Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Rowerowo po okolicach...

Autor Wiadomość
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-08-09, 05:50   

Ostatniej niedzieli trochę popedałowałem... W sumie nie za dużo, ale taki był plan i na 100% w sumie został wykonany. Na razie jeszcze jestem w fazie rozruchu, bo od maja miałem sporą przerwę. To i tak najdłuższy dystans w tym roku, więc nie ma źle.

Z domu wyjechałem o 10:30, miało być wcześniej, ale jak zwykle nie chciało mi się zebrać. Dojechałem sobie do Gliwic na rynek, tam trochę posiedziałem.







Potem udałem się w stronę kanału Gliwickiego i dwóch jeziorek.





Jak najwięcej chciałem pojeździć sobie brzegami tych jezior, przez co straciłem mnóstwo czasu, a nic ciekawego nie zobaczyłem. ;) Najwięcej na tym pierwszym czyli Dzierżnie Dużym.



Potem były Pławniowice...



Kiedyś dawno temu byłem nad tymi jeziorami, w Pławniowicach się nawet kąpałem, ale to było z 12-13 lat temu i już tych widoków nie pamiętałem, no ale w sumie nie było co pamiętać, bo nic ciekawego wg mnie tam nie ma i nie warto tam jechać. Może z rana albo wieczora jakoś to lepiej wygląda, no ale w dzień nic ciekawego.

Następnie udałem się na zamek w Toszku, po drodze jeszcze jakieś wiejskie motywy...







No i dotarłem na zamek. Na zamku też szału nie było. Taki sobie zamek, nic szczególnego, ale i tak fajnie i przyjemnie było tam odpocząć. Bo chyba w związku z tym, że właśnie nic specjalnego to nie jest, to ludzi tam było bardzo malutko jak na wakacyjną, popołudniową niedzielę. Więc było dosyć cicho i spokojnie. W zamku była też jakaś kawiarnia i tu też miłe zaskoczenie, bo piwo lane było za 5,5 zł. Jak na takie miejsce, to wg mnie bardzo tanio. W końcu to jakaś tam atrakcja i zabytek, więc w takich miejscach przeważnie jest drożej. Poleżałem więc sobie na trawce, popijając piwko. Zrobiłem też kilka zdjęć.

















I wróciłem sobie przez Zabrze i Rudę Śląską do domu. :)

Niestety uświadomiłem sobie, że mój aparat już ledwo domaga. Tzn. sama puszka jest jeszcze ok, poza wyglądem. W końcu 8 lat to już ma, ale obiektyw ledwo dyszy, ani autofocus, ani stabilizacja już nie działa. Trzeba zacząć zbierać na coś nowego.

Link do trasy: endomondo

Dzisiaj też się wybieram, może będzie lepiej, chociaż na razie jest kiepsko. Bo wstałem sporo przed czasem, piję kawę i ledwo żyję. Jestem niewyspany i mam zakwasy, ale i tak liczę na więcej niż w zeszłym tygodniu. ;) Zaraz śniadanie, potem przygotowanie i wyruszam...

Miłej niedzieli. :)
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9364
Wysłany: 2020-08-09, 08:43   

W taki upał na asfalcie, to pewnie dogrzało Ci solidnie :lol

Mówisz że musisz kupić nowy sprzęt ... Fasola ma tam coś do sprzedania, wystawił na FB.
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12257
Skąd: Bytom
Wysłany: 2020-08-09, 09:29   

Ten obiektyw to już Ci od roku szaleje, kojarzę, że na Ćwilinie jak byliśmy, to już były z nim kłopoty... No ale i tak wyciągasz z niego sporo.
Fasola ma z bagnetem do soniaka, to Visowi nie podpasuje do Nikona...
Profil Facebook
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-09-16, 11:09   

Adrian napisał/a:
W taki upał na asfalcie, to pewnie dogrzało Ci solidnie :lol


W sumie to Ci powiem szczerze, że na rowerze to jakoś upały mi nigdy za bardzo nie przeszkadzały, choćby nie wiem jak gorąco było, to zawsze jakiś tam wiaterek się robi jak się jedzie... ;)

sokół napisał/a:
Ten obiektyw to już Ci od roku szaleje, kojarzę, że na Ćwilinie jak byliśmy, to już były z nim kłopoty... No ale i tak wyciągasz z niego sporo.


Nawet dłużej, pierwszy raz to zacinał się już w 2015 roku. W sumie to chyba moja wina. Bo zawsze aparat nosiłem bez żadnego futerału czy torby, nawet zimą. I pamiętam, że kilka razy wpadłem z nim w jakiś śnieg, niby wyschnął, ale pewnie sporo wilgoci się tam zbierało i może też przez to. ;)
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-09-16, 11:52   

Całkiem niedawno, wybrałem się na kolejną rowerową przejażdżkę. Tym razem była to wycieczka to krakowskiego miasteczka. ;)

Standardowo, wyjechałem 2 albo 3 godziny później niż planowałem. Dziwny ten rower, w góry to tak nie zamulam, ale rower daje taką swobodę, że można wyjechać o każdej porze i to mnie prawie zawsze pokonuje. ;) No, ale jakoś przed 9:00 udaje mi się wyjechać z domu.

Najpierw kierunek Bieruń Stary, potem Nowy, następnie Oświęcim i jestem na trasie rowerowej wzdłuż Wisły do Krakowa. W sumie już od dwóch lat planowałem nią do tego Krakowa się przejechać i w końcu się udało. Kiedyś już połowę jej przejechałem, ale i tak bardziej ten drugi odcinek mnie interesował. Trasa trzeba przyznać całkiem fajna i oby takich dróg jak najwięcej powstawało w Polsce. Bo nie ma porównania do jeżdżenia po czymś takim, a normalnie ulicami, gdzie co chwilę wyprzedzają Cię samochody. Całkiem inny komfort jazdy.

Jechało mi się tego dnia świetnie przynajmniej w stronę Krakowa, nawet mi się zatrzymywać za bardzo nie chciało. Pierwszą przerwę to chyba zrobiłem po 65 km i to tylko na chwilę bo nie wiedziałem, czy się pakować na ten prom czy nie...





Prom Rzeczny Okleśna-Przewóz.

Po rozpoznaniu się w nawigacji, jednak to nie moja droga, więc pojechałem dalej...



To nie ja, ale całkiem fajna miejscówka na wypoczynek. ;)

Ja za to przejechałem Wisłę normalnym mostem.





Po czym udałem się w stronę Tyńca...



W Tyńcu udało mi się dorwać jakiś sklep i prawie po 100 km, zrobiłem pierwszą taką dłuższą normalną przerwę. Gorąco tego dnia było niesamowicie. Z tego co pamiętam to mówili, że to był najgorętszy dzień tego lata i trochę dało się to odczuć. Bo wypiłem chyba z 3 litry różnych płynów na raz. ;)

Przy samym klasztorze byłem tylko chwilę.



I udałem się do Krakowa...



Ten budynek jakoś zawsze przyciąga moją uwagę, tak jakoś fajnie się komponuje z tym wzgórzem i zawsze chciałem tam pojechać i zobaczyć jakie są stamtąd widoki. Kiedyś nawet chyba sprawdzałem w necie co to jest i chyba jakaś restauracja z hotelem czy coś, ale to nic. Kiedyś jak będę miał auto, to się przejadę. ;)

W końcu udało mi się dojechać do Krakowa. W ogóle od Tyńca to już szło jak po gruzie. W za wielu miejscach nie byłem, ale wszędzie mi się tak dobrze siedziało i odpoczywało, a czas leciał nieubłaganie... Zresztą, nie będę ukrywał, że uwielbiam Kraków i jest to moje ulubione miasto. :)













No ale za dużo tam nie poszalałem tym razem, bo czas gonił. Po dojechaniu do Kładki Bernatki wzdłuż Wisły, udałem się na Kopiec Krakusa, stamtąd widoki na Kraków całkiem niezłe. Chociaż w taki słoneczny upalny dzień to szału nie ma jeśli chodzi o zdjęcia, ale i tak było fajnie. I co mnie zaskoczyło, była niedziela, jeszcze południe, a ludzi tam wcale dużo nie było. Raczej w ciszy i spokoju szło sobie posiedzieć. Namierzyłem wolną ławeczkę i tak też zrobiłem. :)











Po czym udałem się w ostatni punkt programu tego dnia, czyli w okolice Zakrzówka. Mam tam też takie jedno ulubione miejsce, w zasadzie to nad Skałkami Twardowskiego, gdzie widok na Kraków, też jest całkiem fajny. Stamtąd też musi być dobry widok na góry, jak przejrzystość powietrza jest dobra, ale nigdy póki co mi się nie trafiło, bo zawsze jestem tam w mega słonecznie popołudnie. ;)



Z jednej strony widok na Kraków, a z drugiej i trochę niższa na Zakrzówek...









Potem była już 18:30, ja na liczniku dopiero 122 km i jeszcze jakieś 80 km do domu zostało. ;) Więc już nic nie zwiedziłem, tylko sobie pojechałem do domu. ;) I to by było na tyle. :)

Link do trasy na: endomondo

:DD
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-09-16, 14:36   

Vision napisał/a:
jestem na trasie rowerowej wzdłuż Wisły do Krakowa. W sumie już od dwóch lat planowałem nią do tego Krakowa się przejechać i w końcu się udało. Kiedyś już połowę jej przejechałem, ale i tak bardziej ten drugi odcinek mnie interesował. Trasa trzeba przyznać całkiem fajna i oby takich dróg jak najwięcej powstawało w Polsce. Bo nie ma porównania do jeżdżenia po czymś takim, a normalnie ulicami, gdzie co chwilę wyprzedzają Cię samochody. Całkiem inny komfort jazdy.

Jako, że za młodu (okres do liceum) sporo jeździłem na rowerze, to tak kilka lat temu jak się zacząłem zastanawiać nad rowerem, to również jako kierowca auta, jak teraz musi wyglądać jazda po drogach. Przed 2000rokiem praktycznie dróg rowerowych nie było, więc jeździło się normalnie po drogach.
I ostatnio stwierdziłem, że chyba jednak dobrze, że są trasy rowerowe, całkiem oddzielone od samochodów i tej słabej kultury na drogach.
Co do wycieczki, ot Kraków ;)
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-09-16, 14:47   

Ja w latach 2002-2006 jeździłem też na rowerze bardzo dużo i wtedy też jeszcze dróg dla rowerów praktycznie nie było i jeździło się normalnie, nawet bardzo ruchliwymi ulicami. Do Pszczyny zawsze od Kobióra jechałem krajową jedynką i jakoś się nie bałem. Ostatnio wjechałem na drogę od Skoczowa w stronę Żor i się czułem fatalnie. Jak najszybciej chciałem stamtąd zjechać, ale tak mnie nawigacja prowadziła, więc nie mogłem się doczekać kiedy zjadę z tej drogi, bo cały czas miałem wrażenie, że zaraz mnie coś potrąci. W ogóle też sporo się słyszy o jakichś wypadkach, choćby tych dwóch dziewczyn w Wilkowicach ostatnio i sam ostatnio coraz częściej mam różne obawy. Że nie z mojej winy, ktoś mnie skosi po drodze autem... Dlatego też chciałbym, żeby takich dróg było jak najwięcej.

No ale to też chyba tak trochę jak z sytuacją w górach. Jeszcze 6-8 lat temu, wielokrotnie przemierzając taką Orlą Perć, nikogo w życiu tam w kasku nie spotkałem poza wspinaczami na linach. Teraz dawno nie byłem, ale tak patrząc na zdjęcia choćby z facebooku, to tak trochę wygląda, jakby stawało się to normalnym i niezbędnym wyposażeniem. Nawet na taki Szpiglasowy widzę już ludzie w kaskach idą. ;)
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-09-19, 07:47   

Kolejna moja skromna wycieczka, tym razem po jurajskich zameczkach...

Tym razem udaje mi się wyjechać w miarę wcześnie jak na mnie bo około 7:00 rano, chociaż to dalej było ponad godzinę później niż planowałem, ale na wstępie jest dobrze, więc nie ma co narzekać.

Początkowo przedzieram się przez Katowice, kawałek Mysłowic, Sosnowiec i Dąbrowę Górniczą. Potem zaczynam dojeżdżać do jakichś wiosek, przed Zawierciem robię pierwszą przerwę na śniadanko. Po czym udaję się na zamek w Morsku. W sumie nie spodziewałem się, że tam dookoła tak wszystko rozbudowane. Myślałem, że to będzie jakiś opuszczony zamek w lesie, bo kiedyś to oglądałem na zdjęciach i wydawało mi się jakieś takie dzikie bardziej, no ale to oglądałem jakieś 15 lat temu, może wtedy było inaczej. ;) Za to rowerowa droga dojazdowa do zamku całkiem fajna i przyjemna. Tam pstryknąłem kilka fotek...









Potem miał być Ogrodzieniec, ale po drodze całkiem niedaleko zauważyłem po prawej stronie, ciekawą skałkę, na którą też zawsze marzyło mi się odwiedzić, a tylko na zdjęciach ją widywałem. Kiedyś w sumie już koło niej przejeżdżałem, ale wtedy jakoś mi się nie chciało tam podjechać czy czas mnie gonił, już nie pamiętam. Tym razem nadprogramowo tam wstąpiłem i nie odpuściłem. ;)

I tak oto odwiedziłem sobie Okiennik Wielki, do samego okna też wstąpiłem. :)













Było mi to trochę nie na rękę, bo straciłem przez to ponad godzinę i już wiedziałem, że znów będę musiał sporo wracać po ciemku. Teoretycznie jeżdżę dosyć szybko jak na taką turystykę, ale w połączeniu ze zwiedzaniem to gówno daje. Tak żeby na spokojnie wszystko co zaplanowane sobie pozwiedzać i wrócić o w miarę normalnej godziny to muszę i wcześnie wyjechać i robić maksymalnie 200 km. Bo inaczej to się trzeba trochę spieszyć. ;) No, ale może też trochę leniwy jestem i długo zwiedzam jak już się gdzieś zatrzymam to też na spokojnie sobie posiedzieć lubię. ;) No, ale nic to, ruszam dalej do Ogrodzieńca.

Tam kupuję trochę trunków i udaje się w swoje ulubione miejsce, gdzie prawie nikt nie dociera i spędzam tam znów dobre 1,5 godziny. W międzyczasie dotarły tam całe 2 osoby na 2 minuty, więc mam całe wzgórze i widoki dla siebie. W ciszy i spokoju konsumując to co zakupiłem. :)

Mój stary złom, wjechał nawet wyżej niż ja. Cud, że nie spadł. ;)







Po rozleniwieniu się ruszam dalej, tym razem na zamek w Smoleniu. Tam nie do końca wiedziałem o co chodzi i po co ta budka z biletami zaraz przy parkingu, ani żadnego ogrodzenia tam ani nic. Więc poszedłem, po czym chciałem wstąpić na zamek i się zdziwiłem. Na szczęście nie musiałem się wracać. Dałem pani w łapę 7 czy 10 zł, już nie pamiętam, ale na zamek wejść mi się udało. Na wieżę wejść również, więc byłem zadowolony. Bo przynajmniej coś zobaczyłem. Bo sam zamek to cały w lesie i gdyby nie ta wieża, to tak trochę średnio by tam było. ;) Chociaż poza tą wieżą na samym zamku to też nic ciekawego nie ma.

















Następnie ruszam do Rabsztyna, tam zamek niestety zamknięty. Siedzę chwilę przed, zaczyna kropić deszcz, gdzieś tam grzmieć i już wiem, że wesoło nie będzie i nie było. ;)





Schodząc z wzgórza, jeszcze gubię zegarek, który miałem podpięty do powerbanka. Na dole wyciągam z kieszeni samego powerbanka. Wkurw... się strasznie, zaczyna mi być już wszystko jedno. Pada coraz mocniej. Rower zostawiam na dole nie przypięty i wracam się szukać zegarka. Na szczęście znalazłem, tyle, że prawie na samej górze. ;) Tracę znów sporo czasu, pada coraz mocniej. W końcu udaje mi się ruszyć, do domu prawie 70 km, albo i ponad już nie pamiętam, ale coś koło tego. Cały czas widzę tą granicę gdzie świeci słońce i kończą się chmury i jestem jej nie daleko. Tak na oko cały czas od 5 do 10 km od niej, ale za cholerę do niej nie dojeżdżam, tylko cały czas przemieszczam się razem z nią w ulewnym deszczu. ;) Pech to pech. Jeszcze zrobiłem jedną przerwę po jakichś 20 km, licząc na to, że przestanie padać. Czekam dobre 20 minut, ale pada jeszcze mocniej. Więc nie pozostało nic innego jak jechać w tym deszczu. Tak jeszcze jadę dobre 30 km. I dopiero jakieś 20 km przed domem przestaje padać. Jeszcze lekko kropi, ale tego to już prawie nie czuć. Dojeżdżam do domu cały mokry, ale to i tak był piękny dzień. To co chciałem to zobaczyłem. ;) I to by było na tyle z tej wycieczki...

Jeszcze trasa na: endomondo

:-)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-09-19, 08:35   

Mister mokrych gaci nam wyrasta na forum ;)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group