Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Ku nadmorskim poligonom (2021)

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8297
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2022-02-20, 22:15   

buba napisał/a:
Acz chyba jest dosc mało ofert. Szukalam w zeszlym tygodniu noclegow w Glogowie to na bookingu mieli same jakies hotele dla cepra, a np. żadne kwatery pracownicze, ktorych tam jest duzo, nie byly uwzględnione. Albo my nie umiemy szukac? Albo wiecej ofert wyswietla sie tylko dla osob z wiekszym stazem?

im mniejsza miejscowość tym mniej ofert. Głogów metropolią nie jest. Nawet w takim Sanoku to ciężko coś sensownego przez booking znaleźć. Ale jeśli chodzi o większe ośrodki, to wybór jest spory, czasem nawet po kilkaset pozycji.

Kwater pracowniczych raczej tam nie znajdziesz, choć parę razy znalazłem czeskie ubytovnie. To jednak inny "target".

buba napisał/a:
Albo wiecej ofert wyswietla sie tylko dla osob z wiekszym stazem?

raczej nie. Po prostu Głogów to nie jest miejsce dla turystów bookingowych :D

buba napisał/a:
A co zrobily ciule z Torunia? W zamian za nocleg musiales sluzyc do mszy Ojcu Dyrektorowi?

z półtora tygodnia przed wyjazdem zaczęli wysyłać maile, że nasza karta kredytowa nie działa. Od początku było wiadomo, że to bzdura, bo karta była sprawdzana przy rezerwacji i później do niczego nie jest potrzeba. Nawet tam dzwoniłem, ale facet w recepcji kręcił i generalnie po kilku dniach przyszło anulowanie rezerwacji pod tym pretekstem. Zapewne potrzebowali pokoju i stwierdzili, że kogoś wypieprzą. Niestety, praktycznie nie do udowodnienia takie działanie. Cóż, zaklepałem potem nocleg na tej samej ulicy i to w trochę niższej cenie ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-20, 22:27   

Pudelek napisał/a:
z półtora tygodnia przed wyjazdem zaczęli wysyłać maile, że nasza karta kredytowa nie działa. Od początku było wiadomo, że to bzdura, bo karta była sprawdzana przy rezerwacji i później do niczego nie jest potrzeba. Nawet tam dzwoniłem, ale facet w recepcji kręcił i generalnie po kilku dniach przyszło anulowanie rezerwacji pod tym pretekstem. Zapewne potrzebowali pokoju i stwierdzili, że kogoś wypieprzą. Niestety, praktycznie nie do udowodnienia takie działanie. Cóż, zaklepałem potem nocleg na tej samej ulicy i to w trochę niższej cenie


To faktycznie ciule... Acz szczescie w nieszczesciu, ze o anulowaniu noclegu sie dowiedziales wczesniej a nie dopiero jak tam przyjechales...
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-22, 18:59   

Może wiele osób to zaskoczy, ale bubę interesują nie tylko miejsca opuszczone. Te działające też nieraz mają w sobie coś fascynującego i przyciągającego z ogromną mocą. Należą do nich np. porty. Ich wielką zaletą jest właśnie to, że działają - że skrzypią liny, pracują potężne silniki, pachnie świeżo złowioną rybą. Krótki spacer sprzed kilku dni po takowym miejscu w Darłowie, utwierdził nas w przekonaniu, że w kolejnych miejscowościach również warto za tym klimatem powęszyć!

Port w Ustce jest całkiem spory. W miejscu, gdzie rzeka Słupia uchodzi do morza, pobudowano rozgałęzione kanały, baseny, przyczułki i hale. Dużo z nich jest blisko popularnych tras, ale trochę ukrywa się przed wzrokiem przypadkowych przechodniów i wczasowiczów walących do centrum. Portowe zaułki są dosłownie na wyciągnięcie ręki od głównych deptaków, ale spora ich część siedzi za płotami, bramami czy murkami. Niektórych strzegą kłódki czy kolczaste zasieki, innych mniej lub bardziej stacjonarne ciecie bramne. Są też takie, gdzie dostęp zdaje się być zupełnie swobodny, ale droga jest na tyle pokrętna i nieoczywista, że trafiają tu tylko prawdziwi desperaci i koneserzy gatunku.

Nie udaje się nam obejść wszystkich basenów. Myślę, że będąc w pojedynkę i posiadając rower (który wiele razy mi bardzo pomagał w zwiedzaniu np. Bytomia) - plan byłby uwieńczony pełnym sukcesem. Bo tam gdzie trzeba - człowiek by śmignął, a przedefilowanie np. przez sam środek ogromnego placu, zwłaszcza posiadając na stanie krótkie, sześcioletnie nóżki, cieżko, aby pozostało niezauważone. Ale mimo konieczności zapodania kilku wymuszonych wycofów - zwiedzanie usteckiego portu uważam za niezmiernie udane! :) W wiele ciekawych miejsc udaje się zapuścić żurawia - nieużywane już łódki, nabrzeża wyłączone z eksploatacji, hale remontowe, miejsca cumowania kutrów czy przemysłowego przeładunku ryb.

Na sam początek postanawiamy nacieszyć się tymi najbardziej dostępnymi częściami. Zacumowane kutry, linki, skrzynki, bojki...

















Jest też trochę polityki...



A z innej beczki - Ustka ma bardzo fajny herb! Taki.. tematyczny! :)



Trafiamy i w takie zaułki - ośmiornica, hamak i traktor się jakoś fajnie komponują razem! :)



Niektóre łódki już widać nie pływają. Są wyciągnięte na brzeg, czymś podparte i sobie stoją. Można więc obejrzeć łódkę od spodu, co w normalnych warunkach nie zdarza się bardzo często.







Tu znów jakieś stare tory wyłaniają się z traw i asfaltów. I tak samo jak się pojawiły - nikną w niebycie...



Spore zabudowania, chyba hal remontowych, położone nad jednym z basenów. Nabrzeża szczelnie obite oponami i mewy czmychające spod nóg! :)



Owe hale widziane z boku.



Te same budynki od strony ulicy. Wybitnie działające, więc nie podejmowaliśmy prób wbijania do środka.







A tu te hale od strony ogromnych drzwi i wąskich pomościków ze starego betonu. Już oczyma wyobraźni widzę piknik na takim pomoście... Ale niestety nie tu... Nie tym razem...





Dzięki dużemu zoomowi w aparacie możemy nawet "zajrzeć" do jednego z hangarów. Ciężko mi zrozumieć jak to jest, że niektórzy ludzie wybierają aparaty bez zooma!

Kabak twierdzi, że to niebieskie to zamaskowana Buka! No faktycznie... trochę powiało chłodem, dokładnie z tamtej strony! ;)



Większe i mniejsze pływadła zacumowane tu i ówdzie...









Ten okaz jest jakiś wyjątkowo ozdobny.



Łódka w klimatach maskujących.



A tu jakiś statek - mutant! Z dziwnymi naroślami. I chyba przebywający tu dosyć stacjonarnie, skoro takie solidne schodki mu z boku dobudowali!







Fragmenty maszyn, torów, lin i innego nie-wiadomo-czego.













Stare, nieużywane już często nabrzeża i takowe też budynki. Nieraz porastające mchem, innym razem już całkiem sporymi drzewkami.









Nie tylko mnie pociągają portowe klimaty! Niejedna artystyczna dusza znajdzie tu coś dla siebie!




W bardziej komercyjnej części portu mijamy akurat cumujący statek wycieczkowy. Bardzo przypomina statek widmo z Muminków! Na dziobie ma wprawdzie jednorożca, a nie kobitę bez głowy, a żagle nie są poszarpane tylko zwinięte. Ale pozostałe atrybuty: plątanina lin i wszelakich ozdobników drewnianych, fikuśnych konstrukcji - jest już zadziwiająco podobna!









Jeden z członków ekipy rwie się do statku w sposób nieprzeciętny. Nie ma wyjścia...





Z megafonu płyną szanty, a dodatkowo można się udać do budki kapitana i stanąć za sterem, a nawet dostać dyplom sternika mórz magicznych. Kabak, z braku innych dzieci na pokładzie, kręci kołem sterowym prawie całą drogę, a nawet zalicza zawracanie. I nawet udaje się nie staranować niebieskiego kutra rybackiego, a więc same sukcesy.

Cudem ocalały kuter ;)



A w łebku sterującego kabaka pojawia się diabelski plan! Skoro pozwolili jej kierować - to zrozumiała, że można popłynąć tam gdzie chce. Próbuje więc wziąć kurs na te plaże koło Lędowa, gdzie również dziś stoją czołgi. Rozważała też co by było, jakby w ich stronę strzelić z jednej z armat, których atrapy zdobią burty stateczku. Skądinąd ciekawe na ile poligonowe maszyny byłyby zdezorientowane, gdy zawinął im do zatoczki stateczek niby - spacerowy, a pirackie kule zaczęły ryć plaże wygniecione koleinami gąsienic ;)



No cóż.. Takiej dowolności w sterowaniu kabak nie dostał. Kapitan w czasie zawracania zareagował na czas i skontrował nasz niecodzienny kurs. Uznał, że trzeba pomóc, bo widocznie małe łapki są za słabe w ciągnięciu za koło, aby statek zrobił szybką zawrotkę. Kabaczę jest niepocieszone, zwłaszcza jak ją uświadamiam, że armaty są tylko dla ozdoby.

Na otarcie łez jest dyplom i zdjęcie w tematycznej czapce. Kapitan mówił, że dzieci dzielą się na dwie kategorię - te które wolą być kapitanem, i te, dla których rola pirata jest znacznie atrakcyjniejsza. Nie muszę wspominać, którą wersję bez chwili wahania wybrało nasze dziecię...



A dyplom zawisł w domu nad łóżkiem :) I codziennie śmieje się do niego buzia!



Gdy schodzimy ze statku kabak oświadcza: "Ale wiesz mamo, gdybym miała być prawdziwym piratem, to wolałabym jednak mieć statek z prawdziwymi, działającymi armatami..."

I jeszcze jedna ciekawa rzecz. Taka krótka turystyczna wycieczka, a utwierdziła mnie w przekonaniu, że jestem jednak typowym szczurem lądowym... Toperzowi i kabakowi nic, a mi zrobiło się fest niedobrze i wszystko przed oczami falowało... Trochę czasu muszę posiedzieć na ławce bez ruchu, aby pozbyć się z twarzy zielonego koloru, a równe chodniczki przestały się bujać na boki. Toperz z kabakiem w tym czasie poszli na lody... Trochę fali było w czasie tego naszego godzinnego "rejsu", ale nie jakoś strasznie. No cóż... Widać mi pisana tylko żegluga śródlądowa - barki rzeczne, tratwy i pontony! :) A na prawdziwego pirata się za cholerę nie nadaję...

Jak już o portach mowa, to nie sposób nie wspomnieć o smakowitych i ogoniastych darach morza. Oczywiście w Ustce też odwiedzamy rybne knajpy. W jednej z nich jest fajny wystrój w środku - każdy miłośnik pobazgranych ścian może tu dać upust swojej wizji twórczej i chęci znaczenia terenu. Zupełnie legalnie! :) Być może gdyby w schroniskach, chatkach czy wiatach wyznaczano do takich celów jedną ścianę - nie byłoby potem płaczu, że popisane są wszystkie.



Rybojady w akcji! Mniam!





W drugiej knajpie (koło ruin pensjonatu Mewa z poprzedniej relacji) ryby są gorsze, ale również jest ciekawy wystrój np. zębiste torpedy bardzo przypadają nam do gustu!



Ta kolczasta kula pod sufitem to chyba miała być mina morska. Ale kabak się upierał, że to koronawirus ;)




cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-23, 19:19   

Kolejny fajny ośrodek, na który mam namiar, znajduje się w Orzechowie. Zwie się "Kryjówka". Faktycznie jest porządnie ukryty, bo długo nie możemy go znaleźć, ciągle wyłażąc na jakiś inny, nowy, odpicowany obiekt. "Kryjówka" okazuje się być wklinowana z boku i częściowo otoczona terenami innego ośrodka. Miejsce na pierwszy rzut oka wygląda całkiem sympatycznie - małe, drewniane domki, ale dla odmiany stojące w lesie bukowym, nie sosnowym, więc jest tu bardziej wilgotno i cieniście. Dobre miejsce na upały, acz nad polskim Bałtykiem takowe chyba zdarzają się niezmiernie rzadko. Można również zauważyć trzy rodzaje betonowych płyt na podjazdach czy chodnikach - równie miłych dla oka! Niestety wszystko jest wyzamykane, a telefon nie odpowiada. Cóż... widać ich sezon już się zakończył. Baza raczej nie jest opuszczona i latem działa - z tablicy przy recepcji zęby szczerzyły jakieś kolczaste wirusy, więc ciężko o bardziej dobitny wyziew współczesności.







Kolejnym miejscem gdzie zawijamy, są obrzeża Dębiny. Wybrzeże porasta pokręcony, bukowy zagajnik.



Była tu kiedyś baza rakietowa, o czym świadczą np. wciąż sterczące fragmenty ogrodzenia.



Teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi (opowieści znajomych, dane z internetu) mówiły, że baza jest od lat opuszczona. Sporo relacji obejrzałam - fajne hangary, budynki koszarowe, a nawet możliwość wlezienia na górę radaru. Idę więc raźnym krokiem przez rozwalony płot, wydeptaną ścieżką (widać nie pierwsza wędruje tam od strony morza.) Radar zaczyna majaczyć między drzewami.



Jedynie trochę budzi niepokój dźwięk ciężkiego silnika - dochodzący właśnie stamtąd, gdzie zmierzam. No ale to pewnie jacyś bunkrowcy wbili w las terenówką i rozkładają się na imprezę. Nagle z chaszcza, bardzo już blisko "mojego" radaru wyłaniają się nowe płoty, wojskowe namioty i coś dużego, co siedzi pod siatką maskującą. Zarys tego czegoś przypomina ni to torpedę, ni to łódź podwodną... Eeeeeeeee... Czyli co? Kolejna opuszczona baza okazuje się nagle nie być opuszczona? Zmilitaryzowali całe wybrzeże? Ciekawe czy na Hel też wróciło wojsko? I już się nie pokręci człowiek na dalmierzu jak rok temu? ( https://jabolowaballada.b...l-dalmierz.html ) Ten silnik co słyszałam to jakieś agregaty pracujące właśnie tam, przy namiotach i tej schowanej pod siatką makiecie rekina ;)

Potem od miejscowego udaje się dowiedzieć, że wybraliśmy sobie wybitnie zły termin na zwiedzanie starych baz. Bo akurat wtedy, do końca września, mieli jakieś rozszerzone ćwiczenia wojskowe w rejonie. Stąd więcej czołgów na plażach i wszystko rozpełzło się na tereny, które zazwyczaj były nie tyle całkiem opuszczone, co przez długie lata nieużywane. Bo administracyjnie wciąż należą do wojska, więc w każdej chwili wojsko sobie może tam wejść i je reaktywować wedle potrzeb. Zatem spora część tegorocznej trasy będzie do powtórki - coby sprawdzić jak się sprawy mają w innych terminach i okolicznościach.

Wspominałam, że tu są klify? I to dosyć wysokie.





Podejmujemy kilka prób zejścia.







Dopiero na powrocie znajdujemy sympatyczne schodki.



Klifowy las jest zupełnie inny niż na wydmach np. koło Ustki.









Chwilę wędrujemy plażą.







Szukamy wraku duńskiego torpedowca. Nie do końca wiadomo, kto był przyczyną pojawienia się tutaj tego okazu - czy Niemcy, czy Rosjanie. Jest kilka hipotez. Wiadomo, że utknął na mieliźnie i że było to jakoś w okresie okołowojennym. Zostało z niego niewiele. Z wody wystaje jedynie kółko. Inne fragmenty są ciągle smagane falami i malowniczo obrosły wodorostami. Czasem wychodzi z piasku i wody więcej jego kawałków. Niektóre ekipy ponoć probują kopać w piachu, aby dotrzeć do ukrytych części, ale nam się nie chciało. Zwłaszcza że nie bardzo wiedzielismy, w których dokładnie miejscach szukać...



















Powierzchnia wraku jest dużo mniejsza niż powierzchnia tablic przestrzegająca przed niebezpieczeństwem tego miejsca. Coś było o śmierci, kalectwie i że najlepiej z płaczem i w panice uciec do domu. Ufff... My jakimś cudem przeżyliśmy! Fakt, że można tu rozciąć stopę o wystający metal, ale chyba gorsze były dziesiątki butelkowych "tulipanów", które mijaliśmy na różnych plażach mniej lub bardziej zagrzebane w piasku (cud że przy każdej butelce nie stała osobna tablica ;) ) Hmm... No chyba, że jak przystało na torpedowca - nadal są tam torpedy? I po dotknięciu może toto eksplodować? Albo co gorsza wysłać torpedy w nieznanym kierunku? :)

Na plaży odżywiamy się szprotkami. Złote brzuszki błyszczą im w słońcu, a aromat wędzonki miło miesza się z zapachem morskiego wiatru.







Zaraz obok ucztuje tez gromada mrówek, które postanowiły opędzlować gąsienice. Z podobnym apetytem odrywają z niej kawałki, tak jak my urywamy łebki szprotkom. Widac czy duży czy mały - równie sobie ceni posiłek na plaży, w słoneczku i przy szumie fal! To potęguje apetyt!



Kawałek dalej - kolejna uczta! Tym mrówkom to się tutaj powodzi! :)



A tu nowe pamiątki z dzisiejszej wycieczki! :)



cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9364
Wysłany: 2022-02-23, 21:03   

Niema to jak zajadać się szprotkami wśród torped :P
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-23, 22:32   

Adrian napisał/a:
Niema to jak zajadać się szprotkami wśród torped :P


Torpedy za twarde do jedzenia :P Pozostawały wiec tylko szprotki! :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-25, 20:27   

W tej relacji zbiorę do kupy kilka miejsc położonych niedaleko bałtyckich brzegów, ale jednak już na tyle wgłąb lądu, że nie dociera tu szum fal, kwik plażujących, a w sklepach nie sprzedają parawanów i dmuchanych flamingów. A my kluczylismy sobie różnymi takimi niewielkimi drogami, aby ominąć zbyt czynne poligony, przymorskie jeziora z bagnami busiozasysającymi albo po prostu dotrzeć od jednej do drugiej nadmorskiej lokacji z pominięciem głównych tras.

Jakoś tak wyszło, że główną atrakcją i motywem przewodnim tych tras okazały się przystanki PKS. Najczęściej uroku dodawało im ozdobienie rękodziełem w postaci kolorowych malunków :) Gdzieś w rejonie Osieków mijamy takowy w klimatach wędkarsko - balonowych!





A to zdjęcie jednego z ogródków, zrobione na prośbę kabaka. Bo flaming buja się na huśtawce i nasze dziecię ta scenka urzekła!



Gardna Wielka. Tu również dominują motywy nadwodne, acz nieco inne - ptactwo, łodzie. No i przystanek w dosyć ciekawym kształcie! :)









Dalej miejscowość Siecie. Tu zrobiło się bardziej bajkowo. Nawet Muminek jest! Szkoda tylko, że taki samotny... siedzi na gałęzi i tak smutno patrzy... Trzeba by mu kumpli domalować! Jakbym była bardziej uzdolniona plastycznie - to bym się nie powstrzymała!







Witkowo. Tu można powiedzieć, że mix poprzednich klimatów - bajkowo i wodnie naraz!











Malowidła pojawiają się nie tylko na PKSach! Na okalających domy płotach również! :)







A co jeszcze oprócz przystanków rzuciło się w oczy? Że okolice przypominają dolnośląskie zaułki - kamienicopodobne domy, brukowane kolorowymi kamieniami drogi... Mijane wioski są ciche i jakby nieco wyludnione... A może to tylko kwestia pogody? Bo jak siąpi i wieje to może każdy przy zdrowych zmysłach siedzi w chałupie?







W Wytownie szukamy pałacu. Miał być opuszczony, ale jeszcze w całkiem niezłym stanie. Wyglądało, że da rade wleźć do środka i sobie fajnie pozwiedzać. Zdjęcie z internetu, chyba sprzed roku czy dwóch:



Ale czas płynie nieubłagalnie, a zmiany zachodzą szybciej niż by się chciało... Zwiedzanie jest krótkie - pałac się spalił. Można więc jedynie połapać trochę kleszczy w krzakach, a dla prawdziwych koneserow - dostać osmoloną belką w łeb ;) My skupiamy się głównie na pierwszym, bo we wnętrzach to i tak już za bardzo nie ma co oglądać...











W Wicku mijamy ciekawy plac zabaw. Zazwyczaj większość takowych jest pisana przez kalkę, nie do odróżnienia, a już napewno nie do zapamiętania. Tu ktoś miał fajny pomysł!









Ktoś też pomyślał o opiekunach bawiących się dzieci i ich marnym losie. Zamiast wygniatać ławki i umierać z nudów - mogą się np. pobujać w hamakach!





Albo pobiesiadować przy stole (sklep jest niedaleko)



Nawet kosze na śmieci budzą uśmiech na twarzy!



Może nie jest to Siergiejewka ( https://jabolowaballada.b...sergijewka.html ) , ale jak na nowe, plastikowe wytwory naszych czasów - to całkiem nieźle! :)

cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-27, 09:43   

Zachęceni zeszłorocznymi sukcesami wagonowym z Helu ( https://jabolowaballada.b...hel-wczasy.html ) , postanowiliśmy kontynuować ten wspaniały pomysł, aby nocować w takich miejscach. Okazuje się, że możliwość wynajęcia wagonu jest również w Łebie. Takowe położone są prawie przy samym porcie, za stacją PKP, na samiuśkim końcu toru, tam gdzie torowisko wchodzi w chaszcz i tam niknie.



Stojąc na środku niewielkiej ulicy - na prawo widzimy stację kolejową...



...a na lewo nasze wagony!



Wagonów jest tylko kilka, niegdyś było nieco więcej, ale chyba nigdzie nie trafi się już takiego wagonowiska jak na Helu. O tak! To miejsce wysoko postawiło poprzeczkę i jest chyba nie do pobicia - zarówno ze względu na położenie na uboczu, jak i otoczenie sosnowego lasu, piaszczystych łach i turkoczących po szynach pociagów. No ale i tu jest wszystko jak trzeba - wagony stoją na torach, a rano po rybkę do kutra jest przynajmniej blisko!





Nasz wagonik nr 2 :)







Przy wagonach są kwietniki, ławeczki...





I krzesełko w wydaniu sanatoryjnym - wybitnie o walorach leczniczych np. dla chorujących na reumatyzm! :)



Mają tu nawet plac zabaw.



Huśtawki widziane z nieco innej perspektywy.



Okna mają okienniczki i nie wiadomo czemu kraty. Może to były kiedyś jakieś wagony np. pocztowe? Albo to zabezpieczenie, aby wczasowicze wychodzili wyłacznie przez drzwi? ;)







Przejścia międzywagonowe są dodatkowo zadaszone jakimś pleksi, z tyłu nieco powiekszone ścianką namiotową i są tam porobione altanki biesiadne - ze stolikami, krzesełkami, sznurkami na pranie.







W jednej altance są nawet fotele!



Na tyłach wagonów zachowały się jeszcze stare schodki, obecnie już nieużywane.





Oczywiście nie mogę sobie odpuścić okazji powłażenia pod wagony! Rurki, drewniane skrzynki z tajemniczą zawartością, napisy. No i przede wszyskim zapach - smaru, drewna, impregnatu!



















Obserwujemy też dobre zastosowanie telewizora. Właściwy przedmiot na właściwym miejscu.



Jest tu ciekawe rozwiązanie kibelkowe. Kibelki są na zewnątrz, w osobnym baraczku, ale każdy wagon ma swój własny osobny, do którego dostaje kluczyk!



W środku mamy prawdziwe wagonowe łóżka piętrowe!



i nawet koc z napisem PKP.



Lustro zresztą też.



A tak wygląda drugie pomieszczenie w wagonie - kuchniopokój.



Na stanie mamy też zabytkowy grzejnik, ale było na tyle ciepło, że nie musieliśmy go włączać.





W suficie jest takie coś i nie wiemy zupełnie do czego to może służyć. Jakowyś wywietrznik?



Sesja z beloną! To jedna z bardziej fotogenicznych ryb :) Prawda, że się miło uśmiecha?









Nasze busiowe firanki są dobrane tematycznie do miejsca - każdy tu to zauważa! :)



No i mamy fajnego lokatora! Szkoda, że nie da rady z nim jeździć...



Osiedlamy się tu na trzy dni, a co robimy oprócz cieszenia się wagonem i bieganiem wokół niego - to już w następnych relacjach :)

cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9364
Wysłany: 2022-02-27, 10:14   

Jako dzieciaki spędzające dzieciństwo przy PKP w Cieszynie, mieliśmy kilka takich wagonów w pobliżu, w środku jest super :) Te które ja pamiętam były robotnicze, więc nie takie ładne jak Twoje ;)
I w przedpokoju stała koza zamiast grzejnika. Fajnie mieliście :)

Jako dzieciaki mieliśmy się fajnie, tak jak Wy teraz :D
 
 
Lidka 
Lidka


Dołączyła: 26 Sty 2022
Posty: 367
Wysłany: 2022-02-27, 12:22   

O kurczaki, chyba zachciało mi się jechać nad morze! Duże obłożenie miał ten wagonowy ośrodek?
_________________
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-27, 12:45   

Cytat:
Jako dzieciaki mieliśmy się fajnie, tak jak Wy teraz


Ja jako dzieciak jakos zupełnie przegapilam instytucje wczasow wagonowych a nawet robotniczych wagonow mieszkalnych. A czesto jezdzilismy pociagami. No ale jakos umknelo. Musze wiec nadrabiac teraz! :D

Lidka napisał/a:
O kurczaki, chyba zachciało mi się jechać nad morze! Duże obłożenie miał ten wagonowy ośrodek?


Akurat w tym terminie prawie pełne. Wagony byly wynajete na zlot emerytow, ale jedna rodzina nie dojechala, bo chyba zniechecila ich pogoda. No wiec my moglismy zając ich miejsce.

Jesli bylabys zainteresowana wyjazdem tam to moge ci wysłać nr telefonu do opiekuna, bo najlepiej by zamowic miejsce wczesniej. Wagoniki sa tylko 4.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-03-03, 17:58   

Na obrzeżach Łeby, na zachodnim skraju mierzei Sarbskiej, też kiedyś mieli poligon z bazą rakietową. Ostatnimi laty już mało z niego zostało - kilka hangarów i rozchodzących się na różne strony dróg wykładanych betonką. Tereny dawnej bazy stopniowo są wykupowane przez deweloperów, stare budynki mielone i tworzona nowa zabudowa typowa dla nadmorskich kurortów. Poszliśmy więc tam na spacer nie licząc na wiele, raczej na kupę kamieni. Jakie więc było nasze zdziwienie, gdy czasoprzestrzeń znów uległa zapętleniu... Jakbyśmy się magicznym trafem przenieśli do Lędowa albo Dębiny. Istne deja vu.... No ale po kolei.

Jak zwykle tak samo. Miejscowość. Plaża. Dziki tłum. Prawie łokciami się trzeba przepychać. Ciężko sobie wyobrazić jaka masakra musi tu być np. w letni weekend...



Niektórzy twierdzą, że po wydmach nie powinno się spacerować - ale zbudować zamek to już ok ;)



Na jednego plażowego człowieka przypadają przynajmniej dwa psy. Ciekawe są te obecne realia Polski, że psów przybywa w postępie geometrycznym. Nie sposób już się wybrać w góry, nad morze czy jezioro i nie zostać kilkakrotnie obszczekanym, wylizanym i obwąchanym przez jakieś bydlę, oczywiście ku uciesze właściciela, który rozpływa się w zachwytach nad każdym pierdem pupila i raczej nie plasuje się jako szef stada, ale podnóżek i sługus swojego kudłatego bożka. No ale trzeba przebyć ten kilometr czy dwa, odcinek, który najchętniej by się pokonywało w worku na głowie, aby nie widzieć, nie słyszeć i nie czuć. Ufff... Hordy zaczynają się przerzedzać. Co więcej - jest to jakoś wybitnie sprzężone, że im bardziej krajobraz się rozluźnia, tym sympatyczniejsze są twarze mijanych osobników, a maniery ich psów bardziej akceptowalne.

Czasem morze coś wyrzuci. Rozważamy czy to fragmenty rozbitego statku? ;)



Lustrzany piach...



Wbijamy na wydmę. Piach, pokręcone drzewa. Pusto. Ludzie i haremy ich psów pozostały TAM. Betonowe słupy dawnych ogrodzeń - stojące lub powywracane.











Dokładnie wydeptana ścieżka w stronę zruinowanych hangarów. Dziwny dźwięk. Nasilający się. Ciężki agregat i jego miarowa, bucząca praca. Chodzący tam, gdzie przecież nic nie ma. Ja pierdziuuuu! Zaś!!!!! Nawet tu? W miejscu totalnie rozpiżdżonym, będącym od lat jedynie we władaniu graficiarzy i miłośników wywożenia śmieci do lasu? Gdzie inwestorzy aż przytupują, żeby wszystko zmielić i przerobić na SPA, resorty, parki rozrywki, EuroCampy czy jak to się teraz musi nazywać, żeby te stada z plaży marzyły o wakacjach tam? Trzeci raz wpadamy dokładnie w tą samą pułapkę. Nowy płot, plątanina koncentriny jak na białoruskiej granicy, siatka maskująca i koleś z karabinem. A na największym z zachowanych hangarów stoi wielki, widać przenośny radar. W brzeg skarpy jeszcze było wbite coś, co wyglądało na latający spodek albo przynajmniej urwane od samolotu skrzydło. Wracamy zatem do drogi. Zobaczymy jaką część terenu zagospodarowali na swoje wrzesniowe antybubowe ćwiczenia.

Przy płytowej drodze natrafiamy jeszcze na trzy hangary, które nie zostały wcielone do wojska.











Na jednym ktoś namalował Muminki - zombi.





W pagórkach siedzi kilka malutkich bunkierków o różnych zawartościach. Od kabli po zgromadzone drewno.













Mija nas też oddział kawalerii, ale tym razem bez broni.



W drzewa powbijane sa jakieś dziwne blaszki. Czy to odpowiednik kropek czy numerów stawianych sprejem w innych rejonach?





Malownicze rosochatki.









Zaraz obok powstają jakieś willowe dzielnice, tzn powstały póki co na plakatach. "Zamieszkaj na skraju poligonu!" - nie, nie tak kuszą reklamy ;) Mowa tylko, że do morza blisko, a dom, którego jeszcze nie ma, będzie ociekał elegancją, luksusem, modą, która będzie akurat na topie w najbliższej przyszłości, a komfort to zaleje cię z głową. No cóż - pewnie mają rację w tych reklamach - morze i jego bliskość jest bardziej trwałe i wieczne, niż koleś z giwerą pilnujący czegoś obłego pod maskującą siecią.

Szeroka płytówka wijąca się gdzieś wgłab lądu zaprowadza nas jeszcze pod jeden hangar.











Kabak jest zachwycony jednym z malunków. Twierdzi, że to Marszal z "Psiego Patrolu".



I jeszcze jeden mały budyneczek noszący ślady maskowania w panterkę.





Spora część dawnej bazy wygląda już tak...



Dalej nasze drogi wchodzą w jakąś kurortową dzielnicę Łeby, ale takową bardzo trafiającą w nasze gusta :) Jakby nie wagony - to i tu gdzieś byśmy mogli zanocować!









Odkrywamy też nowe, nieznane jezioro w Słowińskim PN!





cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-03-06, 12:24   

Port w Łebie zdaje się być dużo mniejszy niż w Ustce, a napewno dużo mniej rozgałęziony. Rzut oka na różne zacumowane tutaj pływadła. Kolor niebieski dominuje, zupełnie jak wśród cerkwi na Polesiu :P







Niektóre łódki wylazły na ląd. Może im było za zimno ciągle moczyć kupry w lodowatej wodzie?



Nie wiem czemu, ale szlaczek na tym czerwonym kadłubie bardzo mi się skojarzył z samochodowym emblematem firmy "Wołga" ;) Zbieżność chyba przypadkowa...





Ta łódź obecnie jest opuszczona. Wygląda jakby kiedyś pełniła rolę knajpy?



Konstrukcja, którą już widzimy w kolejnym porcie, ale nie wiemy do czego służy. Takie cztery solidne słupy - jak kominy w elektrowni ;) I to wszystko na pływającej barce.





Pierwsze co się też rzuca w oczy (a czego nie zauważylismy w poprzednich portach) to wystawiane przy kutrach straganiki, gdzie można nabyć świeżo złowione ryby. Oczywiście trzeba być w miarę rano.













Gdzieniegdzie zaopatrzymy się też w wędzone okazy, apetycznie nawleczone na sznurki i dyndające na wietrze.







Mewy i inne rybojady mają tu mega wyżerę!



Pierzasty rybojad nakryty na gorącym uczynku! Aparat niestety nie złapał ostrości :( A kilka sekund później już było "po ptokach" i rybka zniknęła w czeluściach przepastnego dzioba... Jedno z najbardziej nieodżałowanych zdjęć, że nie wyszło jak powinno, a na powtórkę szansy już nie było. Ale cóż - dobrze, że jest chociaż takie...



Boczna odnoga to składowisko łódek mniejszych.



Bardzo lubię przyglądać się lokalnemu życiu. Tu np. rozplątywanie sieci - cholernie pracochłonne zajęcie!





Widać na wędkę też tutaj można coś złowić.



Okołoportowy krajobraz z rowerem.





A tu haczyki na jakąś naprawdę solidną rybę! :D



Fajna reklama miejscowego piwa :) Jak nie cierpię reklam to ta jakoś przypadła mi do gustu!




cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Lidka 
Lidka


Dołączyła: 26 Sty 2022
Posty: 367
Wysłany: 2022-03-06, 12:48   

Tak od razu mi się skojarzyło

https://www.youtube.com/watch?v=RCy1Ejr3wHQ

:-o
_________________
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6103
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-03-06, 17:42   

Lidka napisał/a:
Tak od razu mi się skojarzyło

https://www.youtube.com/watch?v=RCy1Ejr3wHQ

:-o


Pasuje! :)

Niestety w tym roku nie trafilismy na zadna knajpę w tych klimatach, koncert szantowy czy cos w tym rodzaju. Na taką tawerne mielismy szczescie wpasc rok temu na Helu! Codziennie wieczorem impreza wlasnie w takich klimatach! :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - opowiadania