Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Ku nadmorskim poligonom (2021)

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2022-01-27, 00:46   

Cytat:
Wiszą tabliczki, że teren prywatny. Że też właściciel nie woli zamiast walnąć betonowych bloków - posadzić ciecia, który by kasował za wjazd i ewentualny nocleg

podejrzewam, że liczba chętnych na taki wjazd byłaby tak "wielka", że koszt utrzymywania ciecia przerósłby zyski :P Przecież to polski Bałtyk, 99,9% przybywających na niego nie zamiaru się wałęsać po takich ruinach. Jasne, byli wspomniany motocykliści, ale pytanie jak to wygląda w przebiegu całego sezonu. No i jeszcze dochodzi sytuacja, że komuś coś tam by się stało. I kogo będą u nas ciągać po sądach? Właściciela. Bo nie ogrodził studzienki, nie zabezpieczył grabi, bo coś tam... Ja się wcale nie dziwię, że ludzie wolą dać tabliczkę i nikogo oficjalnie nie wpuszczać.

Swoją drogą to dziwne, że policja tam przyjechała i niby czegoś pilnowała na prywatnym terenie. Przecież wtargnięcie tam to jest typowa sprawa z powództwa cywilnego, a palenie ogniska, jeśli to nie jest w lesie, to też niekoniecznie musi być zakazane na prywatnej posesji. To tak jakby łazili mi po ogrodzie sprawdzić, czy tam nie ma złodzieja... Może mają jakieś układy z właścicielem?
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2022-01-27, 00:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-01-27, 18:06   

Cytat:
podejrzewam, że liczba chętnych na taki wjazd byłaby tak "wielka", że koszt utrzymywania ciecia przerósłby zyski :P Przecież to polski Bałtyk, 99,9% przybywających na niego nie zamiaru się wałęsać po takich ruinach.


Biorąc pod uwagę ile Niemców spało na lotnisku w Bagiczu czy ile ekip w ruinach dawnej bazy w Łazach - kampery, terenowki, rowerzysci.. (za kilka relacji bedzie) to chyba jednak jest takie zapotrzebowanie. I to byl wrzesien! No acz mozliwe, ze jakby trzeba cos zaplacic to juz by nie byli chetni. Nie mozna tego wykluczyc...

Cytat:
No i jeszcze dochodzi sytuacja, że komuś coś tam by się stało. I kogo będą u nas ciągać po sądach? Właściciela. Bo nie ogrodził studzienki, nie zabezpieczył grabi, bo coś tam... Ja się wcale nie dziwię, że ludzie wolą dać tabliczkę i nikogo oficjalnie nie wpuszczać.


No to obowiazujace u nas prawo jest duzym problemem. Ze wlasciciel terenu jest zobowiazany cie chronic nawet jak jestes debilem...
A juz ten pomysł, ze nawet jak wleziesz gdzies nielegalnie albo wręcz sie włamiesz i cos ci sie stanie to odpowiada własciciel, bo "nieodpowiednio zabezpieczył teren" - to juz jest jakis absurd totalny...

Cytat:
Swoją drogą to dziwne, że policja tam przyjechała i niby czegoś pilnowała na prywatnym terenie. Przecież wtargnięcie tam to jest typowa sprawa z powództwa cywilnego,


Moze ktos cos zgłosil wiec musieli przyjechac?

Cytat:
a palenie ogniska, jeśli to nie jest w lesie, to też niekoniecznie musi być zakazane na prywatnej posesji.


Tam gdzie my stalismy to juz nie byla prywatna posesja, tabliczki staly kawalek dalej, tam gdzie byla zatarasowana droga. Wiec ten teren nie wiem do kogo nalezal czy do gminy czy moze do lasow. Acz jak sie pali ognisko w lesie to zazwyczaj z pretensjami przychodzi lesnik a nie policjant... Nie wiem wiec o co im chodzilo, ale wolalam nie pytac i cieszylismy sie ze poszli sobie w cholere i nas wiecej nie niepokoili
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2022-01-27, 18:13, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2022-01-27, 20:29   

buba napisał/a:
A juz ten pomysł, ze nawet jak wleziesz gdzies nielegalnie albo wręcz sie włamiesz i cos ci sie stanie to odpowiada własciciel, bo "nieodpowiednio zabezpieczył teren" - to juz jest jakis absurd totalny...

to już są skrajne przypadki i raczej rzadkie, przynajmniej ja sobie takiego nie przypominam w ostatnich latach

buba napisał/a:
Moze ktos cos zgłosil wiec musieli przyjechac?

a możliwe. Aczkolwiek w przypadku takich opuszczonych terenów to i tak dziwne

buba napisał/a:
Nie wiem wiec o co im chodzilo, ale wolalam nie pytac i cieszylismy sie ze poszli sobie w cholere i nas wiecej nie niepokoili

w przypadku policji to zazwyczaj nie wiadomo o co chodzi ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-01-28, 19:40   

Wyłazimy na plażę. Dziś jest pierwszy naprawdę ciepły dzień, więc toperz i kabak myślą tylko o kąpieli. Zostawiam więc ich na piachach, a sama idę szukać bunkrów, które się czają w pobliskim lesie, fajnie wkomponowane w pagórkowaty teren. Nazywają je BAS 31. Zostały zbudowane po wojnie jako jedno z umocnień do ochrony wybrzeża. Swoją działalność wojskową zakończyły jakoś w latach 70 tych i od tego czasu miejsce zarasta i maskuje się coraz lepiej :)

Według danych znalezionych w internecie są tu cztery zachowane “stanowiska ogniowe” - trzypoziomowe, betonowe bunkry o bardzo podobnej do siebie konstrukcji. A ja tam łażąc miałam wrażenie, że znalazłam takowych 5! Raczej nie sądzę, aby w takim popularnym terenie mógł się uchować tajny bunkier, którego nikt inny nie znalazł, więc albo mi się przywidziało albo co najbardziej prawdopodobne - klucząc po lesie wlazłam dwa razy na ten sam i się nie zorientowałam ;) Albo bunkry widmo istnieją jednak naprawdę ;)

Główna różnica pomiędzy tymi budowlami jest taka, że im dalej są położone od głównego deptaku na plażę - tym bardziej zarastają je krzaki, mech i pnącza.

Do pierwszego prowadzą schodki wyglądające wręcz jak pozamiatane ;) Murki są widoczne, a bluszcze szczątkowe.









“Dziedziniec” też praktycznie niezarośnięty zielonością.



Na dolnym poziomie takie oto klimaty. Wyraźnie kiedyś było tu więcej części metalowych.







Przy kolejnym bunkrze widać już większą ilość roślin, próbujących się zaprzyjaźnic ze starym betonem.







Ściany o barwach rdzawo - omszałych. Pojawiają się też sufitowe nacieki. W piwnicach coraz więcej wody.







No to szukamy kolejnych pagórków! Im dalej w las tym więcej drzew ;)







Ściany dolnych poziomów noszą tu chyba ślady jakiegoś maskowania z dawnych lat? Bo na graffiti zostawione przez zwiedzających raczej to nie wygląda.





Ostatnie bunkry miejscami ciężko dojrzeć spomiędzy splątanej dżungli - co dodaje im niesamowitego uroku!



















Najciekawsza w tym lasku jest betonowa wieża, robiąca kiedyś za "punkt kierowania ogniem". Teraz można tu sobie zajarać z królikiem i myszą ;)







Do wieży wchodzi się od dołu, przez taki oto spory otwór.



Wejście z drugiej strony.



Bunkier podwieżowy jakby dostał niestrawności od nadmiaru ziemi i mu się ulało ;)





Spotykam tu dwóch kolesi. Gawędzimy sobie o równouprawnieniu i “dżenderach” ;) Bo oni właśnie zostawili swoje żony i dzieci na plaży, więc teraz mogą na spokojnie pozwiedzać ruiny leśne. Śmieję się, że ja tym razem mam dokładnie tak samo! Oglądamy też mapy, pokazuję im bunkry w Ustce, które planujemy odwiedzić za kilka dni. Chłopaki się bardzo napalają, bo nie słyszeli o tym miejscu i twierdzą, że jadą jutro - i na bank to się skończy rozwodem ;)

Skądinąd biorąc pod uwagę jak potem wyglądało nasze zwiedzanie “opuszczonego” poligonu koło Ustki, bardzo jestem ciekawa jak poszło chłopakom i czy mieli jakieś dodatkowe ciekawe przygody ;)

Na górne piętro wieży można wyjść po chybotliwych drabinach zbitych gwoździami z gałęzi. Gdzie nie starczyło gwoździ - szczebelki powiązano sznurkiem. Jakis McGywer tu dział i chwała mu za to! :) Śmieje się, że drabiny były tak chybotliwe, że nawet aparat nie umiał na nie dobrze ostrości złapać ;)





Ja wyłażę na półtorej drabiny, do ostatnich szczebli omotanych sznurkiem jakoś nie mam zaufania... A i tak potem rozważam czy uda mi się zejść w całości... W dół jakoś jest trudniej i drabina ma większe odchyły od pionu. Chłopaki puchną z męskiej dumy i komentują, że tak to bywa z babami, że nawet te co lubią bunkry, trzeba potem zdejmować z drabiny i jak to dobrze, że oni tu są i mnie uratują. Szczęśliwie udaje mi się zejść, na lekko miękkich nogach i zawrotem głowy od kolebania, ale osiągam ziemię samodzielnie.

Tak wygląda górne piętro wieży.



Ta mini drabinka to już całkiem nie wiem dokąd miała prowadzić. Może po niej jakoś można było wejść na dach?



Uznawszy wieżę za zwiedzoną (w ramach swoich możliwości), żegnam się z chłopakami i odchodzę w las. Chwilę później słyszę: ”Kuliżanko! Kuliżanko w czerwonych spodniach! Proszę, wróć tu na chwilę!” Czyżbym czegoś zapomniała? Zgubiła? Wracam. A tu jeden z nich, ten większy i grubszy, stoi na drabinie, która przeważa do tyłu. Już raz nim rąbnęło o beton. Ten drugi, będąc znacznie lżejszym, sam drabiny utrzymać nie może. Razem udaje się docisnąć drabinę i wszyscy docierają na dół...


Idąc dalej plażą, co chwilę trafiamy na jakieś tereny wojskowe z masztami i antenami.



Wygląda to na wciąż będące w użytku. Płoty szczelne, a na terenie kręcą się ludzie i coś naprawiają.









To ponoć był “zapasowy punkt kierowania ogniem” - pewnie jakby ten z myszą i królikiem się zepsuł ;) Szkoda, że nie bardzo jest jak podleźć bliżej...



Płytowe chodniczki odbijające w zarośla, doprowadzają zazwyczaj do zasieków, za którymi siedzą odnowione budynki.





Wybrzeże znów jest ciekawe i urozmaicone, ale w zupełnie inny sposób niż wczoraj. Tak jak między Podczelem a Sianożętami krajobraz upływał pod znakiem palików - tu na wydmach i na plaży można napotkać sporo starych umocnień - jakieś małe schrony, wnęki, tuneliki. Jedno jest pewne - w czasie ulewy byłoby się gdzie schować! Tak jak wczoraj dominowało omszałe drewno, to dzisiaj towarzyszy nam głównie beton, momentami udekorowany też metalem.



















Są też fragmenty solidnych ogrodzeń z dawnych lat. Wygląda jakby mogły być niegdyś pod napięciem - pewnie aby chronić teren przed różnymi zbyt ciekawskimi bubami ;)





Na środku plaży stoi żelazny parawan. Czy wspominałam już kiedyś, że taki odłam nadmorskiego parawaningu bardzo do mnie przemawia?





Z lekka stępione zęby smoka strzegą klifu? ;)



A tu ktoś robił jakby babki, ale nie z piasku tylko z betonu!





Na brzegu czy w wodzie nietrudno o fragmenty betonowych płyt.





Nieraz są już są na tyle omszałe, oglonione, że wręcz nie sposób na pierwszy rzut oka odróżnić je od naturalnych kamulców.



Niektóre fragmenty dawnych umocnień zostały ozdobione tematycznie. Coby człowiek widział morze, nawet gdy patrzy w stronę przeciwną ;)





Chyba wszędzie po tutejszych lasach są rozsiane małe bunkierki, np. my znaleźliśmy taki faszerowany wykładzinami.











Klify porastają splątane zarośla. Coś w tym jest, że las na poligonach zazwyczaj przedstawia się ciekawiej niż taki klasyczny. Bardziej przypomina dzikie knieje niż plantacje kukurydzy sadzonej pod sznurek. Jakaś to taka dziwna reguła - i nie dotyczy tylko nadmorskich krain.













Przy ujściu rzeczki do morza kręci się spory tłum. To chyba jakieś ulubione w okolicy miejsce piknikowe.





cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-05, 18:00   

Jedziemy zobaczyć ujście kanału łączącego jezioro Jamno z morzem, między Unieściem a Łazami. Mają tu fajny, betonowy falochron.





Walory tego obiektu doceniły też mewy, kormorany i wszelakie inne ptactwo.



[img][/img]



Niestety suchą stopą na falochron się nie wlezie... A jest na tyle chłodno, że nie chce mi się płynąć.







Pogoda jest jakaś taka niewyraźna i mamy poczucie, że zaraz nam doleje. Acz ma to swoje ogromne plusy - z plaży wymiotło praktycznie wszystkich.



I znów “szlak” z Hatifnatem! Chyba ten sam, co spotkaliśmy rok temu w Kątach Rybackich!



Jak już sezon na kanały, to obczajamy dziś też drugi podobny - łączący jezioro Bukowo z morzem, między Dąbkami a Dąbkowicami. Tu jest zupełnie inaczej - nie ma falochronu z betonu. Dziwne... czyli tam jest potrzebny a tu nie? Miejsce zdawałoby sie analogicze w sensie zagrożeń sztormowych...

Brzegi kanału są całe usiane palikami. Są paliki małe i duże. Małe ledwo co wystają z wody. Wygląda jakby kiedyś były na nich jakieś pomosty?





Klimaty bardzo podobne jak w rejonie Bagicza.





W Dąbkach zaglądamy do opuszczonego ośrodka wczasowo - kolonijnego Baltic - Tourist. Co ciekawe czasem pisane przez samo "u" a czasem przez "ou".



Idealne miejsce na spacer bo częściowo zadaszone, a właśnie zaczęło lać. Nie wiem ile lat już stoi pusty, ale internetowa stronka jeszcze działa... ( http://www.nadmorzem.net/...baltic-tourist/ )

Porównanie stanu sprzed kilku (kilkunastu?) lat i teraz. Z podobnych w miarę ujęć. Niestety stare zdjęcia znalazłam dopiero po powrocie, więc nie udało mi się dobrać lepszych kadrów.









Schody brukowane mchem i fragmentami krzeseł.



Antena się do nas uśmiecha. Wygląda jakby jej było dobrze wśród bujnych pnączy.



Stopień zniszczenia wnętrz nie wskazuje na działanie sił przyrody czy nawet szabrowników/złomiarzy. Wygląda jakby ktoś dostał szału i rwał/gryzł/szarpał wszystko co mu wpadło pod rękę.



Tu chyba resztki stołówki i dawnych tematycznych malowideł naściennych.



A wokół morze zieloności, teraz w oparach wilgoci i szumiące od gęsto padającego deszczu.





Niektóre pomieszczenia mieszkalne noszą ślady mniejszych lub większych pożarów.





Kiedyś grywali tu i w kosza, i w siatkówkę…


Obecnie boiska z lekka zarastają. Najbujniej rzuciły się klony, większość z nich jest już większa ode mnie. Chyba bytowanie na asfalcie im sprzyja!



Gdzieś dalej w czeluściach przyośrodkowych ogrodów. Ot takie schodki donikąd…



Ten dziś padający co chwilę deszcz ma jeden wielki plus! Zaraz obok zapomnianego ośrodka jest wesołe miasteczko i mimo chwilowego ustania opadu - ono też wygląda jak opuszczone! Jesteśmy jego jedynymi użytkownikami. Gdyby nie obsługa to tylko wiatr by hulał w koronach ptaszorów i uśmiechniętych japach nałogowych palaczy.





Ciężko powiedzieć kto z nas jest bardziej zachwycony możliwością powożenia się na smoku czy innym łabędziu ;) Czasem posiadanie dzieciaka jest bardzo wygodne! :) Bo tak każdy by powiedział "stara a głupia" - a tak "dobra matka dba o rozrywkę dla swego potomstwa"! :P







A ta pani na obrazku wygląda trochę jak notoryczna ofiara przemocy domowej ;)



Na jednym z czynnych ośrodków namierzamy ciekawy balkonik wokół kominowy. Nawet się chwilę zastanawiamy czy nie podejść i zapytać o możliwość wynajęcia apartamentu z dostępem do tego balkonu. Pewnie mina na recepcji byłaby bezcenna, a nuż by się udało?



Najfajniejszym miejscem namierzonym w Dąbkach jest pewna nadmorska uliczka. Zaułek jakby przeniesiony z innego świata. Jak wędrówka w czasie lub teleportacja nad któreś ze wschodnich mórz.



Ciekawy jest wąski tor i wagonik szynowy, przymocowany na solidnych stalowych linach. Co on wozi? Ryby? Całe łódki? Wygląda na wciąż na chodzie i używany!









A wszędzie wokół klimatyczne budyneczki. W każdym bym chciała zanocować! :)





Owa przemiła uliczka doprowadza do nabrzeża, na którym jest jakby mini port. Stoi kilka kutrów, a zapach ryby roznosi się dokoła!



Szyny i liny kolejkowe dochodzą gdzieś mniej więcej do połowy plaży.







Miejsce cumowania łódek z przepołowionym kotem.



I co najważniejsze! Mają tu sklep z darami morza! Chyba największy wybór na całej naszej trasie.



Wraz z flądrą, węgorzem i łososiem jedziemy w stronę Łaz. 10 lat temu, w pewien zimowy dzień, upatrzylismy sobie tam pewne miejsce. I mamy teraz względem niego poważne plany!

cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
maurycy 


Dołączył: 17 Lis 2013
Posty: 899
Skąd: Bielsko okolice
Wysłany: 2022-02-06, 20:34   

Piękne te ujścia rzek do morza :)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-08, 14:09   

maurycy napisał/a:
Piękne te ujścia rzek do morza :)


Zawsze będąc nad morzem staramy sie takowych szukac! :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-09, 09:49   

Niedaleko Łaz, na wąskiej, piaszczystej mierzei pomiędzy morzem a jeziorem Jamno, stacjonował 67. Dywizjon Rakietowy i 231.kompania radiotechniczna. Trzymali tu pociski ziemia-powietrze umieszczone na pojazdach, które ukrywały się w dobrze zamaskowanych garażach. Mieli też stację radarową, warsztaty, magazyny - zabudowań było sporo! Baza ta działała w latach 1973 - 1995.

Potem jednostkę zlikwidowano, rakiety wywieziono w inne miejsce, część budynków zburzono albo zasypano piaskiem, a inne popadły w ruinę. Obecnie ponoć cały obszar jest własnością prywatną. Jedni mówią, że teren jest przygotowywany pod nowe inwestycje typu hotele, a inni, że jest to niemożliwe z racji na stanowiska lęgowe chronionych ptaków. Póki co jedno jest pewne - w ruinach świetnie się lęgną jaskółki i nietoperze! I one zdecydowanie nieprzychylnie patrzą na wizje rozbudowy kurortu. Tak samo zresztą jak dzicy eksploratorzy i biwakowicze, których również tu nie brakuje. Nigdy bym nie pomyślała, że jest tylu miłośników bytowania w tego typu opuszczonych miejscach. Spotykamy tu i niemieckich kamperowców, i terenówki wklinowane w usiany żelbetem piach, i miłośników zabaw na linach. Najciekawsza jest chyba ekipa młodzieży, która przyjechała tu z Rzeszowa na elektrycznych hulajnogach. Ponoć opracowali jakąś świetną metodę darmowego ładowania na stacjach benzynowych jednocześnie 14 pojazdów! Nie wiem jak nie wypiździ korków (bo jedna knajpa to ponoć prawie spłonęła, jak próbowali tam zastosować podobną taktykę ;)

W doborze miejsca na biwak nie mamy dużego wyboru. Po pierwsze busio musi tam dojechać i się nie zakopać (a busio miał chyba w swojej rodzinie jakiegoś kreta, bo potrafi się wkopać dosłownie wszędzie). No i miejsce musi być wolne, a w większości dogodnych miejsc stoją już stoliczki Niemców nakryte koronkowymi serwetkami, mniej lub bardziej ukryte namiociki albo cała pryzma hulajnóg zamotanych łańcuchem (jakby ktoś chciał zwędzić - to musi naraz wszystkie 14! :P

Węszymy w kilku miejscach, ale ostatecznie osiedlamy się pod blokiem z kominem. Ważnym aspektem owego biwaku jest też potencjalna możliwość ewakuacji w zadaszone miejsce - jako że pogoda jest dosyć zmienna.



Dla porównania - to samo miejsce w grudniu 2011. No bo juz kiedyś los nas tu rzucił. Wygląd budynku prawie bez zmian.



Nasze miejsce ogniskowe jest w linii prostej położone dość blisko szosy, ale oddziela nas od niej szczelny szpaler zarośli i dość wysokie betonowe murki. Ognisko płonie na betonie, co jest dużym plusem, bo raz że fajny klimat, a dwa nie trzeba się przejmować, że coś się zjara. Daszek pod ręką - miejsce po prostu idealne!









Nasza dzisiejsza obiadokolacja przedstawia się nadpodziw apetycznie!







Gdy noc nadciąga, a dawny poligon spowija ciemność, zaczynamy coraz bardziej odczuwać, że mamy za plecami puste czeluście opuszczonego budynku. Nie wiem czy zwabione światłem ogniska, ale raz po raz zaczynają wylatywać z budynku nietoperze, czasami mijając nasze głowy dosłownie o centymetry. Jeden mam wrażenie, że otarł mi się brzuszkiem o piórko na kapeluszu ;) Każdy nietoperek zachowuje się podobnie - wylatuje, robi kilka okrążeń nad ogniskiem i daje w długą w stronę plaży. Ale nie tylko nietoperze powodują coraz częstsze oglądanie się za siebie i wiercenie wzrokiem w namacalną ciemność za pustymi otworami dawnych okien - tam coś łazi! I to jest coś dużego. I sapie. Kilka razy pojawiają się też jakby rozbłyski światła. Ale to coś nie idzie, nie zwiedza... To coś się czai! Gdy tylko wchodzimy do budynku, świecimy latarkami - wszystko milknie. Nie ma kroków, nie ma świateł, nawet jakby oddech to coś wstrzymywało. Po jakimś czasie sprawa się wyjaśnia. Trzech lokalnych chłopaczków dało nogę z domu i wybrało się na nocną wyprawę. Mają jedną latarkę i ciężko stwierdzić czy bardziej są posrani ze strachu czy bardziej spragnieni przygód. Pytają nas czy spotkaliśmy już jakieś duchy albo chociaż satanistów albo narkomanów. Są bardzo zawiedzeni, gdy mówimy, że nie. Nie wiem czy wrócili do domów czy udali się w stronę innych zabudowań dalej szukając wrażeń. No i od tego czasu już nic nie łazi. No prawie nic… Bo czasem krople deszczu sączące się przez nieszczelności w dachach brzmią nieco dziwnie… ale to pewnie już tylko i wyłącznie nasza wyobraźnia ;)

Postrzępione ruiny fajnie podświetlają pełgające, ciepłe płomienie.















W nocy idziemy na spacer na plażę. Tak wygląda z daleka biwak ekipy w terenówkach. Zabawne, jak zupełnie inne światło od naszego! Nie wiem co oni tam mają za reflektor, ale moc ma solidną!



Rano witają nas ogromne stada ptactwa! Chyba gdzieś migrują? Obsiadły wszystkie drzewa i krzaczki.





Są też rozrzucone bezładnie na pół nieba! I kwik niesamowity! Długo stoimy i wgapiamy się w to niecodzienne zjawisko!





Idziemy dziś dokładniej pozwiedzać bazę. Budynek, przy którym spaliśmy i nocą odbijał echem stukot kroków i spadających kropel, za dnia prezentuje się dosyć nijako. Ot pusta, wypalona wydmuszka. Ale na wiatę piknikową nadaje się wybornie!



Kolorowe malowidła ubarwiają nieco jego odarte do gołego muru wnętrza.









Widoki z okien.



Widać, że jednostka była zbudowana na wydmie... Drogi zdecydowanie niebusiowe tu mają! Grzęźnie się nawet idąc piechotą!







I jakże malowniczo są tu pokarbowane te drogi!





Acz są też fragmenty gruntów solidnie utwardzonych!



Raz po raz z zarośli wychyla jakiś spory hangar.









Napis już trochę nieczytelny acz chyba czegoś tu zabraniają robić bez nadzoru.



Widać upływ lat... Całkiem duże drzewka już tu porastają na dachach i we wnętrzach...





A tu chyba najwiekszy zachowany budynek i główne miejsce imprezowe rejonu - wczoraj zasiedlone przez ferajnę hulajnogową.





Widać wręcz stałe zagospodarowanie terenu - ławeczki, stoliki, wyznaczone miejsce ogniskowe.



Grunt to maskowanie stosowne do sytuacji ;)



Pozostałości napisów z czasów działania jednostki.





I feeria kolorów twórczości współczesnej. Acz do klimatu psychodelicznej bazy z Estonii jeszcze trochę brakuje ;) ( https://jabolowaballada.b...9-parispea.html )









A wszystko zarastają krzaki dzikich różyczek!



I jeszcze na koniec namierzamy taki "bunkierek". Szczelina wejściowa jest niewielka, ale wnętrza całkiem przestronne. Może to jeden z zasypanych garaży? I tylko jego kawałek wystaje nad piach?





Części budynków, które pamiętamy z zimowej wycieczki w 2011 roku nie możemy odnaleźć. Może już ich nie ma? Może sie zmieniły nie do poznania? Dlatego poniżej, dla uzupełnienia tej relacji, trochę zdjęć z tamtego czasu. Znaleźliśmy wtedy to miejsce przypadkiem, wędrując plażą z Unieścia do Łaz. Ale żeśmy wtedy sobie pluli w brodę, że wynajęliśmy pokój w miejscowości, i to z góry na 3 dni! Zamiast tu przyjechać z namiotem! Zima okazała się bardzo łagodna, było chyba z 12 stopni na plusie, a we wnętrzach budynków uszczelnionych mocno piaskiem było jeszcze dużo cieplej. I oczyma wyobraźni widzieliśmy ognisko wśród tych ruin i nocleg na ciemnej wydmie z szumem morza na wyciągnięcie ręki! Jak widać wszystko ma swój czas i miejsce - czasem trzeba tylko poczekać te 10 lat! ;)

Na skraju wydmy, prawie przy samej plaży, był taki budynek, jakby dawnych garaży, mocno zasypany piachem. Czy teraz jest po prostu jednolitą górką i żeby się dostać do środka trzeba by się przekopać?







Dalej było w nim jeszcze kilka pomieszczeń.







Stały też jakieś takie budynki (chyba po drugiej stronie szosy?) Nie wiem czy teraz już ich nie ma, czy przegapiliśmy?



Natrafiliśmy wtedy na plażę całą “wyłożoną” betonowymi płytami.





A morze było nieco bardziej mroczne…



Kiedyś całą bazę ogradzał płot z drutem kolczastym. Jego frammenty czają się jeszcze po wydmach, więc lepiej nie łazić tu boso!



No własnie... Skoro jesteśmy kilkadziesiąt metrów od morza to warto by połazić i po wydmach, i po plaży. Nie samym betonem człowiek żyje. Nawet jak się jest bubą ;) Zatem poniżej wydmowe klimaty fauny i flory.

















Fajny tu ten wydmowy las, taki z powykręcanych skarłowaciałych drzewek. Nie przyjrzałam się jaki to gatunek, ale jakiś liściasty.





Taki okaz nam ładnie zapozował.



Idziemy kawałek brzegiem w kierunku Dąbkowic. Ciekawe klify się tu utworzyły - mają jakiś metr wysokości, no góra półtora. Jak mrowiska jakiś termitów! Albo najbardziej misternie zbudowane plażowe zamki z piasku! Powstały z piachu ułożonego tak przez wiatr i bijące fale. Jakie toto ma fajne wyrzeźbione, postrzępione, pożłobione formy! Normalnie skalne miasta i kaniony dla krasnali!













No i jeszcze rzut oka na jezioro Jamno. Jezioro jak jezioro, ale skoro już tu jesteśmy...







Oczywiście nie mogę pominąć jeszcze jednego niezmiernie ważnego miejsca w Łazach! Zaglądamy tu kilkakrotnie :)





cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Lidka 
Lidka


Dołączyła: 26 Sty 2022
Posty: 367
Wysłany: 2022-02-09, 11:16   

Te ptaszydła to jak z Hitchcocka ...
_________________
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-09, 11:35   

Lidka napisał/a:
Te ptaszydła to jak z Hitchcocka ...


Fakt! Bylo cos w tym mrocznego i posępnego - zwlaszcza, ze byl to moment kiedy niebo zaciągnelo sie ciemnymi chmurami. Potem sie rozpogodzilo - ale i ptaszory zniknely.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-14, 12:56   

Jedziemy przez Darłowo. Początkowo nie mamy planów, aby się tu zatrzymywać. Wjeżdżamy na most… i kątem oka dostrzegam zatopioną łódkę i wielki ścienny mural. Fajne! Czegoś takiego przegapić nie można :)
Tak trafiamy do portu, ale takiego właśnie portu jak trzeba. Nie jakieś wypicowane jacht-kluby i stateczki spacerowe. Terminale przeładunkowe, kutry, dźwigi, kontenery i wywalone bebechy pachnące morzem.

Łodzie pełne są sieci, bojek i wszelakich tobołów. Fajnie im dźwięczą linki i maszty na wietrze!



A tu chyba pryzmy skrzynek na ryby! Aż się człowiek od razu robi głodny!







W tle jakieś solidniejszych gabarytów kontenery.





Mają też łódkę jakby na pomniku? Nie wiem czym sobie zasłużyła na takie wyróżnienie?



Jedna z łódek zatonęła. Leży więc sobie krzywo w półzanużeniu, porasta trawą i mchem i chyba jej tu dobrze :)











Jest też boczny kanał, przez który są przerzucone czasem mostki, a czasem tylko rury.



Wypatrzony z mostu malunek! Taki fajny i zdecydowanie tematyczny! :)



Tam mają jakiś skład złomu? I żwiru?





W tle kolejne zatoczki i kanały, do których już niestety nie dajemy rade dotrzeć ze względu na płoty i ochronę…



Płoty wprawdzie dziurawe, ale ochrona czujna ;)



Jeszcze jedna odnoga kanału. Z zacumowanym kutrem, małą łódką, pontonem - i chyba tratwą na pierwszym planie? :)



I jeszcze nie wiemy, że w kolejnych dniach będzie okazja powęszyć po jeszcze fajniejszych portach!



cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Adrian 
Cieszynioki


Wiek: 40
Dołączył: 13 Lis 2017
Posty: 9368
Wysłany: 2022-02-14, 14:40   

Fajny ten wrak
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-14, 20:27   

Adrian napisał/a:
Fajny ten wrak


Szkoda ze nie bylo jak na niego wlezc! :)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2022-02-15, 21:58   

W Ustce szukamy ośrodka Niewiadów. Urzekła mnie nazwa, położenie i nawierzchnia drogi przebiegającej obok. Pierwszy rzuca się w oczy chodnik z wielkich płyt. Taki jak lubimy najbardziej! Dodatkowo gdzieniegdzie ozdobiony opadłym, czerwonym jabłuszkiem.





Ośrodek prowadzą od 30 lat ci sami ludzie. Tacy, którzy do tego miejsca podchodzą z sercem, a turystę traktują jak człowieka, a nie tylko tylko sakiewkę ze złotymi monetami. Gawędzimy trochę o ludziach, którzy spędzają tu rok rocznie wakacje od kilkudziesięciu lat, czy o kolejnych pokoleniach z tych samych rodzin, które tu wracają. Ponoć niektórzy mają swoje ulubione domki i zawsze koniecznie chcą nocowac tylko w nich. A ile przez tyle lat uzbierało się historii niesamowitych, mrożących krew w żyłach, obrzydliwych albo niezmiernie zabawnych! Siedząc na obsłudze takiego ośrodka książkę można by napisać!

My spędzamy tu 4 dni. Pobyt na koszt podatnika, w sposób eufemistycznie zwany “bonem turystycznym”. Miały być 3 dni, ale tak się lepiej rozliczało, a w okolicy jest co robić.

Ośrodek tworzą drewniane domki. Te do wynajęcia przypominają Brdy, ale trochę inaczej rozplanowane. Całości miłej atmosfery dopełniają właściwe ławki z wygiętym oparciem i szumiący wokół sosnowy las! :)













Wejścia do domku są z dwóch stron. Otrzymuje się połowę domku - pokój na dole i malutki pokoik na górze, gdzie prowadzą drabinopodobne schody.



Chatka na dole. Już zasiedlona, więc oczywiście udekorowana praniem :)





Odkrywamy, że mają tu dedykowaną i opieczętowaną pościel! Pieczątka z lewej jest chyba starsza? I zawiera dawną nazwę? Jak to dobrze, że nie było tu opcji, żeby zrezygnować z pościeli!



Czy wspominałam, że w naszym domku straszy? ;)



Jest też kilka drewnianych budyneczków o innych kształtach, ale one pełnią chyba jakieś funkcje gospodarcze (albo przetrzymuje się tu wczasowiczów, którzy coś zbroili? Bo mają kraty w oknach :P





Pod domek nie można podjechać samochodem, trzeba go zostawić na parkingu. Ale tu po raz pierwszy ktoś wyszedł naprzeciw potrzebom, a nie tylko zakaz i koniec. A przede wszystkim ktoś pomyślał - że na wycieczki objazdowe niekoniecznie ludzie się pakują w górski plecak (do którego wszystko jest zmyślnie przytroczone), a noszenie pakunków na kilka rat przez cały ośrodek, bywa bardzo upierdliwe. Są więc wózeczki! Dwukołowe, z dyszelkiem! Łatwo więc wszystko przetransportować, a i jeszcze jest dodatkowa atrakcja!







Na stanie mają tu też koty, sztuk kilka. Piękne, wolne koty, które dostojnie się przechadzają, prezentując lśniące futro. Widać, że wypasione na lokalnych rybkach. Resztki naszych też skwapliwie konsumują, acz sprawiają wrażenie z lekka obrażonych, że dostały skóry, a nie najbardziej apetyczne kąski od strony brzuszka. Skandal, że ludzie sami zjedli, a nie oddali kotu co najlepsze. Kabak postanawia, że jutro musimy się poprawić. Ona w ogóle od jakiegoś czasu ma fazę na kota. A i ja mam tu to, co najbardziej cenię w tym gatunku - półdzikie, biegające okazy do podkarmiania i obserwowania. Taki kot, który czasem się połasi, ale tylko wtedy gdy on ma ochotę.







Nie tylko rybami je karmimy! ;)







Architektura domków wybitnie sprzyja kotom - pod każdym budynkiem jest zadaszona kryjówka, z której sierściuchy bardzo chętnie korzystają!





Jest kilka rzeczy, które można obserwować godzinami - jak płynie woda, jak płonie ogień i jak pożywia się kot! :)





Nocne klimaty ośrodka. Latarnie są, ale nie narzucają się. Pyska sobie już nie roztrzaśniesz, ale w oczy nie razi.



Domki leżą bardzo blisko morskiego brzegu. Wystarczy zejść po schodkach, zresztą też bardzo klimatycznych, wykładanych częściowo drobną mozaiką.



Potem kawałek lasu i już plaża. A na niej przefajne, stare molo! Było budowane przez Niemców i nie zostało ukończone (ciekawe jakie były plany?) Faktycznie, jest dosyć krótkie (to nie Karosta ze swoim okazem prawie dwukilometrowym… https://jabolowaballada.b...-lipawa_31.html ) ale również jest z klimatycznego, powygryzanego przez fale betonu.



Chcemy dojść na jego koniec, ale fale są dość duże. Kabak rezygnuje w połowie. Trochę się boi i nie chce być mokra, a bryzgi prawie próbują sięgnąć wędrujących. Zatem idę sama. Szybko się jednak przekonują, że to kabak miał rację i jednak mądrze postąpił. Do końca i tak nie doszłam, a resztę dnia spędzę w mokrych gaciach…











Różne detale konstrukcji. Przeważnie są szpiczate, więc warto patrzeć pod nogi i się nie wykocić...











A na plaży jest jeszcze takie betonowe “cuś”.



Podczas gdy mnie wykąpała fala na molo - toperz z kabakiem oddają się uciechom kąpieli klasycznej.







Próbujemy też puszczać latawiec, ale wiatr nie bardzo współpracuje.



W Ustce, bliżej centrum, jest jeszcze jedno molo. Dłuższe, ale mniej klimatyczne. Acz jak widać ma pewne zalety np. musi tu dobrze brać ryba!







Kabak oczywiście zwraca na siebie uwagę wędkarzy, gdyż na głos komentuje: “A czemu ten pan sika do morza?” Po chwili: “A nie, nie sika! Tylko tak dziwnie wędkę trzyma”. Wędkarzy (poza jednym ;) ) ten kabaczy komentarz bardzo rozbawił!

Któregoś wieczoru wracamy na nasze wyboiste molo koło ośrodka! :) Morze jest spokojne (póki co, bo desenie horyzontu sugerują, że to się może niebawem zmienić ;)





Wielkich fal nie ma - możemy więc zapodać piknik na samym koniuszku betonowego pomostu, nie obawiając się zamoczenia.











Kabak najlepiej wspomina powrót. Łazić sobie “na środku morza”, w nocy - to jednak nie byle co! :) Największe wrażenie robiło przechodzenie nad szczelinami. Nie wiem czemu za dnia nie było tego tak słychać, ale teraz falki zaczynały tam tworzyć niewielkie wiry, które kręcąc się wydawały fajny odgłos - takie gul gul gul. Zupełnie jakby ktoś łapczywie pił z butelki, oczywiście siorbając. Niesamowite jest to słyszeć i jednocześnie mając świadomość gdzie się jest i co nas otacza! :)







Niedaleko ośrodka, w lasku, czai się jeziorko o nietypowej nazwie - Staw Upiorów. Obecnie teren wygląda jak park miejski ze stawkiem. Tzn. za dnia tak wygląda, bo nocą to szlag wie… ;) W lokalnych legendach upiory miały tu występować stadami i wciągać nieostrożnych w bagniste odmęty. Głównie polowały na wracających z usteckich knajp podróżnych. Według przekazów mniej fantastycznych, masowo występowały tu “błędne ogniki”. Bo ta część lewobrzeżnej Ustki zawsze była pełna rozlewisk, bagienek i oparzelisk, więc wyziewały one różne gazy. A od światełek na bagnach i ugrzęźniętego w błocie wozu z podpitymi pasażerami - to do upiorów już bardzo niedaleko ;) )

My nie podróżujemy wozem, do Ustki chodzimy piechotą, nie upijamy się w trzy dupy, ale wieczorową porą na wszelki wypadek wracamy inną drogą, nawet jak zdaje się być nieco okrężna. Licho nie śpi, a tym bardziej budzić go nie ma co. Dużo stawków na bagnach widziałam, ale póki co tylko jeden z nich zachował taką ciekawą nazwę… ;)






cdn
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2022-02-15, 22:41   

buba napisał/a:
Tacy, którzy do tego miejsca podchodzą z sercem, a turystę traktują jak człowieka, a nie tylko tylko sakiewkę ze złotymi monetami.
z ciekawości przeczytałem w internecie cennik. W okresie wakacyjnym za człowieka trzeba zapłacić 69 złotych/noc. Albo ja mam inne pojęcie o złotych monetach, albo wszędzie w Polsce zrobiło się tak drogo, że zwyczajnie już mnie na takie wyjazdy nie stać. Tym bardziej, że mówimy o drewnianych domkach, a nie pokojach czy apartamentowach... I pomyśleć, że w 2020 rozważałem urlop w RP! :rol

Ale ogólnie ze zdjęć to czuć tam klimat starych lat. Powinniście jeszcze zaadoptować kota ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group