Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Przez Suwalszczyznę i Mazury z plecakiem.

Autor Wiadomość
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10844
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2019-07-02, 16:15   

Cytat:
na drogach asfaltowych nie ma, na tych pozostałych to nie wiem, ale nie widziałem jakiś specjalnych znaków

Cytat:
W 2006 roku tam bylam z rodzicami i sie tam autem krecilismy. I jakos nie zauwazylismy zakazow, ani nikt nas nie napastowal. Oczywiscie mam na mysli drogi a nie gdzies na przelaj przez las

Zakaz dotyczył dróg asfaltowych i gruntowy na obszarze parku (nie chodzi o leśne administrowane przez LP). Ale to dawno było, może coś się zmieniło. Słabo pamiętam ale idea była taka, by mieszkańcy normalnie mogli funkcjonować, natomiast wyeliminować miało to np. tłumne podjeżdżanie do jezior i parkowanie gdzie popadnie.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-02, 16:54   

Hmm, to jak w takim razie turyści mieli się dostać do jezior? Innej komunikacji niż własny samochód tam nie ma... To chyba miała być turystyka bez turystów.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10844
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2019-07-03, 21:03   

Nie wiem, może pieszo szlakiem?

Kłopot w tym, że nie pamiętam jak to było ale sam fakt został mi w głowie-stąd pytanie. Tydzień kimałem w PTSM w Smolnikach i chodząc po parkowych szlakach rzeczywiście auta widziałem może ze dwa razy.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-03, 23:47   

Piotrek napisał/a:
Nie wiem, może pieszo szlakiem?

tam pod większość jezior prowadzi normalny asfalt z drogami gminnymi, powiatowymi i wojewódzkimi, więc te ograniczenia to musiały być gdzieś na kompletnych zadupiach.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-04, 22:00   

Plaża nad jeziorem Czarnym w Smolnikach... Szum wody i otaczających je lasów, spokój i cisza... No, prawie cisza - wieczorem nikomu nie przyszło do głowy, aby nas odwiedzić, mimo iż była sobota, za to o świcie swoją obecność objawiła... krowa. Musiała przebywać gdzieś niedaleko, bo jej przejmujące darcie się wyrwało nas brutalnie ze snu i powodowało dreszcze. Eco komentował krowie krzyki dość wulgarnie, zatem koncert był w wersji stereo ;) .


Kiedy bydle wreszcie ucichło (możliwe, że ktoś je zakatrupił) odwiedziło nas dwóch rybaków. Po udanych połowach komentowali zdobycze w tak soczystym stylu, że nie jeden dres spaliłby się ze wstydu...


Po wyjściu z namiotu okazało się, że w ciemnościach ustawiliśmy go w najbardziej krzywym miejscu. Jest możliwe, iż maczały w tym swe palce trunki rozgrzewające ;) .


Skoro dziś niedziela, to postanawiamy się nie wysilać. Część zaplanowanej trasy pokonamy autobusem, a ten jedzie dopiero po południu. Niespiesznie udajemy się do pobliskiego sklepu po zakupy, ja przy okazji odbieram ładowarkę, którą tam wczoraj zostawiłem...


Potem pichcimy sobie śniadanio-obiad w kominku, a Andrzej dokonuje bohaterskiego czynu i zażywa pełnej kąpieli! Próbował kilkukrotnie i w końcu się zanurzył, choć wrzaski przypominały te od krowy :D . Ja także miałem ochotę, lecz nie udało mi się zwalczyć lodowatej temperatury jeziora...




Po godzinie 13-tej zwijamy obozowisko, aby jeszcze na chwilę usiąść przy barze. Mają tam fajne ławeczki w lasku.


Idąc na przystanek mijamy smolnicki cmentarz. Tabliczka informuje, że tam śmieci składać nie wolno. Ciekawe czy można za murem?


Pień drzewa podziurawiony przez mrówki...


Zjawia się pekaes, tłumów w środku brak. Po jakimś kwadransie chcemy wysiadać przy kompletnym braku zrozumienia kierowcy i pozostałych pasażerów. W głowie im się nie mieściło, że zamiast jechać od razu do celu mamy ochotę dreptać jeszcze kilka kilometrów piechotą.

Rogożajny Małe
to niby wioska, ale w rzeczywistości luźno porozrzucane gospodarstwa.




Przyjemna szutrowa droga zmienia się w trawiastą i prowadzi między żółto-zielonymi łąkami oraz polami, czasem pojawi się też jakiś dom.





Wkrótce na horyzoncie pojawiają się zwarte zabudowania oraz niebieski kolor zbiornika wodnego.


Jezioro Wistuć. Kilka lat temu trwały o nie przepychanki pomiędzy prywatnym dzierżawcą a urzędnikami. Poszło o zarybienia, podobno nielegalne. W efekcie dzierżawę wymówiono, a akwen został bez gospodarza, więc zimą mieszkające w nim ryby podusiły się... Ostatecznie sąd zwrócił jezioro prywatnemu właścicielowi, ale nie wiem czy dostał odszkodowanie za kilka ton śniętych ryb...


Okolica jest tak piękna, że grzechem byłoby nie zrobić sobie tutaj odpoczynku. Zdjęcie dobrze ukazuje różne reakcje na temperaturę u różnych członków ekipy :P .



Ciężko się zebrać z takiego miłego postoju, lecz jak mus, to mus!


Przed nami Wiżajny (lit. Vižainis). Miejscowość, podobnie jak wiele innych na Suwalszczyźnie, ma nazwę pochodzącą z języka litewskiego, w tym przypadku od vežys = rak. Przynajmniej tako rzecze Zara... tfu, Wikipedia. Kiedyś mieszkali tu Jaćwingowie, potem weszła w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego. Rzeczone raki miały być daniem popisowym w gospodzie, którymi poczęstowano króla Jagiełłę.


Przez dwa wieki Wiżajny posiadały prawa miejskie, utraciły je w 1870 roku. Zachował się - choć słabo czytelny - miejski układ urbanistyczny.


Naszym celem jest znaleźć sklep. I - pomimo niedzieli niehandlowej - udaje nam się! Żółte ściany przyciągają jak g...o muchy.


Rzecz jasna trochę się przy nim zasiedzieliśmy, więc w dalszej (ostatniej już dziś) części wędrówki towarzyszą nam kolory zbliżającego się wieczoru.


W okresie międzywojennym w Wiżajnach stacjonowała kompania Korpusu Ochrony Pogranicza, która ufundowała w 1930 roku obelisk poświęcony Piłsudskiemu. Wtedy określenie "wódz narodu" nie budziło takich skojarzeń jak dzisiaj...



Pomnik został zniszczony w czasie wojny, ale w III RP odkopano zachowany cokół i zrekonstruowano. Obok umieszczono współczesny słupek graniczny.


Jest też zabytkowy kościół z 1825 roku. Bez szału architektonicznego.


Nocujemy dziś w Wiżajnach, ale nie w wiosce, tylko nad jeziorem o takiej samej nazwie. To najbardziej wysunięte na północ jezioro polskiej części Suwalszczyzny. Dalej już tylko Litwa.



Komuś się tak spieszyło, iż zgubił klapek :D . A taki ładny, chiński...


Podobnie jak przy jeziorze Hańcza i wczoraj w Smolnikach kierujemy się według mojej mapy, na której zaznaczone jest miejsce biwakowe. I oczywiście mapa się nie myliła!


Czego tam nie ma: kilka wiat, śmietniki, miejsca na ognisko, plaża, drewniany wigwam z ogniskiem, wychodki (te akurat dość rozwalone). Pieniądze Unii nie poszły w błoto ani w piach. W sezonie grasują tu tłumy ludzi, teraz oprócz nas jest tylko grupa nastolatków, która bawi się za murkiem, ale zupełnie nie przeszkadza.





Patrząc na jezioro stwierdzam, że rano zaryzykuję i może w końcu uda mi się wskoczyć do wody. Tymczasem podziwiamy zbliżający się zachód...



Chociaż przez cały dzień było słonecznie, to jednak wieczorem temperatura nie rozpieszcza. Trudno się jednak dziwić patrząc w kalendarz - na kartce data 12 maja, a więc świętego Pankracego. Pierwszy dzień zimnych ogrodników. Wolałem jednak "Piątki z Pankracym".

Wiata-wigwam bardzo się dziś przyda. Kominek oczywiście też.
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2019-07-04, 22:32   

Ładnie rzeczywiście przy tym jeziorze Wistuć. Spróbowaliście serów z Wiżajn może? Okolice z nich słyną i są one bardzo smaczne (przynajmniej jak na mój gust).
A Wiżajny to takie miejsce, gdzie psy szczekają wiadomo czym ;) .
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-04, 22:39   

Nawet nie słyszałem o żadnych serach :P

Czytałem gdzieś, że Wiżajny to jest jakieś bardzo ciekawe miejsce i nie wiadomo jak atrakcyjne, a rzeczywistość... no właśnie :D
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-04, 23:15   

W się nie znacie. Fajna miejscowość i jaka ciekawa :D
Te zdjęcia z przed roznegliżowanego Eco ładne, ładnie tam.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-07, 12:34   

A rano... wszystko się spieprzyło. Po słońcu ani śladu, niebo całkowicie zachmurzone. Piździ jak w kieleckiem (lub za cara, a więc właściwie na to samo wychodzi), wieje wiatr, lada moment zacznie padać. Plan kąpieli oczywiście odpada. Nastroje wyraźnie siadły. I nagle Buba proponuje, aby spać dziś pod dachem! Komercyjnie. Czy ja dobrze słyszę?

Nauczony doświadczeniem sądziłem, że będzie to ostatnia osoba, która rzuci takie obrazoburcze hasło! Przecież mamy namioty, przecież jesteśmy twardzi, przecież tak się nie godzi, przecież tradycja...

A jednak! Wizja ciepłego noclegu nie znajduje przeciwników. W głębi duszy cieszyłem się, iż to ktoś inny na to wpadł :D . Tym bardziej, iż prognozy na kolejne dni także nie są optymistyczne: dziadowska pogoda szalejąca i mrożąca Śląsk i południe Polski dotarła na północno-wschodnie kresy.

Dziś świętego Serwacego, drugiego z zimnych ogrodników. Do diabła z takimi patronami!


Wracamy się do wioski wśród opadów deszczu. O ile wczoraj Wiżajny w promieniach słońca przedstawiały widok opuszczonej osady, to dzisiaj wszyscy nagle ożyli i walą do marketu. Walimy więc i my.


Autobus podwozi nas w okolice trójstyku polsko-litewsko-rosyjskiego przy wiosce Bolcie (lit. Balčiai). Nie ma tam oficjalnego przystanku, ale uprzyjmy kierowca wysadza nas obok wypasionego parkingu. Ten jest znakomicie wyposażony: posiada czynną okresowo i płatną toaletę, zalane deszczem wiaty oraz tablicę elektroniczną informującą, że temperatura powietrza wynosi 9 stopni. Miejsce to uznawane jest za polski biegun zimna, jednak niesłusznie, ponieważ tę rolę pełnią obecnie Góry Izerskie.


Do granicy mamy kilkaset metrów. Jako pierwsze pojawiają się białe słupki litewskie.


Te nie budzą niepokoju, dopiero kawałek dalej wyskakują płoty, tablice, groźne napisy i kamery.



Płot stoi zarówno po litewskiej, jak i rosyjskiej stronie. Między nimi pasy graniczne. A w środku granitowy obelisk.




Granice przebiegały tu od wieków. Kiedyś stykały się ze sobą Prusy i Wielkie Księstwo Litewskie, potem przez kilkaset lat państwo niemieckie i Rosja. W okresie międzywojennym po raz pierwszy punkt ten stał się trójstykiem - wtedy Niemiec, Polski i Litwy (połowę zajmowała Rzesza). Ponownie wrócił do swojej roli w 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego. Ale granic tutaj więcej: po polskiej stronie Suwalszczyzny i Mazur, a także województw, powiatów i gmin.

Nazwa "Wisztyniec" pochodzi od pobliskiego litewskiego jeziora i miasteczka.

Okolica upiększona jest licznymi zakazami. Postawiono nawet budkę przypominającą fotoradar. Ponoć miejscowi pogranicznicy są upierdliwi do granic fanatyzmu i lepią kary nawet za postawienie nogi na rosyjskiej ziemi. Nie ryzykuję więc i ograniczam się do zdjęcia ze strony litewskiej.


Najbardziej zdumiał mnie zakaz... robienia zdjęć Rosji! Co to za dziwo i kto na to wpadł?? Jeśli Polacy, to czy w ogóle można zabronić fotografować obce państwo? A jeśli Rosjanie to chyba ich zakazy nie obowiązują za granicą?? Jeden z większych idiotyzmów z którym się spotkałem! I, z tego co się orientuję, nie ma ku niemu podstawy prawnej.

Poniżej zaorany pas drogi granicznej należący do Polski. Trawa po prawej i las to już Federacja. W oddali majaczą polskie i rosyjskie słupki.


Wracamy do głównej drogi, aby znaleźć jakiejś miejsce na przeczekanie nieprzyjaznej aury. Ustaliliśmy, że dojedziemy dzisiaj aż do Gołdapi i tam będziemy spali, a jedyny autobus będzie dopiero za 3 godziny!

Wiaty przy nowoczesnym parkingu średnio nadają się na popas, więc rozsiadamy się wokół zadaszonego stołu oddalonego o kilkaset metrów w kierunku zachodnim. To już Mazury :D . Liczyłem, że w końcu uda nam się do nich dotrzeć, lecz nie sądziłem, iż w takich warunkach...


Granica pomiędzy dwiema krainami jest dobrze widoczna na asfalcie.


Postanawiam podejść na najbliższą górkę, aby zobaczyć jak daleko do przystanku. Mazurska droga i okolica dość malownicza.



Nie mogło zabraknąć ujęć granicznych.



W zaroślach ruiny dawnego posterunku niemieckich strażników.


Znajduję przystanek i wracam do reszty, która próbuje się rozgrzewać. Ziąb jest taki, że nawet palnik przygasał i trzeba było go osłaniać.


A na szosie wojewódzkiej się dzieje...

Najpierw przemknęli Niemcy z przyczepami kempingowymi ciągniętymi przez... traktory.


Potem polski rolnik, któremu deszcz nie straszny.


Jako trzeci zjawia się patrol Straży Granicznej. Przybył z Mazur, zajechał na trójstyk, zawrócił i skierował się w naszą stronę. No tak, nie mogli przegapić takiej okazji. Podchodzi do nas młoda dziewczyna z rozradowaną gębą i śpiewnym akcentem. Nie wiemy kto się bardziej cieszy ze spotkania - ona, bo może z kimś pogadać, czy my, bo wyprawa bez spotkania z SG byłaby nieważna ;) .

Rozmowa przebiegła w bardzo sympatycznej atmosferze, nikt nawet nie sprawdzał naszych dokumentów. Widać było, że dużą ulgę sprawiło pani odkrycie, iż nie jesteśmy obywatelami obcego państwa. A przynajmniej się z tym nie afiszowaliśmy ;) . Zostaliśmy tylko ostrzeżeni, że włażąc na rosyjską ziemię grozi nam nie tylko mandat, ale też oberwanie pałką ze strony rosyjskiego strażnika, bo ponoć czasem tak lubią komuś przywalić...

Znowu zostajemy sami. Czas na chłodzie płynie wolno, lecz wreszcie przychodzi godzina, kiedy trzeba podążyć na przystanek. Ubieramy się stosownie do pogody...


W autobusie pustawo, ciepło i sucho. I choć humory trochę siadły przez tych cholernych zimnych ogrodników, to ostatnie zdjęcie pokazuje, że duch w kompanii całkowicie nie upadł :D . Tak więc, zaczynamy część mazurską tegorocznych Kresów!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6104
Skąd: Oława
Wysłany: 2019-07-08, 00:09   

Cytat:
I nagle Buba proponuje, aby spać dziś pod dachem! Komercyjnie. Czy ja dobrze słyszę?

Nauczony doświadczeniem sądziłem, że będzie to ostatnia osoba, która rzuci takie obrazoburcze hasło! Przecież mamy namioty, przecież jesteśmy twardzi, przecież tak się nie godzi, przecież tradycja...


Ten pomysl nie narodzil sie w Wizajnach o poranku.. On dojrzewal juz od jakiegos czasu... ;)

Po drugiej nieprzespanej z zimna nocy, gdzie zamiast spac, naprzemiennie biegalam po okolicy, pilam wodke albo wrzaca herbate, ostatecznie zawijalam sie w folie NRC albo wchodzilam ze spiworem do plecaka albo z plecakiem do spiwora, stwierdzilam ze dosc, ze mam 3 wyjscia:
a) odlaczyc sie od ekipy i wrocic do domu
b) odlaczyc sie od ekipy i pojechac do jakiegos miasta i kupic 10 kg cieplych ubran
c) odlaczyc sie od ekipy i zostac w pierwszym mijanym hotelu, bez wzgledu na jego cene i obrzydliwy wyglad
d) zaplanowac jakis CIEPLY nocleg w okolicy i namowic na niego ekipe...

Mialam cale dlugie noce na przemyslenia, wiec stwierdzilam ze rozpoczne od wersji nr 4. A nuz sie uda? Ze bede kusic Pudla prysznicem i zabytkami w miasteczku, eco bliskoscia klimatycznej knajpy, ktora pamietalam z dalekiej przeszlosci, a na Grzesia cos jeszcze wymysle.. O dziwo poszlo duzo latwiej niz przypuszczalam! :D


Cytat:
Ziąb jest taki, że nawet palnik przygasał i trzeba było go osłaniać.


Ja nie oslaniam palnika, ja chyba grzeje rece aby wrocilo w nich czucie ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-08, 00:14   

Piłaś wódkę, podczas gdy my spaliśmy? :o-o :-o
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6104
Skąd: Oława
Wysłany: 2019-07-08, 00:22   

Pudelek napisał/a:
Piłaś wódkę, podczas gdy my spaliśmy? :o-o :-o


Nooo :D Zawsze woze ze soba na dnie plecaka seteczke, ktorej celem nie jest bycie rozweselaczem tylko ratowaniem przed zamarznieciem w sytuacjach awaryjnych ;) Przewaznie jest to jakis rodzaj koniaku albo whisky ktorych nienawidze w smaku... Ta sytuacja awaryjna nadeszla juz w noc w Smolnikach wiec w Wizajnach pozostalo mi tylko bieganie... (moglam wprawdzie uzupelnic w sklepie ale zapomnialam, zamarzly mi styki w mozgu ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2019-07-08, 00:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2019-07-09, 17:01   

Wtrącę trzy grosze: :-/
1. Relacja napisana po łebkach, bo odwiedziliście Königreich Preußen, ale brak właściwych nazw miast i wsi.
2. Zapomniałeś zabrać fanę, zaś Eco kapelusz? A może już je przepiliście?
3. Wyszło szydło z worka - wygodniej jest jednak w przytulnym pokoiku niż w lesie pod namiotem?

Na rowerze można zwiedzić te tereny szybciej, ale chyba trza odmówić sobie przyjemności. :zol
Edit: Kartacze = paskudztwo, chciałem nimi otruć psa właściciela karczmy przy jeziorze Wigry.
_________________
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Ostatnio zmieniony przez ceper 2019-07-09, 17:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
telefon 110 


Dołączył: 20 Wrz 2014
Posty: 2046
Wysłany: 2019-07-09, 17:26   

ceper napisał/a:

1. Relacja napisana po łebkach, bo odwiedziliście Königreich Preußen, ale brak właściwych nazw miast i wsi.


No i w latach 1939-1941 nie było trójstyku w Wiżajnach. Wszystkie te tereny przynależały do Niemiec jako Regierungsbezirk Gumbinnen w ramach Provinz Ostpreußen.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6104
Skąd: Oława
Wysłany: 2019-07-09, 21:07   

ceper napisał/a:
wygodniej


Cieplej!

Trąbia o ociepleniu klimatu a niestety jakos tego nie widac...

ceper napisał/a:
Na rowerze można zwiedzić te tereny szybciej


Szybciej nie oznacza lepiej! Cala nasza trase, ktora wedrujemy od lat mozna pewnie zrobic autem w jeden dzien - tylko po co tak gnac?

ceper napisał/a:
Kartacze = paskudztwo


Ja tez nie przepadam. Chyba wzielam schabowego!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group