Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Morawy,Dolna Austria - z wizytą u Liechtensteinów i winiarzy

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-06-24, 16:30   Morawy,Dolna Austria - z wizytą u Liechtensteinów i winiarzy

Tegoroczny weekend bożocielny kręcił się w tematyce książąt, zabytków i wina... książąt nie byle jakich - bo samych Liechtensteinów, którzy do tej pory zasiadają na tronie w swoim księstwie. Zabytków - nie byle poślednich, bo wpisanych na listę UNESCO. Wreszcie wina - nie żadnych zlewek, bo ze znakomitych morawskich winnic...

Tematyką przewodnią byłą jednak Dyja (Dyje/Thaya) - rzeka, która ciągnie się na austriacko-czeskim pograniczu i non stop pojawia się w kolejnych lokalizacjach.

Wyjazd zaczynam od krótkiej wizyty w Břeclaviu (Lundenburg) - nad Dyją stoi tam dawny zamek, przebudowany przez Liechtensteinów w XIX wieku na romantyczną ruinę. Obecnie to wygląda jak ruina również z powodu zaniedbania...


A potem zaczyna się deser - Lednicko-valtický areál. To ogromny kompleks lasów, kryjący pałace, zamki, zameczki, stawy i inne części krajobrazu, wybudowane przez książąt, panujących na tych ziemiach od XIII/XIV wieku aż do ubiegłego. W 1945 rząd czechosłowacki najpierw ich okradł ze wszystkich posiadłości, powołując się na ich współpracę z hitlerowcami (co nie było prawdą), a potem zabronił powrotu w rodzinne strony, posiłkując się Dekretami Benesza. Liechtensteinowie, będący obywatelami suwerennego księstwa, a nie Rzeszy Niemieckiej, długo walczyli o zwrot dóbr - najpierw tuż po wojnie, potem po 1989, przez kilkanaście lat nie nawiązując oficjalnych stosunków dyplomatycznych z Rep. Czeską i Słowacją. Wszystko nadaremnie...

A wracając do zabytków: na pierwszy rzut położony w lesie Dianin chrám (Dianatempel, zwany też Randez-vous). Z boku wygląda jak zwykła wieża...


Ale en face to budowla przypominająca rzymski łuk triumfalny!



Wybudował ją w 1812 roku Johann I. Josef, podobnie jak kilka innych budynków arealu. Służyła głównie jako zameczek łowiecki.

Kilka kilometrów dalej jest miasteczko Valtice (Feldsberg).

Co ciekawe - nie są to Morawy, ale historyczna Dolna Austria. W 1920 roku nieomylni alianci wykroili z Dolnej Austrii trzy terytoria i przyłączyli do Czechosłowacji. Powody były różne - w dwóch wioskach mieszkała ludność słowiańska. W innych poszło o kolej - niby ważną dla Pragi. Tutaj wychodzi hipokryzja Czechów i aliantów. Kiedy Czesi i Chorwacji z Dolnej Austrii chcieli przyłączyć się do Czechosłowacji pod hasłem prawa do samostanowienia narodów - to dobrze. Kiedy Niemcy sudeccy i morawscy pod tym samym hasłem nie chcieli być w obcym państwie i dołączyć do swoich - to zły separatyzm.

Nawiasem mówiąc mocno niezrozumiała jest ta miłość aliantów do Czechosłowacji - przecież w ten sposób potraktowano nie tylko Niemców, ale również Polaków na Śląsku Cieszyńskim, Spiszu i Orawie (tereny bez ludności czeskiej/słowackiej, ale też ważne dla Pragi z powodu linii kolejowej i przemysłu), Węgrów (cała południowa dzisiejsza Słowacja, niemal w 100% węgierska) czy Rusinów na Zakarpaciu...

Gdyby nie korekta granicy w 1920 to Valtice nadal byłyby Feldsbergiem i w znajdującym się tutaj potężnym pałacu nadal mieszkaliby prawowici gospodarze (majątki w Austrii w większości do Liechtensteinów należą nadal). A tak, jest tylko muzeum, w dodatku z częściowym tylko wyposażeniem, bo zapobiegliwa rodzina zdążyła co cenniejsze rzeczy wywieźć przed wkroczeniem Armii Czerwonej.




Wnętrza tej głównej siedziby rodowej (określanej też jako pałac zimowy) warto i tak zobaczyć, aby spróbować sobie wyobrazić warunki życia arystokracji z najwyższej półki.



Herby rodowe są widoczne w wielu miejscach.


Do dzisiaj, z niewielką korektą, to oficjalny herb Księstwa Liechtenstein. W 1 polu: herb Śląska (charakterystyczna przepaska na piersi), w 2-gim: herb rodziny Kueringer, podobny do herbu Saksonii, w 3-im polu: herb Księstwa Opawskiego, w 4-tym herb wschodniej Fryzji.
Do tego jeszcze herb rodu von Liechtenstein (w środku) oraz Krnova (między 3 a 4 polem).

A więc trzy herby związane są ze Śląskiem :)

Oprócz pałacu w miasteczku warto zajrzeć do barokowego kościoła Wniebowzięcia NMP.



W środku, dość surowym jak na barok, jest m.in. obraz Rubensa.


Nad miasteczkiem, powyżej pasma winnic, znajduje się Kolonáda na Rajstně (Reistna) - klasycystyczny pomnik wystawiony przez Johanna I. w celu upamiętnienia swego ojca i braci.



Kolonada (bardziej mi się to słowo podoba niż perystaza) leży ledwie kilkaset metrów od granicy z Austrią, więc w czasach Zimnej Wojny była niedostępna dla obywateli, a na jej szczycie umieszczono punkt obserwacyjny.

(foto. Zamek-Valtice.cz)

Do 1925 roku obiekt ten leżał na terenie Austrii, po czym z niewiadomych dla mnie przyczyn wraz z okolicznym terenem przyłączono go do tych terenów dolnoaustriackich, które już od 5 lat znajdowały się w Czechosłowacji...

Do dóbr Liechtensteinów wrócimy jeszcze za kilka dni, a na razie ładujemy się do auta i boczną drogą wjeżdżamy do współczesnej Republiki Austrii - z dawnego przejścia granicznego jest ładny widok w kierunku Mikulova (Nikolsburg) - po prawej majaczy bryła zamku.


Przygraniczne tereny austriackie to region winiarski Weinviertel - nie dziwią więc liczne winne piwnice w mijanych wioskach.


W niewielkim miasteczku - Laa an der Thaya (kolejna miejscowość nad Dyją) zwraca uwagę ratusz - mniejsza kopia wiedeńskiego, całkiem podobny do tego z Liberca. Wybudowano go z okazji 50-lecia panowania cesarza Franciszka Józefa.


Jest tu też zamek - dziś muzeum piwa.


Patrzę na zegarek - godzina ledwie 18-ta, a mijane wiochy robią wrażenie wymarłych - większość Austriaków pochowała się w domach, a na szosach częściej spotkać można rowerzystę niż auto.



W niemal każdej miejscowości jest pomnik poległych w Wielkiej i II wojnie światowej - niektóre są naprawdę ciekawe, jak ten w Untermarkersdorf, gdzie żołnierz piechoty podnosi marynarza.


Niedługo przed ponownym przekroczeniem granicy widzę pomnik upamiętniający wypędzenie po 1945 roku Niemców z południowych Moraw (a konkretnie z powiatu Znaim-Znojmo).


Jest to jednocześnie mała wieża widokowa - można z niej popatrzeć w kierunku utraconych Vaterlandów...


...i zupełnie bez żadnego wspominania na okoliczne winnice i pagórki.



Pierwszą wioską za granicą są morawskie Hnanice (Gnadlersdorf) z dominantą późnogotyckiego kościoła św. Wolfganga.


Od razu też widać życie - po ulicach biegają dzieci, wałęsają się przechodnie, a w knajpie leje się piwo...

Dwa kilometry dalej jest nasza baza wypadowa - winiarska wioska Havraniky (Kaidling), leżąca 7 kilometrów do Znojma i na obrzeżach Parku Narodowego Podyji.


We wiosce jest niewielki kemping, gdzie zaklepałem domek. Ogólnie to jest to taka typowa miejscowość w Czechach, jaką lubię - cisza, spokój, spelunka z tanim piwem... tylko jedyna restauracja, nastawiona na Austriaków, ciut droga (choć bez przesady), nawet rachunki są po niemiecku. Ale przynajmniej po 20-tej nie było problemów z otrzymaniem jedzenia.


Z zabytków w Havranikach jest kościół św. Leonarda z XVIII wieku, stara fara z ogródkiem...


Sporo poniemieckich domów, raczej zaniedbanych (ten tutaj posiada imponujący oset!).


Główna wewnętrzna droga ma dość specyficznie oddzielone pasy ruchu... doniczkami.


Rondo również z tych pierwszego gatunku...


Jak wspomniałem, jesteśmy w środku regionu winiarskiego. Co rusz jakaś piwnica na wino...




Gospodarz kempingu również ma swoją winnicę - wita wszystkich kieliszkiem, można również u niego kupić trunek z okolicznych winogron. Świetny!


CDN...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2014-06-25, 09:53, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2014-06-25, 06:21   

Jak zwykle ciekawe i inspirujące.
Jeszcze tam nie byłam a mało brakowało.

Rejon interesujący również na rower.
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
TNT'omek 


Wiek: 54
Dołączył: 14 Sie 2013
Posty: 2517
Skąd: Beskid Mały
Wysłany: 2014-06-25, 08:46   

Pudel jak zwykle wykazał się fachowością w tworzeniu relacji :)
Pudelek napisał/a:
w Břeclaviu

viu czy vie? licho wie... tam właśnie poznałem swoją żonę :D

Pudelek napisał/a:
Lednicko-valtický

pracowałem kiedyś w "Frutta Lednice" ;)
Ale tych zabytków tam kiedyś chyba nie było?...chyba ,że piwa było za dużo ;)
_________________
in omnia paratus...
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2014-06-25, 09:35   

TNT'omek napisał/a:
Pudelek napisał/a:
w Břeclaviu

viu czy vie? licho wie.
Prawidłowo: v Břeclavě
Kolega ze studiów osiadł na Znojemsku i planuję go kiedyś odwiedzić, a przy okazji i te tereny ze wskazaniem na údolí Dyje
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-06-25, 09:57   

TNT'omek napisał/a:
Ale tych zabytków tam kiedyś chyba nie było?...chyba ,że piwa było za dużo


jeżeli pracowałeś przed XIX wiekiem to nie :D

ceper napisał/a:
Prawidłowo: v Břeclavě

no właśnie zastanawiałem się jak to będzie lepiej odmienić po polsku...

TNT'omek napisał/a:
tam właśnie poznałem swoją żonę

w zamku? :-o

Basia Z. napisał/a:
Rejon interesujący również na rower.

to fakt - rowerzystów tam na pęczki, znacznie więcej niż pieszych. Poszczególne atrakcje są oddalone od siebie o kilka kilometrów, więc jest gdzie jeździć, w dodatku jest sporo wyznaczonych dróg, zresztą symbolizowanych herbami Liechtensteinów...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2014-06-25, 10:59   

Pudelek napisał/a:
ceper napisał/a:
Prawidłowo: v Břeclavě

no właśnie zastanawiałem się jak to będzie lepiej odmienić po polsku...

I dobrze napisałeś na wzór Wrocławia (Wrocław - we Wrocławiu; Warszawa, w Warszawie), wszak to miasto zwie się Břeclav (gdyby zwało się Břeclava, to w Brzecławie). Jest jeszcze uniwersalne wyjście, aby napisać w dawnym Lundenburgu.
TNT'omek napisał/a:
tam właśnie poznałem swoją żonę
Z powodu opóźnienia pociągu PKP Katowice-Bohumín /niem. Oderberg/ pomogłem 2 kobietom, którym uciekł pociąg do Budziejowic /dogoniliśmy ekspresem ten vlak i je "przesadziłem" do niego/. Później spotkała mnie nagroda: jedna z nich została żoną, druga teściową ...
O odszkodowanie mogę wystąpić jedynie do PKP, ale czy to się nie przedawniło?
Ostatnio zmieniony przez ceper 2014-06-25, 13:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
TNT'omek 


Wiek: 54
Dołączył: 14 Sie 2013
Posty: 2517
Skąd: Beskid Mały
Wysłany: 2014-06-25, 11:40   

Przedawniło się na pewno...Ale dostałeś teściową jako... bonus, więc nie mogłeś rościć pretensji :D
_________________
in omnia paratus...
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-06-26, 13:30   

w piątek, przy dość niepewnej pogodzie, wstajemy wcześnie i idziemy na autobus, zawożący nas do Znojma (Znaim).

Stolica winiarskiego regionu, malowniczo położona nad Dyją, założona została w X lub XI wieku przez Przemyślidów, przy ważnym szlaku z centrum Moraw na południe. Miasto mocno zniszczone w czasie wojen husyckich odbudowało się, i z wolna z ośrodka słowiańskiego stawało się w kolejnych wiekach niemieckojęzycznym, ciążącym ku Wiedniu, a nie Pradze.

Po upadku Austro-Węgier miejscowi Niemcy (w 1910 roku 16,8 tys. na 19,6 tys. ogółu mieszkańców) zgłosili akces do Republiki Niemieckiej Austrii, ale już w grudniu 1918 roku armia czechosłowacka zajęła miasto i przyłączyła do Czechosłowacji (o której powstaniu przypomina poniższa tablica).



W okresie międzywojennym nastąpiło wyrównanie etnicznych proporcji (wielu Niemców, zwłaszcza inteligencja, wyjechała, przyjechało sporo Czechów z różnych regionów kraju) oraz zubożenie - główny rynek zbytu, jakim był Wiedeń, został odcięty granicą.

Dziś to miasto pełne zabytków z różnych epok oraz trasa zaliczana przez setki autokarów turystycznych mknących tędy na południe Europy (droga przelotowa do jednego z głównych przejść z Austrią biegnie tuż obok).

Na początek idziemy zobaczyć imponujący most nad Dyją, wybudowany w 1871 roku na trasie Kolei Północnej Cesarza Ferdynanda (K.u.K. Privilegierte Kaiser-Ferdinands-Nordbahn; na linii tej leżało m.in. Bielsko, o czym do dzisiaj przypomina napis na tamtejszym dworcu).


W centrum szukam jakiejś knajpki, ale jest tak wcześnie, że jedyne otwarte lokale należą do Wietnamczyków ;)

Po tradycyjnym, czeskim gyrosie czas na właściwe zwiedzanie, zwłaszcza, że się wypogadza. Pierwsze kroki kierują do browaru...


Niestety, to już tylko zabytek - przejął go Heineken i zrobił to, co duże koncerny potrafią najlepiej - zlikwidował zakład i piwo marki Hostan leją teraz w Brnie :zly

Zaraz za browarem znajduje się wzgórze zamkowe, z którego rozciąga się piękna panorama. W jedną stronę mamy Park Narodowy Podyji i zbiornik wodny Znojmo...


...a w drugą winnice, mnóstwo zieleni, domki nad Dyją oraz most kolejowy.


Na wzgórzu, oprócz zamku, stoi najcenniejszy zabytek miasta - romańska rotunda św. Katarzyny.


Powstała w XI lub XII wieku i kryje w sobie najstarsze w Republice Czeskiej freski z 1134 roku, łączące tematykę religijną i świecką (wątki dynastyczne Przemyślidów). Rotunda wiele przeszła w swoim życiu, aż dziw, jak ludzie potrafili kiedyś traktować tak cenne zabytki (choć niektórzy robią tak nadal) - mieścił się w niej chlew, sala taneczna z tawerną, warsztaty wikliny itp.. Dopiero pod koniec XIX wieku ją doceniono. Dzisiaj malowidła są tak cenne i podatne na wilgoć, że oglądać je może maksymalnie 10 osób na godzinę, a w środku obowiązuje zakaz... odzywania się :)

Na przeciwko wzgórza zamkowego jest kościelne - z wysoką wieżą gotyckiego kościoła św. Mikołaja.


Wnętrze standardowe, choć jest też element horroru - szczątki św. Bonifacego, męczennika z czasów Dioklecjana. Wyraźnie widać czaszkę i inne kości - takie eksponowanie zwłok przez niektóre wyznania jest dla mnie co najmniej niesmaczne...


Obok kościoła jest kaplica św. Wacława z XVI wieku - tak naprawdę to dwie kaplice: górna, św. Anny i dolna, św. Marcina. Budowla przywodzi mi architekturę jakiś południowych krain.


Spod kaplicy jest świetny widok na wzgórze zamkowe.


W drugą stronę również - za wiaduktem kolejowym widać rozległe zabudowania dawnego klasztoru Louka (Klosterbruck).


Ponieważ leży w pewnym oddaleniu od centrum, zaglądam tam dopiero w kolejne dni. Został założony w XII wieku i osiedlono w nim norbertanów, po czym zniszczyli go husyci w XV wieku. Odbudowę, w stylu barokowym, rozpoczęto dopiero w XVIII stuleciu.


Nie dokończono jej, bo cesarz Józef II skasował klasztor. Ogromne budynki służyły potem m. in. jako fabryka tytoniu, zatrzymał się przy nich Napoleon w drodze pod Austerlitz, wreszcie zajęło je wojsko. W okresie komunistycznym obiekt został mocno zniszczony, a żołnierze opuścili go dopiero w 1993 roku.


Dopiero z bliska widać jego wielkość...





Większość pomieszczeń stoi pustych, w części mieści się firma Znovin Znojmo, handlująca i produkująca wino z okolicznych winnic. Można tutaj nabyć i bardzo drogie trunki, jak i te po 48 koron za litr, nalewane wprost z nalewaka do butelek :) Żyć nie umierać :D


Wracając do Starego Miasta - rynek otoczony jest zabytkowymi kamienicami, jedyną plombą jest dom handlowy, powstały w miejscu dawnego ratusza, zniszczonego w czasie II wojny światowej od bombardowań aliantów.


W tle wznosi się wieża ratuszowa, która ocalała - dziś dobry punkt widokowy.

Miejsc do zajrzenia jest mnóstwo - co rusz to jakieś wiekowe detale na budynkach, mniej lub bardziej stary kościół... kapucyńskie ogrody na tyłach dawnego klasztoru (po prawej wieża z murów miejskich).


...i resztki samych murów.


Kręte uliczki...


Nie będziemy tu jednak spędzać całego dnia, bo naszym kolejnym celem są szlaki Parku Narodowego Podyji, ale o tym już w innym temacie :)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2014-06-26, 13:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10832
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2014-06-30, 06:32   

Można powiedzieć Pudelek, że Twoje (i Krisa) relacje to taki "przeciąg" na forum, żeby się trochę przewietrzyło w tej górskiej atmosferze a to dobrze robi :)
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-07-10, 21:12   

pozwolę sobie wrzucić trzecią część cyklu dla tych, których to jeszcze nie znudziło ;)

kilkanaście kilometrów od Znojma jest senna wioska Čížov (Zaisa), w której zresztą początkowo chciałem nocować. Jest to 40 starych domów, barokowa kapliczka, poniemiecki zniszczony cmentarz i jedyna w Republice Czeskiej dłuższa pozostałość po infrastrukturze Żelaznej Kurtyny.



To właściwie granica wewnętrzna - oddzielała obywateli od zamkniętego pasma granicznego. Dopiero z 3 kilometry dalej jest właściwa granica ze wspominanym już austriackim Hardegg. Uciekinier musiał przedostać się przez tą barierę, do lat 60. XX wieku będącą pod napięciem, i dopiero wtedy pilnować się, aby nie złapała go straż graniczna. Oczywiście na samej granicy też były zabezpieczenia, ale generalnie główna linia "odporu" była w tym miejscu. Tereny na "ziemi niczyjej", a wcześniej "strefie śmierci", zajmowały 2% całej Czechosłowacji!


"Granica to nie deptak, aby się tutaj ludzie przechadzali" - stwierdził w 1969 roku Gustav Husak (w okresie Praskiej Wiosny na krótko granicę otwarto).

Dążenie do zrealizowania tych słów kosztowało życie od 280 do 400 zabitych (również już za granicami CSRS); samych pograniczników zmarło jeszcze więcej, bo ponad 600, a najczęstszą przyczyną było samobójstwo. Ledwie 10-12 zginęło od wymiany ognia z uciekinierami i przemytnikami...

Zmieniając nieco klimat - kolejnych kilka kilometrów dalej znajduje się miasteczko Vranov nad Dyjí (Frain), pięknie położone nad Dyją i na opłotkach parku narodowego.


Góruje nad nim dawny zamek, a dzisiaj barokowy pałac. W XIX wieku dostał się w ręce polskich rodzin szlacheckich - najpierw Mniszków, a potem Stadnickich, którzy gospodarzyli w całej okolicy.


Stadnicckim skonfiskowała pałac III Rzesza, a w komunistycznej Czechosłowacji z oczywistych przyczyn go nie odzyskali.


Wnętrza nie są tak bogate jak u Liechtensteinów, ale czuć w nich powiew bogatego świata ;)


Kolejne atrakcje są co kilka kilometrów - obok wioski Šafov (Schaffa) odnajduję położony na odludziu spory kirkut z grobami sięgającymi XVII wieku. Trawa jest niedawno ścięta, więc ktoś o niego dba.


Przekraczamy granicę z Austrią na dawnym przejściu rowerowym - obok drogi jest stary znak graniczny, bo Morawy i Dolna Austria mają tutaj granicę od średniowiecza.


U Austriaków - wiadomo, Ordnung. I pustki, bo to sobota, więc ludzie zamiast ganiać po galeriach czy palić śmieci w ogródkach pochowali się w domach ;)

W Riegersburgu ładny pałac barokowy.


Jest tam jakieś muzeum, ale pałac nadal jest w rękach swoich właścicieli - to rodzina Pilati von Thassul zu Daxberg, grafowie którzy mają też zamek w Hardegg.

Wizytę w tej miejscowości oraz przy ruinach Kayi opisałem w temacie o Parku Narodowym, więc kolejny postój to wioska Niederfladnitz. Dość ciekawy pałac w formie kwadratu z basztami.


Własność czeskiej rodziny Waldstein-Wartenberg (tak jak zamek Kaya) - gdy po 1945 komuniści wyrzucili ich z terenu Czechosłowacji nabyli oni (lub odziedziczyli) kilka obiektów w Dolnej Austrii.

Największą mieściną w okolicy jest miasteczko Retz z bardzo ładnym rynkiem.


Uwagę przyciąga zwłaszcza kamienica z XVI wieku, pokryta sgraffito.


Kurczę, tam co druga miejscowość tak wygląda, aż się chce je zwiedzać!

Ponownie wracamy na Morawy - obok wspominanych już Hnanic moją uwagę przyciąga schron.


Podobno to zwykły řopík (LO vz. 37), ale zupełnie nie przypomina tych, które widywałem i w Sudetach i w tej okolicy. Może jakiś specjalista się o tym wypowie? Dzisiaj należy do pobliskiego hotelu i można w nim nocować - to by mogło być ciekawe przeżycie :)

Znacznie większy obiekt militarny jest w sąsiednim Šatovie (Schattau). Ciężki schron MJ-S 3 „Zahrada“, z daleka widoczny na polu.


Miał mieć załogę liczącą 35 osób, lecz do jesieni 1938 roku go nie wykończono (jak większości innych). Zrobiono to dopiero po wojnie, uzupełniono o nowe uzbrojenie i wojsko siedziało tutaj aż do lat 90. XX wieku.


Dziś ma malowanie z lat 80, podobnie jak wnętrza, które można zwiedzać. A czemu wojsko tak długo go użytkowało? Otóż zaraz za nim zaczynała się znowu wewnętrzna granica, zasieki i wieże obserwacyjne.


Wroga Austria, a raczej cel ucieczek, jest doskonale widoczny z bunkra - to kępa drzew na horyzoncie.


Pora opuszczać podznojemskie okolicę, więc wybieram jakąś boczną drogę, aby nie telepać się głównymi. Przez przypadek wpadam na dawne główne przejście austriacko-czeskie, gdzie znajduje się prawdziwe średniowieczne miasteczko :D


Mniej lub bardziej dziurawymi szosami i objazdami dojeżdżamy do miasta Hrušovany nad Jevišovkou (Grußbach). Trochę drepcę po okolicy, ale w końcu odnajduję mocno zniszczony empirowy pałac - w przeciwieństwie do większości czeskich budynków tego typu ten musiał mieć pecha.



W Drnholcu (Dürnholz) jest atrakcja zupełnie współczesna - wieża widokowa. Niby żadne wzniesienie, ale widoki na okolicę ładne.


W drugą stronę są Pavlovské vrchy (Pollauer Berge), pofałdowane wzgórza z licznymi ruinami zamków.


Bliższe zabudowania wyglądały mi na klasztor, ale to zwykły kościół z mniej zwykłym towarzystwem: renesansowo-klasycystycznym ratuszem...


...i połowicznie odmalowanym pałacem.


Ostatnim punktem nie związanym z Liechtensteinami (albo związanym połowicznie) na bożocielnej trasie jest Mikulov (Nikolsburg).


Miejscowość dość znana, ale najczęściej pomijana przez turystów, mknących do Austrii i dalej na południe. Nad starówką góruje zamek-pałac. Krótko był w rękach Liechtensteinów (dlatego związany połowicznie), ale swą świetność zawdzięcza rodowi Dietrichsteinów, którzy z przerwami mieszkali tutaj od XVI wieku do 1945 roku.


Ogólnie Mikulov wart jest mszy... tfu, dłuższego postoju - oprócz rozległego wzgórza zamkowego jest bogata starówka, synagoga, kościoły i kaplice (w tym malowniczo położone na okolicznych wzgórzach), no i oczywiście winnice :)


Ale czas nagli, czekają jeszcze Lednice i ponownie Liechtensteinowie... :)

(Galeria: https://picasaweb.google....nniceIZabytki#)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2014-07-10, 21:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2014-07-10, 22:44   

Pudelek napisał/a:
Przez przypadek wpadam na dawne główne przejście austriacko-czeskie, gdzie znajduje się prawdziwe średniowieczne miasteczko
... i strefa bezcłowa obok smoków, gdzie można kupić trunki nawet za 15k EUR, ale ja ani nie piję, ani nie kolekcjonuję ...
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2014-07-11, 07:06   

Ja osobiście pamiętam jak przekraczałam po raz pierwszy granicę "naszej strefy" w roku 1981, w pobliskim Břeclav-iu.
Jechaliśmy almaturowskim autobusem tzw. alma-busem do Wenecji a stamtąd różnymi środkami lokomocji w Alpy Delfinatu - w okolice Grenoble.

Te zasieki, trzymanie na granicy 3,5 godz. drobiazgowa kontrola bagażu. Strażnicy na wieżyczkach, reflektory.
Czuł się człowiek jakby wyjeżdżał nie przymierzając z obozu koncentracyjnego.
Myśmy tego bezpośrednio u siebie nie mieli, bo Polska w żadnym miejscu nie graniczyła bezpośrednio ze "zgniłym kapitalizmem"

Nic mnie bardziej nie cieszy niż możliwość przekraczania granicy w dowolnym miejscu.
Ostatnio tak sobie połaziłam po Słowacji w okolicach Zwardonia z moim mężem i koleżanką ze studiów i tak sobie wspominaliśmy. W sumie w knajpie w Skalitem byłam pierwszy raz, chociaż to jest 600 m od granicy.

Fakt, że mieszkaliśmy w "najweselszym baraku", ale to nie zmienia faktu, ze byliśmy odcięci od świata.
I żadne Buby mnie nie przekonają, że wtedy było lepiej ;)
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2014-07-11, 10:05   

ceper napisał/a:
i strefa bezcłowa obok smoków, gdzie można kupić trunki nawet za 15k EUR, ale ja ani nie piję, ani nie kolekcjonuję ...


strefy bezcłowej to tam nie ma od 2004, kiedy weszliśmy do Unii - teraz to są tzw. strefy bezcłowe, żeby namieszać ludziom w głowie ;) Ja tam akurat w tym czasie nie stawałem, ale moi rodzice kilkukrotnie tak, jak jeździli autokarami. Mówią, że wcale nie taniej (bo i czemu ma być taniej?), ale ludzie i tak kupują :D

Basia Z. napisał/a:
trzymanie na granicy 3,5 godz. drobiazgowa kontrola bagażu.

ja już po upadku komuny potrafiłem stać po 3 godziny na granicach tylko dlatego, że pogranicznicy mieli fajrant. A i teraz potrafią na Bałkanach przekopać porządnie bagażnik - zawsze się z tym czuję jak zbity pies. W ubiegłym roku pod koniec sierpnia czas oczekiwania na granicy bułgarsko-serbskiej dochodził do 10 godzin! Pogranicznicy i celnicy to po prostu osobna kasta, funkcjonująca po to, aby pokazać swoją wyższość przeciętnemu obywatelowi. Idealnie by się nadawali na polityków (i urzędników w niejednym UM - bez obrazy, Basiu ;P)

Basia Z. napisał/a:
Myśmy tego bezpośrednio u siebie nie mieli, bo Polska w żadnym miejscu nie graniczyła bezpośrednio ze "zgniłym kapitalizmem"

osoby wjeżdżające i wyjeżdżające z ZSRR ponoć też mieli bardzo wesoło...

Basia Z. napisał/a:
ale to nie zmienia faktu, ze byliśmy odcięci od świata.

no, ale potem zły świat przyszedł do nas i wszystko zepsuł - jak czasem można usłyszeć ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Iva 


Wiek: 41
Dołączyła: 04 Wrz 2013
Posty: 1544
Skąd: łódzkie
Wysłany: 2014-07-11, 22:03   

Pudelek napisał/a:
pozwolę sobie wrzucić trzecią część cyklu dla tych, których to jeszcze nie znudziło ;)

Nie znudziło się :) Dobrze się czyta i miło ogląda. Piękne pałace. Zawsze chciałam w jakimś mieszkać ;)
_________________
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
 
 
TNT'omek 


Wiek: 54
Dołączył: 14 Sie 2013
Posty: 2517
Skąd: Beskid Mały
Wysłany: 2014-07-12, 08:05   

Iva napisał/a:
Zawsze chciałam w jakimś mieszkać

Księżniczka się znalazła ;) :D
_________________
in omnia paratus...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - anime