Wielki wysiłek w niewysokich Sulowskich Skałach |
Autor |
Wiadomość |
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5551
|
Wysłany: 2020-08-09, 21:58 Wielki wysiłek w niewysokich Sulowskich Skałach
|
|
|
Po porządnym łażeniu w Tatrach zapragnęliśmy się nieco wyciszyć w mniejszych górach. Wybór padł na Sulowskie Wierchy, które widzieliśmy już wiosną i jesienią, ale latem jeszcze nie.
Podjechaliśmy tuż za Żylinę do Hričovské Podhradie i zaczęliśmy nasze kółko od bezszlakowego przejścia łąkami do sąsiedniej miejscowości Hlboké nad Váhom.
To był bardzo dobry pomysł. Wielkie piękne łąki, z dalekimi widokami i przyjemnm chodzeniem po trawie. Jedyny minus - obfita rosa, która całkowicie przemoczyła nam buty, ale kto by się tym przejmował w upalny dzień.
Wyłoniły się pierwsze Sulowskie Skały. Ta mnie urzekła i poczułem zew. Przyjemnie byłoby ją zdobyć. W pierwszej chwili myślałem, że to Holý vrch (658). Kilka godzin później bardziej skłaniałem się, że to była jednak Brada (816) najwyższy szczyt Sulowskich Skał. Teraz pisząc relację, nie mogę się zdecydować.
Idziemy szlakiem. Najpierw czeka nad atrakcja w postaci wodospadu - Hlbocký vodopád.
Wody bardzo mało. Jednak miejsce jest niesamowite. Szlak omija cały wodospad bokiem, ale wzdłuż głównej ściany jest drabinka i łańcuchy. Idziemy oczywiście tamtędy. Tobi radzi sobie bardzo dobrze.
Potem idzie się strumykiem, przez progi skalne. Przy małym stanie wody to łatwe i fajne, w końcu z boku dołącza szlak i mamy niesamowity, głęboki wąwóz.
Potem idziemy jeszcze kawałek szlakiem i odbijamy w prawo, czymś co na mapie jest drogą, a w rzeczywistości błotnistym ujściem źródliska. Nie przejmujemy się, bo buty i tak były całkiem mokre. Do tej pory wszystko idzie zgodnie z planem. A plan był taki, żeby ten spokojny dzień uatrakcyjnić wyjściem na jakiś szczyt pozaszlakowy. Po prawej mamy niższy Holý vrch, a po lewej Bradę. Nie jestem pazerny, zadowolę się niższym.
W teorii miało być prosto. W praktyce rozpoczęło się błądzenie i szukanie ścieżek, żeby wyjść gdziekolwiek. Skałki w Sulowskich Skałach niby trochę przypominają te na Jurze, ale jednak to nie to samo. W końcu atakujemy coś takim stromym kominkiem. Wszystko się sypie, podnosząc tumany czarnego pyłu. Tobi idzie przodem, a jak przyjdzie mu do głowy zawrócić, to zjeżdża na nas z całą lawiną ziemi, kamieni, gałęzi. Wydaje się, że stromiej już być nie może. Łapiemy się korzeni, roślin, czasem skały.
Wyszliśmy gdzieś. Coś widać, ale zdecydowanie nie jest to żaden szczyt, tylko jego zbocze. Wygląda, że trzeba odpuścić i zawrócić.
Ale zaraz, tu by się chyba dało. To coś to kolejny kominek, jeszcze bardziej stromy. Wygląda jednak, że ktoś tedy szedł, bo są takie jakby stopnie. Prawdę mówiąc zdjęcie nie oddaje w żaden sposób tego jak to wyglądało. Schowałem aparat do plecaka i postanowiłem spróbować sam. Tzn. sam z Tobim, który oczywiście poszedł przodem. To nie było mądre. Jakoś zakładałem, że będzie tak jak zawsze, czyli "Bóg czuwa nad idiotami" i tam się gdzieś wyjdzie i z drugiej strony będzie fajne zejście. Parłem więc do góry. Do góry zawsze jest łatwiej. Uwolniłem chyba całą możliwą adrenalinę do organizmu, pomagałem sobie zębami i systematycznie zdobywałem kolejne metry.
Wyszedłem gdzieś. Nie był to szczyt, choć szczyt wydawał się już na wyciągniecie ręki. Stanąłem na jakiejś skalnej iglicy. Rozejrzałem się. Prawie dostałem zawrotów głowy. Uznałem, że nie wiem gdzie jestem. Zrobiłem jedno zdjęcie. Cały posrany zrozumiałem, że muszę teraz zejść tym samym kominkiem, którym wszedłem. Najlepsze jest to, że patrząc w dół, nie rozpoznałem prawidłowo, którędy schodzić. Pokazał mi Tobi, który stał nad właściwym kominkiem i skuczał, że trzeba tędy, ale to dla niego niemożliwe. Kazałem mu zejść w kominek - poszedł w dół jak pendolino, z hukiem i lawiną ziemno-kamienistą. A ja schodziłem długo i ostrożnie. Powtarzając, że jak dało radę wyjść to i da radę zejść. Upał był już duży, wszystko miałem mokre od potu i czarne od pyłu. Dosłownie czarne. Dotarłem do Ukochanej. Wycofaliśmy się tą samą drogą, a potem obeszliśmy skały bokiem.
Doszliśmy do szlaku. Pokazały się znajome widoki.
Odpoczynek z widokiem na skały. Jednak wersja letnia jest gorsza od wiosennej i zdecydowanie gorsza od jesiennej.
Ruszyliśmy w stronę znanych atrakcji, Súľovský hrad, Gotycka Brama. Jednak upał i zmęczenie nas pokonały.
Spontaniczna zmiana planów, najpierw piwo. Schodzimy do knajpy.
Zdałem sobie sprawę, że nigdy nie byłem na tych łąkach, zawsze patrzyłem na nie z góry. Jak tu pięknie!
Knajpa nowa, zrobiona na bogato, zastanawiam się, czy kupując po piwie i jedne bryndzowe haluszki (zwyczajowo najtańsze danie) pozytywnie się zaskoczę i zmieszczę się w 5 euro. Okazało się, że nie zmieściłem się w 10. Ale piwo jest bajecznie dobre.
Kolejna spontaniczna zmiana planów. Zamek i Bramę widziałem już kilka razy. Chcę zobaczyć te łąki. Przejść je całe. Nie ma tam szlaku, idziemy na czuja.
Bez pośpiechu. Leżymy długo w trawie, wpatrując się w skały.
Zrobiło się późno, trzeba wracać. W planach było dojść jak najprościej do szlaku niebieskiego.
A potem już powoli szlakiem, z podziwianiem widoków.
W zasadzie zbliża się pora zachodu.
Jednak latem też jest tu pięknie.
Ruszamy żwawo w drogę powrotną.
Hričovský hrad.
Tutaj romantyczna kanapka o zachodzie słońca i powrót do auta.
Droga powrotna to koszmar. Zasypiałem ze zmęczenia. Drugiego dnia okazało się, że kontuzja kolana (wciąż boli), kontuzja barku (chyba coś z mięśniem, naciągnięty, albo zbyt dużo mikrourazów), nawet palec u nogi boli. Taka to była spokojna wycieczka na wyciszenie po tatrzańskich emocjach |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
Ostatnio zmieniony przez sprocket73 2020-08-09, 22:00, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
laynn [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-08-09, 22:17
|
|
|
Czytając, że się wspinasz tym kominkiem, wiedząc, że zdjęcia nie oddają rzeczywistości zastanawiałem się czy ja bym nie miał problemów z zejściem.
Jak napisałeś:
sprocket73 napisał/a: | Prawie dostałem zawrotów głowy. Uznałem, że nie wiem gdzie jestem. Zrobiłem jedno zdjęcie. Cały posrany zrozumiałem, że muszę teraz zejść tym samym kominkiem, którym wszedłem. |
to wiem, że pewnie nie wspiąłbym się. A jak już, to pewnie bym zleciał schodząc.
Ale pięknie tam! |
|
|
|
|
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5551
|
Wysłany: 2020-08-09, 22:29
|
|
|
laynn napisał/a: | A jak już, to pewnie bym zleciał schodząc. |
Kominek sprawia wrażenie przytulnego i bezpiecznego, bo z jednej strony jest skała, której czasem można się chwycić, z drugiej trawiaste zbocze, które otula. Nie ma ryzyka, że można gdzieś polecieć w bok, w jakąś przepaść. Wiadomo, ze poleci się prosto w dół kominkiem. Możliwe, że człowiek nawet by to przeżył bez szwanku, nie wiem. Pytanie jest czy zjeżdżało by się jak na zjeżdżalni, czy też zaczęłoby się koziołkować. Wtedy byłaby duża szansa walnąć głową w skałę i kaplica. Tobi mając 4 łapy, mocne pazury, rewelacyjną koordynację, niski środek ciężkości, po prostu leciał w dół bez możliwości zatrzymania się. Takie ledwie kontrolowane spadanie. |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
|
|
|
|
laynn [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-08-09, 23:05
|
|
|
sprocket73 napisał/a: | czy też zaczęłoby się koziołkować. |
O właśnie, już to widzę u siebie |
|
|
|
|
Dobromił
Dołączył: 09 Lip 2013 Posty: 14393
|
Wysłany: 2020-08-10, 08:34
|
|
|
Spytam krótko - wracasz do żywych ?
Góry i kobiety są podstępne. |
_________________ Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu |
|
|
|
|
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5551
|
Wysłany: 2020-08-10, 09:44
|
|
|
Ogólnie wracam. Jak widać siłę na napisanie relacji miałem już wczoraj. Dzisiaj siedzę w domu (urlop), a zaraz jedziemy nad wodę. W Jaworznie wyremontowali zalew Sosina - plaże lepsze niż nad bałykiem, świeży, czysty piasek. W Sudety chyba pojedziemy jutro.
Kolano dalej boli, a z powodu barku mam problem zdjąć podkoszulek. Palec u nogi chyba wyzdrowiał |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
|
|
|
|
Adrian
Cieszynioki
Wiek: 40 Dołączył: 13 Lis 2017 Posty: 9408
|
Wysłany: 2020-08-10, 12:54
|
|
|
sprocket73 napisał/a: | Ogólnie wracam. Jak widać siłę na napisanie relacji miałem już wczoraj. Dzisiaj siedzę w domu (urlop), a zaraz jedziemy nad wodę. W Jaworznie wyremontowali zalew Sosina - plaże lepsze niż nad bałykiem, świeży, czysty piasek. W Sudety chyba pojedziemy jutro.
Kolano dalej boli, a z powodu barku mam problem zdjąć podkoszulek. Palec u nogi chyba wyzdrowiał |
Widzisz co ten alkohol potrafi zrobić z człowiekiem, ledwo się trzymasz
Jakie plany na Sudety ? |
|
|
|
|
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5551
|
Wysłany: 2020-08-10, 16:05
|
|
|
Adrian napisał/a: | Jakie plany na Sudety | Zobaczyć śnieżne Kotły, wyjść na Śnieżkę, zahaczyć o Rudawy Janowickie, może też Izerskie. Czyli po prostu sudecki standard.
Albo zostać w domu i się opalać na Sosinie, bo mnie spaliło jak w Chorwacji dzisiaj |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
|
|
|
|
Adrian
Cieszynioki
Wiek: 40 Dołączył: 13 Lis 2017 Posty: 9408
|
Wysłany: 2020-08-10, 16:34
|
|
|
sprocket73 napisał/a: | Adrian napisał/a: | Jakie plany na Sudety | Zobaczyć śnieżne Kotły, wyjść na Śnieżkę, zahaczyć o Rudawy Janowickie, może też Izerskie. Czyli po prostu sudecki standard.
Albo zostać w domu i się opalać na Sosinie, bo mnie spaliło jak w Chorwacji dzisiaj |
Nie podejrzewałbym cię o taki postępek opalanie zamiast Sudetów, chyba to dzisiejsze słońce grzało mocno |
|
|
|
|
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5551
|
Wysłany: 2020-08-10, 17:03
|
|
|
Spoko, właśnie zarezerwowałem kwatery w Przesiece - tak mi wychodzi, że stamtąd można iść na nogach i na Śnieżkę i na Szrenicę. Jutro jedziemy!
Słońce też lubię. Nagrzewa mi mózg, dzięki temu mam potem fantazję w górach |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
|
|
|
|
Sebastian
Wiek: 51 Dołączył: 09 Lis 2017 Posty: 5865 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2020-08-10, 17:21
|
|
|
Niezmiennie inspirująca relacja, ciekawy wariant podejścia od północy. Dobrze, że jedziesz na urlop, bo twoja letnia aktywność jednodniowa rodziła we mnie podejrzenia, że to zamiast wakacji. Dwa tygodnie w Sudetach?
P.S. Podziwiam za ganianie po niskich górach w taki upał. |
Ostatnio zmieniony przez Sebastian 2020-08-10, 17:24, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5551
|
Wysłany: 2020-08-10, 17:33
|
|
|
Sebastian napisał/a: | Dwa tygodnie w Sudetach? |
tylko 5 dni
ale to znaczy, że główny urlop będzie jeszcze przed nami
na razie nie mamy na niego pomysłu |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
|
|
|
|
Dobromił
Dołączył: 09 Lip 2013 Posty: 14393
|
Wysłany: 2020-08-10, 23:37
|
|
|
Będziemy z Wami duchem przez te pięć dni. |
_________________ Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu |
|
|
|
|
alicjaraczek
Dołączyła: 04 Maj 2020 Posty: 323
|
Wysłany: 2020-08-11, 09:25
|
|
|
UDANEGO WYPOCZYNKU |
|
|
|
|
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5551
|
Wysłany: 2020-08-11, 22:31
|
|
|
Kurde, pechowe te Sudety dla nas.
Najpierw nie mogliśmy się zebrać na wyjazd.
W końcu pojechaliśmy, mała wycieczka nad lokalny wodospad. Ukochana się poślizgnęła, ręka złamana z przemieszczeniem, 6 godzin w szpitalu, gips. GAME OVER. |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
|
|
|
|
|