


ostatki dolinkowych mgieł:




Mijam polankę, z której to wczoraj podziwiałem księżyc:


I wchodzę w las. Postanawiam zejść drogą, żeby nie złazić lasem po tych krzakach. Okazuje się, że nocą na niej hasały dziki. Leśna droga jest cała poryta! Mijam miejsce, w którym wylazłem z lasu, by po chwili zobaczyć, że droga zakręca i teraz to wiem, że jakbym skręcił wczoraj w lewo, to bym nią mógł podchodzić. Równie ostro do góry, ale bez chaszczy...Następnie okazuje się, że ta ścieżka prowadzi na te polany, którymi dzień wcześniej podchodziłem, więc na sam koniec pozostaje mi się, znów przedrzeć przez lasek, by wyjść na polanę...pełną rosy. A że trawa sięga do uda, to po dojściu do drogi mam kałużę w butach, oraz spodnie przemoczone do połowy uda. Ale odnajduje zaginione chusteczki (to dobrze, bo nienawidzę śmiecić, nawet nieświadomie).
Widać ślad, z prawej, który został po moim podchodzeniu wieczorem, ja idę ledwo widoczną ścieżką w kierunku tej dziwnej ambonki:


Ostatnia łąka do pokonania, już mi wszystko jedno, mam mokro poniżej kolan (widać to niedokończone ogrodzenie, które mi zagrodziło wczoraj podejście):


Ha, a nawet przemoczony jestem po jajca :D


[img]eraz pozostaje mi podjechać na stację po kawę, bo usypiam za kierownicą, ta daje mi kopa, prawie do obiadu. A po obiedzie godzinna drzemka i następnie z moimi dziewczynami jedziemy do Olkusza na lody.[/img]


Ps. na koniec. ok 4km tam i 4km z powrotem. Około 600m w górę i w dół.
Pierwsza mikro przygoda dobiegła końca (to hasło od Bushcraftowego, który tak zwie takie wyjścia - podoba mi się ta nazwa).

Ps 2. Dla forumowiczów, zdjęcia większe i więcej tu:
https://photos.app.goo.gl/7KZukmNdbWv8bzHS6
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2022-06-13, 12:42   

Sucha Góra - fajne miejsce.
Myślę, że wkrótce zostanie odkryte jak Hala Jaworowa ;)

Z opisu wycieczki wynika, że to krótkie przejście było pełne wrażeń. Fajnie tak. Kiedyś spanie w namiocie to była dla mnie normalka. Ma swoje dobre i złe strony. Planując takie coś, pewnie myślałeś tylko o tych dobrych... a jak się jest na miejscu, to te złe jakby przebijają się na pierwszy plan ;) Ale do wspomnień zostaną tylko te dobre :)

Pozdrów Irenę :)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14275
Wysłany: 2022-06-13, 13:41   

sprocket73 napisał/a:
Ma swoje dobre i złe strony.

sprocket73 napisał/a:
tylko o tych dobrych

sprocket73 napisał/a:
te złe

sprocket73 napisał/a:
zostaną tylko te dobre


Aha ...
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2022-06-13, 14:14   

Dobromił napisał/a:
Aha ...
albo odwrotnie... ;)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9269
Wysłany: 2022-06-13, 15:34   

Opłacało się, piękne widoki uchwyciłeś.

Ja też oglądam Bushcraftowego, wszystkie odcinki :D i bardzo chętnie poszedłbym na nockę w hamaku, ale też mam bez tropika i nie mam ocieplacza, ale chętnie bym poszedł ...
Mamy podobnie ze spaniem w namiocie i nowych miejscach, ja też się wiercę i przewracam ...
Pobudziłeś mnie do działania, tylko nie mam z kim, a sam chyba bym się bał :lol ;)

Wczoraj w końcu po bardzo długim czasie zacząłem planować jakieś wyjścia i jedna z wycieczek jest po sąsiedzku z twoim wyjściu, jednak kto szuka i kombinuje, to zawsze znajdzie coś ciekawego.
Tylko przez Suchą Górę ciężko pętlę wymyślić, żeby nie była za długa, ale wymyśliłem coś takiego : https://en.mapy.cz/s/bogunafade

CZajniczek w pyte, też muszę taki nabyć, bo chodzi za nami już od dawna :D
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5770
Skąd: Kraków
Wysłany: 2022-06-13, 16:35   

Fajny biwaczek, ale jak dla mnie to za mało widokowe miejsce na wschód i zachód słońca, choć oczywiście zawsze taka przygoda cieszy. Nie próbowałeś, korzystając z okazji, zrobić jakichś nocnych zdjęć?

laynn napisał/a:
Na pewno to wschód słońca, zachód, czyli złote godziny, mnie jednak zawsze bardziej się podobają te chwile przed wschodem, czy te po zachodzie.

Zdecydowanie pół godziny przed wschodem się najwięcej dzieje i tę porę lubię najbardziej w "łapaniu" świtów, zachody jakoś do mnie mniej przemawiają, bo choć teoretycznie są odwróceniem wschodu, to nie mają w sobie tej magii co poranki.
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Profil Facebook
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10830
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2022-06-13, 18:27   

Sympatycznie spędzony czas, mimo nocnych zakłóceń :) .
Ale najbardziej spodobała mi się walka charakteru - kiełbasa z ogniska czy zdjęcia o zachodzie. No wybór okazał się dobry, bo usmażyć można nawet pod domem, a zachód słońca w górach to już trudniej zorganizować.
Aczkolwiek smażona na ogniu... też poezja :)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2022-06-13, 18:59   

sprocket73 napisał/a:
Myślę, że wkrótce zostanie odkryte jak Hala Jaworowa

Oby nie! Przez całą relację ani słowa nie napisałem, by nikt z szacownego grona beskidomaniaków nie odnalazł tego miejsca w mitycznych beskidach (aż mi mode dwa zdjęcia odrzucili, bo nie chciałem podać miejsca zrobienia zdjecia - więc opuściłem tą zawodową grupę :P ).
sprocket73 napisał/a:
krótkie przejście było pełne wrażeń

Tak, już w domu było pełno sprzecznych sygnałów. Ciało zmęczone chciało drzemki, a serducho iść w góry :D
sprocket73 napisał/a:
Planując takie coś, pewnie myślałeś tylko o tych dobrych

Szczerze? To najtrudniej było po prostu wyjść z domu. Jak już wyszedłem, to nic nie przychodziło mi złego na myśl.
Jak mam być szczery, to bałem się, po ujrzeniu tego profesjonalnego miejsca na ognisko, że będzie impreza z dużą liczbą osób, albo przyjedzie właściciel terenu i każe mi się wynieść. A po nocy, to mi się po prostu by nie chciało.
A że były przygody? To nie problem :)
sprocket73 napisał/a:
Pozdrów Irenę

Jak ją spotkam ;)
Adrian napisał/a:
Pobudziłeś mnie do działania, tylko nie mam z kim, a sam chyba bym się bał

Zacznę od końca, ale czego się bać? Mitycznych wilków? Niedźwiedzi?
Nie ma czego.
Ale jak chcesz, to jak będę jechał kolejnym razem, może już nie sam, bo dwóch kolegów też chcę, to dam znać :)
Co do pętli, moim celem był zachód połączyć ze wschodem, więc jak miałem wejść mnie średnio to interesowało, tak na prawdę, to miałem wchodzić niebieskim z Rajczy tylko mi się coś pokiełbasiło i poszedłem tak jak od tygodnia kreśliłem na mapie.
Adrian napisał/a:
Opłacało się, piękne widoki uchwyciłeś.

Też tak uważam :)
Sebastian napisał/a:
dla mnie to za mało widokowe miejsce na wschód i zachód słońca

Że na wschód, to się zgadzam, myślałem że słońce bardziej na południe od Lipowskiego się pokaże, ale pod zachód całkiem, całkiem, oczywiście jak dla mnie. Ba, ja jestem tym zachodem i widokami bardzo zadowolony. Wschód sobie wyobrażałem, że wychylę głowę i z namiotu będę miał idealny widok na wschodzące słońce :D - no to nie pykło ;) .
Sebastian napisał/a:
Nie próbowałeś, korzystając z okazji, zrobić jakichś nocnych zdjęć?
laynn napisał/a:
ja jestem zmęczony, nie w głowie mi dziś nocne zdjęcia, więc wracam do namiotu.

Miałem w tygodniu przebudowę, przez dwa dni znów dostałem mocno po tyłku, więc nie chciało mi się siedzieć w nocy - chciałem się te 4-5 godzin przespać.
Sebastian napisał/a:
Zdecydowanie pół godziny przed wschodem się najwięcej dzieje i tę porę lubię najbardziej w "łapaniu" świtów, zachody jakoś do mnie mniej przemawiają

Też bardzo lubię te chwilę przed wschodem i to co oglądałem pod Jaworzem, było extra, tu średnie to było. Jednak dla mnie, to zachód słońca i ta godzina po nim jest jakaś magiczna. Nie wiem czemu tą porę najbardziej cenię, ale to moja subiektywna opinia.
Piotrek napisał/a:
najbardziej spodobała mi się walka charakteru

Jaka walka? Kiełbasę trzeba z kwadrans potrzymać na ogniu, to za długo :lol :D

No i jest mi smutno, ani Witek, ani Łukasz mnie nie pochwalili za chaszczowanie :( :-/
:P
Ostatnio zmieniony przez 2022-06-13, 19:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12247
Skąd: Bytom
Wysłany: 2022-06-13, 19:50   

Piękne chaszczowanie, fajny pomysł i realizacja :) Oby namiot nie czekał długo na kolejny raz!
Profil Facebook
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2022-06-13, 20:34   

sokół napisał/a:
Piękne chaszczowanie, fajny pomysł i realizacja

Dzięki!
Liczę, że te kilka razy w roku się namiot przyda :)
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5472
Wysłany: 2022-06-13, 21:17   

laynn napisał/a:
No i jest mi smutno, ani Witek, ani Łukasz mnie nie pochwalili za chaszczowanie
Prawdziwe chaszczowanie jest to świadomy wybór. A Ty myślałeś, że będzie ścieżka ;)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2022-06-13, 21:29   

Dobromił napisał/a:
Aha ...
 
 
Lidka 
Lidka


Dołączyła: 26 Sty 2022
Posty: 367
Wysłany: 2022-06-13, 22:59   

laynn napisał/a:
Więc zamiast odpocząć po ciężkim tygodniu, który był wyjątkowo ciężki, po obiedzie zaczynam się pakować i o 17stej wyjeżdżam.

To trzeba było spakować się 2 dni wcześniej, wtedy mógłbys odpoczywać przed wyjazdem. :D
_________________
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14275
Wysłany: 2022-06-14, 06:06   

laynn napisał/a:
Dobromił napisał/a:
Aha ...


Ano tak ...

Ale każdy od czegoś zaczynał. Jest przed Tobą przyszłość w tym temacie.
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2022-06-14, 07:02   

Lidka napisał/a:
trzeba było spakować się 2 dni wcześniej

To nie u mnie. Za dużo zmiennych danych, by móc być pewien wyjazdu dwa dni wcześniej.

Dobromił napisał/a:
każdy od czegoś zaczynał

No tak, ja jednak zawodowym chaszczownikiem nie zamierzam być. ;)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - forum anime