Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

"Happy New Year" czyli nie tacy Żydzi straszni jak ich malują!

Autor Wiadomość
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6098
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-01-30, 21:43   

Pudelek napisał/a:
nie ma z tym problemu - idę do stolika i palę. Tylko na zewnątrz, na jakimś tarasie czy ogródku.


Gorzej zimą.... :rol

Pudelek napisał/a:
Jak robisz imprezę alkoholową i pojawia się abstynent to zmuszasz go do picia czy nie? Bo jeśli palisz obok osoby nie palącej do zmuszasz go do wdychania tego samego gówna co ty. I już choćby z tego powodu nie ma równości pomiędzy tymi dwiema opcjami.


To nie jest sobie rowne - bo pijący przy abstynencie moze spokojnie pic.. I zwykle abstynent nie kaze pijącemu wyjsc przechylac kielicha na mroz albo do innego pokoju.. No chyba ze to chatka studencka a ekipa sprawujaca wladze to debile ;)

Pudelek napisał/a:
robiłaś badania?


Znam tylko jednego "wegetarianina" ze wzgledow zdrowotnych - moja mame. Acz ona jest po prostu osoba ktora unika miesa. Ale jak jest impreza przy ognisku i ktos przyniesie swojski boczek - to wciaga az jej sie uszy trzesa. Ale na codzien nie.. ze wzgledu na wyniki badan

Pudelek napisał/a:
Ludzie nie jedzą mięsa z różnych powodów. Niemal każdy znany mi wegetarianin twierdzi, że po jego odstawieniu poprawiła mu się cera, włosy, schudnął, ogólnie lepiej mu ze zdrowiem


Ograniczenie miesa jest dobre dla zdrowia. Wpierdalac kilogramami napewno jest niekorzystnie. Sama nie jem go duzo bo np. wole nabial (i ryby!!!!)

Acz jesli chodzi o "wzgledy zdrowotne" tez jest roznie - znam osoby, ktore ze wzgledow ideologicznych chcialy byc wegetarianami, ale po pewnym czasie musialy wrocic do jedzenia miesa. Jedna zaczela chudnac w oczach ( a przy jej gabarytach to bardzo niewskazane) a druga dostala ciezkiej anemii i nawet przy pomocy suplementacji tabletkami nie udalo sie jej z tego wyjsc. I obie te osoby znasz - moge ci napisac na pw kto to. Wiec organizmy sa rozne.

Pudelek napisał/a:
I ja się temu nie dziwię. Jakbym chciał jajku a przynieśli mi marchewkę i jeszcze twierdzili, że to jajko to też bym zrobił awanturę
W Łaziskach kiedyś do pizzy zawsze dawali paprykę. Dzwonię przez telefon i mówię: PIZZA BEZ PAPRYKI. Oczywiście przysłali z papryką. Była awantura? Była


To ja chyba jakas zbyt ugodowa jest i wydlubuje z potraw ten groszek i pomidory ze skorka ;)

Pudelek napisał/a:
Podobnie jak z religią: wierzyć w Boga a chodzić do kościoła i publicznie się z tym obnosić


Dobre porownanie! Osoby obnoszace sie ze swoja religijnoscia tez mnie zniesmaczaja. Mialam taka kolezanke, co zawsze w autobusie ktorym jechalysmy do szkoly musiala odmawiac rozaniec. I to nie ze miala go w kieszeni, patrzyla w okno i modlila sie w myslach. Rozaniec wygladal jak lasso na konia i mamrotala tak ze pol autobusu musialo w owym rozancu uczestniczyc.

Pudelek napisał/a:
w Izraelu większość knajp jest koszernych, więc "bezpaprykowość" w ogóle by mnie nie zdziwiła Ale też bym z tego powodu nie twierdził, że jestem poszkodowany, bo chcę mieszać mleko z krwią, a tu nie można


Koszernosc w Izraelu odbieralabym zupelnie inaczej - jako koloryt lokalny. Jak te litewskie kołduny na Suwalszczyznie. W sensie w Izraelu nie bedzie mleka z krwia, a jak pojade do pastrzerzy reniferow to wlasnie krew bedziemy pic czerpiac miska z wiadra. To jest dla mnie klimat - speluna ma byc zadymiona, w czumie surowe mięcho ociekajace krwia a Żydki koszerne! :lol

A ta knajpa wegetarianska swietnie sie wpasowuje w to - dlaczego nienawidze hosteli. To jest wlasnie kwintesencja tego, dlaczego na slowo "hostel" dostaje drgawek :lol To spojrzenie na swiat, ta ideologia i ten gatunek ludzi. Odnajde sie pod mostem z żulami i w drogim hotelu. Ale hostelom mówie zdecydowane NIE!!!!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-01-30, 21:47, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-01-30, 21:59   

buba napisał/a:
bo pijący przy abstynencie moze spokojnie pic.. I zwykle abstynent nie kaze pijącemu wyjsc przechylac kielicha na mroz albo do innego pokoju..

toż właśnie piszę, że palący nie może przy niepalącym spokojnie palić, gdyż ten niepalący też jest w tym momencie truty. Więc szkodzisz mu tak czy siak.

buba napisał/a:
Jedna zaczela chudnac w oczach ( a przy jej gabarytach to bardzo niewskazane) a druga dostala ciezkiej anemii i nawet przy pomocy suplementacji tabletkami nie udalo sie jej z tego wyjsc. I obie te osoby znasz - moge ci napisac na pw kto to. Wiec organizmy sa rozne.

to chyba jednak raczej rzadkie przypadki. Dietę wegietariańską też trzeba umieć stosować odpowiednio, a nie tylko sałatę i sałatę :P

buba napisał/a:
To ja chyba jakas zbyt ugodowa jest i wydlubuje z potraw ten groszek i pomidory ze skorka

pizzę zjedliśmy, ale więcej już tam nie zamawialiśmy ;) Natomiast kiedyś w Sanoku chcieliśmy bez groszku, kumpel miał uczulenie. Baba przyniosła nam z groszkiem. To było w "naszym" lokalu, kumplujemy się z właścicielem, znamy większość obsługi. Czasem jednak zjawia się nowa kelnerka, która generalnie klientów ma w d... Odnieśliśmy pizzę do zwrotu. Wróciła po chwili z... wydłubanym groszkiem! Noż kurna! :lol Dzień później jak się dowiedział o tym właściciel, to było ostro :D

buba napisał/a:
Koszernosc w Izraelu odbieralabym zupelnie inaczej - jako koloryt lokalny. Jak te litewskie kołduny na Suwalszczyznie

litewskie kołduny to faktycznie koloryt, a koszerność to jedna z podstaw judaizmu, tak jak halal islamu i traktowana śmiertelnie poważnie ;) Owszem, kiedyś, tysiące lat temu miała ona sens, zapobiegała zatruciom w upalnym klimacie, dzisiaj natomiast to jest relikt totalnie archaiczny który służy jedynie do podkreślenia jakim jest się gorliwym wierzącym.

buba napisał/a:
A ta knajpa wegetarianska swietnie sie wpasowuje w to - dlaczego nienawidze hosteli. To jest wlasnie kwintesencja tego, dlaczego na slowo "hostel" dostaje drgawek To spojrzenie na swiat, ta ideologia i ten gatunek ludzi. Odnajde sie pod mostem z żulami i w drogim hotelu. Ale hostelom mówie zdecydowane NIE!!!!

hmm, ciekawe zatem jakim ja jestem gatunkiem człowieka? :lol W hostelach naprawdę bywają rozmaici ludzie, stwierdzę, że spotkałem tam większy rozrzut społeczny niż w spelunach :D
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6098
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-01-30, 22:06   

Pudelek napisał/a:
Odnieśliśmy pizzę do zwrotu. Wróciła po chwili z... wydłubanym groszkiem!


Ale jego uczulenie na groszek bylo az tak silne - ze dostawal alergii nawet od zjedzenia ciasta gdzie lezal kiedys groszek?? To troche jak ten odłam wegetarianski co nie zje makaronu z garnka gdzie ktos byc moze kiedys gotowal rosół ;)

Czy chodzilo raczej o pokazanie kto ma racje i "jestem klient, place wiec wymagam"

Pudelek napisał/a:
hmm, ciekawe zatem jakim ja jestem gatunkiem człowieka?


Ciebie jakos nauczylam sie tolerowac - a z czasem nawet bardzo polubilam :) Ale poczatki jak pamietam nie byly latwe :lol :lol :lol

Pudelek napisał/a:
W hostelach naprawdę bywają rozmaici ludzie, stwierdzę, że spotkałem tam większy rozrzut społeczny niż w spelunach


Mi sie raczej kojarzy ze walczacy wegetarianie, cyklisci, zoofile psolubni, uzaleznieni od wifi, mycia wlosow i prysznica 3 razy dziennie. I jednoczesnie hałasliwi, gloszacy wszem i wobec swoje prawdy czy ich pytasz czy nie i przekonani o tym ze sa najwiekszymi podroznikami na swiecie. Takie cechy - wystepujace najczesciej w pakiecie - no bo kazda z tych cech wystepujaca osobno jest tolerowalna.. Ci "pakietowcy" mi zwykle najbardziej wpadali w oczy. Co w połaczeniu ze ściskiem i klaustrofobią powodowalo zwykle nagly przyplyw tesknoty za domem i spadek instynktu wedrownego ;) Mysle, ze gdyby podroze = hostele i innych opcji nie bylo - zostalabym zdeklarowana domatorka!

Moze inni tez sie trafiaja - ale pewnie ja na nich juz nie trafie ;) (no chyba ze w maju w Hrubieszowie ;)
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-01-30, 22:18, w całości zmieniany 6 razy  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-01-30, 22:22   

buba napisał/a:
Ale jego uczulenie na groszek bylo az tak silne - ze dostawal alergii nawet od zjedzenia ciasta gdzie lezal kiedys groszek?? To troche jak ten odłam wegetarianski co nie zje makaronu z garnka gdzie ktos byc moze kiedys gotowal rosół

Czy chodzilo raczej o pokazanie kto ma racje i "jestem klient, place wiec wymagam"

alergia to jedno, a wydłubywanie to drugie. Tam nawet jednego przepraszam nie było, tylko foch, że mamy pretensje. To tak jakby ktoś mi brudnymi paluchami wyciągał muchę z piwa :D

buba napisał/a:
Ale poczatki jak pamietam nie byly latwe

hmm, ja mam głównie pozytywne wspomnienia z początków :P

buba napisał/a:
Mi sie raczej kojarzy ze walczacy wegetarianie, cyklisci, zoofile psolubni, uzaleznieni od wifi, mycia wlosow i prysznica 3 razy dziennie. I jednoczesnie hałasliwi, gloszacy wszem i wobec swoje prawdy czy ich pytasz czy nie i przekonani o tym ze sa najwiekszymi podroznikami na swiecie. Takie cechy - wystepujace najczesciej w pakiecie. Ci mi zwykle najbardziej wpadali w oczy.

jeszcze erotomani-gawędziarze :) To prawda, aczkolwiek w schroniskach i chatkach też takich jest cała masa. Uzeleżnienie od wifi to rzecz teraz powszechna, a mnie jednak bliżej do tych co prysznicują się 3 razy dziennie niż do ciebie, gdy mogłabyś się nie myć przez 2 tygodnie ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6098
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-01-30, 22:31   

Pudelek napisał/a:
alergia to jedno, a wydłubywanie to drugie. Tam nawet jednego przepraszam nie było, tylko foch, że mamy pretensje. To tak jakby ktoś mi brudnymi paluchami wyciągał muchę z piwa


Nie no, przepraszam powinno byc!

Pudelek napisał/a:
hmm, ja mam głównie pozytywne wspomnienia z początków


Bo ty sie ponoc lubisz klocic! :P

Pudelek napisał/a:
jeszcze erotomani-gawędziarze


oj tak. zapomnialam! :)

Pudelek napisał/a:
a mnie jednak bliżej do tych co prysznicują się 3 razy dziennie niż do ciebie, gdy mogłabyś się nie myć przez 2 tygodnie


Majac paczke chusteczek niemowlecych i codziennie kubek wody dla mycia zębow - mozna utrzymac czystosc i przez miesiac! :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-01-30, 22:41   

buba napisał/a:
Bo ty sie ponoc lubisz klocic!

Rogacz nie jest chatką studencką ;)

buba napisał/a:
Majac paczke chusteczek niemowlecych i codziennie kubek wody dla mycia zębow - mozna utrzymac czystosc i przez miesiac!

polemizowałbym ;) Jednak co woda to woda :D
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6098
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-01-30, 22:45   

Pudelek napisał/a:
Rogacz nie jest chatką studencką


O toto! :D

Pudelek napisał/a:
polemizowałbym Jednak co woda to woda


Tez wole cieplo zrodlo w Armenii! Albo jezioro czy kamieniolom w upalny dzien!
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-06, 18:33   

Góra Oliwna to liczące nieco ponad 800 metrów wzgórze położone na wschód od jerozolimskiego Starego Miasta. Zjawia się na niej nieco mniej turystów niż w ścisłym centrum, ale i tak stanowi żelazny punkt na trasie większości wycieczek. Powodów, aby ją odwiedzić jest kilka - po pierwsze posiada świetne punkty widokowe na starówkę i w ogóle stolicę Izraela. Po drugie - znajduje się tam kilka interesujących świątyń. Choć zazwyczaj są one dość świeżej daty, warto je obejrzeć.

Pod względem religijnym to teren bardzo istotny: w najdawniejszych czasach żydzi oddawali tu cześć Jahwe, a z drzew oliwnych wyrabiano olej do namaszczania kapłanów i królów. W tym miejscu zacznie się Sąd Ostateczny i pojawi się Mesjasz. Kilka istotnych wydarzeń opisanych w Nowym Testamencie też zdarzyło się na Górze Oliwnej, która - jak wykazały badania - nie była wówczas zamieszkała.

Na zdjęciach poniżej: fragment góry z murów miejskich oraz nieco szersze ujęcie ze wzgórza Syjon.



W różnych przewodnikach, forach, blogach ludzie piszą, żeby pod żadnym pozorem... nie wchodzić na nią piechotą! Bo to stromo, daleko, męcząco, lepiej dostać się arabskim autobusem. Policzyłem: od murów miejskich na jej szczyt jest w linii prostej 800 metrów. Najkrótsza trasa ulicami liczy kilometr, a zahaczając o wszystkie najważniejsze obiekty zwiększa się do półtora kilometra. Przewyższenie potrafi zabić - to mordercze 120 metrów podejścia!

Jasne, rozumiem, jeśli ktoś jest niepełnosprawny, w zaawansowanym wieku, ma problemy z sercem, ciśnieniem, posiada grupę małych dzieci albo inne przypadłości i nawet do najbliższego sklepu jeździ samochodem, najchętniej parkując pod samymi drzwiami. Ewentualnie cierpi na brak czasu. W okresie letnim w ogóle nie polecam wizyt w Palestynie, bo temperatury są zabójcze, ale już wiosną oraz jesienią da się przeżyć i wtedy zdobycie Góry Oliwnej nie stanowi najmniejszego problemu, zatem spokojnie można sobie darować korzystanie z komunikacji miejskiej.

My ruszyliśmy spod Bramy Lwów. Zaraz za nią zaczyna się dolina wyschniętego Cedronu i pojawia się pierwsza atrakcja turystyczno-religijna - kościół Grobu Matki Bożej. Formalnie zatem nie leży on na Górze Oliwnej, ale tak naprawdę ciężko wskazać, gdzie mamy do czynienia jeszcze z doliną, a kiedy już zaczyna się góra.


Kościół to de facto spora krypta - tylko tyle pozostało z dawnej świątyni krzyżowców, która zresztą była bodajże trzecim budynkiem w tej lokalizacji. Górną część zburzył Saladyn, ale podziemia zostawił w spokoju, z powodu szacunku dla "matki proroka Jezusa". Do ciemnego wnętrza schodzimy długimi schodami.


Miejsce to czczone jest przez chrześcijan już od starożytności. Znajdziemy w nim grobowiec datowany na pierwsze stulecie naszej ery, w której miała zostać pochowana Maryja. Ale zaraz, zaraz, czy czasem Matka Boska nie została wzięta do nieba żywa? Owszem, ale w to wierzą tylko katolicy (muszą, bo od 1950 obowiązuje papieski dogmat), natomiast prawosławni uważają, że zmarła, zmartwychwstała i dopiero potem dostąpiła wniebowstąpienia. Ewangelicy okazali się najbardziej pragmatyczni: negują obydwie wersje, twierdząc, że nie ma o tym wzmianki w Piśmie Świętym, więc nie ma podstaw, aby je przyjmować.

Od 18. stulecia sanktuarium zarządzają prawosławni oraz Ormianie, zatem istnienie domniemanego grobu Maryi jest jak najbardziej prawidłowe teologiczne. Zbudowano nad nim kaplicę, możemy także zajrzeć do środka.



Franciszkanie administrują sąsiednią (na prawo od wejścia do krypty) Grotą Getsemani, gdzie - według tradycji - pojmano Jezusa. Biblia o żadnej grocie nie wspomina, ale też nie zaprzecza, iż takie wydarzenie mogło się w niej odbyć ;) . Grota składa się z dwóch części: w górnej znajduje się kaplica, a dolna to dawna cysterna na wodę, jeszcze sprzed okresu chrystusowego, potem używana jako cmentarz. Tu i ówdzie można dojrzeć resztki bizantyjskich mozaik, natomiast pod kratą ktoś zgubił... wkładkę do butów :D .



Ogród Oliwny, w którym miał Chrystus często przebywać, a także modlić się przed zdradą Judasza, leży kilkadziesiąt metrów dalej, za drogą ("odległość jakby rzutu kamieniem", jak napisał święty Łukasz). Nazwa Getsemani związana jest ściśle z drzewami je porastającymi - po hebrajsku i aramejsku oznacza tłocznię/prasę oliwy. W ogrodzie zobaczymy co najmniej kilka drzew liczących 2 tysiące lat. Nowe sadzą tu m.in. papieże podczas swoich wizyt w Ziemi Świętej.



Przy ogrodzie musi znajdować się chrześcijańska świątynia, tym razem katolicka. Kościół Konania (Agonii) z kolorową fasadą, w stylu bizantyjskim.


Konstrukcja jest dość młoda - poświęcono ją w 1924 roku. Często opisywana jest także jako Kościół Wszystkich Narodów, ponieważ fundusze na jego budowę pochodziły z kilkunastu krajów świata. Na sklepieniach umieszczono 12 herbów i godeł reprezentujących darczyńców, dodatkowo Węgrzy sprezentowali główną mozaikę, a boczne Irlandczycy i Polacy (ta druga to dar polskich żołnierzy z 1944).


Podobnie jak w wielu tego typu przypadkach początkowo stała tu rzymska (bizantyjska) bazylika, którą zniszczyli Persowie (lub trzęsienie ziemi), następnie odbudowali ją krzyżowcy i ponownie zburzyli muzułmanie. Po pierwszej świątyni zostały fragmenty mozaik podłogowych - te współczesne wzorowano na tamtych.


Kościół zbudowano nad skałą - tradycja utrzymuje, że właśnie przy niej Jezus modlił się i cierpiał w ostatnich chwilach wolności. Jeśli byłaby to prawda, to skała należałaby do największych świętości chrześcijaństwa jako niemy świadek historii opisanej w Biblii, a może i nawet przez bezpośredni kontakt z Chrystusem. Grób Święty oraz skała Golgoty na starówce oddzielone są od pielgrzymów kamieniami i szkłem, a tu można jej dotykać do woli. Tylko jakoś tłumów nawiedzonych Rosjan nie widzę, czyżby katolickich obiektów nie szturmowali masowo?


Spod kościoła rozpościerają się pierwsze widoki na dolinę Cedronu i mury miejskie. Patrząc na wyschniętą ziemię uzmysławiamy sobie, że to faktycznie klimat bliskowschodni, a Pustynia Judzka zaczyna się niedaleko, na wschodnich krańcach Jerozolimy.


Z prawej strony greckokatolicka cerkiew św. Szczepana - z 1930 roku, ale również na bizantyjskich fundamentach.


Dokładnie naprzeciwko Kościoła Konania znajduje się Brama Złota. Przez nią wjeżdżać do Jerozolimy miał na osiołku Jezus (choć nie wiadomo, czy wówczas już istniała), a żydzi wierzą, że w dniu Sądu Ostatecznego skorzysta z niej Mesjasz. Muzułmanie woleli dmuchać na zimne i na wszelki wypadek ją zamurowali :D . Oni z kolei uważają, że przy Bramie nastąpi sąd Allaha nad światem i już od czasu podboju Palestyny chowają w pobliżu zmarłych.


Opuszczając Getsemani zaczynamy się wspinać, ale tylko kawałeczek, bowiem po stu metrach wchodzimy w otwartą bramę na teren będący własnością Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Stoi tam cerkiew św. Marii Magdaleny, wybudowana pod koniec XIX wieku ze wsparciem rodziny carskiej. Obiekt w typowym imperialnym stylu, ze złotymi kopułami.


Mamy sporo szczęścia, bowiem cerkiew otwarta jest nieregularnie; dwie minuty później ludzie odbijali się już od zamkniętych drzwi bramnych. Stojąca na straży babcia uprzejmie podaje mi długie spodnie koloru oczojebnego, powinienem je założyć. O ile w pierwszy dzień chodziłem po Jerozolimie w długich galotkach, to potem schowałem je do plecaka i paradowałem w krótkich. Tylko Bóg prawosławnych był nimi zgorszony, ale do tego jestem już przyzwyczajony ;) .

Wnętrza Marii Magdaleny są - jak na cerkiew - skromne. Nadal panuje tu atmosfera rodem z Imperium Rosyjskiego.


No dobra, koniec z żartami - teraz naprawdę zaczynamy się wspinać! Na wąskiej drodze pieszych niewielu, chyba wystraszyli się tego masakrycznego podejścia. Przez chwilę ściga nas młody batiuszka z rodziną, ale nie daje rady dogonić.



Przechodzimy obok największego i najstarszego cmentarza żydowskiego na świecie. Wyznawców judaizmu chowano tu już 3 tysiące lat temu, w okresie istnienia Pierwszej Świątyni. Pierwotnie składano ciała w licznych jaskiniach, a od XVI wieku przybrał obecną formę. Marzeniem każdego wierzącego żyda jest spoczęcie w tym miejscu - w Dniach Ostatecznych Mesjasz zjawi się na zboczu Góry Oliwnej i zacznie się Zmartwychwstanie wiernych. Pochówek na cmentarzu gwarantuje, że będzie się jednym z pierwszych powstałych z martwych i niczego się nie przegapi...



Dane odnośnie liczby grobów jak i cen pochówku są bardzo rozbieżne. Tych pierwszych ma być od 70 do 180 tysięcy. Ilość potrzebnych pieniędzy do wyłożenia waha się od kilku tysięcy do... półtora miliona dolarów. No cóż, cmentarz ma ograniczoną powierzchnię a liczba chętnych jest spora i ciągle rośnie.
Ale znaleźć tu właściwy grób to może być problem... Niektóre przypominają piekarniki.



Góra Oliwna położona jest w Jerozolimie Wschodniej, a więc w tej połowie miasta, które przez 19 lat była pod kontrolą Jordanii. Właściwie zaraz po zakończeniu wojny z Żydami rozpoczęła się dewastacja nekropolii. Początkowo spontaniczna - Arabowie wyrywali i niszczyli nagrobki oraz orali ziemię. W latach 50. zmieniła się w systematyczną - jordańska armia używała kamieni grobowych do budowy obozów wojskowych, stawiania parkingów, stacji paliw, namiotów i latryn. Wytyczono drogi dojazdowe przez cmentarz, elementy płyt stosowano jako utwardzacze, a w 1964 roku na szczycie postawiono ogromny hotel, oczywiście niszcząc przy okazji sporą część kirkutu. W tym czasie Żydzi nie mieli prawa wstępu na tereny jordańskie, więc mogli się temu tylko przyglądać ze swojej strony granicy. Protesty Izraela na forum międzynarodowym nie przynosiły żadnego skutku, a Organizacja Narodów Zjednoczonych - tak chętnie zabierająca dziś głos w sprawie Palestyńczyków - nigdy Jordanii nie potępiła. Warto o tym pamiętać obserwując konflikt bliskowschodni...


Szacuje się, że rozpieprzono co najmniej 38 tysięcy grobów. Po przejęciu wschodniej Jerozolimy przez Izrael nadal zdarzają się arabskie ataki i dewastację, więc cmentarz jest nieustannie monitorowany i chroniony przez służby, a przy wejściach wywieszono tablice, że to teren prywatny i obowiązuje zakaz wstępu. Turyści raczej się tym nie przejmują, zwłaszcza, że ładne stąd widoki.


Cmentarz jest po prawej stronie drogi, natomiast po lewej kolejna brama, przy której stoi kilka taksówek. Kierowcy proponują podwózkę do Betlejem. Gdy odpowiadam, że byliśmy tam w poniedziałek, rzucają jednocześnie "In my heart". Cokolwiek mieli na myśli.

Za bramą następny ogród i kościół - tym razem Dominus Flevit. "Pan zapłakał" nad losem Jerozolimy - napisał Łukasz ewangelista. Znów się powtórzę i poinformuję, że ten niezbyt stary Dom Boży (z 1955 roku) został wzniesiony na gruncie dawnego kościoła z V wieku. Kształtem przypomina podobno odwróconą łzę.


Do wnętrza pielgrzymują miłośnicy fotografii, aby zrobić to ikoniczne zdjęcie: witraż na tle Kopuły na Skale. Zobaczymy je w wielu przewodnikach i folderach.


Jezus płacząc nad Jerozolimą miał świetny widok na miasto, wówczas ograniczone do przestrzeni wewnątrz murów miejskich. Po dwóch tysiącach lat to się nie zmieniło, nadal można sycić oczy.



Na drugim zdjęciu widać fragment żydowskiego cmentarza w znacznie gorszym stanie, niż jego główna część; prawdopodobnie nie był ruszany od czasu wojny sześciodniowej. A tu jakaś dziwny, ogrodzony sektor.


Nagle zaczyna się wycie z wielu minaretów na raz - muzułmanie są wzywani na Zuhr, modlitwę w południe.

Pięknie prezentuje się złota kopuła na Wzgórzu Świątynnym, a także cerkiew Marii Magdaleny. Ciekawy jest także widok w kierunku doliny Cedronu i wyrastających z tyłu wzgórz.




W pewnym momencie zaczynamy czuć mocny smród, jakby wybiło szambo. W przykościelnej toalecie (płatnej - jak krzyczą wielkie tablice) wszystko do podcierania i środki higieniczne zostały wyrzucone do koszy i teraz fermentują w wysokiej temperaturze.


Ciągniemy dalej w kierunku szczytu. Górne partie kirkutu mają jeszcze całkiem dużo wolnego miejsca, więc jeśli ktoś ma zgromadzoną sporą sumkę i jest gotów do konwersji na judaizm, to śmiało może tutaj zalec.


Najlepszą panoramę Jerozolimy od strony wschodniej obejrzymy spod hotelu Seven Arches, tego, który wybudowali Jordańczycy demolując przy okazji część cmentarza. Wtedy nazywał się Intercontinental i architektonicznie zupełnie nie pasuje do okolicy, ale nasz wzrok będzie skierowany w stronę przeciwną. Punkt widokowy jest bardzo popularny, turyści zwożeni są do niego autokarami. Podobno bardzo ładnie prezentuje się Stare Miasto wieczorem i po zmroku, nam musi wystarczyć środek dnia.


Dominus Flevit i nowe osiedla wschodnich dzielnic, Kopula na Skale w asyście wieżowców, meczet Al-Aksa, cerkiew rosyjska, muzułmańskie cmentarze i nieustające sznury automobili.





Na żydowskim cmentarzu kręcą się pojedynczy ludzie. Obok bocznego wejścia roznegliżowane panienki mieszają się z ortodoksami, jedni i drudzy podziwiają widoki pod wielką izraelską flagą. Czasem dyskretnie przemknie policjant. A zaraz za nimi arabskie, zatłoczone osiedle.




Jesteśmy już prawie na samym szczycie. Musimy podejść jeszcze kawałek, mijając kościół "Ojcze Nasz" (Pater Noster). Podobnie jak bazylika św. Anny stanowi on eksterytorialną posiadłość Francji i pewnie dlatego zamykają go w godzinach sjesty, czyli właśnie teraz. Nie jest nam jakoś szczególnie żal, że tam nie wejdziemy, zaoszczędziliśmy 20 szekli :P ...

Nie wiem dokładnie który punkt stanowi właściwą kulminację Góry Oliwnej, która ma dość płaski kształt. Część źródeł podaje, że to tam, gdzie wznosi się kaplica Wniebowstąpienia. Wysokość także jest problematyczna - między 815 a 826 metrów. Zgodnie z tradycją (to słowo pojawia się często) 40 dni po zmartwychwstaniu Jezus przybył tu z uczniami, po czym (...) uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Wtedy wrócili do Jeruzalem z góry zwanej Oliwną, która jest blisko Jeruzalem, w odległości drogi szabatowej (Dzieje Apostolskie). Jak to zwykle bywało pierwsza świątynia stanęła jeszcze w czasach Imperium Romanum, kilkadziesiąt lat po legalizacji chrześcijaństwa. Funkcjonowała do najazdu perskiego w VII wieku, odbudowali ją krzyżowcy i nadali formę dużego kościoła z wewnętrzną kaplicą. Ten z kolei został zniszczony przez wojska Saladyna, lecz sułtan oszczędził kaplicę, a nawet nakazał zakryć ją dachem. Formalnie od 12. stulecia jest to meczet, ale muzułmanie pozwalają niewiernym go odwiedzać, również do celów kultowych.



Przy zewnętrznym murze oznaczono podstawy kolumn pochodzących z kościoła Rzymian i Franków.


Wstęp kosztuje 5 szekli. Ośmioboczna kaplica jest niewielka, ale trudno się dziwić, skoro była to kiedyś jedynie część większej konstrukcji. Podoba mi się jej wygląd - romański, ascetyczny, prosty. W środku pusto - jedynie mihrab oraz wyróżniony kawałek skały z domniemanym odciskiem stopy Jezusa. Jednej, bo drugą podobno wycięli muzułmanie i przenieśli do meczetu Al-Aksa.



O ile można przyjąć, iż technicznie jest możliwe, że Jezus rzeczywiście dotykał skały umieszczonej w Kościele Konania, o tyle ten "odcisk stopy" to już wyższy poziom wiary. Dumam nad tą kwestią w spokoju, bowiem w kaplicy brak tłumów, pojawia się jedynie kilka osób i szybko znika.

W ten sposób zaliczyliśmy wszystkie planowane odwiedziny na Góry Oliwnej. Co prawda niedaleko stoi jeszcze prawosławny monaster z wysoką dzwonnicą, lecz postanawiamy go sobie odpuścić i powoli wracać do centrum.

Ponieważ żar leje się z nieba, więc ulice są pustawe, czasem przemknie jakiś samochód albo pojawi się pojedynczy przechodzeń. Dodam tylko, że Góra Oliwna administracyjnie leży na terenie osiedla At-Tur ("góra" w języku arabskim), założonego przez muzułmanów przed XVII wiekiem.


Odkrywka archeologiczna przykryta namiotami.


Skoro się wspinaliśmy, teraz musimy ostro schodzić.


Dolna część cmentarza żydowskiego jest zniszczona i pracują na niej koparki! Robią miejsce na nowe groby??




Na samym dole, już w dolinie Cedronu, są bardzo ciekawe starożytne grobowce, lecz o nich napiszę później, natomiast na koniec wrzucam kilka zdjęć z położonej na zboczach Góry Oliwnej arabskiej dzielnicy Ras al-Amud. Z daleka przypomina slumsy.


_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-13, 20:43   

Jerozolima leży na terenie Wyżyny Judzkiej i z tego powodu ma dość mocno pofałdowaną nawierzchnię - na przemian liczne doliny i górki. Pisałem już o najsłynniejszej (Wzgórze Świątynne), ostatnio o Górze Oliwnej, a teraz przyszła pora na Syjon.

Nazwa wzgórza jednoznacznie kojarzy się z Żydami i Ziemią Świętą. Nawiązuje do niej termin syjonizm - gdyby nie ta doktryna polityczna prawdopodobnie nie byłoby Państwa Izrael. Od syjonistów wyzywał polskich Żydów Władysław Gomułka, używają go judeo-realiści, a także docent Furman, który w "Alternatywach 4" powiedział do Abrahama Lincolna, Murzyna: - A czy to ładnie, że w pana kraju syjoniści biją murzynów?

Problem z jerozolimskim Syjonem jest taki, iż... są one dwa, a nawet trzy :D . Oryginalny Syjon wymieniony w Biblii znajdował się na południowy-wschód od dzisiejszego Starego Miasta; stała na nim twierdza zdobyta przez króla Dawida, umieścił on w niej Arkę Przymierza. Po wybudowaniu Świątyni Syjonem określano obecne Wzgórze Świątynne, a także czasem całą Jerozolimę. Wreszcie, mniej więcej od IV wieku naszej ery, nazwę Syjon otrzymała góra na południowy-zachód od starówki i na zachód od pierwszego Syjonu. Trzecie "przenosiny" to akurat sprawka chrześcijan. Z kolei pierwotny Syjon, starożytna kolebka miasta, to dziś wzgórze Ofel.

I po tej krótkiej geograficzno-historycznej plątaninie przenosimy się do współczesności. Ze Starego Miasta najszybciej dostaniemy się na Syjon przez Bramę Dawida (lub Syjońską). Jest ona straszliwie pokiereszowana kulami.



Brama stała na linii frontu, a przez 19 lat pełniła rolę granicy: Stare Miasto było w Jordanii, a większa część Syjonu należała do Izraela (niewielki fragment stanowił strefę zdemilitaryzowaną).

Kilkaset metrów dalej znajduje się centrum wzgórza, zdominowane przez charakterystyczną sylwetkę bazyliki Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny.



Wzniesiono ją w 1910 roku dla niemieckich benedyktynów. Inicjatorem budowy był Wilhelm II; po jego hucznej wizycie w Jerozolimie (w 1898 roku) Cesarstwo Niemieckie bardzo się interesowało Ziemią Świętą. Co prawda cesarz wyznawał ewangelicyzm, ale troszczył się także o katolickich poddanych. Świątynia miała również być świadectwem wielkości państwa - powstała w stylu neoromańskim w miejscu kościoła bizantyjskiego, a za wzór wzięto katedrę w Aachen.

Wnętrza faktycznie przypominają średniowiecze, a mozaiki prawosławie.



Zaraz obok bazyliki rozciąga się kompleks budynków, wśród których najważniejszy jest Wieczernik. Wiele osób wierzy, że w tym miejscu Jezus mył Apostołom nogi i spożywał Ostatnią Wieczerzę. Wiara, jak wiadomo, zazwyczaj nie idzie w parze z nauką. Duża gotycka sala powstała w średniowieczu, wybudowali ją rzemieślnicy z Cypru na polecenie franciszkanów. Co prawda wcześniej też były tu kościoły, ale najstarszy datowany jest dopiero na IV wiek (właśnie wtedy także nazwaną tę górę Syjonem). Z drugiej strony tradycja lokowania Ostatniej Wieczerzy jest starsza i sięga pierwszego stulecia, być może już wtedy zbierali się tu wcześni chrześcijanie.

Akurat trafiliśmy na kilka grup turystycznych, więc ze spokojnego zwiedzania nici.


Wieczernik był w rękach franciszkanów do 1552 roku, potem muzułmanie przekształcili go w meczet, stąd typowe dla islamu elementy architektury, w tym mihrab. Wyznawcom Chrystusa nadal pozwalano odwiedzać salę, ale już bez możliwości odprawiania mszy. Ten zakaz obowiązuje do dnia dzisiejszego, wyjątek uczyniono dla dwóch papieży. Na stronach religijnych częste są wpisy żalu i oburzenia - "jak to, dlaczego zabraniają nam się tutaj modlić?!". Co prawda w Jerozolimie są dziesiątki kościołów, ale niektórzy chcą tu i koniec!

Wieczernik znajduje się na piętrze, natomiast parter to święte miejsce Żydów - grób króla Dawida. I tu znowu religia stoi w sprzeczności z badaniami archeologicznymi: kamienny sarkofag to albo dzieło krzyżowców albo został przez nich odnaleziony, lecz pochodzi z I wieku naszej ery, zatem ma metrykę o tysiąc lat młodszą od Dawida. W dodatku prawdopodobnie jest pusty. Dziwi mnie to "prawdopodobnie" - nikt przez taki długi czas nie zajrzał do środka? W każdym razie na pewno nie jest to miejsce pochówku króla, co jednak do żydów i muzułmanów nie trafia (król opisany jest w Koranie jako prorok, więc także czczony). Przy grobie urządzono synagogę, podzieloną na część męską i damską.


W czasie podziału Jerozolimy Żydzi, odcięci od Ściany Płaczu, pielgrzymowali w to miejsce. Chichot historii sprawia, że być może wznoszą modły do obiektu wytworzonego przez Europejczyków...

Jak w niemal każdym sanktuarium możemy się tu natknąć na nie do końca zdrowe umysłowo przypadki: kręci się sporo ludzi z fanatyzmem w oczach, niektórzy chcą koniecznie sprzedać innym własny punkt widzenia na świat. Jakiś facet z pejsami pokazuje nas oraz innych zwiedzających swojej żonie i rzuca po angielsku:
- Zobacz, nawet muzułmanie przychodzą do naszego króla!
Bywałem już nazywany w rozmaity sposób, lecz jeszcze nigdy nie muzułmaninem :D . Stojący obok wielki chłop oprowadzający grupę skomentował:
- Służyłem w izraelskim wojsku, byłem komandosem, a teraz określają mnie muzułmaninem.


Wchodzę jeszcze na dach nad Wieczernikiem, to niezły punkt obserwacyjny. Na górze kilka osób... śpiewa po hebrajsku "Hallelujah" i proponuje, abym się przyłączył. Nie skorzystałem.


Potężna bryła bazyliki jest widoczna z wielu zakątków Jerozolimy. W dole widać niewielki dziedziniec, kawałek dalej islamski cmentarz, a jeszcze dalej Górę Oliwną i przedmieścia z murem bezpieczeństwa na granicy z Autonomią Palestyńską.





To tyle jeśli chodzi o Syjon. W drugiej części wpisu chciałbym zająć się jeszcze kilkoma interesującymi miejscami, które nie pasowały mi do innych odcinków. Będzie to zatem wątek zbiorczy.

Niezwykle ciekawe są starożytne grobowce w dolinie Cedronu. Rzadko kręcą się przy nich turyści, a są to chyba najstarsze zachowane i niezmienione przez całe wieki konstrukcje w Jerozolimie!


Najbardziej na lewo stoi grób Absaloma. Nazwa nawiązuje do postaci biblijnej, syna Dawida, który zbuntował się przeciwko ojcu. Datowany jest na pierwszy wiek przed naszą erą, czyli też prawie tysiąc lat za późno, aby rzeczywiście Absaloma w nim pochowano.


Środkowy grobowiec znajduje się w skałach. Jest najstarszy, powstał w drugim stuleciu przed naszą erą. Określa się go jako grób Benei Hezira, antycznej rodziny kapłańskiej. Żydzi mówią na niego także grób Zachariasza, a chrześcijanie św. Jakuba Apostoła.


Wygląd grobowca to efekt wpływów hellenistycznych oraz Nabatejczyków (tych, którzy stworzyli jordańską Petrę). Można wejść do środka i zobaczyć jaskinie lub sztuczne groty z komorami grobowymi. Panuje tam przyjemny chłodek oraz zapach moczu.



Trzeci grobowiec od razu skojarzył mi się z filmami z serii Indiana Jones ;) . To monolit - wykuty ze skały i zdaje się, że nie posiada pomieszczenia na pochówek. Jest najmłodszy, z pierwszego wieku już naszej ery. Tradycyjnie nazywa się go grobem Zachariasza, lecz istnieje możliwość, że stanowi tylko specjalne uzupełnienie grobu Benei Hezira. Niezależnie od tego wywarł na mnie największe wrażenie!




W wąskiej przestrzeni między ścianami grobowca a skałą znalazłem... współczesne żydowskie nagrobki. Sprytnie się schowały. Jak jednak pokazują fotografie z XIX wieku kiedyś cała okolica była cmentarzem, a grobowiec Zachariasza częściowo zakrywała ziemia.



Gdyby ktoś potrzebował dodatkowych atrakcji to przy grobowcu Absaloma działa knajpka i czekają wielbłądy.



Ciekawą możliwością na Starym Mieście jest wejście na dachy. Całkowicie legalnie, miejscowi używają ich często jako skrótów, omijających zatłoczone ulice. My wdrapaliśmy się na nie po schodach przy Habad street, na pograniczu dzielnicy żydowskiej i ormiańskiej. Pod nami jest m.in. pasaż handlowy, a tu zupełnie inny świat!





Na dachach ćwiczą bieganie dwie arabskie nastolatki, w kącie siedzą młodzieńcy i leniwie coś popalają. Czasem przemknie ortodoksyjny Żyd spieszący się do swoich spraw. Jeden nawet kiwnął mi głową na powitanie, co mnie szczerze zdziwiło, bo oni zazwyczaj nie zauważają gojów. Nad budynkami wyrasta wieża luterańskiego Kościoła Odkupiciela, są także kopuły Bazyliki Grobu Świętego.





Próbowaliśmy przejść się kawałek dalej, ale za każdym razem kończyło się powrotem w to samo miejsce. Najpierw drogę przeciął dziedziniec położony dwa metry niżej - na upartego dałoby się zejść, ale nie wiem, czy potem wydostalibyśmy się na zewnątrz. W innym miejscu nad drzwiami znajdowała się duża tablica z zakazem wstępu (nie dotyczyła oczywiście stałych mieszkańców). Podreptałem jeszcze w trzecią odnogę i znalazłem się na wewnętrznym placu jakiegoś bloku.






Przenieśmy się do Zachodniej Jerozolimy. W tej części miasta turyści często nocują, ale na zwiedzanie udają się do wschodnich dzielnic. Jeśli mamy trochę wolnego czasu warto pokręcić się jednak i tutaj.

Przy ulicach zachowało się sporo obiektów z przełomu XIX i XX wieku, a także z okresu brytyjskiego Mandatu Palestyny. Do stawiania ścian używano charakterystycznych jasnych kamieni.





Komisariat policji w pobliżu placu Davidka. Wybudowano go pod koniec 19. stulecia dla brytyjskiego konsula generalnego i jego rodziny. Stróże prawa wprowadzili się w 1920 roku, a obecnie służy jako biuro rzeczy znalezionych. Przed wejściem siedzące lwy, symbole Albionu.


Naprzeciwko stoi duży gmach zwieńczony godłem Imperium Tureckiego.


Utrzymano nazewnictwo z okresu brytyjskiej administracji, nikt nie wpadł na pomysł, aby takie coś niszczyć.


Kilka wybranych świątyń:
* prawosławny sobór Trójcy Świętej z 1863 roku.


* kościół św. Pawła, anglikański.


* kościół Przymierza Miłosierdzia, etiopski.


Dawny włoski szpital architektonicznie nawiązujący do Florencji.


Położony jest przy ulicy HaNeviim, nazywanej także "ulicą konsulów" z powodu mieszczących się tu w przeszłości placówek dyplomatycznych. Jedną z nich był konsulat Cesarstwa Etiopii, działający do 1973 roku. Dziś kraj ten jest już republiką, ale na fasadzie nadal widnieje symbolika monarchii.


Me’a Sze’arim to jedna z najbardziej znanych dzielnic Jerozolimy, zamieszkała głównie przez ultra-ortodoksów. Wielu z nich nie uznaje Państwa Izrael (gdyż te może stworzyć tylko Mesjasz) i jego instytucji, nie płacą podatków, nie chcą służyć w wojsku, a zamiast hebrajskiego używają jidisz. Kobiety rodzą wiele dzieci i utrzymują rodzinę, mężczyźni przeważnie całe dnie spędzają na modlitwach i studiowaniu świętych pism. Słowem - darmozjady, których głównym dochodem są zasiłki i pomoc społeczna. Świeccy i mniej radykalni obywatele także za nimi nie przepadają, ale władze z przyczyn politycznych ciągle ich chronią.

Dzielnica to taki żywy skansen, biedny i zaniedbany. Turyści zaglądają tu, aby zobaczyć ortodoksyjną społeczność, co oczywiście miejscowym się nie podoba. Na dużych tablicach ostrzegają i proszą, aby nie traktować ich jako kolejnej atrakcji i szanować zwyczaje, szczególnie dotyczy to kobiet, która mają obowiązek ubrać się skromnie (najlepiej wyglądać jak chodzący worek z kartoflami).



Płeć piękna, która zlekceważy te zalecenia, a także zorganizowane grupy i osoby robiące nachalnie zdjęcia, narażane są na zaczepki, wyzwiska, oplucie, nawet obrzucenie kamieniami. Podobnie jak samochody próbujące wjechać w szabat lub w inne żydowskie święto. Ja miałem mało czasu i tylko przemknąłem tędy w piątkowy poranek, kiedy ulice były jeszcze pustawe, ale na wszelki wypadek ubrałem długie spodnie :P .





Ultrasi nie czytają świeckich gazet, nie korzystają z bezbożnego internetu, a o świecie dowiadują się z rozlepianych plakatów.


Pasaż handlowy Mamilla to zupełnie inny świat, obcy zarówno ortodoksom, jak i mnie. Przechodząc przez niego zauważyłem jednak ciekawostkę: duży budynek w całości przeniesiony z innego miejsca. Każdy kamień jest oznaczony numerem, aby było wiadomo gdzie go wsadzić.



Mamilla to również dzielnica oraz starożytna sadzawka, jedna z kilku, które dostarczały wodę do Jerozolimy w czasach rzymskich. Podczas najazdu perskiego w VII wieku odkryto jej inne zastosowanie: Żydzi wrzucali do środka ciała chrześcijan, wykupionych od Persów i potem zamordowanych.



W sąsiedztwie sadzawki rozciąga się cmentarz muzułmański. Stary, bo używany już co najmniej w XI wieku, a zamknięty w 1927 roku. Przez pewien okres był największy w mieście. Teraz bardzo zaniedbany, też z powodu celowych dewastacji.




Na części nekropolii powstał parking, w innym miejscu uruchomiono publiczny szalet. Wandalizmy i zniszczenia nie spotykały się z reakcją izraelskich władz, a te nawet celowo same je wspierały. Doszło do tego, że fragment cmentarza zaproponowano jako grunt dla... Muzeum Tolerancji!

Kamienny grobowiec pochodzi z XIII wieku, pochowano w nim gubernatora Safedu i Aleppo.


A na samym końcu Park Niepodległości, graniczący z cmentarzem przez drogę. Założony w 1996 jest drugim pod względem wielkości w stolicy i pełni rolę głównej areny parad LGBT.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-02-15, 10:59   

Uwielbiam styczność z czymś wiekowym, jednak im dalej czytam Twoją relację, to się, może nie zniechęcam do tych rejonów, bo nigdy one mnie nie ciągnęły, a po prostu utwierdzam, że to nie dla mnie. Za dużo tłumów, za dużo "podróbek", czyli :
Pudelek napisał/a:
Duża gotycka sala powstała w średniowieczu, wybudowali ją rzemieślnicy z Cypru na polecenie franciszkanów. Co prawda wcześniej też były tu kościoły, ale najstarszy datowany jest dopiero na IV wiek


Ale niemniej czyta i ogląda się to przyjemnie :ok
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-15, 11:07   

Takie podróbki znajdziesz w wiekszości zabytkowych miejsc ;) Mało który obiekt jest w pełni oryginalny, to zawsze komplikacja późniejszych dodatków, przebudów, prac rekonstrukcyjnych.

A to, że tłumnie to inna sprawa, ale np. w takiej Chorwacji to też luźno nie ma :P
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-02-15, 11:41   

Pudelek napisał/a:
Mało który obiekt jest w pełni oryginalny, to zawsze komplikacja późniejszych dodatków, przebudów, prac rekonstrukcyjnych.

No wiem. Ale tu to podają, że to jakiś budynek niby z czasów Jezusa, czy pierwszych Chrześcijan, a to z kilku wieków później. Zresztą, ja rzadko zwiedzam miasta. Chorwacja rok temu była takim "wypadkiem", który chyba szybko się nie powtórzy. Mimo, że koleżanka z pracy poleca jakieś kwatery z fajną ceną, no ale to na południu Chorwacji, więc moje dziewczyny gorąco protestuję. Choć ja bym taką podróż zrobił w formie, np pod drodze z dwa, trzy miasta zwiedził z nocelgami, żeby te 1300km rozbić na 3-4 dni podróży. Potem posiedział z tydzień na miejscu (ze zwiedzaniem, kraju, bo tego ostatnio mi brakło) i znowu powrót z powiedzmy dwoma noclegami. No ale póki co mam protest na coś takiego. Młoda za młoda jest ;)
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-15, 12:10   

laynn napisał/a:
Ale tu to podają, że to jakiś budynek niby z czasów Jezusa, czy pierwszych Chrześcijan, a to z kilku wieków później.

"według tradycji" ;) Jak prawie w każdym miejscu pielgrzymkowym.

laynn napisał/a:
Choć ja bym taką podróż zrobił w formie, np pod drodze z dwa, trzy miasta zwiedził z nocelgami, żeby te 1300km rozbić na 3-4 dni podróży. Potem posiedział z tydzień na miejscu (ze zwiedzaniem, kraju, bo tego ostatnio mi brakło) i znowu powrót z powiedzmy dwoma noclegami. No ale póki co mam protest na coś takiego. Młoda za młoda jest

przejazd z postojami to najlepsza opcja. Tylko co z tym wiek ma wspólnego? Przecież teraz to żaden problem znajdować noclegi w drodze, przypadku Buby to już w ogóle nie będę przypominał ;)
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-02-15, 12:17   

Buba to jest przypadek szczególny.
Wiek, no niby nie ma. Ale jednak, już nie dam smoczka, po prostu nudzi się strasznie, w czasie podróży, a za młoda na np chodzenie po zabytkach. No dobra, zamek odwiedzi a za pół godziny już znowu się nudzi ;)
Z drugiej strony ja nie zamierzam jechać i słuchać narzekania, bo mnie coś trafia. Więc na dłuższe trasy najlepsze są noce, część prześpi, a ja w tym momencie połykam kolejne dziesiątki km ;)
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8291
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-02-15, 12:43   

Można odnieść wrażenie, że kiedyś dzieci w ogóle się nudziły :-o

laynn napisał/a:
Więc na dłuższe trasy najlepsze są noce,

ja staram w ogóle nie jeździć po zmroku - raz, że bardziej ryzykowne, dwa, że mnie to męczy, trzy - mało co widać za oknem...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group