Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Nad Morze Jońskie, do Epiru i w szerokich okolicach

Autor Wiadomość
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14323
Wysłany: 2014-09-30, 10:58   

Pudelek napisał/a:
miałbym kilka do polecenia takich

Na HB czy też na S na przykład ? :)

Pudelek napisał/a:
WZIĘCIA paragonu przez klienta


 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-09-30, 11:36   

Dobromił napisał/a:
Na HB czy też na S na przykład ?


na B :P
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14323
Wysłany: 2014-09-30, 11:37   

Możemy zrobić ranking :)
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-30, 16:06   

No mi żona twierdziła, że u nas też mam obowiązek wziąć kwit ale wysmialem to.
Pisałem, że pracował...
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-10-03, 21:43   

po definitywnym pożegnaniu Morza Jońskiego i, poza jednym spojrzeniem, Adriatyku, bierzemy na cel dwa wspaniałe albańskie miasta wpisane na listę UNESCO. Najpierw trzeba jednak znowu przejechać przez góry...


W szerokiej dolinie rzeki Drino znajduje się miasto Gjirokastra (Gjirokastёr, Αργυρόκαστρο), miasto słynące z szarych domów, pokrytych dachami tego koloru. Zwane jest "Srebrnym Miastem" i to już od średniowiecza.



To również miasto rodzinne Envera Hodży - dzisiaj jego dom jest Muzeum Etnograficznym.


Hodża jawi się dzisiaj jako szalony dyktator, pomysłodawca odcięcia Albanii od świata, bezsensownych inwestycji typu tysiące bunkrów, twórca pierwszego (i chyba jak na razie jedynego) kraju ateistycznego na świecie. Ale nic nie jest czarno-białe.

Fakt, wymordował część kleru, resztę prześladował, zburzył większość świątyń. Ale dzisiaj społeczeństwo albańskie jest świeckie, nie ma problemu islamskiego fundamentalizmu, a kobietę w chuście łatwiej spotkać w Berlinie czy Wiedniu niż w Tiranie. Żadna hierarchia kościelna nie nakazuje albańskiemu rządowi co ma uchwalać i jak ma żyć ogół obywateli - pod tym względem Albańczycy są wolni.

W czasie jego rządów zlikwidowano analfabetyzm, który na wsiach wynosił w 1939 roku ponad 90%. Założył pierwszy w kraju uniwersytet. Zelektryfikowano cały kraj (jako pierwszy na globie), nawet w małych mieścinach pojawiły się ośrodki zdrowia i lekarze, było ich w przeliczeniu więcej niż w zachodniej Europie.
Pokonano malarię, odwieczny problem tych rejonów.

Społeczeństwo, które przedtem dzieliło się na klany, zaczęto wychowywać w duchu jednego narodu. Wymuszono zaprzestanie stosowania krwawej zemsty (Gjakmarrja), która potrafiła pochłonąć kilkanaście procent mężczyzn pokolenia. Kobiety, które według średniowiecznego i obowiązującego do XX wieku kodeksu, były workiem, przebywającym w domu mężczyzny włączyły się do życia publicznego i społecznego.

Tak więc prócz zamordyzmu rządy Hodży przyniosły Albanii awans społeczny i gospodarczy, jakiego nie miała nigdy w swojej historii. Pytanie, jak Albania by się rozwinęła, gdyby rządził nią inny watażka albo miała demokratyczne rządy?

Symboliczna scena - pod dom Hodży podjeżdża kawalkada taksówek - same Mercedesy koloru szarego ;)


Nad miastem góruje oczywiście twierdza - powstała w średniowieczu, a przebudował ją tradycyjnie Ali Pasza z Tepeleny. W okresie króla Zoga i komunizmu była więzieniem politycznym, dzisiaj zaprasza turystów swoimi ciemnymi i wilgotnymi korytarzami.


Idę tam sam, bo Teresa dzień wcześniej zrobiła sobie kuku w morzu - groziła nawet wizyta w szpitalu, skończyło się na ketanolu, dużej ilości alkoholu dla mnie i porannym budzeniem aptekarki.

W twierdzy jest wystawa broni, głównie włoskich dział z okresu II wojny światowej.


W sumie nic specjalnego, najciekawszy jest włoski czołg lekki L6/40 - zapewne nie zdążył uciec, gdy do miasta wkroczyli partyzanci.


Z murów pięknie widać miasto - m.in. jedyny meczet, pozostałe 12 zostało zburzonych.



Na trawniku stoją resztki "samolotu szpiegowskiego" - imperialiści mieli szpiegować Albańczyków i zostali przez nich zmuszeni do lądowania. Co za sukces!


W rzeczywistości to samolot szkolno-treningowy Lockheed T-33 Shooting Star, który w 1957 lądował w Albanii z powodu usterki. Pilot szybko wrócił do domu, lecz samolot stał się symbolem potęgi reżimu. Dzisiaj z roku na rok coraz bardziej niszczeje.


Kawałek dalej duży plac z estradą oraz turecka wieża widokowa.


No i oczywiście widoki na okolicę :)



Pod twierdzą ciągną się bunkry z czasów zimnowojennych, ale wejście jest przegrodzone kratą.


W mieście ma siedzibę grecki konsulat - mieszka tutaj grecka mniejszość, a Grecy kilkukrotnie postulowali przyłączenie miasta do siebie. W czasie II wojny światowej, odpierając atak włoski z terenów Albanii, zajęli miasto, ale zostali później przepędzeni przez połączone siły niemiecko-włoskie.


Jedziemy dalej wzdłuż doliny Wjosy - przy Tepelenie można podziwiać szeroki brzeg rzeki.


Brzegi łączy most wybudowany przez Alego Paszę, dzisiaj kładka dla pieszych. Nad nim wznosi się twierdza Paszy.


Powoli zmienia się krajobraz, coraz więcej zieleni...


Ponieważ padła mi żarówka z przodu wozu, zajeżdżam do przypadkowego warsztatu - oczywiście specjalizują się w w mercedesach, ale i do forda zajrzą. Zajmuje im to trochę czasu - w międzyczasie panowie proponują piwo, wodę albo żeby z nimi zagrać w domino ;)



Gadamy trochę łamanym angielskim - pytają się jaka pogoda w Polsce. Odpowiadam, że ponoć leje, na co wszyscy wybuchamy głośnym śmiechem :D


Żarówka wymieniona, nikt nie chce nawet leka, więc można jechać do drugiego sławnego miasta...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2014-10-03, 21:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-10-06, 13:50   

...to miasto to Berat (Βεράτι), w środkowej części kraju, nad rzeką Osum.

Najpierw trzeba tam dojechać - droga z Lushnjë jest zdecydowanie najgorszą z głównych, jakimi przyszło nam się w tym roku poruszać. Trwa jej kompleksowa przebudowa, co oznacza ponad 30 kilometrów po kamieniach, dziurach, szutrze i nie wiadomo czym jeszcze...




Zanim tam dotrzemy zajeżdżamy jeszcze na kemping w miejscowości Ura Vajgurore. Jaka tu cisza w porównaniu z Ksamil! Na zielonej trawie rozbite ledwie ze dwa namioty (oczywiście z Polski) i jeszcze tylko jeden kamper z Włoch. Super!


Po rozłożeniu namiotu dojeżdżamy w końcu do Beratu. Parkuję w centrum i gramolimy się po cholernie śliskim bruku na górę, do twierdzy.


Jest ona starsza niż w Gjirokastrze, bo wybudowali ją Bizantyjczycy i to w miejscu poprzedniej.


Z racji, że zamieszkiwali ją głównie chrześcijanie, między murami dominują średniowieczne cerkwie: typowe, jak św. Trójcy...


...i mniej typowe, jak św. Teodora.


Jedyne dwa meczety powstały dla tureckiego garnizonu - z tzw. białego i czerwonego powstały tylko ruiny i skrócony minaret. Jest też kilka świeckich zabytków - jak np. dawna cytadela, w której spokojnie można się zabić, gdyby nieopatrznie zacząć schodzić po schodach, urywających się znienacka.



Ogólnie to bardzo tutaj przyjemnie - twierdza jest nadal zamieszkała, widać więc suszące się pranie, ludzie zajmują się swoimi sprawami, dzieciaki grają w bala, a ulicami pędzą konie ;)





I to wszystko bez tłumu turystów, którzy kręcą się tutaj w ciągu dnia. A widoki z murów - równie piękne jak te z Gjirokastry, choć jednak zupełnie inne.




Zejście w dół do samochodu udaje się bez wypadku, choć używaliśmy do niego m.in. ścian, murków, trawników i drzew... masakra, czułem się jak na lodowisku (nie umiem jeździć na łyżwach :D )!


Powrót rozwaloną drogą po zmroku nie jest zbyt przyjemny, ale kończy się sukcesem. Na kempingu działa niewielka restauracja - można tanio i smacznie zjeść. A rano... budzi mnie dziwny odgłos. Deszcz??!! To takie coś jeszcze istnieje?


Faktycznie, niebo zaciągnie, trochę kropi. Przestaje po jakiejś półgodzinie i do akcji wkraczają oszalałe kury od sąsiadów, ganiające się między namiotami. Co jakiś czas wychodzę i pędzę je w kierunku drogi, ale te wracają jak bumerang!

W Beracie znowu wychodzi słońce, choć niebo nie jest już idealnie niebieskie jak przez ostatni tydzień. Ale ileż można patrzeć na ten sam błękit?

Berat określany jest jako "Białe Miasto" - w IX wieku zostało zdobyte przez Bułgarów i ci nazwali je Beligrad. Dzisiejsza nazwa jest przekształceniem średniowiecznej. Historię oczywiście miejscowość ma znacznie dłuższą, bo założyli ją Ilirowie, potem zdobyli Rzymianie, gospodarowali Bizantyjczycy. No i oczywiście Turcy, po których pozostały pamiątki w postaci meczetów.


Meczet Kawalerów z 1828 roku. Chłopi przychodzili tutaj prosić o dobrą żonę. Zapewne taką, która da łatwo się zlać i posprząta po mężczyźnie. Wnętrze jest niestety zamknięte.

Kawałek dalej jest Meczet Królewski z XV wieku, wybudowany przez sułtana.


Płacę 1 euro i starszy jegomość wpuszcza mnie do środka, gdzie po albańsku z włoskimi słówkami opisuje mi budynek. Jak ja lubię takich przewodników ;) Pozwala mi nawet wejść do damskiej części na piętrze.



Obok meczetu jest cały kompleks budynków - m.in. Tekke, rodzaj klasztoru sufickiego.


To liberalny odłam, razem spotykali się tutaj kobiety i mężczyźni. W środku obiektu zachwyca zdobiony sufit.


W czasach komunizmu był tutaj magazyn i sklep z owocami. Z kolei w meczecie w Gjirokastrze ćwiczyli cyrkowcy...

Dalsze uliczki są już przeciętnie albańskie.


Jest tam jeszcze jeden remontowany meczet i kościół prawosławny. A także np. ruiny dawnego pałacu paszy, zburzonego w 1945 roku.


Ta data jest dość ciekawa... w tym okresie nie było już w Albanii Niemców, więc prawdopodobnie było to w czasie walk bratobójczych, kiedy to komuniści ostatecznie pokonali oddziały partyzantki nacjonalistycznej.

Koło pałacu trwa orgia przejazdów weselnych... choć tak naprawdę wszystkie Urime wyglądają i robią dokładnie to samo.


Najbardziej charakterystyczne dla Beratu są jednak białe, zabytkowe domy, układające się jak ściana w dzielnicy Mangalem, pod twierdzą.




Miasto jest również nazywane "Miastem Tysiąca Okien" - najpiękniej to wygląda wieczorami, gdy odbija się w nich słońce.

Po drugiej stronie rzeki jest dawna chrześcijańska dzielnica Goricë, mniejsza i mniej widokowa wersja Mangalemu.


Od strony północnej starówkę zamyka turecki most z XVIII wieku, teraz już z przebudowaną górą.


Pora zbierać się dalej, jeszcze bardziej na północ. Podczas jazdy staję na jednym z rond, aby kupić miejscowy przysmak - grillowaną kukurydzę. Pycha!


Nasz kolejny cel to Tirana :)

Galeria z Gjirokastry i Beratu:
https://picasaweb.google....aEMiastaUNESCO#
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2014-10-06, 13:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
maurycy 


Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 898
Skąd: Bielsko okolice
Wysłany: 2014-10-06, 19:20   

Z wielką ciekawością śledzę relację od początku. Nie bardzo jak mam komentować, bo nie jestem za bardzo w temacie.
Może kiedyś ..
Ale dopytam za to co jedliście dobrego w tej knajpce na kempingu ? I tak w ogóle jak tam z jedzonkiem ? Zawsze mnie interesował wątek kulinarny. Wg mnie koniecznie musi być, żeby relacja była udana :)
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-10-06, 19:40   

kolacja na kempingu ;)


tradycyjnie sałatka, ja miałem też ichniejszy kotlet i omlety - to ponoć jakieś tradycyjne danie...

a jedzenie jest pyszne i nadal tanie. Królują oczywiście mięsa z grilla, jak cevapi, qofte, czasem w innych formach jak zapiekane. Sałatki szopskie, serbskie, bułgarskie itp. Są miejscowe owoce morza, których ja osobiście nie lubię. Z kuchni międzynarodowej to robią świetne pizze, ponoć lepsze niż Italiańcy ;)

W tych tańszych jadłodajniach dla miejscowych to przygotowują jedzenie na Twoich oczach na ruszcie :) Porcje z reguły są duże i niemal zawsze smaczne :) No, ale mało jadałem w miejscach obleganych przez turystów ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 20:19   

Mi na widok tej kolacji cieknie ślinka na to coś w szklanicy... :dev
 
 
maurycy 


Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 898
Skąd: Bielsko okolice
Wysłany: 2014-10-06, 21:11   

Ja miałbym najbardziej smaka na to cevapi + grilowane warzywa :)
Tak się właśnie zastanawiam, dlaczego u nas praktycznie tego nie ma. Nie raz robię coś na mięsie mielonym. Przeważnie bolognes, albo różnego rodzaju zapiekanki, ale mielone z grilla nigdy. Muszę spróbować.

 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-10-06, 21:59   

laynn napisał/a:
Mi na widok tej kolacji cieknie ślinka na to coś w szklanicy...


to piwo Stella :)

maurycy napisał/a:
Tak się właśnie zastanawiam, dlaczego u nas praktycznie tego nie ma

ponieważ to jest kuchnia bałkańska, a nie polska :P W Albanii też nie serwują np. żuru :P

a mówiąc poważnie - o ile zwykłe kotlety mielone z patelni ledwie toleruję (efekt przymusowego futrowania za dziecka :D ), o tyle z grilla są super! Tylko do tego trzeba mieć odpowiednie mięso, które się nie rozwali (w oryginale smaży się bez patyczków), przyprawy itp.. A w Polsce to przeważnie wuszt i karkówka, większość osób dziwi się jak kładę pieczarki, a np. papryki czy bakłażany to w ogóle duże oczy :D
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
maurycy 


Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 898
Skąd: Bielsko okolice
Wysłany: 2014-10-06, 22:18   

Wiadomo, że każda kuchnia inna, ale mielone wszędzie ( chyba) takie same. Za młodego jedną z moich ulubionych
książek była "Kuchnia narodów świata ", z której już wtedy podpatrzyłem co nie co :)
Co konkretnie masz na myśli z tym mięsem do mielonych na cevapi ? Może zapodasz jakiś dobry link.
Pytam bo chciałbym popróbować, a nie chce spartolić. A tak przy okazji może byśmy tak zrobili
nowy dział/temat np ' grill i okolice ' :)
Obiecuje się bardzo udzielać :lol
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-10-06, 22:22   

ja nigdy nie grillowałem cevapi, więc nic tutaj podać nie jestem w stanie, natomiast na pewno musi to być takie mięso, które się na grillu nie rozpadnie. Te polskie to chyba nie bardzo do tego...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2014-10-08, 17:55   

Takie grillowane mielone jadałam też na Krymie, w restauracjach tatarskich, tylko się inaczej nazywało, już nie pamiętam jak.

Dla mnie pyszne.

_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14323
Wysłany: 2014-10-09, 12:40   

Tomasz napisał/a:
natomiast z jagnięciny w Syrii jadłem identyczne


Widać, że jadłeś. I to sporo.
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - recenzje mang