Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Jesienne Bieszczady

Autor Wiadomość
Wiesio 


Wiek: 56
Dołączył: 22 Cze 2015
Posty: 343
Wysłany: 2015-10-17, 09:17   Jesienne Bieszczady

Premiera na GBG: Rawki i Krzemieniec.

Dobra passa trwa. Pogodowa oczywiście. 8 październik to może odrobinę ze wcześnie na pełnię jesiennych barw w Bieszczadach, ale aura nam to wynagrodziła. Czwarty rok pod rząd trafiamy w okienko pogodowe.

Jak co roku telefon do Leśniczówki i Artur już na nas czeka. Co prawda pszczelarze zajęli nam kwaterę, ale szef błyskawicznie organizuje agroturystykę po sąsiedzku, z której jesteśmy bardzo zadowoleni.

Wyjazd w czwartek po pracy, jeszcze tylko czterysta kilometrów i około 23 jesteśmy na miejscu :-) Nazbierało się nas trochę... 12 osób siedzi w malutkiej kuchni i robimy wstępną integrację przed jutrzejszą wycieczką. Muszę przyznać, że nauka nie poszła w las i świadomość mojej ekipy znacznie wzrosła: trzeba wstać na śniadanie na ósmą, dojechać kawałek a potem jeszcze przejść trochę ;-) Nikt nie protestuje, gdy po pół godzinie impreza wstępna kończy się rozejściem po pokojach :-) Zresztą po kilku godzinach jazdy każdy jest zmęczony...

Zgodnie z planem o ósmej jemy śniadanie (oczywiście w Leśniczówce!), jeszcze obowiązkowa kawka i pakujemy się w auta. Czeka nas dojazd na Przełęcz Wyżniańską. To około godziny jazdy. O 10 jesteśmy na miejscu, plecaki na grzbiet i w drogę. Energia wszystkich rozpiera, bo po pół godzinie jesteśmy przy Bacówce pod Małą Rawką.



"Trzy pięćdziesiątki" - tak zareklamowałem swoim wędrowcom dzisiejszą trasę. Pierwsza pięćdziesiątka skurczyła się do 30 minut, więc morale wzrosło :-) Do czasu wkroczenia na drugą "pięćdziesiątkę" ;-)





Przed wyruszeniem na dalszą część szlaku nie wspomniałem o małym niuansie - teraz czekało nas 350 metrów podejścia :-) Zwątpienie przeplatało się z euforią :-) Pozostaje pominąć milczeniem, co mówiła wycieczka o tym, który ich mobilizował, że to "już zaraz za krzakiem" ;-) Zrobiło się z naszego podejścia 1,5 godziny, ale osiągamy sukces i 100% ekipy staje na szczycie Małej Rawki.



Krótki posiłek i jak zwykle przerażenie w oczach na widok dalszej trasy :-) Tłumaczę, że według mapy to tylko 20 minut... Niedowierzanie - faktycznie po 20 minutach stoimy na pierwszym z wierzchołków Wielkiej Rawki! Dziś wyżej już nie będzie.



Teraz krótki spacer długim grzbietem Rawki na drugi wierzchołek. Od wyjścia z lasu widoku nas rozpieszczają na każdy możliwy sposób. Szeroka panorama obejmuje całą Połoninę Wetlińskę, Caryńską, pasmo Tarnicy, a dole Ustrzyki, a z drugiej strony część ukraińską i słowacką. Widoczność jest znakomita, choć lekko mgliście. Taka wędrówka to sama przyjemność.



Dość szybko stajemy na niższym z wierzchołków Wielkiej Rawki. Widok słupków granicznych mobilizuje wszystkich do zejścia około 5 minut w dół.



Tu robię wykład, jak blisko jest na Krzemieniec i jakie to wyjątkowe miejsce :-) Widok ścieżki schodzącej sporo w dół i perspektywa kolejnego podejścia rodzi mały podział w grupie :-) Na tych co chcą i wątpiących. Frakcja druga poddaje się jednak wobec większości, do której moje argumenty przemawiają :-) Ruszamy szybkim tempem w dół, osiągamy siodełko i teraz znowu do góry na Krzemieniec. Dla podniesienia morale sugeruję odliczanie słupków granicznych - zaczynamy od "trzynastki" i zgodnie z planem po pół godzinie jesteśmy przy "jedynce". Obwieszczam koniec trasy i udzielam pochwały :-D



Biwak trwa około pół godziny, oceniam nasze ramy czasowe i szanse na utrzymanie się w nich :-) Dajemy sobie 2,5 godziny na zejście i ku wielkiej radości dokładnie tyle czasu zajmuje nam dotarcie na Przełęcz Wyżniańską. Co głód robi z ludźmi ;-)

Dojazd do Berezki skrótami przez Buk i Terkę to równo godzina bez minuty :-) Na omówionym obiedzie stawiamy się punktualnie!

Godzinka odpoczynku i ruszamy po drobne zakupy na ognisko. Artur rozpala nam ogień pod grillem w swojej ogromnej altanie, gdzie siedzimy ze dwie godziny przy pieczonej kiełbasce, wspomnieniach dzisiejszego dnia i śmiechu z opowiadanych dowcipów.

Imprezę rozpędzają pszczelarze...

Wycieczka w wersji artystycznej :-)

















Dzień drugi:

Po śniadaniu zbieramy się trochę wolniej, wypijamy kawkę i ruszamy na podbój Bieszczad. Dziś plan jest naprawdę lekki - na początek postanawiamy zwiedzić rezerwat Sine Wiry.

Docieramy sprawnie w okolice wsi Polanki, gdzie czeka nas dużī parking i w dodatku pusty. Teraz idziemy około godziny wzdłuż rzeki Wetlinka, która wije się meandrami w głębokim wąwozie. Docieramy do miejsca, gdzie szutrówkę przegradza szlaban i za chwilę widać wielką tablicę z nazwą rezerwatu.



Tu wchodzimy na właściwą ścieżkę przyrodniczą. Prowadzą nas w dół przygotowane przez BPN schody zrobione z drewnianych stopni. Wiele jest ostatnio dyskusji na temat podobnych wynalazków na szlakach turystycznych w Bieszczadach. Niby argumentacja o skierowaniu ruchu na właściwe tory do mnie przemawia, ale ginie gdzieś przy tym dzikość takich miejsc, a ułatwienia tylko nakręcają skalę zadeptywania przyrody przez tłumy, które i tak idą "zaliczyć miejscówkę" i na drugi dzień nie pamiętają, gdzie były....





A sine Wiry - są świetne! Siedzimy tu dobrą godzinę, małolaty mają zabawę w skakanie po kamieniach, starsi też podchwytują klimat i skaczą :-) Wyciągamy kanapki, termosy i delektujemy się ciszą miejsca, szumem wody i ciepłym, jesiennym słońcem.





Jeszcze tylko przemarsz korytem rzeki i docieramy na koniec ścieżki. Tu zbaczamy na chwilę, aby podziwiać skalne urwiska, wyżłobione przez wodę.



Potem w górę, na główną drogę i spacerem wracamy na parking. Dla urozmaicenia robimy skrót przez rzekę, skacząc po kamieniach. Najmłodsza cześć ekipy ma niesamowitą frajdę :-)


Z tego samego parkingu ruszamy w stronę Łopienki. Znajduje się się tam polecana przez Artura odrestaurowana cerkiew. Dopisuje nam szczęście - jest otwarta i zaskoczenie - trafiamy na mszę :-) Prawdziwą, turystyczną, w sercu Bieszczadów :-) Wrażenie niesamowite. Tu właśnie jest wiara, a nie w pałacach stawianych ku chwale proboszczów ;-) Ksiądz, młody bardzo, błogosławi zebranych, pakuje strój liturgiczny i naczynia do plecaka i już wygląda jak jeden z wielu wędrowców, którzy tu trafili :-)



Zwiedzamy w ciszy wnętrze cerkwi, kręcę się chwilę wokół. Jesienne słoneczniki kontrastują z błękitem nieba i białymi murami. Takie momenty zawsze dobrze mnie nastrajają.



Po drodze mijamy dymiące retorty.



Kolejny nasz cel to Kamień Leski. Dla urozmaicenia jednak i popatrzenia na piękno Bieszczadów jak najdłużej wybieramy dłuższą wersję trasy do Leska przez Małą Pętlę Bieszczadzką. Mijamy Terkę i skręcamy w prawy w stronę Czarnej. Widoki są piękne, bo pogoda "trzyma". Mnóstwo serpentyn, więc kierowcy się nie nudzą, mijamy Ustrzyki Dolne i kierujemy się na Lesko. W Lesku zgodnie z nasz tradycją robimy najpierw popas w Słodkim Domku i po kawce i kilku ciachach kierujemy się na parking przy Kamieniu Leskim.



Wyobrażałem go sobie jak pojedynczy ostaniec, a tu niespodzianka, to długi na prawie 200 metrów mur skalny, który można przejść górą i dołem. Wycieczka zajmuje dobre pół godziny. Trochę ubolewam, że widzę mnóstwo wkutego żelaza, bo łojanci nie odpuszczą żadnemu kawałkowi skały :(









I to już koniec tegorocznych Bieszczadów. Jest późne popołudnie, więc wracamy do Berezki. Tam dopada nas gospodarz, że czekają na nas rydze, o które się dopytywaliśmy dzień wcześniej. I kilkanaście kilogramów prawdziwków. Trzeba tylko po nie pojechać... Po fakcie okazuje się, że czekały prawie pod Przemyślem :-) Ale co tam - warto było. Spec od smażenia na masełku i z czosnkiem uwija się cały wieczór, bo przysmak znika błyskawicznie :-)

Zgodnie oceniamy, że były to bardzo udane dwa dni.
 
 
creamcheese 

Dołączył: 26 Sie 2013
Posty: 497
Wysłany: 2015-10-17, 09:31   

Wszystko byłoby cacy, gdybyś jeszcze pociągnął swoją grupę pod Krąglicę ;)
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-17, 11:19   

Mimo wszystko na zdjęciach te lekkie zamglenia takie lekkie nie są. Jestem zdziwiony, że nie ma jeszcze tych słynnych barw jesiennobieszczadzckich. W moich planach na przyszły rok to uwzględnię :lol .
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-17, 16:43   

Wiesio napisał/a:

Imprezę rozpędzają pszczelarze...


łeeee, a ja myslalam ze przyjda sie dolaczyc z dwojniakami i trojniakami! :P

laynn napisał/a:
Jestem zdziwiony, że nie ma jeszcze tych słynnych barw jesiennobieszczadzckich.


Moze za wczesnie? zwykle przypadaja na 2 weekend pazdziernika. Czasem trzeci acz rzadziej. Czasem nie ma wcale jak sie pogoda zepsuje..,.
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-10-17, 16:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10831
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-10-17, 17:26   

Ale kolory na połoninach jednak już przyjemnie podchodzą pod jesień :-)
Ci pszczelarze to w jakim sensie rozpędzili imprezę? Wypuścili pszczoły czy spanko ich brało? :)
 
 
Wiesio 


Wiek: 56
Dołączył: 22 Cze 2015
Posty: 343
Wysłany: 2015-10-17, 18:09   

buba napisał/a:
łeeee, a ja myslalam ze przyjda sie dolaczyc z dwojniakami i trojniakami!


Ano przyjechał autokar luda, same dziadki, kolację zjedli i przyszli z pustymi rękami do naszego ogniska. Potem zdominowali wszystkie ławy, na koniec otoczyli ognisko i odcięli nas od ciepła ;)
To się wynieśliśmy na pokoje :)
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-10-17, 18:25   

Wiesio napisał/a:
i przyszli z pustymi rękami do naszego ogniska.


Skandal! :--/
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-10-17, 18:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
creamcheese 

Dołączył: 26 Sie 2013
Posty: 497
Wysłany: 2015-10-17, 18:58   

buba napisał/a:
Wiesio napisał/a:
i przyszli z pustymi rękami do naszego ogniska.


Skandal! :--/

I od kogo ma się ta młodzież uczyć? Od kogo??
 
 
trotyl


Wiek: 52
Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 1042
Skąd: Warka
Wysłany: 2015-10-17, 19:40   

Może to była wycieczka AA? Albo wszystko wcześniej sami wychlali?
_________________
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12247
Skąd: Bytom
Wysłany: 2015-10-18, 09:19   

Może jeszcze nie te barwy, ale zdjęcia mają swój urok i bardzo przyjemnie mi się Twoją relację czytało. Tym bardziej, że kadry wyszły Ci takie mało popularne. Takie inne to Biezczady, mam wrażenie, nie takie oklepane, jak wszędzie, tylko takie Twoje.
Profil Facebook
 
 
Krzyś66
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-18, 10:48   

W tym roku , ze względu na przebieg pogody ( katastrofalna susza plus mega upały ) , w wielu rejonach kraju nie będzie pięknych kolorków na wielu gatunkach, na pewno nie będą tak intensywne jak bywały :-/
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-10-18, 16:49   

Wiesio napisał/a:
Wyobrażałem go sobie jak pojedynczy ostaniec, a tu niespodzianka, to długi na prawie 200 metrów mur skalny, który można przejść górą i dołem. Wycieczka zajmuje dobre pół godziny. Trochę ubolewam, że widzę mnóstwo wkutego żelaza, bo łojanci nie odpuszczą żadnemu kawałkowi skały

Bo to kamieniołom jest;)
Kamień Leski gwarantuje niezły kawał piaskowcowego wspinania:
http://www.goryonline.com...ki,14238,i.html
http://www.rkw.org.pl/mat..._2008_11_18.pdf
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10831
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-10-18, 19:19   

Jakoś cerkiew w Łopience bardziej mi się podobała przed remontem, bez tych białych tynków.
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2015-10-18, 19:20   

Ładne te Wiesiowe Bieszczady są. Takie lekko nostalgiczne przez mgły i retorty.
Do Sinych Wirów prowadzi ścieżka dydaktyczna? Jakaś pętelka? Ile zajmuje przejście?
Z cerkwi w Łopience pamiętam rzeźbę Bieszczadzkiego Chrystusa, która zrobiła na mnie duże wrażenie w pustym wnętrzu świątyni, gdzieś z dala od popularnych szlaków. Jest tam jeszcze?
 
 
Wiesio 


Wiek: 56
Dołączył: 22 Cze 2015
Posty: 343
Wysłany: 2015-10-18, 20:09   

Wiolcia napisał/a:
Ładne te Wiesiowe Bieszczady są. Takie lekko nostalgiczne przez mgły i retorty.
Do Sinych Wirów prowadzi ścieżka dydaktyczna? Jakaś pętelka? Ile zajmuje przejście?


Dość łatwo tam dojść - tam gdzie jest parking z drogą na Łopienkę, po przeciwnej stronie trzeba kawałek przejść do mostu, za mostem w lewo zaczyna się żwirowa droga. Idzie cały czas wzdłuż rzeki, około godziny spaceru i jest szlaban, zaraz za nim duża tablica. Przy niej wąska ścieżka w dół schodzi na dno wąwozu. Wszystko ładnie oznaczone, nie sposób się zgubić :)
Kilkaset metrów dalej jest szmaragdowe jeziorko, znaczy powinno być, ale go już nie ma :)
To pozostałość po osuwisku z 1980 roku... tym razem odpuściłem temat.
Wiolcia napisał/a:

Z cerkwi w Łopience pamiętam rzeźbę Bieszczadzkiego Chrystusa, która zrobiła na mnie duże wrażenie w pustym wnętrzu świątyni, gdzieś z dala od popularnych szlaków. Jest tam jeszcze?

Jest :) robi wrażenie :)


Dziękuję za miłe słowo :) Troszkę rozbudowana wersja relacji (głównie o zdjęcia) jest na iWiesio.pl, ale nie chciałem zanudzać milionem fotek ;)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group