Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Jawor, Grobla i Pogórze Kaczawskie.

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-27, 21:43   Jawor, Grobla i Pogórze Kaczawskie.

Zima, nie zima, ale w góry chodzić trzeba. Zwłaszcza, jeśli to taka zima jak w tym roku: śniegu jak na lekarstwo albo w ogóle go brak!

Nowy rok znowu zacząłem od Sudetów, tym razem po wielu latach przerwy zajrzałem na Pogórze Kaczawskie. Niziutkie to pasmo, najwyższy szczyt osiąga ledwie 501 metrów, ale wiele ciekawych tu miejsc, podobnie jak w położonych dookoła miejscowościach.

W piątkowy poranek wychodzę w Jaworze (Jauer). Leży on co prawda poza samym Pogórzem, lecz bardzo blisko. Przy odnowionym dworcu wita mnie świeży smród z kominów. Fuj!


Jawor to miasto z bardzo długą historią, po raz pierwszy wspomniano je już na początku XI wieku. Z tego też powodu zachowało się w nim wiele zabytków, ale większość jest zaniedbana.

Najpierw podchodzę pod kościół św. Marcina, gotycko-renesansowy. Otaczają go resztki murów obronnych, a z farą spaja kamienny łącznik.




Mijane kamienice robią raczej posępne wrażenie, remonty od dawna je omijają. Na jednej z nich zwraca uwagę szyld "spółdzielni pracy krawieckiej". Dziś "obrońców pokoju" to ciężko znaleźć na świecie i w Polsce.


Niewątpliwie najcenniejszy obiekt to Kościół Pokoju. Świątynia jest efektem ustaleń traktatu pokojowego z 1648 roku. Kończył on wojnę trzydziestoletnią; katolicki cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego pod naciskiem ewangelickich Szwedów pozwolił swoim luterańskim poddanym wybudować trzy kościoły na Śląsku. Mogli oni używać jedynie nietrwałych materiałów, budynki nie posiadały wież i dzwonów, lokowano je poza granicami miast.


Kościół został wpisany na listę dziedzictwa UNESCO, podobnie jak ten ze Świdnicy (kiedyś był jeszcze głogowski, ale spłonął po kilkuset latach). Niestety, poza sezonem można do niego zajrzeć tylko w czasie nabożeństw, a te odbywają się w niedzielę. Pozostaje mi jedynie podziwianie zewnętrzne.



Wieżę dobudowano później, o czym świadczy jej zwieńczenie z datą 1708 i (prawdopodobnie) cesarskim dwugłowym orłem.


Maszeruję na rynek. Otaczają go wiekowe kamienice, ale stojące wszędzie samochody nadają mu klimat wielkiego parkowiska.



Ratusz wzniesiono pod koniec 19. stulecia w miejscu poprzedniego, zniszczonego przez pożar. Z pierwszej konstrukcji ocalała tylko wieża.


Tereny na południe od głównego placu wyglądają mniej reprezentacyjnie...


Kaplica (kościół) św. Wojciecha. Oryginalnie była to synagoga, ale w XV wieku Żydów z Jawora wygnano, a bożnicę przekazano chrześcijanom.


Dawny zespół klasztorny bernardynów, obecnie Muzeum Regionalne.


Ulica Chopina (kiedyś Schützenstraße). Ktoś stawia coś na starych murach. Kawałek dalej rząd wysokich kamienic, kiedyś pewnie eleganckich.



Wkraczam do Parku Miejskiego. Od 1911 roku jego patronem był Brunon Fuchs, żydowski kupiec, który wyłożył tysiące marek na jego rozbudowę. Oprócz nazwy uhonorowano go kamienną ławeczką.


Dwa inne parkowe pomniki: Friedricha Ludwiga Jahna (polityka, publicysty, ojca gimnastyki sportowej) oraz niezidentyfikowany, pewnie z okresu PRL-u. W tym pierwszym przypadku ostał się tylko cokół ze śladami po usuniętych napisach i płaskorzeźbie.



Za parkiem, granicząc z nowo powstającym osiedlem, umiera cmentarz żydowski. Zaniedbany, zarośnięty, pełen śmieci. Założono go w 1814 roku, jest wpisany na listę zabytków.



Opuszczam Jawor ulicą Mickiewicza (Hirschbergerstrasse). Już pisałem na początku, że Jawor ma liczne pamiątki z przeszłości i potencjał do przyciągania turystów, lecz, jak to zazwyczaj na Dolnym Śląsku bywa, dużo jeszcze można by wyremontować.

Kolejną miejscowością są Paszowice (Poischwitz). Na opłotkach stoi jakiś dawny zakład z pochylonym kominem.


Widok na Pogórze Kaczawskie. Trzy, cztery kilometry przez pola.


Na zakręcie miała znajdować się czynna restauracja. Oczywiście zastałem drzwi zamknięte na głucho! Cholera, już południe, a chętnie bym coś zjadł. Zły i spocony idę główną drogą mijając poniemieckie domy oraz przedstawicieli socjalistycznej myśli technicznej.



Nagle widzę reżimową stację benzynową, a obok niej przybytek o intrygującej nazwie "Sawana" (sądziłem, że słowo to pisze się przez dwa "n" ;) ). Bez namysłu włażę do środka. Wystrój spelunkowaty, gra muzyka. Piwo tanie (i ciepłe), mają jedzenie. Zamawiam świeżynkę i delektuję się chwilą.


Myślę nad resztą dnia. Opcje są dwie: trasa dłuższa i krótsza. Już właściwie przekonałem sam siebie, aby dostać się w góry jak najszybciej i zdążyć do celu przed zmrokiem, ale potem wołam w duszy:
- No nie, tak nie może być. Przejechałem kawał drogi, pora młoda (ledwo minęła 12-ta), więc trzeba wykorzystać tę sytuację.

Następny odcinek zamierzam pokonać stopem, gdyż prowadzi drogą wojewódzką, właściwie bez żadnego pobocza. Wychodzę kawałek za skrzyżowanie i zrzucam plecak w jedynym miejscu nadającym się na łapanie okazji. Patrzę na pusty asfalt i zastanawiam się, ile spędzę tu czasu...


Przemyka pierwszy samochód. Pojawia się drugi i... staje! Podwiezie mnie kierowca z Wielkopolski. Wpada w Sudety często, dziś jeździ służbowo.

Początkowo planowałem jeszcze wizytę w Wiadrowie (Wederau), ale ostatecznie trafiam do Kwietników (Blumenau). Wysiadam akurat pod kościołem Józefa Oblubieńca.


Kręcę się po przetrzebionym cmentarzu pilnie obserwowany z okna najbliższego domu. Na ścianach świątyni przymocowano epitafia ze zdeformowanymi sylwetkami; może kosmici?



Na mojej mapie zaznaczono w Kwietnikach pałac, lecz ten przestał istnieć po ostatniej wojnie. Przetrwały zabudowania gospodarcze folwarku, w stanie bardzo słabym. Do jednego z budynków wchodziło się pomiędzy kolumnami.




Przede mną dwukilometrowy kawałek asfaltu do Grobli (Gräbel). Może znowu czymś podjadę? Pojawia się samochód i nawet się zatrzymuje, ale jest pełen... zakupów. To chyba właściciel pensjonatu, szykuje się na imprezę. Gdybyśmy byli na środku pustyni albo puszczy, to jakoś bym się zmieścił pomiędzy różne towary, ale przy tak krótkim odcinku nie będziemy kombinować.
A potem nic już nie jechało.


Grobla to najmniejsza wioska gminy, zamieszkuje ją niecała setka ludzi. Podczas mojej poprzedniej (i jedynej) wizyty na Pogórzu Kaczawskim nocowaliśmy w niej, w drewnianej "Chatce Poganka". Dziewięć lat temu, zlot forum sudeckiego, piękne czasy. Mało wtedy przyglądałem się samej Grobli.

Na jej skraju stoi Pomnik Poległych. Nazwiska żołnierzy wydrapano, zachował się tylko Krzyż Żelazny.



W "centrum" mamy pałac, od pewnego czasu remontowany przez prywatnych właścicieli. Możliwe, że właśnie tam kierował się mój niedoszły podwoziciel, gdyż w środku działa pensjonat.


Kościół św. Anny pochodzi z XV i XVI wieku, choć na pierwszy rzut oka myślałem, iż jest młodszy. To przez gładkie, świecące się ściany zewnętrze, środek zdradza dłuższą metrykę.



Pod płotem ułożono kilka połamanych płyt cmentarnych oraz zieloną, uśmiechniętą figurę kobiety.


Niebo się rozpogodziło, w końcu wyszło słońce. Robię sobie przerwę i siadam na przystanku. Wkrótce dołącza do mnie miejscowy (choć rodem z Górnego Śląska), który czeka na córkę dowożoną gimbusem (inne autobusy tu nie docierają).
- Dobrze, że przyjechałeś dzisiaj - mówi. - Dwa dni temu skończyło się kolejne polowanie, strzelali wszędzie dookoła. Co chwilę zjeżdżają myśliwi, całe przyczepy zwierząt wywożą z lasów.
Nie ma co, piękny sport...

Chwilę gadamy, po czym każdy idzie w swoją stronę. Spacer przez dosłonecznioną wioskę od razu stał się przyjemniejszy.


Czerwony szlak wprowadza mnie wreszcie na Pogórze Kaczawskie. Człowiek nie może uwierzyć, że mamy styczeń...


Wiem, że wiele osób taka pogoda cieszy, ale dzięki niej można spodziewać się jeszcze większej suszy niż ostatnio. A potem będzie płacz, że pietruszka taka droga i wody nie ma... Jedyny plus braku śniegu to bezproblemowe pokonywanie kolejnych metrów, nie zakopiemy się.

Na polance widoki w kierunku wschodnim: horyzont mocno zaciągnięty, chmury tak łatwo nie odpuszczą.


Nagle w lesie słyszę... strzały. Nie pojedynczy, całe kanonady! Czyli jednak nie przestali grasować dwa dni temu, dziś też trwa jakieś polowanie. A będzie coraz gorzej! Niedawno parlament uchwalił prawo powodujące, że lasy i pola staną się de facto prywatnym folwarkiem nielicznej kasty morderców zwierząt. Pod pozorem walki z ASF zezwolono m.in. na używanie tłumików oraz karanie ludzi, "przeszkadzających w polowaniu", czyli na przykład spacerujących po lesie czy zbierających grzyby. Oznacza to, że już niedługo swobodne przebywanie w przyrodzie, nawet tam, gdzie o ASF nikt nie słyszał, będzie mocno utrudnione. Wystarczy wbita tablica z napisem "Uwaga, polowanie" i trzeba będzie się wycofać, inaczej grozić nam będzie w najlepszym razie mandat, a w najgorszym oberwanie kulką od zwyrodnialców z flintami. Masakra...

Najbliższe wzniesienie to Radogost (niem. Janusberg), mierzące całe 398 metrów n.p.m.. Nazwy w obu językach sugerują, że być może czczono na nim kiedyś przedchrześcijańskich Bogów. Obecnie teren został starannie spryskany wodą święconą, więc nic nam nie grozi :P . Na szczycie znajduje się wieża widokowa z końca XIX wieku, wybudowana w modnym wówczas stylu "średniowiecznym". Niemcy ustawili także drewnianą altanę dla turystów, lecz ta nie przetrwała próby czasu.



Wbiegam na górę po kamiennych schodach. Widoki jakieś są, nawet całkiem sympatyczne. Z jednej strony płaska okolica z Paszowicami i Jaworem, otaczającymi Pogórze. Na polach można dostrzec również ślady okopów z I wojny światowej.





To północna strona: zarośnięte Kaczawskie i samotne gospodarstwo.



Na południu pojawia się akcent górski: chyba Trójgarb i Chełmiec w Górach Wałbrzyskich.


Schodząc z Radogosta znowu słyszę strzały. A w dole trafiam na ścinkę drzewa - oczywiście powalone kłody leżą akurat na szlaku! Coraz rzadziej zdarza mi się iść polskim szlakiem i nie napotkać żadnych przeszkód: jak nie strzelający wariaci to uprzejmi drwale.

Przecinam potok Paszówka oraz drogę i zaczynam się gramolić na kolejne wzgórze - Bazaltową Górę (Breiteberg). Jest o 30 metrów niższa od Radogasta.


Zgodnie z nazwą mijam nieczynny kamieniołom bazaltu.


Dzień powoli się kończy...



Na szczycie także stoi wieża widokowa. Mniejsza od poprzedniej, w dodatku jakiś czas temu usunięto jej najwyższą kondygnację, więc z góry obejrzymy tylko las. Ktoś upiększył wejście rysunkami Polski Walczącej.



Eleganckie i trwałe tabliczki z nazwą góry.


Znów muszę zejść, przeciąć drogę i wdrapać się na niedużą górkę Rataj (Ratschberg). Na zboczu można podziwiać pomnik przyrody "Małe Organy Myśliborskie", lecz z powodu coraz większej szarzyzny rezygnuję z nich i idę dalej.

Ze skraju lasu gapię się w kierunku Jawora, w którym pali się coraz więcej świateł.




Przede mną Myślibórz (Moisdorf). Wioska nieduża, lecz posiada restaurację, do której zaglądam na obiad.


Końcową część dzisiejszej trasy pokonuję już mocno wieczorną porą. Przechodzę obok przypałacowych zabudowań gospodarczych - o ile sam pałac został wyremontowany, to te nadal niszczeją.



Na skraju Chełmca (Kolbnitz) spotykam wbitą przy drodze tablicę ostrzegającą o polowaniach. Postawili sobie coś takiego i zadowoleni...

Zostało mi jeszcze kilka kilometrów do Raczyc (Rätsch). To osada w środku lasu z kilkoma domostwami i miejscem dzisiejszego noclegu - Chatką Pod Lipą. W Kaczawach nie znajdziemy schronisk, więc jedną z alternatyw są takie obiekty, zarządzane przez gminę lub PTTK (w tym przypadku z Jawora). Drewniana, na parterze stoi wielki stół, jest kominek, na piętrze materace do spania. Prąd dodatkowo płatny, wody brak, a na zewnątrz czeka wychodek. Warunki trochę spartańskie, ale jakże klimatycznie. A całość miała kosztować bodajże 200 złotych za cały weekend.

Przybyłem tu, gdyż zlot (spotkanie) robiła Buba z ekipą, której część znam. Kilka osób już w środku urzęduje, niektórzy dotrą dopiero jutro.


W sobotę towarzystwo łaziło po okolicy, natomiast ja (jako jedyny dotarłem w piątek z buta) pilnowałem chatki. Wieczór i noc upłynęła bardzo miło.


Chatka w niedzielny poranek.


Powrót miałem komfortowy, bo po raz pierwszy skorzystałem z podwózki słynnego niebieskiego busa Buby i Toperza ;) . Przy okazji zaliczyliśmy kilka zrujnowanych pałacyków i kościołów.


Początek górskiego sezonu okazał się bardzo udany. I tylko trochę tego śniegu mi brakowało. Na szczęście w lutym nadrobiłem sobie jego niedosyt :) .
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2020-02-28, 14:24   

To już nawet stacje benzynowe są reżimowe?
Jak na tę porę roku zdjęcia sympatyczne - szczególnie te z widokiem na żółte pola lub gdy trafiło się trochę słońca.
Kościół w Grobli spodobał mi się. Za prostotę wnętrza. Bryła też niczego sobie. Może uda się kiedyś zajrzeć (też, jak Ty do czasu tego spotkania, byłam tylko raz na Pogórzu Kaczawskim).
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-28, 15:50   

Wiolcia napisał/a:
To już nawet stacje benzynowe są reżimowe?

odkąd wspierają Kubicę :P

Wiolcia napisał/a:
(też, jak Ty do czasu tego spotkania, byłam tylko raz na Pogórzu Kaczawskim).

leźą na uboczu, niskie, więc człowiek raczej pcha się gdzieś indziej.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
włodarz 

Dołączył: 13 Maj 2014
Posty: 2649
Skąd: Góry Sowie
Wysłany: 2020-02-28, 18:37   

Myśliwi należą do
Pudelek napisał/a:
kasty morderców
i jest to grupa
Pudelek napisał/a:
zwyrodnialców z flintami
a tymczasem
Pudelek napisał/a:
Niemcy niewątpliwie ofiarami wojny też byli


Weź się ogarnij, bo tego się nie da czytać na spokojnie.
_________________
Sudeckie Ilustracje
 
 
telefon 110 


Dołączył: 20 Wrz 2014
Posty: 2046
Wysłany: 2020-02-28, 19:28   

włodarz napisał/a:
Myśliwi należą do
Pudelek napisał/a:
kasty morderców
i jest to grupa
Pudelek napisał/a:
zwyrodnialców z flintami


Weź się ogarnij, bo tego się nie da czytać na spokojnie.


Drzazgę dostrzega w oku brata swego, a boru sosnowego w swoim już nie.

https://kresy.pl/wydarzen...zagrozenia-asf/

https://www.dw.com/pl/nie...%B3w/a-47052626

https://www.cenyrolnicze....kow-w-niemczech

https://wiadomosci.wp.pl/...36672558811265a

To dlatego że jest ofiarą wojny ?
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-28, 23:00   

To nie czytaj albo kup sobie nerwosol. Ewentualnie idź sobie postrzelać, to ci ulży.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-02-28, 23:54   

Cytat:
Dziś "obrońców pokoju" to ciężko znaleźć na świecie i w Polsce.


Serio? Mi sie wydaje, ze ich zawsze pelno, niezaleznie w jakich czasach. Malo to "misji pokojowych" po swiecie sie wloczy??

Cytat:
a obok niej przybytek o intrygującej nazwie "Sawana" (sądziłem, że słowo to pisze się przez dwa "n" ;) ). Bez namysłu włażę do środka. Wystrój spelunkowaty, gra muzyka. Piwo tanie (i ciepłe), mają jedzenie. Zamawiam świeżynkę i delektuję się chwilą.


To jest we wsi Paszowice? Czy gdzies w polach? Wyglada niezwykle rokujaco!


Cytat:
w drewnianej "Chatce Poganka". Dziewięć lat temu, zlot forum sudeckiego


kurde... jak mi jest zal, ze nie udalo mi sie tam dotrzec... :( akurat musiala mnie dorwac jakas grypa :(



Cytat:
piękne czasy


Nooooo! Zarąbiscie wspominam te czasy! Wtedy to przynajmniej raz w miesiacu byl jakis zlot! A nieraz to i co 2 tygodnie! Czlowiek nie wiedzial co wybrac... A teraz wszystko zdechlo... Ludziom sie odechcialo spotykac ze soba i fajnie spedzac czas? A moze zloty nadal gdzies sa - tylko nas nie zapraszają? ;)


Cytat:
od zwyrodnialców z flintami.


Z tego co pamietam - to ty dawniej nie miales takich silnie antymysliwskich pogladow. Czy jakies wydarzenie mialo na to wplyw? Probowali cie gdzies postrzelic albo trafiles osobiscie w jakims lesie na jakis niemilych skurwieli? Czy to chodzi o kwestie polityczne - w sensie jak nielubiany rzad kogos wspiera - to on musi byc zly? ;)


Cytat:
słynnego niebieskiego busa


Busio dziekuje za uznanie! :D

Cytat:
leźą na uboczu, niskie, więc człowiek raczej pcha się gdzieś indziej.


a ja wlasnie myslalam, ze to cechy powodujace ze czlowiek chce tam byc jak najczesciej! :D

Pudelek napisał/a:
Wiolcia napisał/a:
To już nawet stacje benzynowe są reżimowe?

odkąd wspierają Kubicę


A ja nadal nie czaje o co chodzi z tymi stacjami?
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-02-29, 00:00, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-29, 00:01   

buba napisał/a:
Serio? Mi sie wydaje, ze ich zawsze pelno, niezaleznie w jakich czasach. Malo to "misji pokojowych" po swiecie sie wloczy??

ale ulice z taką nazwą znikają ;)

buba napisał/a:
To jest we wsi Paszowice? Czy gdzies w polach? Wyglada niezwykle rokujaco!

w wiosce, obok skrzyżowania - chyba głównego w tej miejscowości

buba napisał/a:
A teraz wszystko zdechlo... Ludziom sie odechcialo spotykac ze soba i fajnie spedzac czas?

nikt nie ma czasu. I to nawet ci, co się zarzekali, że na takie rzeczy czas zawsze będą mieli :)

buba napisał/a:
Z tego co pamietam - to ty dawniej nie miales takich silnie antymysliwskich pogladow. Czy jakies wydarzenie mialo na to wplyw? Probowali cie gdzies postrzelic albo trafiles osobiscie w jakims lesie na jakis niemilych skurwieli?

nigdy ich nie lubiałem (delikatnie pisząc), a ostatnio jest to grupa coraz bardziej roszczeniowa jeśli chodzi o zawłaszczanie przestrzeni dla siebie. I chodząc po lesie z bliską kanonadą w tle czuję się mało komfortowo...

buba napisał/a:
a ja wlasnie myslalam, ze to cechy powodujace ze czlowiek chce tam byc jak najczesciej!

jeśli już jadę w góry, to jednak wolę wyższe niż 300 metrów, bo na takiej wysokości to leżą hołdy :D A jak na uboczu, to i trudniej mi często dojechać.

Cytat:
A ja nadal nie czaje o co chodzi z tymi stacjami?

należące do Skarbu Państwa czyli aktualnie rządzących ;) Później wywalają kupę kasy na różne durne akcje typu sponsoring najgorszego kierowcy w sezonie F1...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2020-02-29, 00:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-02-29, 00:10   

Pudelek napisał/a:
ale ulice z taką nazwą znikają


ano tak...

Pudelek napisał/a:
w wiosce, obok skrzyżowania - chyba głównego w tej miejscowości


musze kiedys odwiedzic ow przybytek!!

Pudelek napisał/a:
nikt nie ma czasu. I to nawet ci, co się zarzekali, że na takie rzeczy czas zawsze będą mieli


Ale ze wszyscy naraz przestali miec czas? Tak nagle? W powietrzu rozpylili jakis "czasozjadacz"??

Pudelek napisał/a:
I chodząc po lesie z bliską kanonadą w tle czuję się mało komfortowo...


To akurat mam tak samo... tzn czesto wrecz wpadam w panike, a nie tylko trace komfort poczucia ;)

Pudelek napisał/a:
jeśli już jadę w góry, to jednak wolę wyższe niż 300 metrów, bo na takiej wysokości to leżą hołdy


Holda z chatka na szczycie to chyba ideal, nie? :P

Cytat:
Później wywalają kupę kasy na różne durne akcje typu sponsoring najgorszego kierowcy w sezonie F1...


Aaaaa, bo ja sie nie interesuje sportem wiec pewnie dlatego mnie to mija i potem nie rozumiem roznych aluzji...
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-29, 00:29   

buba napisał/a:
Ale ze wszyscy naraz przestali miec czas? Tak nagle? W powietrzu rozpylili jakis "czasozjadacz"??

oni po prostu dorośli. Może kiedyś nas też to czeka :P

buba napisał/a:
Holda z chatka na szczycie to chyba ideal, nie?

eee, nie. Za dużo ludzi by się kręciło, może wjechać ochrona i daleko do sklepu ;)

buba napisał/a:
Aaaaa, bo ja sie nie interesuje sportem wiec pewnie dlatego mnie to mija i potem nie rozumiem roznych aluzji...

ciągłe przyjeżdżanie na ostatnim miejscu to już nie sport, a sadomasochizm :rol

buba napisał/a:
musze kiedys odwiedzic ow przybytek!!

taka w sam raz na Kresy :D
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-02-29, 08:51   

No nie widzę byś Pudełku jeździł co weekend, a w tygodniu jeszcze ogniska gdzieś bliżej, więc przykro mi powiedzieć, ale Ty już dorosłeś... ;)
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-29, 13:48   

Nigdy nie jeździłem co weekend :P Natomiast nadal staram się jeździć tak często jak mogę (widać to w statystykach moich podsumowań rocznych - liczba wyjazdów nie jest właściwie znacząco niższa niż np. 10 lat temu) i nadal sprawia mi to wielką przyjemność, a nie tłumaczę się głupkowato jak niektórzy moi znajomi :)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2020-02-29, 14:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-03-01, 12:52   

To mogę do Ciebie mówić, dzieciaku, powinieneś być wtedy zadowolony ;)

żartuje oczywiście.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8298
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-03-01, 14:31   

Może być :)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
gar 

Dołączył: 06 Sty 2016
Posty: 836
Skąd: Orzegów
Wysłany: 2020-03-01, 23:17   

Pudelek napisał/a:

należące do Skarbu Państwa czyli aktualnie rządzących ;) Później wywalają kupę kasy na różne durne akcje typu sponsoring najgorszego kierowcy w sezonie F1...

Gwoli ścisłości Kubica nie był ostatni w klasyfikacji kierowców, bo 1 punkt zdobył, a był zawodnik, który przez cały seozn nie zdobył ani jednego :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - manga