Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

10.08.2015 Czary-mary i przeklęta peleryna, czyli...

Autor Wiadomość
nes_ska 


Wiek: 35
Dołączyła: 09 Paź 2013
Posty: 2931
Skąd: Brzesko
Wysłany: 2015-08-11, 21:56   10.08.2015 Czary-mary i przeklęta peleryna, czyli...

Tym razem miało być bezpiecznie i sielsko. Było towarzystwo. Była ręka. "Ręka z koralikami". Ręka, która mogła być podana w trakcie kolejnego upadku w błoto. Była też noga, która mogła kopnąć w tyłek, jak się człowiek rozleniwi.



Prognozy pogody wyglądały całkiem nieźle. Wprawdzie upały wciąż były w planach, ale gdzie byśmy nie popatrzyli - zero burz, drobne opady na ochłodę - nic strasznego. Pojechaliśmy zatem rano do Goleszowa. Tam oczywiście zrobiliśmy sobie pierwszą, czterdziestopięciominutową przerwę. Podróż pociągiem może człowieka strasznie zmęczyć. Dodatkowo przemarzłam w pociągu. Musiałam założyć bluzę! :O Trzeba się było zatem ogrzać "ciepłym" złocistym napojem. Zauważyliśmy też, że dzisiaj wiele nie zobaczymy, gdyż przejrzystość powietrza jest bardzo słaba. Ale góry są górami. Radość z nich jest wciąż jednakowa. Idziemy!





W słońcu, cieniu drzew, kurzu i pyle, pośród przejeżdżających ciężarówek, a czasem w zupełnej ciszy dotarliśmy do restauracji "Pod Tułem".






Tutaj, zobaczywszy jak wiele kilometrów byłoby przed nami, gdybyśmy wybierali się do Australii, zrezygnowani i zdesperowani postanowiliśmy kolejny raz usiąść i odpocząć.




Na razie w pojedynku Odpoczynek vs. Turystyka piesza, ten pierwszy wygrywa 2 : 0. Ale przecież jest upał! Trzeba się nawadniać. Odpoczywać. Nie przemęczać. Jednym okiem łypnęłam jeszcze na lody w restauracji, ale nasyciłam się wzrokowo i ostatecznie ich nie zamówiłam. Ruszyliśmy dalej!



Po drodze jeszcze zastanawialiśmy się, którędy iść. Ja jeszcze nigdy nie byłam w tych stronach, więc postawiłam na "Wszystko jedno". Decyzja należała do Pana P. :dev W związku z tym w sielance, wśród gospodarstw i zwierząt rolnych, pięknych widoków i chłodu lasu, uroczej aury i lekkich powiewów wiatru, zdecydowaliśmy się odbić na żółty, a następnie czerwony szlak ku Wielkiej Czantorii. Tymczasem podziwialiśmy to, co nas otaczało.

Krajobrazy:








Drzewa:




Gospodarstwa:







Zwierzątka:





Tyłek Pana P. z oddali :P :




Doszedłszy do granicy polsko-czeskiej postanowiliśmy zrobić sobie kolejną przerwę. Wyjęłam pelerynę. Przeklętą pelerynę. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Rozrzuciłam ją na trawie i usiedliśmy...





Do tej pory nic nie zwiastowało nadchodzącej katastrofy. Nagle zaczęliśmy słyszeć pomruki, ale trochę je zlekceważyliśmy, ciesząc się dalej chłodem lasu. Pomruki stawały się coraz głośniejsze. I głośniejsze. I głośniejsze. Nadeszła pora, by przestać je ignorować i podejść do nich poważnie.

Zwinęłam przeklętą pelerynę do plecaka. Założyliśmy plecaki na plecy. W ręce butelki. W nogi siły. I ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem w stronę Wielkiej Czantorii. Mruczenie przestało być mruczeniem, a zamieniło się w solidne grzmoty tuż obok nas. Chwilę później zaczął padać deszcz, który z każdą sekundą nasilał się coraz bardziej.



"Zakładamy peleryny?" "Nie chce mi się." Ostatecznie dobrze, że mi się zachciało, bo szalejąca burza i silny deszcz przestały nas bawić, zaczęły niepokoić. Makijaż się zmywa! Do butelki się leje! Peleryna przecieka! Zwijamy się w kłębuszki i czekamy, licząc na to, że dla piorunów nie jesteśmy zbyt pociągający ;) Kiedy tylko burza ustawała na chwilę, ruszaliśmy dalej, po czym Paskudna wracała i znów gromiła! Hmm... Przeklęta peleryna! Gdybym jej nie wyciągała w pełnym słońcu, pewnie burzy nie chciałoby się nadchodzić! Tymczasem peleryna wciąż z nami. Burza też. I deszcz. Dobrą godzinę nam towarzyszyły.



Pod koniec naszego bliskiego spotkania z deszczem zgubiliśmy szlak. Pelerynowe czary-mary wciąż działa! Jakimś sposobem dotarliśmy do szlaku rowerowego, co oznacza, że zeszliśmy znacznie w dół. Schodziło się przyjemnie. Nawet nie czułam, że idziemy w dół :P Jako że ja, gdybym była sama, zapewne bym się nie odnalazła i "zginęła jak babka w Czechach" - dosłownie - do akcji musiał wkroczyć pan P. odnajdując szlak prowadzący do celu.




W międzyczasie jeszcze nastraszył, poganiał, groził spaniem w Ustroniu :dev Ostatecznie okazało się, że nie jesteśmy tak daleko, jak myśleliśmy, że jesteśmy. Widać wieżę! Mary-czary się odczarowały!




Dotarliśmy do Chaty na Czantorii, a tam... zamknięte! Cholerna peleryna! ;)




Ostatecznie gospodarze sprzedali nam piwo, ale na jedzenie niestety nie mogliśmy liczyć. Urok czarów-marów zadziałał jeszcze raz! W chacie dołapałam kota do miziania. I co?! I okazało się, że spokojnie mogliby mnie wsadzić do paki za usiłowanie zabójstwa. Kot w wyniku moich pieszczot ( :dev ) z nagła zaczął się dławić. Na ratunek przybiegł gospodarz, uwalniając kota, którego nie trzeba było ratować!





W chacie posiedzieliśmy do 18:00 by wyjść na szczyt. Wieża zamknięta. Pół godziny temu. No tak. Peleryna. ;) Wziąwszy jednak pod uwagę fakt, że widoki dzisiaj były przeciętne postanawiam nie żałować.





Stąd tragicznym czerwonym szlakiem udaliśmy się na dół do Ustronia. Moja noga oczywiście krzyczała, że nie chce i żebyśmy zostały tu, w środku lasu, ale ostatecznie doprowadziłam ją do porządku i szła jak należy!



Pan P. towarzyszył mi w górach. Miał gest. Gest w postaci środkowego palca :dev


Wycieczka pełna emocji, czarów-marów, wpływów przeklętej peleryny i wesołych postojów. Kto powiedział, że musi być słonecznie i przejrzyście?! :-o

Zdjęcia: Śląskie mary-czary
Ostatnio zmieniony przez nes_ska 2015-08-11, 22:27, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-11, 22:19   

Mamo ja chcę taki deszcz, burzę! Ty szczęściaro!
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2015-08-11, 22:43   

chyba żartujesz z tą szczęściarą - kucaliśmy skuleni na ziemi, przykryci pelerynami, podczas gdy nad nami waliły pioruny az miło, a ściana wody była taka, że momentami widoczność spadała do kilkunastu metrów! Potem szło się właściwie w strumieniu, bo po ścieżkach płynęła woda po kostki. Ogólnie byliśmy przemoczeni niemal kompletnie, a do teraz mi buty nawet nie wyschły...

To nie była ochłoda, to była hekatomba wodna.
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2015-08-11, 22:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
bton1 


Wiek: 38
Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 3312
Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-08-11, 22:46   

Jesteście ostatnimi obywatelami, którzy doświadczyli deszczu.
I deszczu i wycieczki tylko pozazdrościć.
_________________
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-11, 22:46   

Pewnie tak, ale po tych upałach marzy mi się taka hekatomba.

Może mnie przegrzało... :D
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2015-08-11, 22:57   

bton1 napisał/a:
Jesteście ostatnimi obywatelami, którzy doświadczyli deszczu.


ale tylko w Republice Czeskiej. W Polsce kraj w ruinie, więc nawet deszczu nie uświadczysz...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
bton1 


Wiek: 38
Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 3312
Skąd: Kraków
Wysłany: 2015-08-12, 06:22   

Pudelek napisał/a:
W Polsce kraj w ruinie, więc nawet deszczu nie uświadczysz...

Myślę, że jak nasz nowy mesjasz ogarnie się do końca na swoim stołku, to nam załatwi ulewę :)
_________________
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12257
Skąd: Bytom
Wysłany: 2015-08-12, 08:34   

No, Pudel pokazał Ci najlepsze wejście na Czantorię. No, prawie, bo nie znam tego wariantu z Czechami, tylko przez MCz, ale trasa przez Tul jest genialna, szczególnie tak na przełomie kwietnia i maja.
A zejście do Polany czerwonym...no, pomyśl, co byłoby, gdybyś tam miała wchodzić?
Profil Facebook
 
 
Mirek 
mirek


Wiek: 62
Dołączył: 10 Lip 2013
Posty: 3883
Skąd: wodzisław śląski
Wysłany: 2015-08-12, 09:00   

sokół napisał/a:
No, Pudel pokazał Ci najlepsze wejście na Czantorię. No, prawie, bo nie znam tego wariantu z Czechami, tylko przez MCz, ale trasa przez Tul jest genialna, szczególnie tak na przełomie kwietnia i maja.
A zejście do Polany czerwonym...no, pomyśl, co byłoby, gdybyś tam miała wchodzić?
Wchodziłem i z chodziłem tym szlakiem,zdecydowanie wolę wchodzić,ale to kwestia kondycji i upodobań. :ryb
_________________
Pożegnania nadszedł czas.
Już nie będzie wspólnie nas.
Ty osobno, ja osobno
Tak ma być lepiej, podobno.
 
 
 
Majka 


Dołączyła: 30 Lip 2014
Posty: 919
Skąd: Beskid Mały/ Kraków
Wysłany: 2015-08-12, 09:14   

Krajobrazy urokliwe, gospodarstwa mniej, tyłka Pana P nie komentuję. :lol Tam koło wieży widokowej jest buda z bardzo dobrymi nalewkami ( podobno). Zapewne też była nieczynna?
_________________
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."
 
 
nes_ska 


Wiek: 35
Dołączyła: 09 Paź 2013
Posty: 2931
Skąd: Brzesko
Wysłany: 2015-08-12, 10:15   

sokół napisał/a:
trasa przez Tul jest genialna


Fakt, to chyba najlepszy odcinek trasy ;)

Cytat:
A zejście do Polany czerwonym...no, pomyśl, co byłoby, gdybyś tam miała wchodzić?


Roztapiałam się schodząc. Wchodząc pewnie zostałabym mokrą plamą na kamieniu :D

Cytat:
Wchodziłem i z chodziłem tym szlakiem,zdecydowanie wolę wchodzić,ale to kwestia kondycji i upodobań. :ryb


Ja pewnie też bym weszła, tylko... po co?! :D Szlak nie jest widokowy, a jest męczący :P Zdecydowanie lepsza była trasa z Goleszowa ;)

Majka napisał/a:
Zapewne też była nieczynna?


Szczerze mówiąc nie kręciłam się tam jakoś specjalnie, ale widać było, że wszystko jest pozamykane.

laynn napisał/a:
Mamo ja chcę taki deszcz, burzę! Ty szczęściaro!


No, co Ty! Mejkap mi zmyło! ;p
_________________
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-12, 10:53   

nes_ska napisał/a:
No, co Ty! Mejkap mi zmyło!

Uuu to strrraszne :dev
 
 
Krzyś66
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-12, 15:11   

Nesko , fajnie się czyta i ogląda Twe relacje .
Z tymi czarami to bywa i na odwrót , jedna z kobiet które u nas sezonowo pracują gdy przy nie pewnych prognozach , zabierze płaszcz pd i parasol to mamy pogodę murowaną , gdy o nich zapomni to leje jak z cebra :-)
Fajne zdjęcie z nazwą ulicy :-)
No i jedno gospodarstwo wprost wymarzone dla Buby ;)
A deszczu baaardzo zazdraszczam , u nas nie padało (tak na serio) od początku czerwca , dwa razy była tylko jakaś popierdółka :(
Hejka.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2015-08-12, 15:38   

Krzyś66 napisał/a:
No i jedno gospodarstwo wprost wymarzone dla Buby

nie bardzo, to nie jest komunistyczny blok :P

A że Neska już wszystko opisała, to tylko moje zdjęcia: :)
https://picasaweb.google....zowaNaCzantorie
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Krzyś66
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-12, 16:03   

No fajny "samodział " , jakoś regiony górskie i podgórskie obfitują w ciągniki domorosłej konstrukcji .
A czemu Chata była zamknięta , wszak Czesi to bardzo poukładany naród , a tu w środku sezonu , zamknięte ?

No i myślę , że choćby dla równowagi , mógłbyś wkleić jedną z dwu Twych fotek z człowiekiem en face .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group