laynn [Usuniêty]
|
Wys³any: 2023-11-15, 21:19 Góry Bia³oz³ote czyli jesienne Góry Z³ote przykryte bia³ym puchem.
|
|
|
Wychodzi³em z domu, z nastawieniem wycieczki w mgliste Beskidy, a pojechali¶my w...Sudety.
Czemu¿ to tak? To dalej w relacji opiszê. Albo nie - od razu powiem, ¿e to przez pogodê...
Na listopad mia³em zaplanowane odwiedziny w Beskidzie Niskim lub S±deckim (albo tu i tu), bo rok temu kolega z forum zachwala³ (Sebastian z sebastianslota.blogspot.com), ¿e tam jeszcze mo¿na by³o spotkaæ kolorowe lasy.
W pa¼dzierniku jedynie uda³o siê obejrzeæ gór z do³u, w trakcie krótkiego wyjazdu rodzinnego. Który co prawda by³ w Gorcach, ale by³ to wyjazd nastawiony na wypoczynek, wiêc jesieñ ogl±dali¶my zza okien samochodu, czy te¿ spaceruj±c po p³askim.
(wspomina³em o tym w krótkim podsumowaniu weekendowym).
Dlatego, te¿ by³em mocno zawiedziony, ¿e gdy przysz³o wolne, to (oczywi¶cie) pogoda siê...popsu³a. Wschód kraju mia³ byæ deszczowy, wiêc zaczynam (tradycyjnie) szukaæ jakiego¶ okna pogodowego.
Takie okno prognozy wskaza³y na niedzielê, jednak ju¿ w przeddzieñ wyjazdu pogoda siê wszêdzie popsu³a - mia³o byæ zimno, a chmury mia³y podj±æ walkê z mg³ami, by o s³oñcu nawet nie wspominaæ. Oczywi¶cie nie by³bym sob±, gdybym nie zerkn±³ na Sudety, ooo i tam ma byæ lepiej. Wiêc mimo, ¿e umawiamy siê na Beskidy (bo bli¿ej, wiêc nie bêdzie ¿al szybciej wróciæ), to rzucam propozycj± sudeck± ale k³ad±c siê spaæ, mam wbit± w g³owie trasê w Beskidzie ¦l±skim, rejon w którym jeszcze nie by³em.
Gdy wiêc rano wsiadam do auta i na pytanie gdzie jedziemy odpowiadam, no w Beskidy, to widzê zdziwienie i s³yszê - my¶la³em, ¿e w Sudety, bo tam ma byæ ³adniej. Wiêc szybka zmiana, tradycyjna kawa i mkniemy deszczow± autoban± na zachód. Za Gliwicami robi siê sucho, pierwsze góry widzimy jednak dopiero przed Nys± (a nie z Góry ¦wiêtej Anny). I s± one...pobielone!
tradycyjne miejsce przerwy
W Z³otym Stoku odbijamy z g³ównej trasy - mamy kwadrans do celu, piêkn±, krêt± drog±. Czyli do wsi Or³owiec (niem. Schönau bei Bad Landeck), o której pierwsze wzmianki pochodz± z 1346 roku. Kiedy¶ ¿y³o w niej kilkuset mieszkañców, obecnie ¿yje tu kilkadziesi±t osób. Nazwa pochodzi od niemieckich s³ów "ouwe”, „aue” czyli ³±ka i "schon" czyli piêkny, piêkna, co mo¿na przet³umaczyæ na Piêkna £±ka i zostaje...Or³owiec - prawda, ¿e trafne nadanie polskiej nazwy? 🙈
Mijaj±c pierwsze zakrêty widzimy, ¿e ni¿ej króluj± jesienne barwy, ze spor± ilo¶ci± opad³ych z³otych li¶ci jednak szybko pojawia siê ¶nieg a temperatura gwa³townie spada:
Na szczê¶cie na drodze ¶niegu by³o niewiele, wiêc spokojnie zje¿d¿amy do wsi, mijaj±c przy wje¼dzie dom góralski, w stylu zakopiañskim ( 🙈 ), po drugiej stronie jakie¶ ruiny (ech to ruiny pa³acu...), by zaparkowaæ obok ko¶cio³a. Wie¶ i okoliczne wzgórza pokryte s± ¶niegiem, co mnie zaskoczy³o, bo tak nisko ¶niegu siê nie spodziewa³em, w tym okresie.
barokowy ko¶ció³ z XVI wieku, przebudowany w XVIII
Mijamy kilka domostw, a przy niedokoñczonym hotelu/pensjonacie spotykamy owce, które na nasz widok wracaj± na swoje pastwisko. Nad bia³ymi polami widzimy kolorowy las:
Nieco wy¿ej, spod lasu mo¿emy spojrzeæ za siebie, na wie¶ i przyznam siê, ¿e by³o to dla mnie co¶ nowego; jeszcze nie widzia³em kolorowych drzew przyprószonych ¶niegiem:
Mimo ch³odu jest nam ciep³o, bo szlak nas mocno rozgrzewa, bo szybko nabieramy wysoko¶ci. Z drugiej strony jest mokro, oprócz ciapy pod nogami, leci nam na g³owy woda i nawet przez chwilê my¶leli¶my, ¿e to deszcz, a to tylko kapie roztapiaj±cy siê ¶nieg.
Jest kolorowo:
choæ widoków na razie nie mamy. Chmury wokó³ nas raz zakrywaj± okolicê, by ju¿ po chwili nieco jej odkryæ:
Nagle w¶ród ciszy s³yszymy auta i dopiero po chwili we mgle dostrzegamy szosê, któr± tu przyjechali¶my.
¦nieg ma dzi¶ jedn± zaletê - przykry³ efekt wycinki jaka tu by³a, choæ i tak jest tu lekko posêpnie - stercz± kikuty drzew co na tle mg³y, daje nieco mroczny efekt, który potêguje jeszcze krakanie kruków lataj±cych nad nami:
Chc±c zrobiæ zdjêcie drzewa z kolorowymi li¶æmi wywracam siê - pierwszy orze³ zim± wykonany 😂.
Tymczasem minêli¶my wiatê nad Prze³êcz± Jaworow± i rozpoczynamy podej¶cie na pierwsz± górê z dzisiejszej trasy. Tu pierwszy raz siê (na krótko) gubimy zagadani (oczywi¶cie o pogodzie ) po czym wkraczamy w...bajkowy las. Tu zaczyna walkê wygrywaæ zima:
choæ to nie tak, ¿e ona ju¿ wygra³a, bo ¶nieg le¿y tylko na drzewach ale wygl±da to piêknie, ¶wi±tecznie mo¿na rzec:
I w koñcu jest - platforma widokowa na Jaworniku Wielkim:
z niesamowitym widokiem na...chmury. Pierwszy szczyt zdobyty!
Czy¿by mia³a siê powtórzyæ sytuacja z lutego, gdy liczyli¶my widoki, a skoñczy³o siê bez nich?
Stwierdzamy, ¿e przeczekamy to zabieraj±c siê za kanapki. Po chwili dotychczasow± pustkê szlakow± zak³óci³o dwóch rowerzystów, którzy dotarli na szczyt, wiêc po zaspokojeniu g³odu, oraz braku zmian z okna tarasowego zbieramy siê do dalszej wêdrówki. Przed wyruszeniem mam wra¿enie, ¿e siê przeja¶nia ale choæ zrobi³o siê ja¶niej, to widoki dalej tak siê prezentowa³y:
£adnie prawda? 😂
Schodz±c oczywi¶cie omijamy odej¶cie ¿ó³tego szlaku, wiêc znów kilka metrów musimy siê cofn±æ i rozpoczynamy ekstremalne zej¶cie. ¯artuje, ale jest to bardziej zjazd - ¶nieg, li¶cie i b³oto wiêc co chwila nastêpuje póki co kontrolowane u¶lizgi, a¿ w koñcu trafia znów na mnie. Wywijam drugiego or³a, przywalam w ziemiê a¿ jêknê³a - to znaczy ja , oraz aparat i torba od aparatu. Praktycznie do samej granicy schodzimy powoli, uwa¿aj±c by wiêcej wywrotek ju¿ nie by³o.
Im ni¿ej jeste¶my, tym wokó³ robi siê coraz bardziej widokowo, wiêc ¿artuje, ¿e wracamy na wie¿ê, jednak rzut oka do góry mówi nam, ¿e Jawornik dalej w chmurze siedzi. Za to miêdzy drzewami widzimy nieco wiêcej za lasem.
Przy granicy widzimy ca³kiem fajne ska³ki. Na pierwsz± wchodzimy i robimy zdjêcia okolicy. Widaæ nasz cel i nie ukrywam, ¿e Borówkowa Góra robi wra¿enie:
to kawa³ góry! Wyci±gam telezooma i ju¿ chyba wiem, sk±d by³ trzask przy upadku. Chyba obiektyw oberwa³, bo nie dzia³a autofokus...na szczê¶cie aparat ¿yje, nie ma to jak pancerny Pentaks. Mimo wszystko trochê jestem za³amany...
Wspólne zdjêcie i ruszamy dalej. Chwilê pod górê, by nastêpnie rozpocz±æ zej¶cie na Prze³êcz Ró¿aniec, która jest o prawie 400metrów ni¿ej od Jawornika... Im jeste¶my ni¿ej, tym przyroda przypomina, ¿e jest jesieñ.
Na prze³êczy pachnie lasem, czyli ¿ywic± (to pachn± ¶ciête drzewa le¿±ce ni¿ej w stronê wsi), stoj± stare pozosta³o¶ci po ogrodzeniu jakie tu by³o (zapewne - bo widaæ s³up takie na których siê wiesza drut kolczasty) gdy granicy nie mo¿na by³o przekraczaæ, albo z okresu gdy stworzono tu przej¶cie graniczne.
Teraz czas na podej¶cie i pocz±tek daje nam popaliæ. Jest konkretnie, ale do¶æ krótko, do tego s± tu naturalne schody:
Po pierwszym ostrym kawa³ku dalej szlak ci±gle siê pnie, ale idzie siê ju¿ nieco l¿ej. Gdzie¶ w okolicy Krowiej Góry Ma³ej pojawia siê znów ¶nieg, ja gdzie¶ tu buty mam ju¿ ca³kowicie przemoczone, ale nic dziwnego, z drzew ca³y czas leci woda, na ¶cie¿kach ka³u¿e:
przy okazji, podczas zdobywania Krowiej Góry Wielkiej wychodzi s³oñce, dziêki czemu mo¿emy obserwowaæ le¶ne lasery:
Gdy czekam na Marka, sprawdzam raz jeszcze obiektyw tele i okazuje siê, ¿e...dzia³a AF! Z ulg± wiêc korzystam z d³ugiego zooma:
Teren siê lekko wyp³aszcza, ale wiem, ¿e jeszcze prawie sto metrów musimy podej¶æ, wiêc gdy po krótkim acz nieco upierdliwym podchodzeniu Marek wskazuje cel:
to jestem zdziwiony, ¿e tak szybko posz³o. Ale Borówkowa mówi: Hola, hola, ¿e jeszcze trochê siê pomêczycie, wpierw upierdliwa "polana" czy raczej pobojowisko po ¶ciêtym lesie trzeba pokonaæ i dopiero podej¶cie pod kopu³ê szczytow±, pokryt± lasem oznacza, ¿e cel jest blisko.
Jedyny plus, tej masakry to widoki. To chyba Ptasznik, czyli widok na zachód:
A tu widaæ zamek w Kamieñcu Z±bkowickim:
Widaæ te¿ Jawornik Wielki (w koñcu bez chmur), oraz jakie¶ szczyty za nim. Id±c zastanawiam siê, czy to jeszcze s± Góry Z³ote, czy ju¿ Góry Bardzkie...o ile z pocz±tku na nie stawia³em (GB), to po chwili mam mieszane uczucia - dzi¶ przegl±daj±c zdjêcie, widzê wie¿ê na K³odzkiej Górze, wiêc pierwsza my¶l by³a trafna.
Pozosta³o przej¶æ kilka kroków przez bajkowo-zimowy las i docieramy w koñcu pod wie¿ê - nawet to podej¶cie do¶æ sprawnie nam posz³o:
i czuje niedosyt. Wie¿a zamkniêta. Nieco zawiedziony obchodzê polanê i po chwili szukam suchej ³awki. Z niej ustawiam aparat i robiê zdjêcie próbne wo³aj±c Marka do wspólnego zdjêcia:
gdy s³yszê jak Marek wo³a, ¿e ma dobre wie¶ci. Wie¿a okazuje siê otwarta, zamkniêty jest budynek przed wie¿± (kaplica?). Wiêc zostaje zdjêcie z uciêtymi nogami a ja zbieram rzeczy i w³azimy na górê. A z niej mamy ca³kiem fajowe widoki.
Nad gór± Jelen widaæ tafle zbiorników na Nysie K³odzkiej (Zbiornik Topola i Zalew Paczkowski):
Jezioro Otmuchowskie ledwo "wystaje" za drzewami porastaj±cymi grzbiet odchodz±cy w kierunku pó³nocno-wschodnim:
Bardziej na po³udnie, w kierunku po³udniowo-wschodnim widaæ obni¿enie Prze³êczy L±deckiej (pod zabielon± polan±), za któr± dalej ci±gn± siê Góry Z³ote, zamkniête Wysokim Jesionikiem (Pradziad w chmurach niewidoczny):
Widoki na po³udnie, w stronê ¦nie¿nika s± pod mocne s³oñce, do tego z mocnym zachmurzeniem, ale widzê ¿e ¶wiat³o robi tam ciekawe rzeczy, wiêc zmieniam obiektyw na d³u¿szego zooma i podgl±dam ten spektakl:
Jawornik Wysoki z Górami Bardzkimi po prawej w zabawie cieni:
Marek robi mi zdjêcie:
gro¼ny Wiktor 😂
I schodzimy, by zje¶æ kanapki, popiæ herbat± i ruszyæ w powrotn± drogê, bo przemoczone stopy zaczynaj± konkretnie marzn±æ. Zej¶cie idzie nam sprawnie. Mijamy pobojowisko pod szczytem, z fajow± ska³k±:
pokonujemy przeszkody w postaci ¶ciêtych ga³êzi, podziwiamy pod¶wietlony las przez coraz ni¿ej ¶wiec±ce s³oñce i z Prze³êczy Ró¿aniec idziemy do wsi.
Do wsi, która jest o dos³ownie 3 minuty od prze³êczy. Mijamy budynki wybudowane dla stra¿y granicznej w latach 20tych XX wieku (w latach 70 i 80tych o¶rodek wypoczynkowy kopalni), dzi¶ podobno na sprzeda¿:
potem nowoczesny domek:
kolejny dom z serii zakopiañskim, poni¿ej którego stoi dom w stylu, który mi siê kojarzy z t± czê¶ci± dolnego ¶l±ska:
i drog± w ¶wietle zachodz±cego s³oñca:
dochodzimy do auta i wracamy do domu...stop! A nie. To jeszcze nie koniec wycieczki!
Mijaj±c dom so³tysa widzimy za nim ledwo wystaj±cy zza drzew jaki¶ ciekawy obiekt:
Zaciekawieni, co te¿ to mog³o byæ idziemy pod wej¶cie:
I gdy robiê zdjêcia, s³yszê, ¿eby w³a¶nie robiæ zdjêcia. Zdziwiony odwracam siê, z domu obok wyszed³ do nas pan i to on mówi, ¿e nie tylko trzeba robiæ zdjêcia z zewn±trz, ale nawet ¿eby wej¶æ do ¶rodka i zobaczyæ jak dzi¶ wygl±da ten dawny o¶rodek wypoczynkowy. ¯eby pozosta³ jaki¶ ¶lad, bo budynki coraz bardziej niszczeje.
Ponoæ czê¶æ od strony ulicy zosta³a wybudowana za "Hitlera" jak to twierdzi nasz rozmówca, a resztê dobudowano w latach powojennych. Maj±c pozwolenie na wej¶cie - idziemy zwiedzaæ!
Wita nas ba³agan, katastrofa...woda kapie z sufitów, na pod³ogach stoj± ka³u¿e...
Mimo zaniedbañ, widaæ, ¿e budynek by³ kiedy¶ piêkny...
W domu doczyta³em, ¿e to dawny O¶rodek Wczasowo-Profilaktyczny "Orlik", wybudowany w po³owie lat 70tych ubieg³ego wieku. Nie ma nic wspomnianego o tym by by³a to budowla przedwojenna...wiêcej tu i tu . Po wyj¶ciu ¶licznie dziêkujemy za zaproszenie na ma³e co nieco i po krótkiej rozmowie, co to za budynek, kto by³ w jego posiadaniu ruszamy do samochodu.
Na koniec wspólne zdjêcie:
i ¶wietle zachodz±cego s³oñca zza górami:
ruszamy do domu.
Odwiedzi³em kolejne niesamowite miejsce, choæ na zdjêciach z map wygl±da³o ono ciekawiej (stary, dziurawy asfalt - dzi¶ nówka), to i tak kolejny rejon wskakuje do listy miejsc wartych ponownych odwiedzin.
Mapa trasy podczas, której zrobili¶my ok 14km i prawie 700metrów przewy¿szeñ.
Dziêki Marku za przekonanie by pojechaæ za s³oñcem! |
|