Wiało, aż miło! |
Autor |
Wiadomość |
sokół
Dołączył: 06 Lip 2013 Posty: 12257 Skąd: Bytom
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:38 Wiało, aż miło!
|
|
|
W końcu się ruszyłem. Zaczynamy dość wcześnie, w sumie nie wiadomo, dlaczego, bo i tak na wschód nie mieliśmy szans ani ochoty.
No ale szósta rano, a my (Sebastian i ja) już w drodze. Zimno jest, to zaiwaniamy dość szybko z centrum Brennej, gdzie zostawiliśmy auto.
Księżyc świeci, więc nawet czołówka nie była potrzebna. Miałem statyw, ale go nawet nie wyciągałem, bo było zimno, poza tym po drodze spotkaliśmy most, który posłużył za statyw do pierwszego, nieudanego zdjęcia.
Pewnie się, cholera jasna, most ruszał, stąd takie nieostre...
Pierwszą część trasy mamy nudną. Asfalt. Znam co prawda wariant przez las, ale do końca pewny nie jestem, co tam zastaniemy, więc postanawiamy iść dłuższym wiariantem bezszlakowym, ale za to bezpieczniejszym. Kolorki się już pokazują, ale my niestety jesteśmy z nieodpowiedniej strony, więc wschodu nie zaznamy. No ale to nic.
Po drodze zaczynają się jaja. No bo nie może być dobrze. Nie, nie kolano. Buty odmawiają posłuszeństwa. Takie na literę "z". Kilka lat już w nich biegam i nigdy się nic nie działo. Teraz trą jak głupie. Plastra nie mam. Zmieściłem w plecak kupę niepotrzebnych rzeczy. Statyw, wodę, która zaraz zamarzła, dwa bezalkoholowe żywce, których nikt nie miał odwagi ruszyć, takie zimne były...ale na plastry miejsca nie było... No to kilka razy poprawiam skarpety, kombinuję, w końcu wyciągam wkładki, ale jest już za późno. Pięty wyjechane. Zaczyna się fantastycznie. Sebastian mi proponuje po znajomości papier toaletowy. Pewnie po to, żebym był przygotowany, jak się po drodze zesram z bólu... No ale jakoś tam człapię, powoli, wkrótce też wychodzimy w rejon pierwszej, niższej z hal na Kotarzu.
Idzie się fajnie, bo jest przetarte. Dzięki między innymi czterem nogom i czterem łapom Państwa z Jaworzna. Dziękujemy!
Za nami unosi się okropny smog. No niestety, zimą jest to aż nadto widoczne, czym oddychamy na codzień....
Wychodzimy na niższą z hal i od razu uderza w nas wiatr. Wieje bardzo mocno, aż się odechciewa czegokolwiek. Szybkie cyknięcie zdjęcia i spadam do lasu.
Sebastian był bardziej uparty i usiłował walczyć z żywiołem. Stosował różne techniki, przechylał się, rozkraczał, na tyle skutecznie, że czekałem na niego dobrą chwilę, bo ten, jak dorwie aparat to lecą wióry!
Włazimy razem w las. Czeka nas teraz krótkie, ale dośc treściwe podejście. Na szczęście jesteśmy osłonięci od szalejącego wiatru, więc powoli zdobywamy wysokość. Po prawej pokazuje się nam otoczenie Brennej. Klimczok, Błatnia...
Tuż przed momentem kulminacyjnym wychodzi słońce oraz pojawia się znów wiatr. Na razie tylko nas ostrzega.
Wychodzimy na właściwą Halę Jaworową. Tutaj nie ma już litości. Wiatr uderza z taką mocą, że mnie się odechciewa wszystkiego. Ciężko jest oddychać. Dodatkowo podmuchy potęgują uczucie zimna, więc mamy takie minus dwadzieścia. Drobinki lodu uderzają w nasze zakazane mordy. Przedupcone.
Schylam łeb, kulę się, odpalam aparat i prę naprzód. Aż dziw, że w ogóle mi zdjęcia powyłaziły. Tak cykałem nie patrząc specjalnie w kuklok. Nie było szans nawet na remis. Czasem tylko odwracałem się, żeby sprawdzić, co robi Sebastian, ale tego to nawet taki tajfun beskidzki nie ruszał. On sobie w najlepsze przygarby trzaskał, a potem się przyznał, że nawet obiektyw zmieniał. Ja to połowy przejścia hali nie widziałem, bo mi oczy zasypało lodem i szedłem na czuja do przodu.
Komentarzy do zdjęć nie będzie, bo i po co, miejsce magiczne.
A tu chyba chciałem uchwycić wiatr...
Doleciałem do skraju lasu i czekałem.... Tu nie wiało, ale tak przemarzłem, że marzyłem tylko o czymś ciepłym. Miałem tylko herbatę z termosu, który też wydał ostatnie tchnienie i przed momentem wyleciał na hasiok, bo zaczął przeciekać... A Sebek szedł z tyłu, zatrzymywał się, klękał, kucał, przygarbiał się... w końcu przyszedł, zadowolony.
Mogliśmy ruszać dalej. Ostatnie zdjęcie z hali i idziemy.
Docieramy na Kotarz.
Była opcja, że pójdziemy na Klimczok i zejdziemy do auta przez Błatnią, nawet na zdartych nogach bym to zrobił, ale wiatr wywiał ze mnie chęci. Sebastian też podzielał takie stanowisko, więc poszliśmy na lajcie na Grabową, a nawet nie, bo wcześniej skręciliśmy w jakiś skrót.
Po raz kolejny okazało się, że to, co poza szlakiem, może być ciekawsze, niż to, co jest na szlaku.
W chacie pod Grabową zamówiliśmy po gorącym żurku (bardzo dobry) i nagle okazało się, że w nasze Beskidy jeżdżą także obcokrajowcy. Zza drzwi wyłonił się Laynn oraz jego żona. Niestety nie dosiedli się do nas, ale i tak chwilkę pogadaliśmy. Nie wiem, co było dalej, bo wyszliśmy na dalszą część trasy. Czy zdobyli Halę Jaworową, czy tez złapała ich straż graniczna? Tego nie wiem.
My poszliśmy przed siebie.
Zaliczyliśmy wieżę na Starym Groniu.
Widzieliśmy sopelki
W końcu coraz więcej ludzi było, tośmy poszli dalej.
A dalej wcale nie oznacza, że gorzej, bo był klimat, a ja widziałem śnieg pierwszy raz w tym sezonie....
Widzieliśmy też Beskid Wyspowy. Chyba...
Zdobyliśmy Horzelicę.
No i zostało tylko się ześlizgnąć do Brennej...
Gdzie czekały na nas tłumy....
No i wróciliśmy sobie, zadowoleni z dnia, bo było bardzo fajnie. W końcu mogłem też zdjąć głupie buty na literkę "Z", który zawiodły mnie pierwszy raz od kilku lat i guzik mnie obchodzi, że zapomniałem zabrać plastra.
No a najdziwniejsze zdjęcie z dzisiejszego dnia na koniec...
Dziękuję Sebastianie, że zaufałeś mojej zawodnej intuicji chodzenia bez szlaku. Dzisiaj nie udało się zabłądzić, ale pewnie nic straconego, wszystko przed nami! |
Ostatnio zmieniony przez sokół 2020-02-09, 17:44, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
Sebastian
Wiek: 51 Dołączył: 09 Lis 2017 Posty: 5831 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:50
|
|
|
Cóż mam powiedzieć, byłem tam z Sokołem i poprowadził mnie trasą, na którą sam bym nie wpadł. Na Jaworowej piździło tak, jakby to była grań Tatr a nie Beskid Śląski (z całym szacunkiem dla Beskidów). Parę razy mnie spychało tam na hali, ale co mi tam - warunki były nieziemskie, a w takich chwilach tylko to się dla mnie liczy. Pomysł z Klimczokiem padł właśnie z uwagi na ten wiatr, choć nie wiem, może buty Sokoła też do niego mówiły "nie rób tego". Sokół był nieprzygotowany, bo nie miał plastra, a ja po różnych doświadczeniach papier toaletowy mam ZAWSZE! Czasem w górach można go droooogo sprzedać . Moje zdjęcia będą nieco później, nie jestem taki hyży. |
|
|
|
|
laynn [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:50
|
|
|
Stół na osiem osób a siedzieliście tak rozwaleni, ani nie zaproponowaliście aby się dosiąść, że siedliśmy skromnie obok.
Nikon to dobra marka aparatu, skoro nie patrząc w kuklik wychodzą tak dobre zdjecia |
|
|
|
|
Sebastian
Wiek: 51 Dołączył: 09 Lis 2017 Posty: 5831 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:51
|
|
|
Laynn... luzu trochę, to trzeba proponować? Nie psuj pięknego dnia. |
|
|
|
|
laynn [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:52
|
|
|
Ej nie widać tej emotikony --> |
|
|
|
|
sprocket73
Dołączył: 14 Lip 2013 Posty: 5518
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:53
|
|
|
Ostatnie zdjęcie super!
W mojej wersji podobne ujęcie wygląda tak.
Mają w sobie coś takie nagie buki.
Dzisiaj zima już trochę odpuściła. Cieplej i szron pospadał z drzew... ale wciąż pięknie |
_________________ SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm |
|
|
|
|
Sebastian
Wiek: 51 Dołączył: 09 Lis 2017 Posty: 5831 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:55
|
|
|
laynn napisał/a: | Ej nie widać tej emotikony --> |
Widać, widać, już spoko |
|
|
|
|
laynn [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-02-09, 17:59
|
|
|
Z sokołem często tak piszemy do siebie.
Myśmy usiedli obok, bo górne, wierzchnie części garderoby, rozwieszaliśmy na oparciach ławy. I to powód wyboru miejsca. Kurtka, polar mokre na maksa. |
|
|
|
|
sokół
Dołączył: 06 Lip 2013 Posty: 12257 Skąd: Bytom
|
Wysłany: 2020-02-09, 18:01
|
|
|
Seba, myśmy się rzucali w oczy. A Laynn się nie chciał narażać straży granicznej, bo nie wziął paszportu polsatu. Dlatego przycupnęli z boku. Widać to skuteczna metoda, bo wrócił do domu i go nie deportowali. |
|
|
|
|
ceper
Dołączył: 02 Sty 2014 Posty: 8598
|
Wysłany: 2020-02-09, 18:03
|
|
|
Z przykrością stwierdzam, że z wielkim bólem serca porzuciłem buty HI-TEC, bo sokół by w nich nie wyszedł na podwórze. Po niewczasie doszedłem do wniosku, że sokół nie ma podwórza i mi ich zwyczajnie zazdrości.
Gdy rok temu proponowałem mu 2 pętelki (w tym Brenna, Błatnia, Hala Jaworowa, Grabowa, Horzelica), to uznał je za mało widokowe. Dziś wiem, że rozchodziło mu się o towarzystwo, czego dał wyraz pod Czantorią - a kusiło mnie zakłócić im dzisiejszy wypad, gdybym wiedział, że także zagranicznikowi (2w1), to z pewnością bym się wybrał na złość sobie, ale trudy byłyby wynagrodzone.
Krótko: wypad Tobiego i jego zdjęcia fajniejsze. |
_________________ Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. |
|
|
|
|
Vision [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-02-09, 18:03
|
|
|
Wiatr, wiatrem, na zdjęciach za bardzo nie widać, tym bardziej nie czuć, więc miło się ogląda.
A tak poza nim to warunki piękne mieliście. Zima całkiem niezła i zdjęcia bardzo ładne.
PS: A auto w Tychach udało się zostawić i było miejsce na tym parkingu? |
|
|
|
|
sokół
Dołączył: 06 Lip 2013 Posty: 12257 Skąd: Bytom
|
Wysłany: 2020-02-09, 18:06
|
|
|
Oczywiście, genialne miejsce. Dzięki Robert za pomoc. Szkoda, że się nie zdecydowałeś jednak jechać z nami. |
|
|
|
|
Sebastian
Wiek: 51 Dołączył: 09 Lis 2017 Posty: 5831 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 2020-02-09, 18:21 Re: Wiało, aż miło!
|
|
|
sokół napisał/a: | W końcu się ruszyłem. Zaczynamy dość wcześnie, w sumie nie wiadomo, dlaczego, bo i tak na wschód nie mieliśmy szans ani ochoty.
No ale szósta rano, a my (Sebastian i ja) już w drodze. Zimno jest, to zaiwaniamy dość szybko z centrum Brennej, gdzie zostawiliśmy auto.
|
Warto było, bo wprawdzie wschodu nie było, ale było fantastyczne światło na Jaworowej o poranku. |
|
|
|
|
sokół
Dołączył: 06 Lip 2013 Posty: 12257 Skąd: Bytom
|
Wysłany: 2020-02-09, 18:24
|
|
|
ceper napisał/a: | Gdy rok temu proponowałem mu 2 pętelki (w tym Brenna, Błatnia, Hala Jaworowa, Grabowa, Horzelica), to uznał je za mało widokowe. Dziś wiem, że rozchodziło mu się o towarzystwo |
Patrz, po jakim czasie to dotarło do Ciebie....
No bo w górach, oprócz samej trasy, to ja lubie sobię z kimś porozmawiać. A pewnie zwróciłeś też uwagę, że tematy, które usilnie proponujesz (poganie, alkowa) specjalnie mnie nie interesują... I nie wyobrażam sobie słuchać takiego dupcenia dwa dni.
No ale to już mamy z głowy, bo po roku sam wpadłeś, jaki jest powód braku moich wyjazdów z Tobą, więc nie musimy już więcej do tematu wracać.
ceper napisał/a: | Krótko: wypad Tobiego i jego zdjęcia fajniejsze |
Zgadzam się.
ceper napisał/a: | kusiło mnie zakłócić im dzisiejszy wypad, gdybym wiedział, że także zagranicznikowi (2w1), to z pewnością bym się wybrał na złość sobie, ale trudy byłyby wynagrodzone |
No, z Twoją renomą znawcy alkowy to zaraz byś dostał torebką w grzbiet od żony Laynna i by Cię skuterami z zaspy wyciągali... To lepiej karm teściową pstrągami...
Ps. Coś Ci się humor zgasił, czyżby alkowa się załamała przy galopie? |
Ostatnio zmieniony przez sokół 2020-02-09, 18:27, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
marekw
Wiek: 55 Dołączył: 18 Cze 2014 Posty: 3728 Skąd: Sucha Beskidzka
|
Wysłany: 2020-02-09, 18:51
|
|
|
Śniegu o tej porze jak na lekarstwo,ale młodzi jesteście to co wy wiecie .Grunt ,że wycieczka w dobrym towarzystwie a to najważniejsze.U was pizgało wiatrem a na Koskowej to zefirek i francowaty deszcz z topniejącego śniegu z drzew. |
|
|
|
|
|