Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Gorczańska przygoda...

Autor Wiadomość
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-05-01, 00:21   Gorczańska przygoda...

Witam serdecznie. :)

Relacja jak na mnie dosyć świeża, bo tylko cofniemy się niecały rok wstecz. ;) Był sobie maj, wiosna w pełni i Rafał (niektórzy kojarzą typa ze zlotu w Stryszawie) zaczął mnie namawiać na jakąś górską wycieczkę. Na początku miał być tylko weekend. Potem stwierdziliśmy, że weźmiemy w pracy dodatkowy dzień wolny w piątek, żeby mieć do dyspozycji 3 dni. W końcu skończyło się na tym, że jeszcze przynajmniej ja musiałem wziąć poniedziałek wolny. Rafał miał na nockę, więc nie musiał. W planie więc były 4 dni w górach. Skończyło się w sumie na 3, a ten poniedziałek okazał się tylko powrotem z rana do domu. Trochę szkoda, no ale trudno, 3 dni też piękne były.

Relacja będzie w trzech częściach, kiedy następne jeszcze nie wiem, na razie tylko dzień pierwszy. Plany też były różne, początkowo mieliśmy zacząć od Pienin i skończyć gdzieś w Beskidzie Wyspowym. Potem cały czas plan był odwrotny, czyli zacząć w Beskidzie Wyspowym i skończyć w Pieninach. Chodziło głównie o pogodę, bo zapowiadanych było sporo deszczy, więc planowaliśmy to zrobić tak, żeby po prostu jak najmniej zmoknąć, a deszcze przetrwać w mało istotnych momentach. I w sumie to się udało. Bo deszcz wystąpił dwa razy. Raz około 2 godzin w pierwszy dzień, wyszliśmy z tego całkiem sucho. Drugi raz w niedzielę, przed samym szczytem pewnej góry, ale o tym później. W każdym razie, za tym drugim razem troszkę zmokliśmy, ale była to dosłownie 10-15 minutowa ulewa, po czym wyszło piękne słońce.

No ale plany, planami a życie życiem... I tak 17 maja w piątek z rana wyruszamy pociągiem do Katowic. Z Katowic autobusem do Krakowa i nagle zmieniamy plan, już nie pamiętam dlaczego i nie zaczynamy ani od Pienin, ani od Mogielicy (bo taki był plan), tylko udajemy się do Skomielnej Białej. ;) Tam w pobliskim sklepie robimy zapasy. Trochę się nawadniamy złocistym trunkiem i musimy się trochę cofnąć główną drogą do niebieskiego szlaku na Luboń Wielki. Pogoda na razie dosyć dobra, chociaż dupy nie urywała. Tak czy tak, nie pada, jest ciepło, można iść. Najpierw asfaltem między jakimiś domkami i innymi zabudowaniami. Po niedługim czasie wchodzimy w las i docieramy do jakiejś sympatycznej ławeczki...



Tam pożytkujemy po jednym albo nawet po dwa, już nie pamiętam, ale czasu mieliśmy sporo. Nie spieszyliśmy i dosyć długo tam posiedzieliśmy, zanim wniknęliśmy dalej w las, chociaż czasami bywały jakiś prześwity i pogoda robiła się coraz lepsza. Chociaż tylko w sumie na chwilę. ;)





Za Luboniem Małym docieramy do Polany Surówki, tam widoki takie sobie, ale coś tam widać.



W tym i nasz pierwszy cel na dzisiaj.







Tam też trochę posiedzieliśmy, było już widać, że zbiera się na pierwszy deszcz i nas to nie ominie. Może uda się zdążyć przed nim do schroniska. Po drodze jeszcze jakieś widoki...



I jest też schronisko.







Już na podejściu minimalnie pokropiło, ale nie zmokliśmy prawie wcale. Przed schroniskiem, rozsiedliśmy się wygodnie i po jakichś 20 minutach zaczęło padać, więc musieliśmy wejść do środka. Tam siedzieliśmy dobre 1,5 godziny, bo cały czas padało i przestać nie chciało. Z czasem jednak przestaje, więc kilka widoczków po deszcze spod schroniska.









Po czym udajemy się żółtym szlakiem (Percią Borkowskiego) w stronę Rabki. Tam w lesie zaliczam niesamowitą glebę na błocie, ale jakoś to przeżyłem, tylko nie do końca czysty na resztę dnia byłem. ;)



Po drodze też nawet wyłaniają się nieśmiało Tatry...





A później słoneczko i jakieś tam kolorki. ;)



















Wiosna w pełni można rzec... Docieramy koło 17:00 do Rabki Zaryte. Początkowo myśleliśmy, że do Rabki będziemy musieli iść pieszo niebieskim szlakiem. No ale tak przypadkiem pomyśleliśmy, żeby sprawdzić rozkład na pobliskim przystanku. Rafał w tym czasie udał się do sklepu, ja sprawdzam rozkład. Nic na nim nie ma. Już jestem przekonany, że idziemy pieszo. Wraca Rafał i twierdzi, że babka w sklepie mu powiedziała, że tu co 15 minut jedzie bus do Rabki. No to otwieramy piwo i czekamy... Po 30 sekundach zjawia się bus. :) Nawet kierowca się zgadza, że możemy wsiąść z tymi otwartymi piwami, bo już chciałem je wylewać. Ludzie trochę dziwnie patrzyli, ale to nic. Zaraz jesteśmy już w centrum Rabki. Tam Rafał nagle wpada na pomysł, żeby kupić sobie spodnie czy koszulkę, już nie pamiętam, ale ponad godzinę chodzimy po tej Rabce i szukamy sklepów. Sklepy były, ale Rafał nic nie kupił, bo stwierdził, że za drogo. Nie wiem od kiedy on taki oszczędny, no ale cóż. Czas zmarnowany, nic nie kupione, ale humory i pogoda dopisuje. Jakoś przed 19:00 udaje nam się ruszyć dalej czerwonym szlakiem w stronę Maciejowej. Nie spodziewałem się, że ten szlak jest taki całkiem fajny. Myślałem, że to będzie typowy las, a widoki niczego sobie.















Fajna pora w sumie już była, bo wieczór, więc cisza, spokój i istna sielanka. Do bacówki już niedaleko i jeszcze nam się pięknie Tatry zaczynają wyłaniać.











Jakoś około 20:20 meldujemy się w Bacówce na Maciejowej. Załatwiamy sobie nocleg, robimy kolacje i zasiadamy do kolacji z widokiem na Tatry. Chociaż akurat już jest po zachodzie słońca, więc widoki nie jakieś bardzo fotogeniczne, ale i tak jest pięknie, miło i przyjemne. A samo miejsce bardzo zacne.











Tak to mniej więcej wyglądało przed 21:00. W sumie jakoś długo tam nie siedzieliśmy i udaliśmy się w miarę szybko do pokoju spać. Oprócz nas były tam jeszcze tylko dwie osoby. Pokój był wieloosobowy, więc wszyscy spali w jednym pokoju, ale długich nocnych rozmów nie było. Wszyscy grzecznie poszli spać. ;)

To by było na tyle, jeśli chodzi o dzień pierwszy, ciąg dalszy wkrótce...
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12247
Skąd: Bytom
Wysłany: 2020-05-01, 07:56   

Z czasem to się ładnie wstrzeliłeś, piękna, majówkowa wiosna, tymczasem za oknem - majówka - chooojówka. Szaro, mokro...
Fajne szlaki na dzień dobry, Luboń bardzo polubiłem (le tabliczki szczytowej nie przyfociłeś, z naklejką) a co do tego niebieskiego szlaku, którym nie poszliście, bardzo fajny i bardzo widokowy, na pewno lepszy, niż sklepy w Rabce. :D
Profil Facebook
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-05-01, 08:00   

Fajnie tak przed śniadaniem przeczytać sobie spokojna relację. Z Surówki widoki są fajne, ale to Wam się udało nadrobić, popatrzeć pod Maciejowej.
Ostatnio zmieniony przez 2020-05-01, 08:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5769
Skąd: Kraków

Wysłany: 2020-05-01, 08:15   

Fajne relacje wrzucasz i zdecydowanie za rzadko. Polana Surówki to jeden z moich widokowych faworytów w górach, kapitalne miejsce a stosunkowo mało znane.
Miałeś fajne wiosenne warunki. Jak pisze Sokół, w tym roku majówka-dupówka. Na szczęście mam sporo zaległego urlopu i jestem po kwietniu w miarę odrobiony w pracy, będę się czaił na jakiś wyjazd przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Profil Facebook
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-05-01, 08:53   

sokół napisał/a:
Z czasem to się ładnie wstrzeliłeś, piękna, majówkowa wiosna, tymczasem za oknem - majówka - chooojówka.


No tak w sumie też mi się wydawało, że to odpowiedni moment na tą relację, tym bardziej, że pora roku zbliżona. ;)

sokół napisał/a:
a co do tego niebieskiego szlaku, którym nie poszliście, bardzo fajny i bardzo widokowy, na pewno lepszy, niż sklepy w Rabce. :D


W Rabce też nie było źle. ;) W sumie to i tak wtedy nie chciało nam się tym szlakiem iść, ale głównie ze względu na to, że nie spodziewaliśmy się tam jakichś widoków, ot taki szlak ze wsi do miasta, więc nie było czego żałować. ;) No ale skoro mówisz, że jest inaczej, to trochę szkoda.

laynn napisał/a:
Z Surówki widoki są fajne, ale to Wam się udało nadrobić, popatrzeć pod Maciejowej.


No tak, Maciejowa tego dnia zrobiła o wiele lepsze wrażenie. ;)
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-05-01, 08:56   

Sebastian napisał/a:
Fajne relacje wrzucasz i zdecydowanie za rzadko.


Za rzadko to ja póki co w ogóle gdzieś chodzę. ;) No ale kiedyś powinno się to poprawić, chociaż szczerze mówiąc, to ja już jakimś takim typowym górocholikiem to raczej nie zostanę, bo w coraj więcej płaskich miejsc też mnie ciągnie. ;)

Sebastian napisał/a:
Polana Surówki to jeden z moich widokowych faworytów w górach, kapitalne miejsce a stosunkowo mało znane.


No właśnie, w tamtym roku to nawet nie zwróciłem uwagi gdzie byłem i jak ta polana się nazywała. Dopiero wczoraj jak wrzucałem zdjęcia to zerknąłem na mapę i jak zobaczyłem tą nazwę, to miałem wrażenie właśnie, że chyba nawet tu na forum już sporo osób to miejsce zachwalało i przynajmniej tutaj jest dosyć znane. Bo już wcześniej gdzieś nieraz ta nazwa mi się o uszy obijała i to było chyba właśnie tutaj. ;)
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12247
Skąd: Bytom
Wysłany: 2020-05-01, 12:57   

Przede wszystkim fajna jest wieża widokowa, tylko jest trochę z boku i trzeba wiedzieć, żeby zboczyć co nieco ze szlaku.



A tak poza tym to było moje ulubione miejsce podczas naszego pobytu w Rabce - byłem tam cztery razy, miałem w sumie blisko, ale naprawdę bardzo mi się tam podobało. Nawet bardziej, niż na Maciejowej, która też mi sie pobowała, jak również ten szlak z Rabki (chociaż ja nim dwa razy schodziłem, a ani razu nie podchodziłem)








Profil Facebook
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-05-01, 13:31   

No tak to bywa, że czasem nie trzeba daleko chodzić, żeby mieć piękne widoki. Często też właśnie bardziej fotogeniczne są miejsca położone niżej z widokiem na dalsze góry. Jak choćby tej nowej koleżanki z naszego profilu na facebooku. :)
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-05-03, 14:22   

Na wstępie pisałem, że będą 3 części, ale teraz już sam nie wiem, bo trochę za dużo tych zdjęć mam. Wprawdzie wyszły tak sobie, ale i tak ciężko się w tym przebiera, więc dodam kolejną część, żeby za dużo na raz nie było. ;)

Oczywiście jak to z Rafałem, już chyba z 10 razy umawialiśmy się na wschody i zachody słońca, nie pamiętam, żeby chociaż raz coś z tego wyszło. ;) Celowo nieraz jechaliśmy popołudniem, żeby właśnie wstrzelić się w zachód, kończyło się przeważnie na schroniskach. Tak miło się siedziało, że nie chciało nam się na zachód wychodzić. Po tych miłych posiedzeniach, nigdy zaś nie udało nam się wstać na wschód. Tak też i było tym razem. Zachód jakoś nam umknął w chmurach, spaliśmy sobie beztrosko. Budzika nawet nie nastawialiśmy i wstaliśmy jak już było jasno. Wprawdzie nie wstaliśmy jakoś późno, bo chyba koło 7:00, ale Rafałowi w ogóle się z łóżka wychodzić nie chciało. Mi się w sumie chciało, to i wyszedłem sobie o poranku w klapkach na mokrą zroszoną wiosenną trawkę i porobiłem kilka zdjęć z okolic Bacówki. To też je tutaj zaprezentuję, zanim przejdę dalej, a to trochę zapewne potrwa. ;)

Było widać Tatry...















Ale inne wzgórza i wioski również...



























Zanim poszliśmy dalej to trochę długo to trwało, tak fajnie się tam z rana siedziało, że najchętniej to byśmy chyba tam zostali na cały dzień i mieli wszystko gdzieś... Jak wstaliśmy o 7:00 to zebraliśmy się w dalszą drogę dopiero przed 11:00. Jeszcze Rafała zatrudnił miejscowy do przenoszenia pni z drzew. Na prawdę ciężką robotą się to okazało. Walczyli we dwóch dobre pół godziny z tym. Ciężkie to niesamowicie i napocić się szło nieźle z rana. Ja tak trochę chamsko przy tym wyglądałem. Bo dwóch robiło, a ja sobie siedziałem na schodkach w słoneczku z piwkiem i patrzyłem jak dwóch robi. :D W sumie chciałem pomóc, ale nie miało to żadnego sensu, bo bym więcej przeszkadzał niż pomagał. To robota idealnie dla dwóch osób, albo czterech. Wtedy po dwóch by się nosiło, no ale nieparzyście nijak się tego ugryźć nie dało, więc sobie popatrzyłem. ;) Rafał w zamian za pomoc dostał darmowe piwo za 8 czy 9 zł. Więc stawka taka dosyć standardowa jak na polskie warunki i za 30 minut pracy. Kij z tym, że to piwo na dole w sklepie kosztowało 2,5 zł, no ale jakby chciał je tam kupić, to by musiał wydać 8-9 zł, a tak miał za darmo, ja za to, że siedziałem musiałem sobie kupić. ;)

Ciąg dalszy kiedyś tam nastąpi... ;)
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10830
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2020-05-03, 14:48   

Podoba mi się jak chwytasz kadry (nie tylko w tej relacji, ogólnie). Często jest taka równowaga całości, że ... nic nie brakuje. Nie siedzę w fotografii, technicznie nie jestem w stanie nic ocenić :) ale już na równowagę, wypełnienie, proporcje - to mi się w oczy rzuca.
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9269
Wysłany: 2020-05-03, 14:55   

Duuuużo fajnych zdjęć, kolory bajka, a do ideału brakuje tylko chmur :D w sensie białych obłoków ;)
Ostatnio zmieniony przez Adrian 2020-05-03, 14:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Sebastian 


Wiek: 51
Dołączył: 09 Lis 2017
Posty: 5769
Skąd: Kraków

Wysłany: 2020-05-03, 15:39   

fajne te widoki z Maciejowej, ale ja to bym tam wstał o 5:00
Profil Facebook
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2020-05-03, 15:55   

Piotrek napisał/a:
Podoba mi się jak chwytasz kadry (nie tylko w tej relacji, ogólnie).


Generalnie to teorie znam, ale sam się do niej tak w 100% nie stosuję, bo niby jest poprawnie wg teorii, ale często wg mnie za dużo miejsca wolnego i pustego w kadrze zostaje. No ale mniej więcej staram się stosować i ewentualnie potem trochę modyfikować po swojemu. Wychodzi, jak wychodzi. ;)

Często też jest tak, że nie do końca da się coś poprawnie skadrować, bo akurat jakby chciało się poprawnie, to w kadrze znajduje się jakiś element kompletnie tam nie pasujący. No ale staram się, dzięki. :)

Adrian napisał/a:
a do ideału brakuje tylko chmur :D w sensie białych obłoków ;)


Dokładnie takie całkiem niebieskie niebo jest mało ciekawe, też mi często tych chmur brakuje. Potem jak zaś chmury się pojawiły, to było ich zaś za dużo. Tak to z tą pogodą bywa. ;)

Sebastian napisał/a:
ale ja to bym tam wstał o 5:00


No nie da się ukryć, ze wtedy na pewno zdjęcia by ciekawsze były, a widząc nawet jeszcze o 7:00 jakieś tam mgiełki w niektórych dolinach, to rano mogła być wtedy petarda. ;) W sumie się dziwie, że wtedy nie wstałem wcześniej. Tym bardziej, że akurat wtedy, ani dużo nie piliśmy i wcześnie spać poszliśmy. Chyba poszło tylko i wyłącznie o ten budzik, którego nie nastawiłem, nawet nie wiem czy po prostu nie zapomniałem, czy mi się nie chciało, już nie pamiętam...
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14275
Wysłany: 2020-05-03, 17:31   

Budzikom śmierć !
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10830
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2020-05-03, 18:52   

Vision napisał/a:
Piotrek napisał/a:
Podoba mi się jak chwytasz kadry (nie tylko w tej relacji, ogólnie).


Generalnie to teorie znam, ...

Teoria teorią, można znać lub nie. Liczy się oko :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group