Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Sudeckie Bieszczady...

Autor Wiadomość
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-04, 07:49   Sudeckie Bieszczady...

A miały być Tatry.
Po trzech latach zachciało mi się skał, turni i wysokości. No i grom. To znaczy burza. Miała, albo miały być i to od samego rana, a aż taki wariat to ja nie jestem aby próbować, się z burzą.
Więc gdzie jechać? W Bieszczady.
;)


I wcale mi się nie pomyliło, pojechałem w Bieszczady ale...Sudeckie. Skoro w Tatrach mają być burze, sprawdzam jak się ma sytuacja na zachodzie i...jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Ma być słońce, nie za ciepło, mało chmur. Od dawna mam już upatrzone dwie trasy w Sudetach i teraz tylko problemem było wybrać, którą z nich wybrać.
No dobrze, ale jakie to góry nazywają Sudeckimi Bieszczadami? Moim dzisiejszym celem wycieczki będą głównie Góry Bialskie. Czemu porównuje się je do Biesów? Otóż jest to najdzikszy zakątek w Sudetach, a przynajmniej taką ma legendę. I to właśnie mnie ciągnie w ten rejon, choć góry te są ciekawe, bo w sumie ich nie ma. Co ciekawe, jest to pasmo, które w opinii Czechów wchodzi w skład Gór Złotych, tego samego zdania jest większość polskich badaczy, z profesorem J. Kondrackim na czele; również i nowy zatwierdzony podział Polski na regiony fizycznogeograficzne Góry Bialskie nie wydziela jako osobnego pasma. Na wielu mapach są one zaliczane również do Masywu Śnieżnika.
Patrząc na mapę, rzeczywiście nie widać wyraźnych granic. O ile jeszcze dolina Białej Lądeckiej odcina je od Gór Złotych, a Morawka na zachodzie rozdziela od rejonu Śnieżnika, to południową granicę, musiałem się wczytać i dokładnie obejrzeć mapę by jakoś to rozeznać.
Czym się jednak różnią od pasm leżących obok, że część uczonych wydziela je jako osobne pasmo? Są wyższe od Gór Złotych, co powoduje, że śnieg się dłużej na nich utrzymuje, niż w górach Złotych, mają przez to też inny mikroklimat, oraz, co ciekawe, nie mają szczytu, który by pełnił rolę zwornika.
Mnie jednak samo porównanie do Bieszczad zainteresowało, zacząłem czytać o nich i gdy dowiedziałem się, że są też najrzadziej odwiedzanym pasmem sudeckim, podjąłem decyzję, że chcę je poznać. Dlatego cierpliwie czekałem i w końcu we wtorek rano gdzieś po siódmej godzinie w okolicy Jeziora Otmuchowskiego podziwiam za oknem widok sudeckich szczytów. Staję dopiero gdy mam odpowiednie miejsce by bezpiecznie wysiąść z auta, więc pierwsze zdjęcia są z drutami, wybaczcie:


Kolejne już z nad granicy Czeskiej:


Jest susza, deszcz to coś na co wszyscy czekają, w sumie dziś jest pierwszy chłodniejszy dzień po kilku dniach upałów (tak chłodniejszy, robiąc zdjęcie było mi dość chłodno). Więc tym większe moje zdziwienie, gdy przejeżdżając niezwykle malowniczą drogą (kilka zdjęć na końcu relacji), przez czeskie miejscowości Javornik i Travna, wśród zielonych lasów, zjeżdżam w stronę Lądka Zdroju i tu wszystko jest zielone:


W końcu po ósmej docieram na miejsce docelowe. Przebieram buty, wrzucam plecak na garba i ruszam spod Kościóła śś. Wincentego i Walentego w Bielicach, wzniesionego w 1799r.


Ruszam zniszczoną drogą w górę rzeki:


Widać, że wieś powoli odżywa. Założona w 1606r, szczyt zaludnienia miała w 1880r (490 mieszkańców), w 1945r wyjechało z niej 395ciu. W okresie międzywojennym zbudowano tu skocznie, tor saneczkowy, była popularnym miejscem turystycznym, posiadającym nawet duże schronisko "Saalwiesenbaude" rozebrane po wojnie. Dziś droga jest wyboista, ale coraz więcej domów jest odnowionych, są pensjonaty.




Idzie mi się przyjemnie, zaczyna się robić ciepło, coraz mniej chmur. Wieś otoczona jest wąskim pasem łąk na zboczach gór, wygląda to cudnie:


Tak podziwiając okolice dochodzę do starego domostwa:


Robię kilka ujęć i ruszam dalej. Mijam równie stary dom, z którego wychodzi starszy pan. Mówię "dzień dobry", a on po odpowiedzeniu pyta się czemu robię zdjęcie jego domu. Odpowiadam bo mi się podoba, bo stary. Pytam ile ma lat (dom, nie pan ;) ). Pan odpowiada, że jak jego ojciec po wojnie w 45tym tu przyszedł, to stara Niemka, podobno 75cio letnia, nie pamiętała ileż on może mieć lat. Gościu mówi, że mu nie przeszkadza jak robią zdjęcia i temu domostwu, że drzwi wejściowe to częsty kadr, nawet w jakimś przewodniku. Chwile rozmawiamy, skąd przyjechałem, że też jeżdżę do starego (ale nie aż tak) domu.
Tu atakuje mnie strzyżak... W rozmowie, pan z szelmowskim uśmiechem pyta się, czy mam telefon, po czym śmieje się, gdy go wyjmuje, a tam nie ma zasięgu. No rozmawia się miło, żarty żartami, ale czas ruszyć.

Mijam leśniczówkę, przy której w latach 1792-97 osadzono Czeskich osadników:


Powstała tu osada Nowa Biela (Neu Bielendorf), mieszkało tu 80ciu mieszkańców. Tymczasem w 1978r wieś na skutek wyludniania się (trudny klimat i ciężkie warunki rolne) wieś zamieszkane było tylko 9 gospodarstw. Za domostwami mam mały dylemat. Gdzie iść?
Jednak z rana miało być największe zachmurzenie, które później miało ustąpić, więc postanawiam pójść z biegiem rzeki. Mijam bazę harcerzy:


Droga wije się wśród lasu, łagodnie nabierając wysokości (wieś leży około 690-750 m n.p.m.) :


rzeka, która płynie obok szumi:


a z lasu dochodzi poza śpiewem ptasim, również dźwięk pił łańcuchowych. Skutki widać, zresztą i pan, z którym rozmawiałem wspominał o leśnej gospodarce:


Rzeka ta przypomina mi czasami Izerę:


W miejscu na mapie nazwanym Biały Spad szlak odbije w górę już wyraźniej, tu mijam też drwali, a że główne prace trwają na drodze w kierunku Boruska, to odbijam w górę.
Tu las się już odradza:






Ta soczysta zieleń jest niesamowita, tym bardziej, gdy trawa w mieście ma kolor słomy.
Dość szybko osiągam drogę, robi się bardziej przejrzyście, ale nadal nie ma szans na widoki.
Wkrótce osiągam granicę. W końcu mam sygnał w telefonie, więc wysyłam informację, że żyję.
Do tego momentu nie za bardzo miałem jakieś konkretne plany. Z racji iż moja mapa papierowa jest średnio aktualna, mapę w telefonie nie da rady wgrać, to sam nie wiem w którą stronę iść. Czy na Borusek, czy na Rudawiec...
Kawałek idę na wschód, jednak po chwili stwierdzam, że może jednak warto iść na Rudawiec. Zawracam więc. Szlak wiedzie tu granicą. Rośnie tu las, więc dla wielbicieli widoków, to zapewne nic ciekawego, ale jak dla mnie jest pięknie:


do tego można spotkać ciekawe kształty:


Dochodzę do Rezerwatu Puszcza Śnieżnej Białki, kikutów suchych drzew jest sporo:




To nie tak, że nie mam dziś celów. Ale nie mam konkretnej trasy, jaką chcę iść. Ona ma być dostosowana do czasu, widoków itp. Gorzej, że nowe buty przemakają. No cóż, niskie raczej kupiłem z myślą o suchym lecie, a wczoraj kraj, szczególnie południe nawiedziły burze, więc ziemia, trawy, wszystko jest mokre.
Zresztą mnie się póki co Sudety kojarzą jako góry ze sporą wilgoci (wiem, że to błędne mniemanie, bo są też tu suche góry...). Tymczasem osiągam pierwszy mój cel. To Rudawiec:

1112 m n.p.m.

Spotykam tu parę z kilkulatkiem, wcześniej na granicy minąłem się też z Czechem.
Jestem proszony o zrobienie zdjęcia, więc sam się odwdzięczam tym samym ;) :

Wiekopomna chwila, mam zdjęcie!

Herbata, ciastka. Żegnam się z miłą rodziną i ruszam dalej. Trochę zawiedziony, bo mapy pokazywały przestrzeń na szczycie, a tu po kolana borówki i młode drzewka:

jednak przeszkadzają.

Ale zanim ruszę...

Teoretycznie właśnie zdobyłem kolejny szczyt do korony gór. Teoretycznie, bo ja nie interesuję się takimi koronami.

O proszę jakież to widoki są z Rudawca:

Czernica. Mój kolejny cel.

Tu zaś widok na zachód:

Na wprost część "północna" Gór Bialskich, Pustosz, Suszyca (na potrzeby mej relacji uznam to pasmo), z lewej Czarna Góra (widać na niej nartostradę).


Śnieżnik 1424 m n.p.m.

Co do niego, to żeby było ciekawiej, to na marginesie, jesteśmy na terenie Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego. Niezły miszmasz geograficzny no nie? ;)

Teraz przechodzę po dywanie miękkich traw przez Orlik i Jawornicką Kopę:




by wyjść na Suchą Przełęcz:


Jest chyba południe, więc czas na posiłek. Po czym drogą asfaltową, którą jestem zaskoczony, ruszam ku Czernicy:


Co rusz z drzew uciekają ptaki, skrzecząc. Niestety nie udaje mi się żadnego z nich upolować. Oczywiście chodzi o strzał z migawki ;) .
Mijam rozstaje, za którego widok jest na mój zdobyty wcześniej szczyt:


Mijam zaznaczone na mapie miejsce widokowe, które jak wiele z innych zaznaczonych na niej, już widokowym nie jest, no chyba, że to, ta mała przecinka między drzewami:


Droga wije się zakosami, by dotrzeć do wody, a że lekko słońce dopieka, to mała kąpiel jest cudowną rzeczą:


Oczywiście są tu ławeczki, oczywiście kąpiel to zmoczenie twarzy, karku, rąk, bo z tego murku ja nie sięgałem, by mój łeb wstawić pod ten prysznic.
Po kolejnych kilku zakrętach, widzę odbicie z drogi:


Teraz chwilę dość mocnego podejścia...


i z daleka widzę flagę powiewającą na szczycie...


więc mijając szlako-wskaz...


dochodzę, do mojego głównego celu:

Wieży na Czernicy.
Na mapie mam 1083 m n.p.m. a na wieży jest cyfra 1100 m. Czyżby już z wieżą? Wejście na wieżę wzbronione. Na I piętrze niska ława idealna do spania, wyżej ławki do siedzenia.

Zdobywam ją z marszu, witam się z kolejnym turystom i mogę podziwiać widoki. Część pod słońce, więc wyszły słabo, ale kilka jest zacnych:

Centralnie widać Jezioro Otmuchowskie, wcześniej Góry Złote.


Zdjęcie w kierunku wschodnim, a więc Złote Góry, Jeseniki i Centralnie Biskupia Góra ( ledwie 33km, ale nic dziwnego, po opadach).

Po krótkiej przerwie, szybkiej analizie, czy dam radę poprzez Nowy Gierałtów zrobić pętle do auta. Ruszam jednak żółtym szlakiem ku Bielicom.


Mijam siostrę Ploski (z Wielkiej Fatry ;) ) Płoske:


i po okrutnych korzeniach, schodzę w dół:


póki co, to mam dziś szczęście, gorsze podejścia schodzę ;) .


Na dole tego suchego lasu (czy ja pisałem o mokrych Sudetach :P ), wyprzedzam trójkę turystów, mijam odpoczywającego Stara bez załogi...


i wchodzę w kolejną czerń cienia leśnego:


Na dole mijam sporo kamyków:


większych i mniejszych:


i jestem z powrotem na drodze obok Białej Lądeckiej. Gdy dochodzę do leśniczówki, patrząc na godzinę (jest coś ok 14,30), piękne niebo (jest pełne błękitu) i z rzadkie chmurki (te zaś jak wata cukrowa), nie zastanawiając się za bardzo, odbijam zielonym na wschód (...)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-04, 07:50   

by dosłownie po kilku metrach (oczywiście i w górę) mieć taki widok:

Nowa Biela. I Góry Złote. To tam idę.

Droga pnie się powoli pod górę. Czy ja póki co cieszyłem się, że gorsze podejścia schodzę? No to mam za swoje. Teraz trzeba trochę się napocić. Choć dziś wyjątkowo idzie mi się dobrze. Po wejściu
w las, trawa z żółtej robi się zielona:


mijam kolejną rodzinę:


i gdy oni schodzą w dół, ja mozolnie, pnę się ku górze:


Czas odbić w las i jeszcze ostrzej wspiąć się na granice.
Las tu jest sosnowy, taki właśnie jak ma być las w górach. A przynajmniej jak mi w moich myślach się on kojarzy, o taki:


Po dojściu do słupków wyznaczających granicę Polsko-Czeską


odbijam na północ. Tu znowu szlak staję dęba:


więc gdy zielony szlak odbija na zachód, pozostawiam bez żalu żółty, który dalej pnie się ostro pod górę. A jeszcze moja mapa pokazuje, że będzie tam miejsce widokowe...taa. Jest. Zarośnięte...
No coś między gałęziami widać, to dolina Białej Lądeckiej:

i Rudawiec nad nią.

Widać też zabudowania Nowej Bieli. Całkiem nisko!


Złażę z powalonego drzewa, wyślizganego (że ja z niego nie zleciałem...) i włażę w ciemny las, by po chwili zgubić szlak i na szczyt wejść bez szlakowo :)



Kowadło 989 m n.p.m.

Poszukiwania punktu widokowego, jakby tu gdzieś będącego spełzają, więc ruszam dalej. O ile przez sześć godzin w górach Bialskich minąłem się z ośmioma osobami, to tu na Kowadle spotykam już dziewięć osób i psa. Z psem Czesi. Polacy to biegacze. Jeden z nich podchodzi spytać się czy może spojrzeć na mapę. Chcą wbiec na Postawną, martwią się, że bez mapy nie dadzą rady. Gdy odpowiadam skąd idę, słyszę podziw w głosie, a za mną dopiero ok 20km.
Schodząc, gdy tylko widzę jakiś prześwit w lesie, zbaczam za granicę i próbuje jakieś widoki złapać.


Co ciekawe, szlaki są oznaczane na różnych drzewach, zielony z doliny biegnący (Bielic) generalnie po polskiej stronie, żółty graniczny na drzewach czeskich.
W dół...


Kolejna przecinka:


Mijam Sedlo Peklo, ze śmieciami w reklamówce pod słupkiem i podchodzę pod kolejny szczyt, Łupkowa. Ale to nie szczyt jest moim celem...


Jest nim Bridlicny vrch, a dokładnie zaznaczony na nim punkt widokowy. Przedzieram się przez krzaki, wychodzę na taras nad przepaścią i zamieram zachwycony.
Ale nie tylko ja podziwiam to miejsce:


Siedzi tu kolega zza granicy i o ile podejrzałem za ramienia, to szkicuje widok. Na pewno powstanie piękny obraz, a może sam szkic?
Nie dziwie się, bo miejsce jest dzikie, niby na mapie jest ścieżka, ale na tej na necie, ani papierowa, ani ta w aplikacji na telefonie jej nie pokazują. Sama ścieżka, też ledwo widoczna...
Są skałki:



Widać u góry malarza, jak go nazwałem.



Jest i widok:


Wracam na szlak, tam spotykam kolejnych młodych turystów. Oni ruszają na południe, a ja decyduje spasować. Schodzę do auta. Chyba ta scena z przed chwili mi wystarczy. Piękne zakończenie dnia. Decyduje się więc nie wracać na przełęcz a prosto ze szczytu (moja mapa papierowa ma zaznaczone ścieżki) zejść na dół do leśnej drogi. Po kilku metrach (dosłownie kilku!) odkrywam wśród traw spore skały:




Podziwiam ich spore gabaryty i ruszam w dół. Może to ta zaznaczona ścieżka?:


Po krótkiej chwili mijam miejsce składowania kubików drzewa przeznaczonego do zwózki i idąc drogą osiągam Barani Wąwóz, który okazuje się terenem prywatnym.




Oczywiście aż mnie świerzbi i muszę zobaczyć, co takiego tu jest, że aż się prawie w lesie zaznacza swoją prywatę.
No ładnie jest.


Mijam Chatę Cyborga, która z schroniska stała się pensjonatem i wychodzę dokładnie obok zostawionego auta.
Robię jeszcze zdjęcia kościołowi:




myje nogi w rzece i ruszam ku domu.
W Lądku nagle odkrywam, że po ręce łazi mi małe coś, co kurna jest kleszczem. Choroba jestem na moście, za jest zatoka autobusowa, otwieram drzwi by go wyrzucić, a ten sam spada z dłoni. Tylko czy już za drzwi? Czy siedzi mi w aucie?
Choroba całą drogę jadę i co chwila patrzę na ręce. Co chwila wydaje mi się, że coś mi łazi po głowie...Na szczęście po drodze jest kilka atrakcji. Pierwsza byłaby średnio fajna, młody gniewny zagapia się i w ostatniej chwili hamuje z piskiem, odbijając już do rowu, przed autami, które chcą zjechać na stacje. Na szczęście nie ma stłuczki, a rano jadąc mijałem przed Nysą ciężarówkę, która leżała w polu, ruch był wahadłowy straż już była na miejscu.
Kolejna atrakcja to widok z drogi wiodącej na granice, nad Lutynią:

Od lewej, Śnieżnik, długi grzbiet to Grzybowiec, Czarna Góra i w samym skraju prawym zdjęcia chyba już Góry Bystrzyckie.


Widać wieżę kościelną w czeskiej wsi Travna.
Oto on:

Neogotycki kościół pw. Najświętszej Marii Panny wybudowany w 1879-81r.


Zamek Jánský Vrch górujący nad miastem Javorník.


Javornik a w tle Jeseníky. Z prawej pod chmurami Pradziad.
Tu zbliżenie na niego:


I to już koniec tej krótkiej relacji.
W podróży 16h, na szlakach 9h, w nogach ok 28km, ok 1200m przewyższeń.
Moja trasa. Oczywiście na końcu nie zaznaczone chaszczowanie.
Oraz link do zdjęć.

Ps. W domu było pranie, mnie, moich ciuchów, plecaka, auto też przeszło gruntowne odkurzanie. Kleszcza na szczęście nie znaleziono...

dziękuje :)
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2019-07-04, 11:56   

No dobrze, a osobiste podsumowanie? Jak Ci się tam spodobało? Spełniły Twoje oczekiwania te tereny?
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5468
Wysłany: 2019-07-04, 12:25   

Ciekawe tereny. Przechodziłem "w pobliżu" robiąc swego czasu GSS i zapamiętałem, że było tak jakoś dziwnie, odludnie.
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-04, 14:02   

Cytat:
a osobiste podsumowanie

Bardzo mi się podobało. Mimo małych ilości miejsc widokowych, dużo było zieleni, dużo takiej przyrody sprawiającej wrażenie dzikiej. Mało ludzi (ja nie jestem mistykiem, który lubi tłumy, w górach lubię odpocząć od ludzi.
Więc, tak, bardzo mi się podobało.
sprocket73, o a może jakaś relacja-wspomnienie? Podobają mi się relacje z długodystansowych wypraw (jak np GDB teraz na TG).
 
 
sprocket73


Dołączył: 14 Lip 2013
Posty: 5468
Wysłany: 2019-07-04, 14:27   

Po 25 latach pamiętam niewiele. Zdjęć nie mam. Nie będę wymyślał ;)
_________________
SPROCKET
http://gorybezgranic.pl/n...-kim-vt1876.htm
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12243
Skąd: Bytom
Wysłany: 2019-07-04, 14:48   

Widzisz.... ciagnales mnie w jakieś gowna i tak zapamiętałem ten cały Lądek a tu całkiem fajnie można było złożyć trasę i z całkiem niezłym kilometrazem. Brawo. Zdjęć nie będę komentować bo na telefonie nie widac za wiele szczegółów :) ale pierwsze wrazenie robia niezle
Profil Facebook
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-04, 14:53   

laynn napisał/a:
Czemu porównuje się je do Biesów? Otóż jest to najdzikszy zakątek w Sudetach, a przynajmniej taką ma legendę.

to by musiały się nazywać Beskidem Niskim, bo Bieszczady wszak dzisiaj żadnym dzikim otmętem nie są ;)

A czytając tytuł byłem przekonany, że pojechałeś w okolice Pradziada, gdzie rozciągają się połoniny :lol

Tereny malownicze, niezbyt mi znane. Czemu wstęp na wieżę był zabroniony?
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
kristoff73 


Wiek: 50
Dołączył: 15 Maj 2019
Posty: 606
Skąd: ST SD KGR TK SB
Wysłany: 2019-07-04, 15:58   

Fakt, Beskid Niski jest, ogólnie rzecz biorąc, dzikszy i, mam nadzieję, żadne pasmo mu tego miana nie zabierze :-) Jednak myślę, że porównanie z Bieszczadami jest bardzo trafne - po prostu, Laynn wybrał się w okolice Mucznego :-) Kilka dni temu pierwszy raz wędrowałem w tej okolicy, a teraz ta relacja... Oj, trzeba chyba będzie zweryfikować wrześniowe plany...
Widzę, że wieże na szczytach dzielą się na:
1) dostępne dla turystów,
2) niedostępne,
3) z zakazem przebywania w pobliżu jak na Czarnej Górze :-)
4) spoczywające w pokoju jak na Baraniem w BN.
_________________
Бродяга. Снусмумрик. Бомж.
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-04, 16:25   

sokół, ale to jest trasa, fakt, że poddana lekką modyfikacją, ale to jedna z tych co kiedyś Ci podsyłałem :lol
Pudelek napisał/a:
by musiały się nazywać Beskidem Niskim, bo Bieszczady wszak dzisiaj żadnym dzikim otmętem nie są

Weź nie pisz tak, bo ktoś zaraz przeczyta i pojedzie w Niski :D , a na serio, ja napisałem, co wyczytałem w necie. Faktycznie fizycznych podobieństw za dużo nie ma, choć może sama końcówka Bielic...
Pudelek napisał/a:
Czemu wstęp na wieżę był zabroniony?

Bo to wieża przeciwpożarowa, z monitoringiem ;)

kristof73 napisał/a:
porównanie z Bieszczadami jest bardzo trafne - po prostu, Laynn wybrał się w okolice Mucznego Kilka dni temu pierwszy raz wędrowałem w tej okolicy, a teraz ta relacja...

No w sumie jak teraz napisałeś, ale Muczne mi się kojarzy z domkami wypoczynkowymi, oraz ośrodkiem, byłym hotelem dla dygnitarzy, ale to wspomnienia z 2002roku. Tu końcówka Bielic, droga zniszczona, to podobne do moich wspomnień, ale wcześniej, Gierałtowy to już co drugi dom odnowiony, mosty nowe, koło nich asfalt nowy położony.
Mam nadzieję, że pokażesz jakieś zdjęcia, coś napiszesz.
Ostatnio zmieniony przez 2019-07-04, 16:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-04, 16:40   

laynn napisał/a:
Bo to wieża przeciwpożarowa, z monitoringiem

pozostaje tylko napisać "a to Polska właśnie"... :rol

Jak rozumiem wejście na wieżę uniemożliwiłoby sprawowanie jej funkcji...

laynn napisał/a:
Weź nie pisz tak, bo ktoś zaraz przeczyta i pojedzie w Niski

pojedzie i wróci :P Widokowych miejsc mało, szlaki zarośnięte, knajp prawie brak, no i tylko dwa czy trzy schroniska. Jak żyć?
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
włodarz 

Dołączył: 13 Maj 2014
Posty: 2636
Skąd: Góry Sowie
Wysłany: 2019-07-04, 17:33   

laynn, fajnie, że akurat taką trasę wybrałeś, bo zwróciłes moją uwagę na Břidličný. Nie miałem okazji tam być a widzę, że warto. No i na Orlik oraz Jawornicką Kopę mam zamiar kiedyś sie wybrać i dzięki Tobie wiem czego spodziewać się na trasie.



Pudelek napisał/a:
pozostaje tylko napisać "a to Polska właśnie"... :rol

Ten znowu swoje gorzkie żale. Więcej optymizmu człowieku. Jest wieża? Jest. Widoki można podziwiać? Można. Nikt nie chce odpowiadać za skutki ewentualnego wypadku, szkody? Nie chce. Dał stosowną tabliczkę? Dał. To teraz twój wybór, wchodzisz albo nie wchodzisz. Proste, prawda?
_________________
Sudeckie Ilustracje
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2019-07-04, 18:03   

włodarz napisał/a:
Jest wieża? Jest. Widoki można podziwiać? Można. Nikt nie chce odpowiadać za skutki ewentualnego wypadku, szkody? Nie chce. Dał stosowną tabliczkę? Dał. To teraz twój wybór, wchodzisz albo nie wchodzisz. Proste, prawda?

nie, nie proste i nie można. Skoro jest zakaz, to znaczy, że nie można. A to, że wejdziesz, to znaczy, że ten zakaz złamiesz. Typowe polskie podejście: zakazy są po to, aby je łamać.

Gdyby chodziło tylko o odpowiedzialność czy szkodę, to wystarczyłoby dać informację, że wejście tylko na własną odpowiedzialność. Tak jak np. w Czechach i innych cywilizowanych krajach. Ale dali zakaz. Bo to Polska właśnie.
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2019-07-04, 18:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
włodarz 

Dołączył: 13 Maj 2014
Posty: 2636
Skąd: Góry Sowie
Wysłany: 2019-07-04, 18:44   

Jest taki jeden cywilizowany kraj, w którym jakiś Hans czy inny Johann siadłby pod tą wieżą i widząc kogoś wchodzącego mimo zakazu zaraz powiadomił odpowiednie władze. Może w tym kraju czułbyś się lepiej?
_________________
Sudeckie Ilustracje
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-04, 18:56   

Pudelek napisał/a:
pojedzie i wróci Widokowych miejsc mało, szlaki zarośnięte, knajp prawie brak, no i tylko dwa czy trzy schroniska. Jak żyć?

I to mi się podoba. Racja.
Co do wieży i zakazu, to żeby Was uspokoić, wlazłem, zakaz złamałem i mam się dobrze. W sumie się dopiero po fakcie zastanawiałem, czy w parku Krajobrazowym są takie zakazy jak w Narodowym. Bo polazłem bez żadnego zastanowienia.
włodarz napisał/a:
bo zwróciłes moją uwagę na Břidličný. Nie miałem okazji tam być a widzę, że warto.

Warto. Spodziewałem się, że Ci się spodoba. Co do zaś JK to początek to przedzieranie się przez pobojowisko po ściętych drzewach, dopiero kawałek od granicy ścieżka się wyklarowała. Zresztą zdjęcia są w galerii po kolei, więc pewnie widziałeś.
Przy Łupkowie obejrzyj też te kamyczki ;)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - manga