Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Góry Wysp Szczęśliwych

Autor Wiadomość
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2015-03-24, 08:52   

Basiu, nie rozczarujesz mnie :) Życie mnie wiele razy rozczarowało bardziej ...
Nieźle upolował ten Bangkok, trochę drożej ostatnio wyniósł lot syna Warszawa-Amsterdam-Warszawa. Priorytet stanowiły miejsce i czas (sesja), koszty są drugorzędną sprawą ...

Pudelek napisał/a:
1950 zł za osobę za niecały tydzień... hmm, czy to tanio za konieczność łażenie w grupie?
Kwestia tanio-drogo nie zostanie nigdy rozstrzygnięta, syn z kolegą w okresie świąt udaje się turystycznie do jednej z europejskich metropolii i za 9 noclegów /pokój 2-osobowy bez posiłków = 1.250 EUR w promocji) wyda dużo wyższą kwotę + przeloty. Szwendałem się 4x, ale tylko raz w grupie - stawiałem się tylko na wyznaczone miejsce transportu, a nierzadko robiłem indywidualnie bardziej interesujący mnie wycinek szlaku, z zastrzeżeniem, że mogą odjechać, jeśli nie stawię się o wyznaczonej godzinie i miejscu. To jest komercja: należy pokryć nie tylko koszty organizatorów (plus za 2 osoby) oraz ich zarobek około 5k, więc gdybym sam organizował dla 4 osób, to wyszłoby 25% taniej w przeliczeniu na osobę
_________________
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-03-24, 19:49   

Buba napisał/a:

Wiesz moze co to za roslina?

Przepraszam, ale nie wiem;)

Pudelek napisał/a:

A te pozwolenia to w jakim są celu wydawane? Żeby zbyt dużo osób nie łaziło? Toż to idealny projekt na odludnienie Taterek :D

Tak, wydawanych jest maksymalnie 160 pozwoleń na dzień, plus poranna grupa schroniskowa. ;)

Mazeno napisał/a:

zwykle, najnormalniejsze, cywilizowane kible.
ubikacje, toalety.
zwal jak zwal.
generalnie takie jakie sa w kazdym hotelu.
w kazdym domu.


vlado, co jest - zwyklego kibla nigdy nie widziales, ze az fote musiales trzasnac?

W domu, w hotelu, w schronisku, w markecie, na stacji benzynowej, tak.
Ale nie na bezpłatnym, niestrzeżonym polu namiotowym w środku lasu, na niektórych kempingach nawet papier był.
Ten był akurat na noc zamykany, ale inne nie.
Tak, stałem jak wryty i przecierałem oczy ze zdumienia.

Ceper napisał/a:
Stosunkowo tanio można wybrać się ze szwendaczkiem w maju

Jak na zorganizowaną wycieczkę to całkiem dobra cena.
Ale ja na cały wyjazd łącznie z żarciem, autem, noclegami, promami i samolotami przez dwa tygodnie wydałem mniej.

Basia Z. napisał/a:

Co do tanich lotów miałam na myśli bilety w cenie około 400-500 zł tam i z powrotem, bo takie się zdarzają.

Mniej więcej tyle mnie kosztowały;)
W kwietniu lecę do Wrocławia za 19zł;)

Wiolcia napisał/a:
Anaga rzeczywiście robi wrażenie. Połączenie gór i morza nie jest dla nas codziennością, dlatego przyciąga wzrok.
A w ogóle - skąd takie zainteresowania? Wybrałeś niezbyt popularny górsko kierunek i na wyspach typowo wypoczynkowo-plażowych poszukałeś gór. Lubisz nieoczywiste kierunki, czy ktoś Ci polecał tamte rejony? No chyba że w szerzej rozumianej "okolicy" już połaziłeś, po czym chciałeś i wybierasz teraz coś dalszego i mniej jednoznacznego?

Tak, stereotypy na temat Wysp Kanaryjskich są bardzo krzywdzące.
Tamtejsze szlaki upodobali sobie głównie Niemcy i na niemieckich stronach można znaleźć najwięcej informacji. Ale w polskich internecie z roku na rok też jest ich coraz więcej.
Za szczytami z takiej ogólnoprzyjętej liczby top 10 faktycznie nie przepadam, odwiedzam je, ale zdecydowanie wolę te mniej znane.

Kiedyś przeczytałem artykuł, nie pamiętam w której gazecie, o Pico Viejo, pisany przez osoby, którym nie udało się załatwić wejścia na Pico del Teide. Od razu wiedziałem, że muszę tam być. A ponieważ nie cierpię ustawiać wycieczki pod jeden szczyt, staram się poznać jak najwięcej w koło, no to tak samo wyszło i przy okazji trafiłem w góry Anaga;)
Ostatnio zmieniony przez Vlado 2015-03-24, 19:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-03-24, 20:03   

Część trzecia: Masyw Teno – Los Gigantes

14 lutego


Maszerując z kempingu na przystanek:
Wszystkie góry mają swoją Osobitą.



A każdy kraj ma swoje rondo de Gaulle’a.



Autobusem dotarliśmy do miejscowości Acantilados de los Gigantes – Klify Gigantów, która swoją nazwę wzięła od okolicznych klifów o tej samej nazwie;)
Oprócz klifów miejscowość słynie z turystycznych rejsów na spotkanie z delfinami i wielorybami.

Klify wysokie prawie na 600 metrów, z miejscowości i z morza wydają się być niedostępne.
Ale na ich ¼ wysokości znajdziemy szlak. Od wielu lat, po kilku wypadkach, szlak jest zamknięty dla ruchu turystycznego.
Wielka tablica głosi: „idziesz na własną odpowiedzialność” ale ścieżka jest.
Idąc od Acantilados de los Gigantes trzeba mocno jej pilnować, kilka razy się zdziwiłem, gdy nasza pod nogami znikała a właściwą widzieliśmy kilkanaście metrów niżej;)
W drugą stronę ścieżka jest wyraźna i nie trafialiśmy na ślepe odnogi.



Acantilados de los Gigantes z bliska



i z daleka.



Zadzierając głowę





I patrząc pod nogi.



Planowaliśmy dojść do Barranco Seca i wrócić górą, ale zawróciliśmy w tym miejscu:





To jest zbyt piękne miejsce, żeby przejść je na raz i zapomnieć, my tutaj wrócimy na dłużej;)

Jaskinie Guanczom służyły jako mieszkania i jako groby.
Guanczowie nie budowali domów, nie budowali łodzi, mieszkali na wyspie a bali się oceanu.
Pochodzenie Guanczów jest równie tajemnicze jak pochodzenie Berberów czy Basków.
Ich historia kończy się równie tragicznie jak historia amerykańskich Indian.
Część władców poddała się najeźdźcom, przyjmując ich język, kulturę i religię.
Część walczyła do końca, zgodnie ze swoją tradycją woleli rzucić się w przepaść niż poddać zwycięzcy.

Wieczór spędziliśmy na czarnej plaży. Na Teneryfie to jest naturalny kolor piasku.



W nocy wiatr dał popis, namiot próbował zmienić się nam w jedynkę.
Nasz słowacki jakoś wytrzymał, namiot niemieckich sąsiadek niestety strzelił.
Na morzu sztorm a Teide całe wybielone;)
Na Teide trafiliśmy centralnie w okno, dwa dni wcześniej i dwa dni później nigdzie byśmy nie poszli;)


15 lutego

Nadszedł dzień przeprowadzki. Promy na Gomerę startują w z Los Cristianos.
Podziwiamy port i żółte piaski przywożone z Sahary.





Na lądzie słońce a na morzu…



Stałem na zewnątrz w ekstazie smagany wiatrem i deszczem, pod nosem nuciłem „Wesołego żeglarza”
„Płynie łódź moja wzburzonym morzem
Brzegu nie widać, wiatr w żagiel wieje…”
albo
„Beczki Rumu nam nie zwiało, pół załogi ją trzymało”
Na fali śruby traciły kontakt z wodą, po czym spadaliśmy niczym w urwanej windzie.
Wszystko było pięknie, aż do momentu, gdy kapitan musiał zmienić kierunek, ustawiając prom bokiem do fali.
Usiadłem a w oknie: woda, niebo, woda, niebo, woda, niebo…
Mój błędnik powiedział dość, zamknąłem oczy i czekałem aż ta podróż się skończy, na około unosiły się odgłosy latających pawi;)
Chyba mieliśmy wyjątkowo dużą pulę szczęścia, słyszeliśmy, że następnego dnia promy zostały w portach.

Na Teneryfie korzystaliśmy z mapy tej:

Ostatnio zmieniony przez Vlado 2015-03-24, 20:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10854
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2015-03-24, 20:29   

Naprawdę ładnie to wszystko wygląda :-) , niecodziennie i egzotycznie ale ...za cholerę nie czuję tego klimatu.
Nie wiem, może te palmy? Albo już za bardzo jestem skrzywiony naszymi rejonami :rol
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-03-24, 20:33   

Część Czwarta: La Gomera

15 lutego


Ląd na horyzoncie!
Szczury lądowe jednak najlepiej się czują, gdy mają stały grunt pod nogami;)



Sympatyczna pani w informacji turystycznej w San Sebastián de la Gomera zapytała nas przerażonym głosem, co my tutaj robimy,
takiego kataklizmu nie było na Gomerze od lat, promy zostaną w porcie a autobusy nie kursują.
A przecież tylko padał ciut mocniejszy deszcz:)
Poszliśmy niedowierzając zweryfikować powyższe informacje na dworcu autobusowym.
Okazało się, że tylko jedna linia ma zmienioną trasę a większość (linii na wyspie jest aż 7) kursuje normalnie;)

Nuestra Senora de la Asunción






Dworzec autobusowy
http://www.guaguagomera.com/



Przemiły kierowca (spotkaliśmy go jeszcze dwa razy) wysadził nas przy samym wejściu na szlak w El Rejo.

Trasa na dziś: El Rejo – Kemping La Vista w El Cedro.

Szlak zmienił się w rzekę, początkowo przy brodach ściągaliśmy buty, potem już mi się nie chciało i tak miałem mokro. Połówkę na plecy i brnę powyżej kolan;)
Gdy się ściemniło, w tym zupełnie innym lesie, świecie którego nie znałem, czułem się jak Robinson Crusoe na bezludnej wyspie, jak Richard i Emmeline z Błękitnej Laguny;)



Mieliśmy przejść skrótem przez tunel w górze, długi na prawie 600 metrów.
Jakaż była nasza frustracja gdy okazało się, że tunelem też płynie rzeka, a przed nami jeszcze niemal 300 metrów do góry przez szczyt La Montaneta 1038m n.p.m.

http://www.youtube.com/watch?v=DI7xs530eXE
http://www.youtube.com/watch?v=lsQTzpUgw6E

Na kemping dotarliśmy po 21:00, obsługi już nie było, oczywiście postawiliśmy na nogi wszystkich śpiących.
Pewna istota wychyla głowę „ja mówie po polska, ja jestem Niemka;)”, niestety obudziliśmy też ich półroczne dziecko.
Za chwilę z drugiego namiotu wychyla się para z Wrocławia.
Ich to akurat dobrze, że obudziliśmy, bo mamy już doświadczenie z Fatry, ze takie obudzone pary, to są zazwyczaj później nasi najlepsi kumple;)

16 lutego

Od rana z krótkimi przerwami mocno lało, wyruszyliśmy dopiero około południa, mieliśmy więc czas na zacieśnianie znajomości i zwiedzanie kempingu.
Nasi nowi znajomi – Marek i Agnieszka z Wrocławia – niestety wracali już do Polski, ale ten dzień spędziliśmy razem na szlaku z nadzieją, że to nie było nasze ostatnie spotkanie.

Kemping.
W namiocie u góry mieszka mąż właścicielki, chyba nie żyją w zbyt dobrej komitywie,
co z resztą wyraża się w jej stosunku do turystów – pani w stylu największy koszmar polskich schronisk;)
Trochę to było dziwne, bo rezerwując miejsce, otrzymaliśmy w odpowiedzi bardzo sympatycznego maila, czyżby to córka zajmowała się obsługą poczty?;)



http://camping-lavista.jimdo.com/
Cena za nocleg 2€ od osoby. Tak, dobrze napisałem 2€;)

Restauracja i toalety



Łazienka;)



Zagroda dla zwierząt



Widok z „okna”



Trasa na dziś:
część 1: El Cedro - Juego de Bolas Centro de Visitantes – Las Rosas
część 2: San Pedro – Barranco del Cedro - - El Cedro

Laurisilva, las wawrzynowy, czy najprościej las bobkowy.





W epoce trzeciorzędu taki las dominował niemal w całej Europie, po ostatnim zlodowaceniu zachował się głównie na wyspach Kanaryjskich i Maderze.
Laurisilva jest jak bajka, nieprawdziwy, nierealny sen.
Choć ciut śmiesznie chodzi się po lesie pełnym tak polskiej przyprawy;)

W Los Acevinos trafiliśmy na opuszczoną plantację mandarynek:)
Po intensywnych opadach, owoce rozpływały się w ustach, sok spływał po rękach, ciężko było przestać jeść, oczywiście zabraliśmy pełne reklamówki na zapas;)
Od razu pojawiło się wspomnienie Beskidu Niskiego, tylko zamiast dzikich jabłek zbieraliśmy dzikie mandarynki.
Opuszczonych domostw i sadów w górach Gomery można znaleźć całkiem sporo.
Z turystyki wiadomo łatwiej wyżyć niż z uprawy roli.





Juego de Bolas Centro de Visitantes to główny punkt informacji turystycznej w Parku Narodowym Garajonay.
Bardzo fachowa i przemiła obsługa.
Można tu również otrzymać bezpłatnie najaktualniejszą mapę parku.
http://www.parquesnaciona...ntroVisitantes/
http://www.parquesnaciona...tinerarios.html

Garść widoków ze szlaku. Teneryfa na horyzoncie.





Jakby trochę wiało.



Eremita Santa Rosa.
W sklepie obok kościoła obkupiliśmy się w miejscowe ciastka.
Ekspedientka nieśmiało zasugerowała, ze tych ciastek nie je się na sucho, że należy maczać je w winie.
Widząc nasze zaciekawienie wyciągnęła butelkę przedniego samogonu.
Na jednej dolewce się nie skończyło;)





Las Rosas.
Czas rozstać się z Agnieszką i Markiem.
Od wyjścia z kempingu uparcie twierdziłem (narażając się na kpiny współtowarzyszy :D ) że bez problemu dojdziemy nad ocean do miejsca o bardzo wdzięcznej nazwie - Playa de la Sepultura.
W końcu do mnie dotarło, że czas od 12:00 do 16:00 to nie jest 6 godzin;)




Z Las Rosas przemieściliśmy się autobusem (kierowcę już znamy) bardzo malowniczą drogą do San Pedro, gdzie rozpoczęliśmy drugą część dzisiejszej wędrówki.





Barranco del Cedro w pełnej okazałości.



Temu panu też bardzo smakowały nasze mandarynki.



Na całej wyspie można znaleźć takie zbiorniki służące do gromadzenia słodkiej wody.



W tym zbiorniku mieszka kaczor znany na całym świecie, nie odpuści żadnemu turyście, który znajdzie się w pobliżu;)





Czym bliżej El Cedro tym coraz bardziej stromo, dopiero tutaj dostrzegliśmy w jak pięknym miejscu położona jest osada El Cedro. Płaskowyż nad wodospadem, dom na krawędzi.





17 lutego

Woda w tunelu już mocno opadła;)



Trasa na dziś:
część 1: El Cedro – Alto de Garajonay (1487m n.p.m.) – Pajarito
część 2: Cruce de la Zarcita – El Cedro

Eremita de Lourdes



Górne partie Barranco del Cedro



Wawrzyn (drzewo laurowe) w pełnej okazałości



Piękno, które nie potrzebuje słów





Mlecze giganty;)



Tutaj pożar czy wiatrołom nie jest powodem do wycięcia połowy lasu.



Święte miejsce pierwotnych mieszkańców wyspy.
Alto de Garajonay (1487m n.p.m.) – najwyższy szczyt La Gomery.
Myślałem, że spojrzę stąd na Teide, cóż nie tym razem;)





Zeszliśmy do przystanku w Pajarito. Autobus miał być dopiero za godzinę.
Szybka burza mózgu – Valle Gran Rey czy Las Hayas?
Trzy minuty machania na stopa i jedziemy malowniczą doliną do Valle Gran Rey z niemieckim turystą,
który wybiera się na południe w poszukiwaniu słońca i obiecuje nam, że je znajdziemy;)

Valle Gran Rey – tutaj słońce jest zawsze.
To jest przepiękne na wyspach wulkanicznych, że każda jest jak kontynent w pigułce,
że w jednej chwili możemy być wysoko w górach a za moment możemy pływać w oceanie.
Z gór widok na ocean, z oceanu widok na góry.
Góra-Wulkan zatrzymująca chmury, na północy deszcz, południe zawsze skąpane w słońcu.













Hautacuperche – buntownik, który w 1488 roku poprowadził powstanie miejscowej ludności przeciwko hiszpańskiemu okupantowi.



Ermita San Pedro miejsce spotkań miejscowych squatersów.



;)



Czas wracać. W autobusie spotkaliśmy naszych kempingowych Niemców, oni mówili chyba we wszystkich językach świata;)
Dojechaliśmy do Cruce de la Zarcita, skąd szlakiem poszliśmy do El Cedro.
Na kempingu nowe twarze, chłopak z Armenii. Francuz wybierający się na pieszą wycieczkę po Afryce.
Dosiadł się do nas mąż właścicielki, zupełne przeciwieństwo swojej żony a wyglądał jak stary wilk morski po rocznym rejsie.



18 lutego

W środku nocy ewakuujemy się z kempingu znaną już nam drogą przez Barranco del Cedro do San Pedro, musimy zdążyć na pierwszy autobus, bo z samego rana mamy prom na El Hierro.
Koło zbiornika cicho sza, by nie obudzić kaczora;)

Fredem Olsenem już płynęliśmy



Tym razem wypróbujemy Armasa;)
Po lewej gigant z Malty.



Żegnamy Gomerę, ocean wyjątkowo spokojny, niczym nie przypomina tego sprzed kilku dni.
Lecz już wiemy, że tu wrócimy, nie na dzień, nie na dwa, na dłużej - Las Hayas, Playa de la Sepultura, tunel do El Cedro, Rogue de Agando, Los Organos - tyle miejsc które musimy odwiedzić.




Na Gomerze korzystaliśmy z mapy tej:

Ostatnio zmieniony przez Vlado 2015-03-24, 20:39, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-03-25, 13:12   

Część piąta: El Hierro

Na El Hierro mieszka niewiele ponad 10tys osób.
W ciągu roku wyspę odwiedza tylu turystów, ilu w ciągu jednego weekendu potrafi wjechać i wejść na Kasprowy Wierch.
Oddalona 300km od Teneryfy. Nie da się tutaj dotrzeć bezpośrednio z kontynentalnej Europy.
Cała wyspa jest rezerwatem biosfery UNESCO i raczej nigdy nie będzie skażona masową turystyką.
Mieszkańcy wyspy wybrali inną drogę rozwoju niż Gran Canaria czy Teneryfa.
Już wkrótce energia na El Hierro będzie w 100% wytwarzana tylko z odnawialnych źródeł.
Idąc z duchem nowoczesności niedługo cała wyspa pokryta będzie zasięgiem bezpłatnego internetu.
A w planach jest wprowadzenie zakazu używania aut z silnikiem spalinowym.
Już teraz w Valverde można znaleźć na parkingach punkty do bezpłatnego ładowania aut z silnikiem elektrycznym.

18 lutego

Po prawie trzech godzinach rejsu wylądowaliśmy w Puerto de la Estaca.
W przeciwieństwie do pozostałych wysp, stolica Valverde nie leży nad oceanem przy porcie, tylko kilka kilometrów dalej i 500 metrów wyżej.
Z portu i z lotniska można wydostać się komunikacją publiczną, wiadomo są taksówki, tutaj też znajdują się biura wypożyczalni samochodów.

My auto wynajęliśmy na pętli autobusowej w Valverde od 15:00 do 15:00 dnia następnego. Obity zderzak? „Relax”.
No niech będzie, że relaks skoro nie wymagali od nas nawet numeru karty kredytowej;)
Niby na dobę, ale faktycznie mieliśmy auto przed dwa dni. Wystarczająco czasu by objechał wyspę dookoła;)
http://www.transhierro.com/
Bilet autobusowy bez względu na długość trasy kosztuje 1,12€.

Nasze środki transportu;)







Jedna z jaskiń Bimbaczów (synowie synów Teneryfy), tak czasami nazywa się rodowitych mieszkańców El Hierro.



Hoya del Morcillo – pole namiotowe w samym środku wyspy na wysokości około 1000m n.p.m.
Na polu wielkości przeszło hektara, byliśmy w zasadzie sami.
Drugi namiot należał do Belga, który przyleciał na reset po rozstaniu się z dziewczyną i utracie pracy;)
W recepcji znaleźliśmy człowieka, który ni w ząb nie rozumiał niczego poza hiszpańskim.
Gdy tylko się odezwaliśmy, włączył na laptopie googlowskiego translatora, śmiechu było co niemiara. Jak tłumaczy google każdy wie;)









Przed nami koniec świata, dalej nie ma już nic, tylko ocean.
Wyspa znana w starożytności, zapomniana w mrokach średniowiecza,
ponownie odnaleziona u zarania epoki „wielkich odkryć geograficznych”









Faro de Orchilla.
To tutaj Ptolemeusz wyznaczył południk zero.
Isla del Meridiano – Wyspa Południkowa.
Na krańcu znanego starożytnym świata.
Dopiero w 1884 roku przeniesiono południk zerowy na wysokość Greenwich.





Mapa Górnego Śląska z 1746 roku, szerokość geograficzna obliczona względem El Hierro.



Widoczne wiry spowodowane są różnicą temperatur wody, wynikającą z aktywności wulkanów na dnie oceanu. Są to tereny wciąż aktywne sejsmicznie i kiedyś powstanie tu kolejna wyspa.
Obecnie podwodny wulkan zapadł w drzemkę, ale kilka lat temu dał prawdziwy popis.
Zgromadzeni mieszkańcy nagradzali brawami każdą erupcję ponad lustro wody, a władze szykowały się do ewentualnej ewakuacji wyspy.



Powykręcane wiatrem jałowce.



Plantacja najprawdopodobniej bananów.
Gdzie nie spojrzeć stożki wulkanicznie, w sumie jest ich na wyspie ponad tysiąc.



Santuario de Nuestra Senora de los Reyes.
Z tego miejsca co cztery lata, rusza pielgrzymka z figurą Najświętszej Marii Panny do Velverde, szlakiem Camino de la Virgen o długości 28km.
Najbliższa w roku 2017.
http://www.wyspy-szczesli...rgen.php?id=107





Pogoda zaczynała się mocno zmieniać, silny wiatr od oceanu na odkrytych zboczach szarpał autem niemiłosiernie. Na dzisiaj mówimy dość, czas wracać na pole namiotowe.

19 lutego

Widok z Hoya de El Pino na Fronterę.
Niby mała wysepka to Rogues de Salmor wysoka na 109 m n.p.m.



Rogues de Salmor z bliska.



Frontera – Campanario de Joapira (dzwonnica).
Przez górę w tle prowadzi tunel drogowy, długi na ponad dwa kilometry, wznoszący się z 50 na 400 m n.p.m. łączący Fronterę z Valverde.



Playa la Madera. W pobliżu przeurocza wioska Sabinosa.











La Maceta.
Na El Hierro nie buduje się hoteli z basenami, tutaj naturalne baseny
http://1.bp.blogspot.com/...n_escaleras.JPG
lub prawie naturalne takie jak La Maceta, otaczają całą wyspę.
Woda cieplejsza niż w oceanie, wciąż czysta bo stale stopniowo ulega wymianie, fale rozbijają się przed basenem, nie rzucą nami o skały.
A my mimo wszystko dalej jesteśmy w oceanie, a nie w chlorowanym potworku;)









Embarcadero de Punta Grande - najmniejszy hotel świata.





La Restinga – port i plaża.
Najcieplejsze miejsce na El Hierro. Raj dla surferów i amatorów nurkowania.
My też kąpieli nie mogliśmy sobie odmówić;)



Lawa poduszkowa w okolicach La Restingi.







Czas oddać samochód.
Kierowca autobusu do El Pinar wysadził nas w środku lasu, jak najbliżej kempingu.
Zwiedzanie autem ma swój urok, szczególnie gdy jest się w ciągłym niedoczasie, ale to nie jest to co lubimy najbardziej.

20 lutego

Rano po polu namiotowym krzątali się dziwni ludzie w kaskach.
Wyglądali jak młodzież z zakładu poprawczego w ramach resocjalizacji.
Ale wszyscy przyjechali autami? Czyli to szkolna młodzież robi porządki w lesie?;)
W nocy temperatura spadła poniżej zera i od świtu chodziliśmy po polu namiotowym w poszukiwaniu pierwszych promieni słońca;)

Sosna Kanaryjska opanowała większą część wyspy – igły dłuższe od dłoni, szyszki na dwie pięści.
Czymś takim dostać w głowę…;)





Trasa na dziś: Hoya del Morcillo – Mercader (1252m n.p.m.) – Pico de Malplaso (1501m n.p.m.) – Tenerife (1416m n.p.m.) – Hoya del Morcillo

Pino Piloto



Mercader (1252m n.p.m.)

















W wyższych partiach odnajdujemy laurisilva.





Na szczytach dominuje już tylko wulkaniczny żwir.



Pico de Malpaso (1501m n.p.m.) – najwyższy szczyt na El Hierro





Szczyt ukrył się w chmurach, widoki podziwialiśmy na tablicy informacyjnej.
O Teide znowu mogliśmy tylko pomarzyć;)



Ponad tysiącmetrowe urwiska na El Hierro to raj dla paralotniarzy.
Kiedyś wyspa była dużo większa, wybuch wulkanu rozerwał ją na pół.
Znaczna część wyspy pogrążyła się w oceanie.
Do zdarzenia doszło już w czasach współczesnych, około 15 tysięcy lat temu.
Czyżby to była mityczna Atlantyda?



Szlaki oznaczone są idealnie.





Na początku lutego na wyspie organizowany jest maraton.
Każdy znajdzie dystans dla siebie.
Suma przewyższeń na klasycznym maratonie to około 1500 metrów, na trasie ultramaratonu ponad dwa razy tyle.
http://maratondelmeridiano.es/?page_id=18

Tę roślinkę już przedstawiałem;)





Nasza wycieczka nieubłagalnie zbliżała się od końca.



Pożegnalne ognisko.



Prorok Yoñe przepowiedział nadejście boga Eraoranhan w wielkim, białym domu.
Przez co Bimbaczowie nie stawili białym najeźdźcom żadnego oporu, uznając ich za bogów.
W zamian za to w większości zostali sprzedani na targach niewolników a pozostałych wymordowano.



21 lutego

Znajomy Belg podrzucił nas do Valverde, skąd bez problemu autobusem miejskim dostaliśmy się na lotnisko.
Nie mogłem oderwać oczu od pary z małym dzieckiem, skrzętnie szykującej dwa rowery i przyczepkę do spakowania w samolocie.
Nasze drogi wkrótce się skrzyżują;)









Z tak małego lotniska jeszcze nie startowaliśmy, wygląda jak przycumowany do lądu lotniskowiec.
Pas startowy kończący się oceanem, tu nie ma miejsca na jakikolwiek błąd.
Silniki pełna moc, maszynę aż wyrywa do startu, zwolnienie hamulców, czuję się wystrzelony niczym z katapulty.
http://www.fotosaereasdec...tos-de-canarias



El Hierro



Chociaż z samolotu udało się nam jeszcze raz spojrzeć na Teide;)



Gran Canaria





Nasz samolot ATR 72-500 przed startem i po wylądowaniu.





Z El Hierro na Gran Canarię przefrunęliśmy lokalnymi liniami Binter Canarians.
https://www.bintercanarias.com

Na El Hierro korzystaliśmy z mapy tej:



Ciężko rozstać się z tak wyjątkową wyspą, musimy tu wrócić w lipcu na pielgrzymkę, w lutym na maraton, na serowe łakocie;)
El Hierro to świat nie realny, utopia, która staje się rzeczywistością.
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-03-26, 15:25   

A mi to sie chyba najbardzie podoba ta Gomera! I to pole namiotowe z namiotami rozbijanymi pod daszkiem- fajny patent na deszczowe dni! I jaka fajna lazienka! A juz calkiem mnie zachwycila opuszczona plantacja mandarynek, ja strasznie lubie mandarynki- chyba bym tam pękla z przejedzenia. Czy zdziczale mandarynki ma jakas inna nute smakowa niz zwykle? bo z jablkami to tak jest :-) No i kudlaty omszaly las fajny! Jakbym miala jechac na ktoras z tych wysp to juz wiem na ktora :D :D :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-03-26, 21:50   

Cezary;) to błoto na zdjęciu, to Barranco de Santos.
Teraz woda ledwo nim płynie, ale jak dobrze popada to się nie mieści.

Buba napisał/a:
A mi to sie chyba najbardzie podoba ta Gomera!
Czy zdziczale mandarynki ma jakas inna nute smakowa niz zwykle?

Na Gomerę podobnie jak na El Hierro, nie można dostać się bezpośrednio z Europy:)))
Tak, to niezwykła wyspa, bardzo mi się podobała, ale każda z nich jest wyjątkowa;)

Nie wiem, czy to był urok chwili, ale wtedy jednym chórem stwierdziliśmy, że to były najsmaczniejsze mandarynki jakie w życiu jedliśmy :D
Chyba coś w tym musi być, bo coś co dojrzało na drzewie a nie w dojrzewalni musi inaczej smakować;)
Ostatnio zmieniony przez Vlado 2015-03-26, 22:20, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-03-26, 22:09   

Część ostatnia: Gran Canaria – Dunas de Maspalomas

21 lutego


Przed lotniskiem znaleźliśmy prześmiesznego gostka z informacji turystycznej. Słysząc nasz akcent, zaczął mówić do nas we wszystkich słowiańskich językach świata.
Gdy już dowiedział się, że jesteśmy z Polski, kontynuował swój monolog po polsku, co prawda nie do końca z sensem, ale zasób słów miał imponujący;)
A gdy skończył swoje popisy, bardzo dokładnie wytłumaczył nam jak mamy dostać się na nasz nocleg:)
http://www.globalsu.net/en/lineas.php

Blisko celu wyprzedziła nas, serdecznie machając, wspomniana wcześniej rodzinka rowerzystów.
Zmierzaliśmy w to samo miejsce, czyli wieczór w przemiłym towarzystwie mamy już zapewniony;)
Magda i Tobi to para słowacko-niemiecka mieszkająca w Szwajcarii.
Od pół roku podróżowali ze swoim synkiem Maxem po całej Hiszpanii, Wyspy Kanaryjskie były ostatnim celem ich podróży.
Max (lat 2 i trochę) dzielnie pomagał nam rozbijać namiot, montował rurki, wbijał szpilki, niemalże został u nas noc.
Dopiero gdy założyłem mu czołówkę na głowę, zaaferowany, pobiegł do mamy, chwaląc się nową zabawką;)
A my dostaliśmy rarytas z El Hierro, przesmaczne serowe tarty:)

Max musiał mieć dom, z opowieści dowiedzieliśmy się, że przez pierwszy tydzień płakał za swoim pokojem, łóżkiem, zabawkami.
Potem nauczył się, że dom może być wszędzie. Magda opowiadała, jak czasami w szczerym polu, gdy jeszcze mieli spory kawał do celu, Max wołał „tutaj będzie nasz dom”.
Nie mieli wyboru, rozbijali się tam, gdzie Max znalazł dom;)

Bazę mieliśmy na kempingu Playa de Vargas
http://campingplayadevargasen.blogspot.com/

Wszystkie miejsca pomysłowo osłonięte są wiatrochronami;)



Widok z okna





22 lutego

Skoro świt wyruszyliśmy autobusem do Maspalomas.
Wkroczyliśmy do świata wielkiej turystyki i nasz świat tutaj się skończył.
Granica jest bardzo wyraźna, nasz świat kończy się tam gdzie kończą się supermercados a zaczynają się supermarkety;)

Swoją drogą bardzo lubiłem robić zakupy w lokalnej Biedronce o bardzo wdzięcznej nazwie HiperDino;)



Po wizycie w Maspalomas, utwierdziłem się w przekonaniu, że nigdy nie pojadę na Wyspy Kanaryjskie z wycieczką organizowaną przez biura podróży;)
Hotelowe blokowiska, baseny przy plaży odgrodzone od świata, niczym zoo, szklaną szybą.
Nie no, skłamałbym. Fajnie tu pobyć dzień czy dwa, ale aż ciarki przechodzą na myśl, że miałbym tu przemieszkać cały urlop;)



Faro de Maspalomas



Dzieło lokalnego artysty



Dunas de Maspalomas – główny cel naszej wizyty.
Przepiękny rezerwat przyrody z wydmami wysokimi na 15 metrów, o łącznej powierzchni ponad 400 ha.
To jedyne miejsce na odwiedzonych przez nas wyspach z naturalnie występującym żółtym piaskiem, w dodatku w takich ilościach;)
I znajduje się na południu wyspy, więc słońce mamy zagwarantowane.

















Wieczorem zwiedziliśmy miejscowość Vecindario, nie zapominając zaopatrzyć się w zapasy lokalnego wina i Ronmielu, trunku którego smak już zawsze będzie za mną łaził.

Trafiliśmy także na kawałek mszy, po której całą drogę nuciłem „Jesus esta entre nosotros”
https://www.youtube.com/watch?v=r6mWjqQcIYg



23 lutego

Ostatnie spojrzenia. Góry na Gran Canarii podziwialiśmy tylko z daleka, kiedyś na pewno je odwiedzimy. Na nas niestety już czas, samolot nie zaczeka.





Aeropuerto de Gran Canaria – Berlin Schönefeld – Warszawa - KONIEC



Po miesiącu w skrzynce pocztowej znaleźliśmy list ze Szwajcarii, a w nim przesłodką kartkę i mapę Teneryfy, którą pożyczyliśmy na wieczne nieoddanie Magdzie i Tobiemu;)



Żadnego mądrego podsumowania nie napiszę. Bo wiem że to nie koniec, to dopiero początek naszych kanaryjskich wojaży.

Zdjęcia w komplecie:
https://plus.google.com/p...CNHJ1YG4wdOL0QE
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-03-26, 22:18   

Vlado napisał/a:

Na Gomerę podobnie jak na El Hierro, nie można dostać się bezpośrednio z Europy:)))
Tak, to niezwykła wyspa, bardzo mi się podobała, ale każda z nich jest wyjątkowa;)

Nie wiem, czy to był urok chwili, ale wtedy jednym chórem stwierdziliśmy, że to były najsmaczniejsze mandarynki jakie w życiu jedliśmy :D
Chyba coś w tym musi być, bo coś co dojrzało na drzewie a nie w dojrzewalni musi inaczej smakować;)


Taaaa.. czyli jak sie gdzies trudniej dostac to zaraz jest tam jakos fajniej. Moze przypadek? Ale takie przypadki tak czesto sie powtarzaja ;)

Jak kiedys mnie los zmusi do wziecia urlopu w zimie to juz wiem gdzie pojade :P


Vlado napisał/a:

Plantacja najprawdopodobniej bananów.


opuszczona??? :P

Vlado napisał/a:
Max musiał mieć dom, z opowieści dowiedzieliśmy się, że przez pierwszy tydzień płakał za swoim pokojem, łóżkiem, zabawkami.
Potem nauczył się, że dom może być wszędzie. Magda opowiadała, jak czasami w szczerym polu, gdy jeszcze mieli spory kawał do celu, Max wołał „tutaj będzie nasz dom”.
Nie mieli wyboru, rozbijali się tam, gdzie Max znalazł dom;)


Jejku! jaka piekna historia! jak mi sie podoba takie wychowywanie dzieci, w drodze! Ale dzieciaczek bedzie mial wspomnienia! Juz w wieku dwoch lat polroczna podroz!
Ciekawe czy bedzie plakal jak wroca do domu i zabraknie szerokiej przestrzeni?

Vlado napisał/a:

Dzieło lokalnego artysty


Az sie prosi aby sie dosiasc do ekipy z wlasnym kubkiem wina w dloni :P

Ladna ta koscielna piosenka! wierze ze refren moze sie przyczepic :D
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-03-26, 22:36, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
ceper 


Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 8598
Wysłany: 2015-03-26, 22:20   

Dzięki za relację, kanarki chwilowo nie dla mnie (brak czasu), chociaż może poślę żonę i dzieci na zwiady, a potem za kilka lat już cała rodziną z wnukami, jeśli się ich doczekam ;)
_________________
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
 
 
Vlado 


Wiek: 48
Dołączył: 15 Mar 2015
Posty: 1641
Skąd: Wega XXI
Wysłany: 2015-03-26, 22:28   

Buba napisał/a:

Taaaa.. czyli jak sie gdzies trudniej dostac to zaraz jest tam jakos fajniej.

Ty to akurat dokładnie coś na ten temat wiesz ;)

Buba napisał/a:
Az sie prosi aby sie dosiasc do ekipy z wlasnym kubkiem wina w dloni :P

z kubkiem Ronmielu :D

Ceper napisał/a:
Dzięki za relację

Hola hola, to dopiero koniec zeszłorocznej, jeszcze cała tegoroczna do napisania przede mną;)
Ostatnio zmieniony przez Vlado 2015-03-26, 22:38, w całości zmieniany 6 razy  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-27, 05:33   

Moja żona ma szanse mnie namówić na ciepłe kraje :D .
Podoba mi się, choć niestety z braku czasu tylko przejrzałem zdj...
 
 
Basia Z. 


Dołączyła: 06 Wrz 2013
Posty: 3550
Skąd: Chorzów
Wysłany: 2015-03-27, 07:59   

Vlado napisał/a:

Max musiał mieć dom, z opowieści dowiedzieliśmy się, że przez pierwszy tydzień płakał za swoim pokojem, łóżkiem, zabawkami.
Potem nauczył się, że dom może być wszędzie. Magda opowiadała, jak czasami w szczerym polu, gdy jeszcze mieli spory kawał do celu, Max wołał „tutaj będzie nasz dom”.
Nie mieli wyboru, rozbijali się tam, gdzie Max znalazł dom;)


Jak moje dzieci były w podobnym wieku to też zawsze musiały mieć "dom" choćby w postaci namiotu, lub nawet śpiwora pod gołym niebem pod skałką. W każdym razie musiała być jakaś przestrzeń, która była "nasza".
natomiast nie wybierali sami, zdawali się na mój wybór.
Ciekawe, ze człowiek tak bardzo potrzebuje tego własnego "gniazda".

Relacja super ! i miejsce tez super !
Uwielbiam połączenie gór i morza. Jak dotąd miałam okazję przebywać w podobnych rejonach tylko na Krymie, na który już pewnie nie pojadę :(
Samodzielny wypad na Kanary jest fajnym pomysłem, tylko trzeba mieć dobrane towarzystwo, takie które w całości uznaje tą samą proporcję zwiedzania do łażenia po górach.
_________________
http://www.pilot-przewodnik.org/
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6105
Skąd: Oława
Wysłany: 2015-03-27, 09:42   

Vlado napisał/a:

z kubkiem Ronmielu :D


a co to jest?

Basia Z. napisał/a:
tylko na Krymie, na który już pewnie nie pojadę :(


Kraza pogloski o wprowadzeniu wiz kupowanych na granicy lub w ministerstwie w Symferopolu i ponoc cena ich mialaby byc sporo nizsza od wizy rosyjskiej (wiza dotyczaca tylko Krymu).
Mialo wejsc od 2015 roku, ale cos sie jednak nie udalo. Ja tam licze ze rok dwa i cos takiego wprowadza bo co by nie gadali to zalezy im na turystyce w regionie a zeszly sezon za dobry nie byl.. Jak tylko by wprowadzili ulatwienie wizowe to ja jade! Wolodia juz ponoc basenik przy bani zbudowal i odkryl dwie nowe jaskinie! Mysle ze miejsca turystyczne typu gory, zabytki nie ulegly specjalnej zmianie. Fakt ze zapewne miejsca mniej turystyczne np. opuszczone bazy wojsk podwodnych nad jeziorem Donuzław mogly ulec zmianie i juz raczej nie bede miec odwagi tam sie wybrac.. Kiedys zabraklo czasu a teraz takie tematy raczej sa stracone...
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2015-03-27, 09:50, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group