Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Niski ale w Sudetach i polskie Toledo na koniec ;)

Autor Wiadomość
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-31, 10:42   Niski ale w Sudetach i polskie Toledo na koniec ;)

Za szybą mijają kolejne kilometry, a za mną budzi się dzień, a przede mną przygoda. Tak najczęściej wyglądają moje wycieczki, jednak...nie tym razem ;) Zgadza się tylko kierunek, w którym jadę, jednak wschód już dawno minął...wpływ na to miało na pewno wczorajsze zejście, a raczej zbiegnięcie z Kudłaczy, ucieczka przed strzyżakami, które nas masowo atakowały i bolące mięśnie nóg, oraz kolega, z którym się wybraliśmy na wycieczkę. Nie chciałem go w środku nocy wyrywać ze snu ;)
Gdzie jedziemy?


Gdy rok temu odwiedziłem Góry Złote (albo jak niektórzy zwą ten fragment - Góry Bialskie)
nazywając relację odwiedzinami w Sudeckich Bieszczadach , to zwrócono uwagę, że z wyglądu faktycznie nie ma w tych pasmach podobieństw. Brak przecież "połonin". Że są inne bardziej pasujące do porównania, równie puste co rejon Gór Bialskich, czyli południowa część G. Złotych.
Więc gdy okazuję się, że poniedziałek żona musi być w pracy, wspominam w pracy koledze, że chyba pojadę w Sudety poszukać przestrzeni. Artur chwilę się zastanawia i w sumie od razu zaczynamy oglądać mapy, myśleć nad trasą, by chwilę po 6tej w poniedziałek wyruszyć w nieznane.
Podobnie jak w dzień wcześniej, gdy z żoną odwiedziłem pasmo Lubomira , z auta wychodzimy dość późno, bo prawie o 10tej.
Auto zostawiamy pod dworcem kolejowym, bardzo ładnym i ruszamy. Pamiątkowe, obowiązkowe zdjęcie ;) :

i ruszamy.
Jesteśmy w Górach Bystrzyckich. Rok temu je, dosłownie liznąłem z rodziną, gdy zwiedzaliśmy Góry Stołowe, spaliśmy w Zieleńcu i na koniec podjechaliśmy do torfowiska w Zieleńcu ( relacja ).
Na ten rok planowałem wycieczkę min dwu dniową, po północnej części tego pasma, jednak plany się w tym roku zmieniają, w między czasie na forum sudeckim znalazłem relację, która mnie zainspirowała, więc... Przechodzimy przez tory i przy zabudowaniach skręcamy żółtym szlakiem. Od początku szlak łagodnie się wspina, znów jest upalnie, do tego za nami, nad Śnieżnikiem gromadzą się chmury. Ale prognozy pokazywały, że burze już za nami, więc idziemy poznawać nowe widoki.
Szlak po chwili wprowadza nas do lasu, w którym...znowu się zaczyna! Znów nas atakują te dziady, strzyżaki. Nawet jakaś chemia, którą kolega ma, nie pomaga. Wrrrr.


Po chwili po zejściu gubimy szlak, no cóż wycinka, więc i dróg więcej niż na mapach, no i trzech pasków na drzewach nie ma. Kolejne podejście i na łące znowu szlak znika, ale idziemy ścieżką, na mapach turystycznych ta ścieżka, to właśnie szlak, w terenie jednak oznaczeń nie ma. Z lewej otwiera się piękna panorama na Rów Górnej Nysy, w którym to leży Międzylesie (niem. Mittelwalde), miasto, z którego rozpoczynaliśmy wycieczkę, oraz piętrzące się za obniżeniem pasmo Śnieżnika. Na polach bele siana leżą, jest pięknie. To tu spotykamy pierwszych, nie licznych turystów.

Tu w tej dolince, słyszymy dalekie grzmoty...nad nami błękit, ale zza drzew od wschodu kłębią się chmury.
Mijamy kapliczkę i drogą ruszamy dalej, by dosłownie po chwili zrobić przerwę. Czas się napić, oraz co ważniejsze, popodziwiać widoki. Oraz kłębiące się chmury nad szczytami. Błysków na szczęście nie widać, ale i tak nie chciałbym być dziś na Śnieżniku:

Panorama na Pasmo Śnieżnika. Widok z pól wsi Kamieńczyk.


...i bliższe spojrzenie na mieniące się pola leżące między alejami drzew.

Pod drzewami ktoś sobie wybudował pensjonat, z ładnym widokiem. Wita nas tu pies, który niejako prowadzi nas pod kościół w Kamieńczyku. Kościół zbudowano w 1710 roku przez mieszkańców wsi wyznania ewangelickiego. Niestety, jest zamknięty...oglądamy więc go z zewnątrz, oraz przez płot zaglądamy na stary cmentarz.


Po drugiej stronie drogi, są wiaty, jest boisko. Ruszamy dalej. Widoki są wyborne!


Teraz musimy podejść kawałek asfaltem. Wpierw schodzimy do drogi, by po chwili podejść na przejście graniczne. W słońcu, wyciska ono z nas sporo potu i sił, więc poza podziwianiem, nawadniamy się, zjadamy po bułce, nawiązujemy kontakt, ze światem. I jeszcze podziwiamy, bo jest co podziwiać!


No ale czas ruszać. Czekam na Artura na szlaku, on czeka na mnie przy drodze...i tak mija z kilkanaście minut. Dopiero po chwili wołam go i okazuję się, że oboje na siebie czekamy :D .
Przechodzimy przez mały lasek i...znowu widoki. My znów robimy zdjęcia, znowu podziwiamy. Tu mamy pierwszy dylemat. Szlak żółty odbija na łąki, zielony idzie lasem. Postanawiamy iść jak pierwotnie zaplanowaliśmy. Szlakiem zielonym. Po wejściu w las...znowu atakują strzyżaki. Więc marsz przyśpiesza, dopiero ruiny barokowej kaplicy nas na chwilę zatrzymują.






Kaplica ta, z XVIII w, to nieliczne pozostałości po wsi, Czerwony Strumień (niem. Rothflössel ), która została zburzona po II WŚ. A wieś ta była całkiem spora, bo 1885 roku liczyła 139 mieszkańców, posiadała gospodę, tkalnie lnu i bawełny, a nawet w XIX w browar.

Krzyż z przed kaplicy, został przeniesiony pod kościół w Kamieńczyku.

Ruszamy dalej. Przeglądając zdjęcia, przeczytałem również tablicę informacyjną przy rozejściu się szlaków i dziś żałuję, że nie poszliśmy dalej szlakiem zielonym, że nie poszukaliśmy pozostałości po wsi...ale szlak jest zarośnięty, dziki. Obawa przed kleszczami jednak zwyciężyła. Z drugiej strony...dzięki temu, aby dojść do szlaku żółtego idziemy przez morza traw, które niesamowicie kołyszą się na wietrze...jest przepięknie! Jest tak jak uwielbiam w górach!

Okwiecone łąki...


...oraz łany traw do przejścia, a za nami szczyty Orlickich Gór, już w Czechach.

Doszliśmy do szutrowej drogi, którą wiedzie szlak. Akurat przy słupie, który wydaje mi się, że to zegar słoneczny (?) może był? Jak ktoś wie, proszę o objaśnienie 😊.
Tu odpalam mojego bzyka, kręcimy kilka filmików (film Artur gdy zmontuję z naszych wspólnych ujęć, to wrzucę na blogu link do niego).


Widoki z bzyka ;) czyżby to tu były ruiny Esbaude, czyli ośrodka rehabilitacyjnego SS.

Teraz wchodzimy w las, idąc drogą szutrową. Artur wpadł w szał i swoim sprzętem kręci prawie wszystko :D :


Oczywiście, to bardzo dobrze, bo na blogu nowa forma pamiątki.
Tymczasem dochodzimy do skrzyżowania dróg szutrowych, przy którym znajduje się wiata. Oczywiście informację o covidzie wiszą, ale co lepsze, obok stoi słup z informacją, żeby pozostawić to miejsce w stanie lepszym niż się zastało, z zachętą do skorzystanie z niej. Super! Są w niej ławki, stoły, przy deszczu od biedy się można by schronić. Brak wody jedynie w pobliżu...
Więc zachęceni, korzystamy z paleniska i zjadamy kiełbaski jakie Artur zabrał na wycieczkę. No taki kompan to jest to!



Wam się nie przedstawiam, znacie mnie :P


Artur.

Pojedli, popili, to mogą iść dalej. Zaraz, no właśnie. Upał jaki panuje, powoduje, że woda zaczyna nam znikać w bardzo szybkim tempie. Marzy nam się sklep. Ruszamy więc ku kolejnej wsi, na naszej trasie.
Którą obserwujemy z góry:




Sklepu na pewno nie uświadczymy, ale na tą górę, którą widać na powyższym zdjęciu widać, wejdziemy. Tylko, trzeba tam dojść, bzyk doleciał na skróty... Przy drodze ścięte drzewa leżą zamaskowane siatką taktyczną...która okazuję, że jest nasączona chemią. Całkiem przyjemnie się maszeruje, tylko zaczynamy powoli racjonować wodę. Jeszcze też zwracamy uwagę nie tylko na dalsze widoki, ale również to co się dzieje obok nas:


Dochodzimy do drogi, to autostrada sudecka, biegnąca z Międzylesia do Lesicy, do której musimy zejść. W planach było obejrzenie kościoła, jednak stwierdzamy, że odkładamy go na inny raz. Mijamy gospodarstwo, obok którego ktoś kosił trawy (wcześniej na zdjęciu), obok którego stoi stary krzyż z napisem po niemiecku i chwilę później odbijamy w stronę góry o ciekawej wysokości, Dębowiec (666 m npm). Mijamy stare, zapadające się gospodarstwo i wzdłuż elektrycznego pastucha powoli wędrujemy coraz wyżej.






To tu stwierdzam, że ten kawałek tego pasma, który przeszliśmy, to taka mieszanka skojarzeń z biesami i Niskim Beskidem. Jest poniedziałek, więc nie dziwi nas pustka na szlaku, ale mnie osobiście bardzo cieszy. Im wyżej podchodzimy, tym jest...ładniej! Piękniej! Zobaczcie sami:




Gdy w końcu dochodzimy do drogi, gdzie szlak skręca na zachód w kierunku szczytu Czerniec, który już jest zalesiony i gdzie mieliśmy iść, my jednak odbijamy w drugą stronę i powoli rozpoczynamy powrót. Idąc garbem, znowu podziwiamy panoramę, jak i okwiecone łąki, a droga tworzy ciekawy temat do zdjęć.






Mijamy kamienny słupek z datą 1770 i zbliżamy się ku lasu. Przy którym stoi szopa, w której na piętrze jest słoma. Oglądam się i podziwiam widok zalesionych, wyższych szczytów gór Bystrzyckich, za drzewami widać było wieżę widokową nad lasem, więc zgaduję, że to może być najwyższy szczyt pasma, Jagodna:


Teraz pozostało nam dojść do autostrady sudeckiej, tu z gładkim asfaltem i powolny powrót. Zaczyna się marsz z bólem. Bolą stopy, pić się chce, a wody ledwo co. Mija nas kilka aut, para turystów, aż w końcu Artur przystaje i każe mi zamilknąć (czemu tak późno 😅 ), obok słychać szum...wody. Od razu schodzę do potoku, do pustej butelki nabieram wody i piję...jakże przyjemnie napić się chłodnej wody.
Artur, widząc, że nie padam rażony, dołącza do mnie.
Pokrzepieni ruszamy dalej w dół. Obok w lesie mijamy tor zjazdowy dla rowerów, wijący się między drzewami. Mijamy auto, na które ładowane jest ścięte drzewo i w końcu jest! Widać zabudowania dworca PKP:


Po chwili w końcu jesteśmy pod autem, ja z wielką radością zmieniam buty na sandały i ruszamy do domu.
Choć, znowu nie tak szybko. Wpierw zatrzymuję się pod kościołem, zbudowanym w 1899roku jako kościół ewangelicki. Robię zdjęcie i jedziemy do centrum miasta.
Tam szukamy sklepu, żeby coś kupić do picia, coś zimnego do zjedzenia i przechodzimy się chwilę po rynku. Podchodzimy pod zamek, zaglądamy do kościoła który stoi tuż obok zamku. I po chwili ruszamy w drogę.

Kościół św. Jana Pawła II w Międzylesiu.
Kościół w latach 1945-2005 służyła jako...magazyn (między innymi).



Kolumna Maryjna na placu Wolności. Z roku 1698 roku.


Zamek z 1370 roku. Oczywiście to budowa z późniejszych lat.



Wnętrze kościoła p.w. Bożego Ciała - obecna postać kościoła to wynik z roku 1676 roku, a pierwszy kościół stanął w roku 1350, zburzony1595 i kilka lat później odbudowany.

Kolejny przystanek i mały spacer robimy w polskim Toledo. Tak wiem, nie przypomina to miast hiszpańskich, bardziej włoskie, ale nigdy nie będąc we wspomnianych miastach, skojarzyłem widok z piosenką Na Bani... Podziwiamy Bystrzycę Kłodzką!





Piękne miasto, założone w XIII dla osadników niemieckich w miejscu osady czeskiej z XI w (bądź w pobliżu), moim zdaniem o niesamowitym potencjale...jest niesamowicie zaniedbane. Brak wskazówek kierujących nad most, z którego pięknie się prezentują dachy kamienic. Na rynku czuć klimat czasów jeszcze z poprzedniej epoki.
Wiem jedno, zamierzam do niego wrócić!
Tu link do zdjęć z tych dwóch miast.
Po powrocie do auta, zmierzamy już prosto do domu, zjadając jeszcze obiad w knajpce przy tamie zbiornika Otmuchowskiego.
Podsumowując. Trasa niedługa , bo ok 18-19km, z niewielkimi przewyższeniami ( ok 530metrów), z najwyższym punktem o wysokości 725m npm, dała nam niesamowitą fajdę. Góry Bystrzyckie w tej części są niesamowicie widokowe, mają wiele pięknych i ciekawych miejsc. Ja wiem, że muszę tu wrócić!

I tak dobiegł koniec. Dziękuje :)
Ostatnio zmieniony przez 2020-07-31, 11:04, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5768
Skąd: Kraków
Wysłany: 2020-07-31, 10:57   

Mi się te pejzaże kojarzą z Beskidem Niskim. Strasznie późno wyruszyliście. Laynn, jak ty wyszukujesz te lustra, masz jakąś tajną mapę?
Profil Facebook
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5470

Wysłany: 2020-07-31, 11:04   

Góry takie trochę kapuściane ;) Kolorystyka w pełni letnia, a nawet późno-letnia.
Dron naprawdę daje nowe możliwości :)

p.s.
Nie widzę kilku zdjęć pod koniec relacji.
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5768
Skąd: Kraków
Wysłany: 2020-07-31, 11:05   

sprocket73 napisał/a:
Góry takie trochę kapuściane ;) Kolorystyka w pełni letnia, a nawet późno-letnia.


"Jak ja nie cierpię późno-letniej kolorystyki". Ale to znaczy, że niedługo już jesienna :)
Profil Facebook
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-31, 11:15   

Sebastian napisał/a:
Mi się te pejzaże kojarzą z Beskidem Niskim. Strasznie późno wyruszyliście

Dokładnie x2.
Do Bieszczad, daleko im. Przez swój "wzrost" bardziej do Niskiego. Przez wysokość, też inna roślinność, taka właśnie bardziej jak w Niskim.
Co do startu, nie ukrywam, że kolega tu głównie odegrał rolę, nie chciałem go w środku nocy budzić, a i ja byłem zmęczony po niedzieli, co ciekawe po poniedziałku nie aż tak. Źle mi się spało z niedzieli na poniedziałek.
Z drugiej strony, dzięki Arturowi pojechałem, bo gdybym nie był umówiony...to wieczorem w niedzielę nie miałem ochoty na kolejny dzień w słońcu ;)
Sebastian napisał/a:
jak ty wyszukujesz te lustra, masz jakąś tajną mapę?

tajne poufne :D ;)
sprocket73 napisał/a:
Góry takie trochę kapuściane Kolorystyka w pełni letnia, a nawet późno-letnia.
Dron naprawdę daje nowe możliwości

Ta część pasma, nawet bardzo kapuściana :) , co do kolorów, już sobie wyobrażam je jesienią. Z drona jeszcze się nauczyć fajne ujęcia kręcić muszę :)

Zdjęcia poprawiłem.
Ostatnio zmieniony przez 2020-07-31, 14:13, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5470

Wysłany: 2020-07-31, 11:20   

laynn napisał/a:
Zdjęcia poprawiłem.

Teraz jest OK. Świetny kadr z Bystrzycą Kłodzką. Zdecydowanie taki - nie polski widok :)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-31, 14:12   

sprocket73 napisał/a:
Świetny kadr z Bystrzycą Kłodzką

Dziękuje, choć to oklepany, ale odkąd zobaczyłem zdjęcie tego miasta zapragnąłem sam mieć swoje takie zdjęcie :D
 
 
włodarz 

Dołączył: 13 Maj 2014
Posty: 2636
Skąd: Góry Sowie
Wysłany: 2020-07-31, 20:50   

laynn, jak ty mnie zaimponowałeś tą relacją :)
Od Międzylesia to się wybieram już od dawna i jakoś do tej pory się nie udało. Trza się w końcu zmobilizować.

Cytat:
mały spacer robimy w polskim Toledo.

O Bystrzycy mówi się raczej "polskie Carcassonne"
_________________
Sudeckie Ilustracje
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-07-31, 20:55   

włodarz napisał/a:
O Bystrzycy mówi się raczej "polskie Carcassonne"

Jako, że obieżyświat ze mnie jak z koziej DE, to moje skojarzenie było z piosenką zespołu Na Bani, której akurat nie lubię :D . W domu żona mnie wyśmiała, z tym Toledo, no ale cóż, to moje pierwsze skojarzenie.
włodarz napisał/a:
laynn, jak ty mnie zaimponowałeś tą relacją

Dziękuje skromnie :)
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10830
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2020-07-31, 22:44   

Drona nie mam, technika mi obca ale tak się zastanawiam... jak byś go sobie puścił przed sobą by filmował jak idziesz. Ale nie z wysoka tylko czołowo przodem, z odległości kilku metrów. To by fajnie wyglądało na tle gór :)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-08-01, 08:21   

Tylko mój nie ma czujników tył/przód, oraz funkcji takiej jak śledzenie danej osoby. Te droższe to mają. Tu musiałbym iść i sterować (a jeszcze aż tak pewnie nim nie steruje), albo inna osoba musiała by to robić.
Uprzedzając fakty, kolega nagrał kilka fajnych ujęć, jak idę wśród traw - scena prawie jak z Gladiatora, albo inną jak z gry Wiedźmin, idę drogą w lesie jak Wiedźmin właśnie :D pewnie w poniedziałek wrzucę filmik tu wątek, bo jednak montaż trochę trwa.
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9267
Wysłany: 2020-08-01, 08:42   

Lubie zdjęcia kwiatów i różnych żyjątek, a tobie się udało w super pozycji ustrzelić dwa motyle :)
Więc to są te rewiry na które mnie namawiałeś ... Wyglądają łagodnie i spokojnie, w sam raz na urlopowe spacery ;)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-08-01, 10:05   

Adrian napisał/a:
Lubie zdjęcia kwiatów i różnych żyjątek

Ja też ;)
Dokładnie. Co ciekawe, z tych rejonów tylko się w odmętach neta dogrzebałem jednej relacji, a plan na to pasmo, pierwotny był zupełnie inny :) , jednak zdjęcia z tej relacji zmieniły decyzję.
 
 
opawski1 


Wiek: 25
Dołączył: 21 Lut 2016
Posty: 1049
Skąd: Prudnik
Wysłany: 2020-08-02, 13:36   

Bardzo lubię Góry Bystrzyckie, byłem tam kilka razy, ale nigdy jeszcze w ich południowej części, czyli tej z Twojej trasy! :) Wycieczka podobna trasą do Twojej od kilku lat chodzi mi po głowie, ktoś polecił mi tą trasę na forum sudeckim, są tam górskie łąki, widoki, ruiny czyli wszystko co lubię. :) Muszę więc w końcu ruszyć tamtędy bo po Twoich zdjęciach widzę, że warto :D

Północna część G. Bystrzyckich jest rozległa, płaska mimo wysokości 700-800 m.n.p.m. i porośnięta ciemnym lasem świerkowym. Wędrówki tam mogą być troszkę monotonne, ale las kryje sporo tajemnic i ciekawostek, moja relacja z marca 2019: LINK
_________________
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Profil Facebook
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-08-03, 09:40   

Po Twojej odpowiedzi Dawidzie, na zeszłoroczny post, że Bystrzyckie są również mało uczęszczane, wybrałem je na tegoroczny cel. Choć po innej relacji, miałem spać w innym schronisku, a trasa była planowana wokół północnej części, jeszcze tydzień przed wyjazdem proponowałem żonie dwu dniówkę, już w południowej części, ale musiała w poniedziałek być w pracy i zacząłem kombinować jakieś kółko na jeden dzień. Też relacja z forum sudeckiego mnie do tego rejonu zachęciła. Choć plany były dłuższe, to kolega miał kiepskie buty i otarły go spodnie, ledwo co zszedł do auta ;) więc skróciliśmy wycieczkę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group