Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

LODY DLA OCHŁODY. OSTATNI SPACER W ROKU NA BABIEJ.

Autor Wiadomość
@nogiwgore 

Dołączyła: 17 Lip 2017
Posty: 67
Wysłany: 2017-08-01, 12:52   LODY DLA OCHŁODY. OSTATNI SPACER W ROKU NA BABIEJ.

MOI DRODZY. W TEN CIEPŁY, LETNI DZIEŃ DLA OCHŁODY :)
KRÓLOWA ŚNIEGU
#babiagora #zima #beskidy #zima #gory #sylwester #nowyrok
To już jest wtedy, kiedy 31.12 nie jest dniem, kiedy wiadomo, że człowiek powinien wypić nieprzyzwoicie dużo alkoholu a na drugi dzień zdychając zrzucić winę na niedobrego szampana zza wschodniej granicy. To już nawet nie ten czas, kiedy ostatni dzień w roku miałby być czymś ostatnim, a pierwszy – pierwszym. Do celebracji bardziej skłania rocznica ślubu. Śmiesznie jest się pobierać w ten dzień, bo wesele zaczęło się w 2009 a skończyło w 2010 roku  Kto czytał post o Tatrach w trampkach mógłby zarzucić mi niesłowność – wykrzyczałam wtedy, że musimy się rozejść, koniec z nami i takie tam inne deklaracje, że nic z tego nie będzie. Nie było – z deklaracji.
Dylemat 31 grudnia był zgoła inny niż wielu ludzi, którzy tego dnia zastanawiają się – co robić w sylwestra… ja mam jeszcze alternatywę – jak obejść kolejną rocznicę ślubu… a że człowiek już piętnastu lat nie ma i coraz więcej może a coraz mniej musi to padło postanowienie (kto to wymyślił?) że w tym roku wyjątkowo ten dzień spędzimy „na spokojnie” i melanż owszem należy pielęgnować, ale nie dzisiaj. Dzieci oddane babci, jakby jednak miało się coś wydarzyć i na którymś w końcu kilometrze trasy padł pomysł.
A chodź na Babią Górę!
Znowu?
Oj chodź!
Rzeczy leżą w samochodzie – zawsze.
No to trzeba być już zdrowo powalonym, żeby urządzać sobie taką katorge zimą, w dodatku ja nie lubię śniegu. Co z tego, że świeci słońce – jest zima i koniec. W zimie się siedzi w domu. Ponarzekałam po swojemu, po czym założyłam buty, kurtkę i poszliśmy. Na 500-ym metrze pojawił się pierwszy kryzys, no bo weź brnij w śniegu, kiedy wszyscy twoi znajomi d 15ej już zdążyli wznieść toasty za wszystkie dobre i złe rzeczy tego świata, ba! Niektórzy na pewno dopiero co się budzą po pierwszej serii, by zaraz zacząć kolejną. A my co? Na wietrze w śniegu tłuczemy buciorami i wdychamy mroźne powietrze. Nawet się fajek nie da palić, kurde! Przecież jest sylwester – można było iść na imprezę i łoić nieprzyzwoite ilości alkoholu różnej klasy, koreczków pojeść, zatańczyć jakąś piosenkę z radia – dużo można. W dodatku – kurde – z góry już schodzą ludzie, to znaczy że jest za późno. Nie, my nie wychodzimy za późno – to oni schodzą za wcześnie. I tak sobie polemizując i bijąc się na argumenty (chociaż każde chce iść, ale ponarzekać zawsze trzeba) wbijając czubki butów w śnieżne schody brniemy. Raki zostawiam w plecaku. Wiecie dlaczego? Bo po wcześniejszym wejściu na Łomnicę doszłam do odkrywczego wniosku, że nie umiem chodzic po śniegu – naprawdę! Zatem ten sylwestrowy, ostatni w roku spacer połączyłam z edukacją i kiedy inni sobie wbijali metalowych pomocników stóp w śnieżek i lód i z łatwością pokonywali ścieżkę, ja odstawiałam bulernię i jak górnik młotkiem łupałam w tych butach (później mi zejdzie paznokieć, ale to już któryś raz. Kiedyś wam napiszę dlaczego). Z Sokolicy widać ścieżkę – w zimie wygląda to wszystko inaczej – białe garby lśnią jak lodowce, jest biało, najbieglej, pięknie, no ale kurde… Stary – przecież to jest jakiś biegun północny. W ogóle tam jest ślisko i daleko a przecież jest dzisiaj sylwester. No jest, ale to nie znaczy, że dzień jest krótszy niż każdy inny w końcu grudnia. I uwierzcie, że pierwszy raz pomyślałam, że naprawdę może to się nie udać. Babia była tego dnia piękna i łaskawa, ale ja się jej naprawdę przestraszyłam. Alb dobra, nie jej – tego śniegu. Po Łomnicy dopiero Kazbek mi pokazał, że śnieg może być fajny.
Mały niepokój, straszek, zastanawianie się, czy się uda uważam za dość dobre w górach, bo wzrasta czujność a zmniejsza się współczynnik mędzenia, który ja akurat swego czasu miałam na bardzo wysokich obrotach. Dopiero jak zaczynam trząść nogami, to próbując ocenić zagrożenie wyskoczenia yeti z kosodrzewiny rozglądam się dokoła. I wiecie co? Jest zajebiście.
Kiedy ja się tak zimą cieszyłam, to nie pamiętam. Ta dorga zamienia się w podróż w krainie królowej śniegu – tak to sobie, będąc małym gnomem, wyobrażałam. Wszystko białe, zamarznięte. Biała droga, białe drzewa, białe niebo, białe góry. Witamy na Antarktydzie! Tak się wkręciłam w tę biel, że niemalze słyszałam dzwoneczki od sań samej królowej. Przysypana śniegiem kosodrzewina z wystającymi pojedynczymi gałązkami, była naprawde krajobrazem zimowych warunków na innej planecie. To jest wspaniałe, że człowiek takiego prostego piękna doświadczyć może. Że nie tyko to wszystko, co złe i brzydkie mu dane. Człowiek to zawsze esteta – piękno zmiękcza. Na tym odcinku drogi nawet przestałam mędzić o tym, że po mnie tu zabrałeś, ja sukienkę i szpilki bym założyła, a bo moje koleżanki to na bal poszły… Gdzie ja jestem? Bajka! I znowu przychodzi fajny moment, kiedy na miejsce strachu przychodzi to, po co ja się szwędam po górach. Jedność. Z górą. Naturą. Pięknem. Nie ma, że zimno, że wieje, że nogi bolą, nie posłodzona herbata a kanapka zmarznięta na lodowego tosta. Samo wejście na szczyt traktuje jak panoramę widokową. Ale idąc przez tę bajkę mam totalny żal, że wejście równa się z zejściem i trzeba z tego świata się ulotnić. Ja chcę w takim świecie być częściej.
PS. Wróciwszy do domu chcieliśmy spać, ale życie nas zmusiło do obejścia rocznicy ślubu w lokalnej wiejskiej remizie z naszymi przeuroczymi sąsiadami. Wypiliśmy nieprzyzwoicie sporo alkoholu a rano obwinialiśmy o to wątpliwej jakości szampana zza wschodniej granicy.






Profil Facebook
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group