Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Wokół Śnieżnika kręcąc się...

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-07-15, 15:15   Wokół Śnieżnika kręcąc się...

Zwarta ściana pensjonatów klejąca się do wzgórza jak g... do buta postanawia się wreszcie skończyć. Ustępuje miejsca rozległym łąkom, z których widać góry. Powiew wiatru i poczucie szerszego oddechu. Uffff... Jeszcze nie cały świat przerobili na upiornie równiusie układanki z klocków Lego...

Za kapliczką położoną w cieniu starego drzewa skręcamy z drogi w teren błotnisty. Nad górami mruczą burze. Granat chmur potęguje wylazłe spod nich zachodzące słońce. Podświetlona jego promieniami okolica nabiera kolorów totalnie nierzeczywistych. Cukierkowych? Nasyconych aż do bólu zębów? Kolorów tak ciepłych, że aż to nie pasuje do otaczającego nas zewsząd chłodu - powiewu znad burzowych gór...











W takich klimatach znajdujemy fajne miejsce na ognisko. Otoczony kamieniami wypalony krążek wśród ruin jakiegoś domostwa.







Kolory powoli gasną, ustępując miejsca czerni i coraz częstszym grzmotom rozchodzącym się potrójnym echem po całej przełęczy.







Oscypek, targowe kiełbaski z prawdziwego mięsa, wino z dzikiego bzu i dużo, dużo zielonej herbaty z naszego ulubionego czajnika. Piątkowy wieczór można więc uznać za całkiem udany! :)



Burze przechodziły wszędzie. Większą część nocy towarzyszył nam ciągły pomruk odległych piorunów. Ale ostatecznie na przełęcz Puchaczówka nie spada ani kropla deszczu. Ani wieczorem, ani w nocy. A poranek wstaje pogodny i słoneczny! :)


cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9267

Wysłany: 2021-07-15, 15:21   

Ale macie klimat na fotach, super.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-07-15, 16:31   

Adrian napisał/a:
Ale macie klimat na fotach, super.


Aura tym razem dopisala idealnie. W piatek nieziemskie kolorki i mozliwosc nacieszenia sie klimatem kilku burz, podczas gdy na nas zadna kropla deszczu nie spadla, w sobote slonce i cieplo, a w niedziele napierdzielanie deszczem od 15 zeby nie bylo żal do domu wracac! :lol :lol :lol
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2021-07-15, 17:39   

To teraz jakiś aktualny wyjazd? Bo kolory już jakieś takie jesienne
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-07-15, 18:39   

Pudelek napisał/a:
To teraz jakiś aktualny wyjazd? Bo kolory już jakieś takie jesienne


Z tego weekendu kilka dni temu. Dalej beda normalne kolory. Tego wieczora cos sie przyrodzie rąbło z kolorystyką ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5768
Skąd: Kraków

Wysłany: 2021-07-15, 19:39   

Pudelek napisał/a:
To teraz jakiś aktualny wyjazd? Bo kolory już jakieś takie jesienne

Po ostatnich upalnych dniach trawy w górach w wielu miejscach już pożółkły.
_________________
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Profil Facebook
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-07-15, 21:28   

Niedaleko schroniska pod Śnieżnikiem naszą uwagę zwracają nietypowe elementy krajobrazu - plątaniny jakiś ururowań. Wyglądają na nowe, więc chyba planują coś z nich zbudować? Potem dowiadujemy się, że na Śnieżniku budują wieżę widokową i zapewne ktoś tu zwałował jakieś fragmenty jej konstrukcji. Cóż… Będzie pasować do relacji “Krajobraz z rurą” ( https://jabolowaballada.b...rura-w-tle.html )





Schronisko chyba już przygotowuje się na ostrą zimę!



Można w nim również uczestniczyć w warsztatach pt: ”Palenie przez maskę”. Wirusów szmata raczej nie zatrzyma, ale może chociaż substancje smoliste? ;)



Spotykamy też fajnego robala, który łazi po jedynym pustym stoliku. Hmmm.. może dlatego ten stolik jest pusty? ;)





Początkowo mieliśmy dzisiaj plan przejścia przez sam Śnieżnik, ale bardzo szybko go porzucamy. Jazgocząco - szczekający potok ciał płynący w tamtą stronę gęstnieje w oczach, a zdjęcia na dużym zoomie zniechęcają już totalnie - oprócz kłębiącego się tłumu czeka tam na przybysza jeszcze roztrajdany plac budowy. W Oławie na placu w dzień targowy jest chyba luźniej…



A dla odmiany na tym gorganie nie ma nikogo! Szkoda, że nie możemy się tam teraz teleportować i na owym kamiennym usypisku spożyć kanapek... Juz wiemy, że kiedyś musimy się tam wybrać!



Suniemy trasą w kierunku Jodłowa, przez miejsca opisane na mapie: “Umarły Las” czy “Dzikie Zbocza” góry Wysoczka. Tu też pusto nie jest, ale zagęszczenie staje się akceptowalne - przynajmniej nie masz cały czas kogoś na plecach. Śnieżnik to ładnie wygląda z takiej odległości ;) I przy tym pozostańmy!



Mijamy sporo martwych czy powalonych drzew, co powoduje jak zwykle nasze odczucia ambiwalentne - z jednej strony fajnie jak drzewa żyją, a z drugiej takie powykręcane gałęzie, korzenie czy inne rosochatości dodają okolicy uroku, nieco mrocznego, ale jednak.







Są też murki - chyba ocembrowania częściowo uregulowanych potoczków.





Ciurkającej wody jest dzisiaj dostatek - po wczorajszych burzach okolica jest solidnie nawodniona i przesycona aromatem wilgotnej świeżości.





Są też porzucone dawno betonowe płyty. Mocno już omszały i pokryły się dywanem z igliwia. Może ktoś kiedyś też miał wizje zabudowy - jak ci obecni co pierdzielneli rury pod schroniskiem? Ale tym jak widać plan nie wypalił ;)





Na przełęczy Puchacza tytułowych ptaków niestety nie spotykamy. Jest za to wiata, ale nierokująca biwakowo, więc ostatecznie chyba nawet jej zdjęcia nie zrobiłam.

Mamy okazję z daleka przyjrzeć się obłoczanej ścieżce po czeskiej stronie. Śnieżnik pewnie pozazdrościł ;) Az nie wiem czy tylko wieży czy również tych wyrytych serpentyn w zboczu?



Mijamy dwóch zeschizowanych chłopaków. Jednemu z nich włączył się czeski zasięg i teraz panikuje, że mu wdupcą kwarantannę. Rozważa czy nie zrzucić telefonu ze skały. Próbujemy ich jakoś wyprowadzić z błędu, że na pewno to żadnych problemów nie wywoła, jednak fakt, że my nasze telefony na wszelki wypadek wyłączyliśmy już w Stroniu, zdaje się ich jakoś nie pocieszać ;)

Szlak graniczny jest o dziwo pusty. Może więcej ludzi schizuje, że tu złe zasięgi łapią? A może to kwestia mody? Może mijane skałki nie liczą się do żadnej korony, odznaki czy co tam teraz ludzie lubią kolekcjonować podczas górskich wycieczek?

Po niektórych zostały tylko buty… ;)



Mijamy Goworek, Mały Śnieżnik. Mam lekko uszkodzoną mapę w tym miejscu gdzie jest literka “a”, więc nieświadomie przez całą trasę nazywam tą górkę Miły Śnieżnik. No bo jest zdecydowanie milszy od tego dużego, więc jak mówią “nomen omen” ;) Nawet rozważałam, że jakim cudem przeoczyłam górę, która się tak fajnie nazywa! :D Toperz drze łacha ze mnie jeszcze długo!

Zaczynają się rozległe widoczki i coraz gęściej wyłażą skałki i różniste usypiska ruszających się kamulców. Tak, wiem dobrze, że się ruszały. W jedną ze szczelin wpadł mi dekielek z aparatu i wyciągając przytrzasnęłam sobie łapę…











Mijamy też fragmencik całkiem solidnego gorganu! Huśtamy się więc na kamulcach wspominając nasze wschodniokarpackie wycieczki sprzed 10 lat ( https://jabolowaballada.b...rgany-2011.html ) Ech.. jak ten czas leci…





Tu też przedzieramy się przez kosówkę. Wprawdzie tylko raz, ale zawsze coś ;)



Nie może oczywiście zabraknąć zdjęć moich ulubionych rosochatości.





















Żywe drzewa stają na wysokości zadania i szyszek produkują za wszystkich uschłych współtowarzyszy.



Tu chwila mobilizacji sił, aby znów sprawnie i bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym przedrzeć się przez tabuny i hordy w rejonie schroniska, a potem… potem będzie już tylko lepiej!!!!! :)



cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2021-07-15, 21:29, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-07-19, 17:50   

Porzucamy tłumny szlak i skręcamy w boczne dróżki. Trasa krótko przypomina ścieżkę - szybko zmienia się w roztrajdaną koleinę wyrytą przez sprzęt zrywkowy. Dziwnie to wygląda - na sporym obszarze toto jeździło, jest kilka skrzyżowań i zjazdów ku dolinom.





Nawet na sam szczyt góry wjechało - chyba tylko po to aby rozgnieść borówki - bo drzew dla przemysłowej wycinki to tu raczej nie ma…



Ale gdyby turysta wjechał autem do lasu - nawet na szeroką, utwardzoną drogę - to zaraz byłby kwik, że niszczenie przyrody, że gatunki chronione, że piękno krajobrazu! Już nie wspomnę o sytuacji co by się działo, gdyby jakaś terenówka tak zryła borówkowiska… Wybitnie przypomina się stare powiedzenie: “Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie…”

Wędrujemy sobie więc tym błotnistym lejem grzęznąc po kostki lub wyżej. Acz z dwojga złego to tysiąc razy wolimy to, niż te potoki ludzkich ciał na podśnieżnickich, popularnych szlakach. Tu przynajmniej jest cisza, przerywana tylko mlaskiem naszych butów, które po raz kolejny z trudem wyrywamy z bagna.



Fragmenty trasy są w ogóle nie do pokonania, więc obchodzimy lasem.



A tak przedstawia się główny bohater porzucony w zaroślach. Na pierwszy rzut oka widać, że mniej od busia grzęźnie na bezdrożach ;)



Jednocześnie z dużą dozą rosnącego niepokoju rozglądamy się po okolicy. Zbocza tej góry zawierają nie za wiele miejsc rokujących na rozbicie namiotu… A jeszcze wzięliśmy ten większy, z racji na burzowe przepowiednie pogodowe i możliwość wymycia plecaków z przedsionka. Im bliżej szczytu (a to głównie nas interesuje) jest tych miejsc coraz mniej. Albo skałki, albo korzenie, albo błotniste ślady gąsienic. Albo spadziście jak szlag! No cóż - nazwa góry do czegoś zobowiązuje ;)

W końcu docieramy na szczyt.



Nie wiem czy już kiedyś wspominałam, że jest to moja ulubiona góra. Z tych polskich oczywiscie - bo mimo całego swojego uroku to porównania np. z Armaghanem ( https://jabolowaballada.b...kanie-2014.html ) niestety nie wytrzymuje ;)

Pierwszy raz wyleźliśmy na Stromą w 2008 roku. Baniak nas tu przyprowadził jak wracaliśmy z chatki pod Śnieżnikiem. W życiu bym nie przypuściła, że taka niepozorna górka może być aż taka urocza. Jeszcze wtedy był październik i wszystkie porastające zbocza borówkowiska cudnie poczerwieniały.





Relacji wtedy jeszcze nie pisałam, ale jakby kogoś interesowały zdjęcia to są TUTAJ: https://goo.gl/photos/WL9ouedAoYSWxkTs6

Obiecałam sobie wtedy, że tu wróce - aby zanocować nieopodal szczytu i nacieszyć się tym miejscem dłużej. Nie sądziłam, że aby zrealizować ten plan minie aż 13 lat!

Na Stromej znajdujemy 3 skupiska skałek. Jedno najmniejsze.





Drugie takie ze słupkiem.







I kolejne z solidnym rumowiskiem kamulców.













I tu rozsiadamy się na obiadokolację i wieczorną nasiadówkę z herbatką i słonym karmelem.









Ciekawa struktura miejscowych skałek.



Z tej strony (i z tej odległości) to Śnieżnik prezentuje się całkiem fajnie!



A tu widoczek na czeska stronę.





W okolicy nie brakuje moich ulubionych rosochatości :)













Część z nich jest ponadpalana, ale w dosyć dziwny sposób. Raczej chyba od pioruna, niż od uciekniętego ogniska. Może wczoraj to tutaj tak waliło? Ten szczyt wyraźnie wygląda na miejsce, gdzie nie chciałabym siedzieć w czasie burzy.

Na skałkach siedzimy do wieczora, nacieszając się zmieniającym się oświetleniem, wiatrem i ciszą.





W czasie naszego poprzedniego pobytu nie było stąd widać żadnych zabudowań. Teraz już niestety się to zmieniło. Widać chyba 4 budynki. Stacje narciarskie na Czarnej Górze, no i na tej polance jakieś nowe domy.



Acz budynki stają na wysokości zadania i wieczorem nie zapalają świateł. Ciemność jest więc taka jak należy. Tylko po zboczach po drugiej stronie doliny ktoś łazi z bardzo silna latarką. Skądinąd ciekawe kto i po co. Raczej na przełaj po lesie i bardzo w kółko. I latarka jak jakiś szperacz. Myślę, że jakby pociągnął w naszą stronę to by nas oświetił. Ale na szczęście miał inne zainteresowania.

Zachód słońca mamy dosyć nietypowy, dzięki takowej jednej chmurce.



Po dłuższych poszukiwaniach udaje się znaleźć w najbliższej okolicy w miarę równe miejsce na namiot. Łączka obok byłaby jeszcze lepsza, ale totalnie zryły ją dziki i stoją tam teraz kałuże. Ciekawe czy tej nocy leśne świniaki też przyjdą pożywiać się koło namiotu.

Poranek wstaje pogodny. Śpimy długo bo namiot stoi w gęstwinie, więc nie robi się sauna.









Po namiotowych ścianach tańczą jedynie jasne punkciki - te promienie słońca, które przebiły się między gałęziami. Uwielbiam takie poranki w cienistym namiocie, wśród przebłysków zwiastujących pogodny dzień. Lepsze to chyba tylko złote promienie przebijające się między belami bacówki i przez sęki!

Śniadanie znowu na skałce! A jakże! :)



I gdzie to my dziś poleziem? Kluje się pewien plan!



Spełzamy w dół wąwozami.





Mijamy wiatkę przy Drodze nad Lejami - tu był plan uciekać jakby nadchodziła za duża burza ;)



Podługowata dziupla - ciekawe co ją wygryzło?



Klasyczny widok polskich lasów ostatnich lat…



Postanawiamy przejść się jeszcze na Młyniec. Tam też nie ma szlaku, więc liczymy na brak towarzystwa.



Widać jest taka reguła - albo tłum, albo zrywka. No cóż, raju nigdzie nie ma! ;)









Motylek



Widokowa łąka niedaleko szczytu. Może kiedyś wrócimy tu na biwak?





Im dalej w las, tym więcej skałek.





Szczyt Młyńca prezentuje się bardzo sympatycznie!











A! Wejście tu zajęło nam dużo więcej czasu niż przypuszczaliśmy - całe zbocza porośnięte są jagodami! Jagody były i na Stromej, i na Małym Śnieżniku.. Ale te tutaj są jakieś wyjątkowe! Raz, że na każdym krzaczku jest ich kilkadziesiąt, a poza tym mają jakiś inny smak! Jakby bardziej kwaskowaty? Trochę jak czereśnia? Trochę jak aromat dunajskiego wina? Kilogram ich zeżarłam na bank! :) A może więcej?

Gdzieś w oddali widać takie urwisko z krzyżem. Jakoś nie możemy namierzyć na mapie gdzie ono może być.



A na koniec jeszcze taki sympatyczny potoczek, do którego przytula się omszały murek.



Udaje się zejść w dolinę i tam zaczyna lać. Tak bardzo porządnie. Pewnie po to, aby nie było nam żal wracać do domu! ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9267

Wysłany: 2021-07-19, 18:25   

Pełen luz ... :)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2021-07-25, 19:12   

Tak, tego luzu, biwaków na dziko zazdroszczę.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2021-07-28, 22:23   

Luz, sielanka i dzikie biwaki sa chyba wlasnie tym co na wyjazdach lubimy najbardziej! :)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2021-07-28, 22:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - opowiadania