Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Góry Bardzkie: Szeroka Góra, Kłodzka Góra, Bardo i trzy kalwarie.

Autor Wiadomość
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-12-23, 19:45   Góry Bardzkie: Szeroka Góra, Kłodzka Góra, Bardo i trzy kalwarie.

Położone na styku Dolnego Śląska i ziemi kłodzkiej Góry Bardzkie nie należą do pasm bardzo popularnych wśród turystów. Owszem, są na nich miejsca z większą frekwencją odwiedzających, ale ogólnie ludzie raczej wybierają inne części Sudetów. W moim przypadku jest podobnie: doszedłem do wniosku, że tak naprawdę nigdy po Górach Bardzkich... nie chodziłem! Owszem, raz kiedyś okrążyłem spacerkiem Fort Ostróg na Ostrej Górze, ale trudno uznać to za pełnowartościową wizytę. W listopadzie postanowiłem to zmienić, aby wymazać niektóre białe plamy na mej sudeckiej mapie.
Ponieważ na wycieczkę wybraliśmy się w szerszym gronie, w tym z dwójką dzieciaków, trasa musiała być w miarę krótka i niezbyt wymagająca. W przedpołudnie 11 listopada, w szary i pochmurny dzień, zaparkowaliśmy na przełęczy Kłodzkiej (Neudecker Pass). To najbardziej położona na wschód część Gór Bardzkich i przełęcz oddziela Sudety Środkowe od Wschodnich (a konkretniej to Bardzkie od Rychlebów/Gór Złotych). Jest tu również granica ziemi kłodzkiej i Śląska - będziemy się wzdłuż niej poruszać przez niemal całą drogę w stronę najwyższego szczytu.

Z leśnego parkingu wchodzimy na niebieski szlak. Najpierw ścieżka ma łagodne oblicze...


...ale szybko zaczyna się gwałtownie piąć w górę! Najostrzejsze podejście przytrafiło się już na samym początku, co towarzystwu niezbyt się podoba ;) .




Zdobywamy pierwszy wierzchołek dzisiejszego dnia - leżącą kilkadziesiąt metrów od szlaku Podzamecką Kopę (Passberg, 614 n. p. m.). Widoki (na Góry Złote za przełęczą) zapierają dech w piersiach.




Szlak co chwilę schodzi w dół, po czym pcha się na kolejną górkę. Alternatywą jest biegnąca z boku droga omijająca te nierówności. Dziewczyny, dzieci i Bastek decydują się na skorzystanie z jej usług, natomiast ja z Regisem dzielnie cisnę na następne podejścia.

Szczyt numer dwa to Grodzisko (Burggraben - Berg, 734 metry). Nazwa ta i poprzedniej góry sugeruje, że w przeszłości mogła się tu znajdować jakaś warownia.


O ile punkt szczytowy Podzameckiej Kopy leży po kłodzkiej stronie, o tyle Grodzisko centralnie na granicy. Drzewa w tle zdjęcia to Śląsk, ja stoję na ziemi kłodzkiej. Widoczny w dole słupek oznaczał koniec dóbr wioski Podzamek (Neudeck), natomiast z drugiej strony wyryto inicjały opata zakonu cystersów z Kamieńca Ząbkowickiego (Camenz), do którego należały grunty w śląskiej części góry. Informacje te podaję za blogiem zajmującym się wszelkimi słupami granicznymi i tym podobnymi: Ścieżką w bok.


Szczyt numer trzy - zalesiona jak poprzednie Jelenia Kopa (Hirschkoppe, 747 metrów n.p.m.). Gdzieś stamtąd pokazał się nasz główny dzisiejszy cel.


Poniżej znajduje się przełęcz Trzy Granice (Drei Grenzen). Sądziliśmy, że spotkamy tu resztę ekipy, bo w końcu szli łatwiejszą ścieżką, lecz ich jeszcze nie ma. Dzwonimy: nie wiedzą, gdzie są... fajnie. Może już minęli to miejsce? Wkrótce jednak słyszymy z oddali głosy i cała banda gramoli się pod górkę.


Gdzie by teraz pójść? Może na Laski?


Tak naprawdę mamy do wyboru dwie opcje: Szeroka Góra i Kłodzka Góra. Ta ostatnia do niedawna była uznawana za najwyższy szczyt Gór Bardzkich, co mnie trochę zdziwiło, bo nawet w terenie można odnieść wrażenie, iż Szeroka jest wyższa. Błąd ten może sięgać nawet XIX wieku, kiedy to Niemcy z jakiegoś powodu pomylili wysokość obu gór i źle oznaczyli je na mapach (tak wniosek wysunięto m.in. na wspomnianym już wcześniej blogu). W Polsce nie robiono dokładnych pomiarów i dopiero jakiś czas temu postanowiono je zmierzyć - według nich Szeroka jest o kilka metrów wyższa od Kłodzkiej. Nie zmienia to faktu, iż w Koronie Gór Polski (a także Koronie Sudetów) nadal widnieje Kłodzka Góra - prędzej chyba piekło zamarznie, niż w KGP ktoś zdecyduje się zmienić listę.

Zgodnie z palmą pierwszeństwa zaglądamy najpierw na Szeroką Górę. Według Wikipedii jej niemiecka nazwa to Glatzer Berg, lecz na mapach widnieje Der breite Berg, czyli dokładnie tak samo jak po polsku. Różnie podawane są też wysokości: raz 765, raz 766 metrów. Oznaczenie szczytu jest specyficzne, bo w postaci talerza anteny satelitarnej.


W ogóle na wszystkich mijanych szczytach wiszą tabliczki wykonane w amatorskiej formie z ręcznymi napisami. Ewidentnie to dzieło jakiś zapaleńców, bo na pewno nie PTTK. Ktoś też z własnej inicjatywy przedłużył na Szeroką żółty szlak z Kłodzka, co spotkało się z oburzeniem części turystów. No bo to prawdziwy skandal, taka samowola!

Pamiątkowe zdjęcia pod satelitą i z rozgrzewaczami - w końcu jest chłodno i wilgotno :) .


Najwyższy szczyt leży na Śląsku, zdetronizowany na ziemi kłodzkiej. Kłodzka Góra (Glatsenkoppe, 757 metrów n.p.m.), pomimo utraty swego statusu, nadal pełni rolę celebryty. Z podsłuchanych rozmów wynika, iż wiele osób nie wie, iż nie przebywają na najwyższym wzniesieniu Bardzkich. Możliwe, że w ramach pocieszenia Kłodzka Góra została obdarowana wieżą widokową. To nowiutka konstrukcja z lata tego roku. I całkiem spora.





Panorama z najwyższej platformy jest bardzo okazała. Przynajmniej tak wynika z zamieszczonych tam zdjęć, bo nasze przeżycia są zgoła inne.



Nie wszyscy od mojej ekipy weszli na górny poziom. Nie pomagały okrzyki: "kto nie wchodzi, ten za PiSem!". Woleli się zdekonspirować, niż pokonać lęk wysokości. Hasła podziałały za to na innych, bo wpadli na schody z takim impetem, że prawie doszło do bijatyki.
- Panie, co pan się pcha, przepuśćcie nas!
- Człowieku, najpierw pozwala się ludziom zejść.
- Gówno prawda, ja mam pierwszeństwo!
- Na czerwonym też wjeżdżasz?
- #%@@&&!
Ostatnie pytanie mogło być retoryczne, bowiem na parkingu stało czarne BMW i możliwe, że zadałem je właśnie kierowcy z tego wozu. Na szczęście pan uprzejmy raczył się oddalić.


Jak już pisałem - pomimo, iż Kłodzka Góra aktualnie nie dzierży zaszczytnego tytułu najwyższej, to pod względem popularności Szeroką deklasuje. Tam nikogo, tutaj - kilkadziesiąt osób. Niewątpliwe główny magnez stanowi wieża. Oprócz niej i wyciętego lasu nie ma żadnej innej infrastruktury (pomijając kilka podejrzanych ławek). Podobno rozpisany jest już przetarg na budowę wiat. Z jednej strony rozumiem, że pieniądze publiczne powinny być wydawane w sposób przejrzysty, z drugiej - w tym kraju miliony przepieprzane są w chamski sposób, a na postawienie jakiejś pierdołki czeka się miesiącami...

Liczyłem, że na szczycie uda się zrobić ognisko. Nie musieliśmy nawet tego robić, gdyż jedna z rodzin zdążyła już rozpalić swoje, do którego ochoczo dołączali się kolejni ludzie, znosząc drzewo i nabijając wuszty na patyki.




Rozmowy siłą rzeczy schodzą na temat koronawirusa. Podejrzewam, że jakby w tym momencie na Kłodzkiej Górze pojawił się jakiś przedstawiciel rządu i zaczął głosić hasła o izolacji i lockdownie, to zostałby niechybnie spalony na stosie.
Do samochodu wracamy nie szlakiem, ale zachodnią odnogą Singieltracku Glacensis. Poruszanie się nim pieszo jest jak najbardziej legalne, choć trochę ryzykowne, uznaliśmy jednak, że przy takiej pogodzie nie spotkamy zbyt wielu rowerzystów, no i mieliśmy rację. Co ciekawe - ruch pieszych dozwolony jest jedynie w kierunku zjazdu. To akurat bez sensu, przecież znacznie lepiej widać nadciągający rower z naprzeciwka, a nie zza pleców!






Wycieczka udana, bo odwiedziliśmy nowe miejsca, ale pogoda nie była zbyt łaskawa. Półtora tygodnia później zapowiadano zupełnie inną aurę, niebo miało być czyściutkie. W tym samym składzie znów udaliśmy się w Góry Bardzkie, w samo ich serce: do Barda (Wartha). Tym razem to nie żadne pogranicze dwóch krain, a wyłącznie Dolny Śląsk.

Początkowo wydawało się, iż ten dzień rzeczywiście będzie bardzo słoneczny, więc radośnie robię zdjęcia w pobliżu parkingu i uwieczniam Nysę Kłodzką, bazylikę oraz kamienny most.




Zaraz potem nadciągają chmury, które przyczepiają się okolicy jak kupa do psiego tyłka. Takie przepowiednie pogody mają wartość planów prezentowanych przez ministerstwo zdrowia...

W powietrzu czuć lekki mróz, kałuże są zamarznięte, więc nie ma co tracić czasu, tylko trzeba się rozgrzewać. Między innymi wędrówką, zatem kierujemy się na południe od miasta, na połączone szlaki koloru niebieskiego i zielonego. Prowadzą one jarem wzdłuż niewielkiego potoku, gdzie w latach 30. XIX wieku ustawiono Drogę Krzyżową kończącą się na szczycie. Droga ta stanęła na tzw. "niemieckiej" ścieżce pątniczej. Oprócz niej na górę można się było dostać ścieżką "polską" i "czeską", lecz tę ostatnią zlikwidowano już w 19. stuleciu, bo była ponoć zbyt niebezpieczna dla pielgrzymów.


Bardzka kalwaria jest znacznie bardziej rozbudowana od tradycyjnej - rozpoczyna ją "Przepowiednia Symeona". To jedna z kaplic Siedmiu Boleści Maryi, odnoszących się do życia matki Jezusa - to jakby równoległa Droga Krzyżowa, a jej obiekty mają trochę inny kształt. Obok stacji dostrzegamy dwa stare nagrobki dziecięce, które służą chyba jako coś w rodzaju... płotu. To również jedne z nielicznych pamiątek pisarstwa po dawnych mieszkańcach, bowiem wszędzie indziej niemieckich napisów pozbyto się bardzo dokładnie.


Kolumna Maryjna tak wtopiła się w otoczenie, iż początkowo sądziliśmy, że to drzewo :P .


Idziemy dalej, stopniowo nabierając wysokości.


Przy trzeciej stacji Siedmiu Boleśni (nie mylić ze stacjami Drogi Krzyżowej, gdyż tych minęliśmy już siedem :D ), skręcamy w boczną ścieżkę, zapraszającą...


...do reliktów średniowiecznego zamku. Prawdopodobnie była to jedna z dwóch warowni znajdująca się kiedyś w Bardzie (drugą ulokowano w dolinie, gdzie dała początek miastu). O historii tej niewiele wiadomo, ale zapewne jej upadek związany jest z wojnami husyckimi. W kolejnych stuleciach o ruinach zapomniano, a odkryto je ponownie pod koniec XIX wieku. Dokładniejsze badania archeologiczne przeprowadzono dopiero w schyłkowym PRL-u, a to co widzimy obecnie to efekt prac z tamtego okresu, gdy wyeksponowano pozostałości murów oraz wieży.




Po powrocie do kalwarii natykamy się na źródło Marii (Marienbrunnen). Tutejsza woda znana jest od 300 lat, podobno ma właściwości uzdrawiające (jako jedyny odważnie jej skosztowałem, lecz nie poczułem się wcale lepiej). Kapliczkę wzniesiono w 1893 roku, a scenę z Jezusem i Samarytanką namalowano dwa lata później, aczkolwiek obecny rysunek jest inny od oryginalnego, więc musiała powstać jego nowa wersja.


Fragmenty ścieżki zostały "poprawione" - pojawiły się schody, a nawierzchnię wyłożono drobnymi kamykami.


Oprócz nas kręci się po lesie trochę osób, ale tłumów nie ma. Jedna para przyciąga wzrok: nawet tutaj chodzą szczelnie okryci maseczkami, mimo, że nikt się do nich nie zbliża. To już chyba jakaś forma choroby psychicznej...

Ta okolica Gór Bardzkich nie obfituje w widoki, ale jest jeden wyjątek.


W sierpniu 1598 roku po długotrwałych opadach Nysa Kłodzka wezbrała tak mocno, iż podmyła część zbocza. Osuwające się skały i ziemia na pewien czas zablokowały rzekę, co spowodowało powódź i zalanie Barda. Ówczesna katastrofa stała się jednak rozwiązaniem korzystnym dla przyszłych turystów, którzy mogą dziś oglądać wijącą się Nysę oraz miasteczko. Obryw bardzki ma wysokość około 90 metrów i uznaje się go za największy w Sudetach.


Zabytkowa zabudowa: bazylika, klasztor ojców dyrektorów, rynek i mosty nad rzeką.




Widać namacalnie gdzie kończy się ładna pogoda, a gdzie zaczyna front chmurowy, nadciągający od strony Kłodzka.




Między drzewami dostrzegam kolejną Drogę Krzyżową otaczającą ogródki działkowe. Zajrzymy tam na sam koniec dnia.


Oczywiście w takim miejscu nie mogło zabraknąć krzyża.


Z obrywu skalnego idziemy przez pewien czas szlakiem zielonym, gdzie nieustannie należy patrzeć pod nogi.


Szlak mocno kręci, aż w końcu na jednym z rozdroży zmieniamy go na trasę rowerową. Zwykłą, nie żaden singletrack.



Na rowerowym jesteśmy zupełnie sami. Trasa ta obchodzi dookoła Kurzyniec (Hahnenschleife), robimy duże kółko.


Na przecince pokazują się inne góry - tam chmur nie ma w ogóle. Pierwsze wrażenie - Śnieżnik! Ale nie, to za blisko! W rzeczywistości podziwiamy Jawornik Wielki, a na lewo Borówkową z wystającą nad drzewami wieżą.


Druga, skromniejsza Droga Krzyżowa na "polskiej" ścieżce pątniczej. Biegnie w poprzek szlaków, więc korzystamy z niej, aby szybciej wdrapać się na Bardzką Górę (zwaną też Górą Kapliczną i Kalwarią, a po niemiecku Warthaberg oraz Kapellenberg).




Bardzka Góra mierzy 593 metry, zatem nie zdobywamy dziś monstrualnie wysokich szczytów. Tę "niskość" rekompensuje mnogość spotykanych obiektów. Na Bardzkiej Górze stoi kaplica Matki Bożej z początku XVII wieku. To do niej udawali się pielgrzymi ze wszystkich stron.




Kaplicę wybudowano w miejscu, gdzie w 1400 roku miała się objawić Maryja. Po tym jak uniosła się do nieba w skale zostały ślady stóp i rąk. Faktycznie za budynkiem leży jakiś kamień, ale ponoć to rekonstrukcja, bo wcześniejszy pielgrzymi... rozłupali, aby wziąć do domu. Ciekaw jestem w jaki sposób można zrekonstruować skałę?


Robimy popas połączony z konsumpcją kanapek, kabanosów i ciepłej herbaty. Potem schodzimy główną Drogą Krzyżową. Niektóre stacje wymagały wspomagania.




W dolnych partiach zmieniamy trochę trasę i znów odbijamy na znaki rowerowe, które wyprowadzają nas na skromny punkt widokowy na zboczu Brony (Brunnu). W przeszłości był on mniej zarośnięty.


Pod nami stuletni klasztor urszulanek. Zdecydowanie w Bardzie jest bardzo religijnie.


Wychodzimy na ulicy Krakowskiej, gdzie od razu czuć smród z kominów. Każę się uwiecznić z bidonem w ręce i na mostku prowadzącym donikąd.


Równolegle do ulicy znajdują się tory kolejowe linii Wrocław-Kłodzko. W kierunku stolicy ziemi kłodzkiej znikają one w tunelu, którego wlot dokładnie lustrujemy.


Stacja kolejowa Bardo Śląskie. Drewniany budynek stacyjny przechodzi aktualnie remont.




Etap górski zakończyliśmy, ale to jeszcze nie koniec zwiedzania. Samochodami podjeżdżamy do centrum, aby trochę się tam pokręcić.

Bardo to bardzo stara miejscowość, pierwsza wzmianka o nim pojawia się już w kronikach z XI wieku. Sto lat później pojawili się tu joannici, później augustianie, a w 1301 roku cystersi z Ząbkowic i byli oni właścicielami miasta aż do sekularyzacji w czasach pruskich. W XX wieku ich miejsce zajęli redemptoryści, do których należy bazylika - sanktuarium maryjne.


Na ulicach pustki. Na niewielkim rynku nie ma wręcz nikogo.




Wielką radość wzbudza znalezienie miejskiego szaletu. Tylko minimalnie mniejszą sklep z piernikami. Wypiekano je w Bardzie co najmniej od XV wieku (Warthaer Pfefferkuchen), po wypędzeniach Niemców tradycja ta zanikła, ale kilka lat temu reaktywowała ją grupa pasjonatów. Ceny wysokie.


Kręcimy się tu i tam... Zaglądamy na gotycki most, a właściwie jego rekonstrukcję, gdyż średniowieczną przeprawę wysadził w 1945 roku wycofujący się Wehrmacht. To była jedna z niewielu wojennych strat miasta. Podczas odbudowy usunięto figurę Nepomucena, ponownie stanęła ona tu rok temu. W końcu na Dolnym Śląsku Nepomucen stać musi!






Ruiny młyna nad brzegiem Nysy. Powyżej Dom Rekolekcyjny sióstr marianek. Przez wiele lat mieścił się w nim także dom dziecka, ale niedawno zakonnice stwierdziły, że im zbyt ciasno i dzieciaki trafiły do innych placówek.


Na tym słupie ogłoszeniowym zapewne wisiały jeszcze orędzia Adolfa.


Bardo to jedne z najmniejszych miast w Polsce; mieszka w nim ledwie dwa i pół tysiąca ludzi. Przy takiej małości tym widoczniejsza staje się obecność kościoła katolickiego. Dwa zakony żeńskie, jeden męski, bazylika, kościółek na Bardzkiej Górze, dwie kalwarie górskie. I trzecia w samej miejscowości - tzw. Droga Różańcowa na Górze Różańcowej. Jej pomysłodawcą był przeor redemptorystów, który na początku 20. stulecia wykupił spory teren i zaczął tam wznosić kolejne obiekty. Powstało w sumie kilkanaście kaplic, każda w unikalnym stylu i wyglądzie. Pierwsze pochodzą z 1904 roku, przedostania z 1936 lub w 1939, a potem projekt przerwano z powodu wojny i zmian granicznych. Z pierwotnego planu nie powstały cztery kaplice, lecz w 1990 roku Polacy jedną z dołożyli - Ukoronowania NMP.


Żeby zobaczyć resztę ruszamy na ostatni spacer, tym przyjemniejszy, że niebo oczyściło się z chmur.


Idziemy od tyłu, więc jako pierwszą oglądamy Kaplicę Zesłania Ducha Świętego i Zmartwychwstania. To typowy neogotyk z czerwonej cegły. Rozmiary budynków przypominają mniejsze kościoły.


Kaplica Ukrzyżowania z pamiętnego 1933 roku ma formę otwartej kompozycji rzeźbiarskiej.


Neoromański domek z apsydami to Kaplica Dźwigania Krzyża. Dla odmiany jest jedną z najstarszych (1905 rok).


Ciekawie prezentuje się Kaplica Cierniem Ukoronowania - kamienna baszta z blankami, mająca kojarzyć się z brutalną siłą.


Kamienną postać ma również nieduża Kaplica Modlitwy w Ogrójcu.


W tym przypadku mam skojarzenia z synagogami w stylu mauretańskim i to nie przypadek - Kaplica Znalezienia w Świątyni.


Kaplica Ofiarowania w Świątyni - skromna, otynkowana i ośmioboczna. Jako ostatnia wybudowana przez Niemców.


W rzędzie mamy jeszcze Kaplicę Narodzenia, zaprojektowaną przez Ludwiga Schneidera, autora wielu kościołów na Górnym i Dolnym Śląsku.


W ten pobożny sposób zakończyliśmy wizytę w Bardzie i okolicy. Wycieczka (ta i poprzednia) była dobrym przykładem, iż nie trzeba zdobywać wysokich szczytów, aby ciekawie spędzić dzień. Rozdziewiczyłem Góry Bardzkie, wpadł także kolejny punkt na liście Korony Polskich Gór :) .
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Piotrek 


Wiek: 48
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 10831
Skąd: Żywiec-Sienna
Wysłany: 2020-12-23, 19:53   

Bardzo mi się Bardo podoba podoba, jako miasteczko i ze względu na położenie, otoczenie. Nie byłem nigdy choć w okolicach kręciłem się z parę razy. No wielki błąd, bo wygląda na urokliwe miejsce.
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-12-23, 20:06   

Miasto i widok znad obrywu bardzo fajny.
Też myśląc nad trasą w tych górach nie mam za bardzo na nie pomysłu, by zrobić jakąś pętlę. I póki co odkładam je na koniec, na ostatnie poznane pasmo Sudeckie...
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-23, 20:20   

Pudelek napisał/a:
Położone na styku Dolnego Śląska i ziemi kłodzkiej


To ziemia klodzka to nie jest Dolny Slask??? :o-o

Cytat:
Rozmowy siłą rzeczy schodzą na temat koronawirusa. Podejrzewam, że jakby w tym momencie na Kłodzkiej Górze pojawił się jakiś przedstawiciel rządu i zaczął głosić hasła o izolacji i lockdownie, to zostałby niechybnie spalony na stosie.


A stos mieliscie solidny!!!!! :D Moze chociaz laleczke voodoo warto bylo zrobic?? :lol
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Ostatnio zmieniony przez buba 2020-12-23, 20:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-12-23, 21:15   

buba napisał/a:
To ziemia klodzka to nie jest Dolny Slask???

nie, to osobna kraina. Tak jak np. Łużyce. Ale ponieważ kiedyś była w niemieckiej prowincji Śląsk, a teraz jest w województwie dolnośląskim, więc wiele osób o tym nie wie (lub nie chce wiedzieć). Podobnie jak to, że Sosnowiec nie leży na Śląsku ;)

buba napisał/a:
A stos mieliscie solidny!!!!! Moze chociaz laleczke voodoo warto bylo zrobic??

albo spalić maseczki :P

Piotrek napisał/a:
Bardzo mi się Bardo podoba podoba, jako miasteczko i ze względu na położenie, otoczenie.

taka mała perełka

laynn napisał/a:
Też myśląc nad trasą w tych górach nie mam za bardzo na nie pomysłu, by zrobić jakąś pętlę. I póki co odkładam je na koniec, na ostatnie poznane pasmo Sudeckie...

ja też mam ostatnio problem wykombinować coś sensownego. Zwłaszcza po zamknięciu granic.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
buba 


Dołączyła: 09 Lip 2013
Posty: 6082
Skąd: Oława
Wysłany: 2020-12-23, 21:39   

Pudelek napisał/a:
buba napisał/a:
A stos mieliscie solidny!!!!! Moze chociaz laleczke voodoo warto bylo zrobic??

albo spalić maseczki


Acz to dopiero jak wszyscy upieka kielbasy - bo to moze troche smierdziec! :P
_________________
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
 
 
opawski1 


Wiek: 25
Dołączył: 21 Lut 2016
Posty: 1049
Skąd: Prudnik
Wysłany: 2020-12-23, 22:35   

Ja miałem we wrześniu lepsze widoki z wieży na Kłodzkiej niż ty bo nawet Karkonosze widziałem :P Tablice na wieży? z panoramą? Jak ja byłem to ich nie było.

Bardo rzeczywiście bardzo ładne miasteczko z wieloma zabytkami warte zobaczenia. Obryw Bardzki to moje ulubione miejsce w tym paśmie, ostatnio spędziłem na nim dobrą godzinę :)
_________________
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Ostatnio zmieniony przez opawski1 2020-12-23, 22:36, w całości zmieniany 1 raz  
Profil Facebook
 
 
gar 

Dołączył: 06 Sty 2016
Posty: 834
Skąd: Orzegów
Wysłany: 2020-12-24, 12:20   

Obecnie najmniejsze miasto w Polsce (Opatowiec) ma 300 mieszkańców. Z tej perspektywy Bardo to już bardzo solidna miejscowość.
Do Kaplic na Drodze Różańcowej można wejść. Trzeba u redemptorystów zostawić dokument i otrzymuje się klucze do kaplic. Wnętrza niestety zaniedbane, ale mają swój klimat. Pewnie bubie by się podobało.
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-12-24, 20:43   

gar napisał/a:
Z tej perspektywy Bardo to już bardzo solidna miejscowość.

a z perspektywy największego maciupeńka ;) Jak dla mnie wszystkie miasta, które są mniejsze od większych wsi, to są mikroskopijne

gar napisał/a:
Trzeba u redemptorystów zostawić dokument i otrzymuje się klucze do kaplic.

redemptorystom to mógłbym zostawić co najwyżej kloca. Od tego zakonu należy trzymać się jak najbardziej z daleka.
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2020-12-25, 13:08   

Sporo tych kalwarii i dróg różańcowych w okolicy. Te ostatnie bardzo ciekawe. Miałam (mam może jeszcze?) taką starą mapę, jeszcze wydawnictwa Romera, z jedną z tych kaplic na okładce (z tą kanciastą).
Widok z obrywu bardzo ładny.
 
 
Cisy2 

Wiek: 63
Dołączył: 21 Gru 2013
Posty: 735
Skąd: Świebodzice
Wysłany: 2020-12-27, 21:43   

Dla forumowiczów mniej lub bardziej zauroczonych Bardem i jego okolicami kilka zdjęć z odwiedzin tego miasteczka w dwa dni po przejściu tragicznej fali powodziowej w lipcu 1997 r. Od końca czerwca do końca lipca prowadziłem, wraz ze studentami, badania wykopaliskowe w nieodległym Gilowie koło Niemczy. Lało i lało, zalewało nam wykopy badawcze, wykopalisk nie można było kontynuować, więc z łopatami, kilofami i innym archeologicznym sprzętem jeździliśmy pomagać ludziom, którzy ucierpieli podczas tej pamiętnej katastrofy. W jakimś dniu znaleźliśmy się też w zniszczonym Bardzie.

Komentować tych zdjęć nie będę. Z relacji Pudelka wiadomo, co tu jest czym…

















Na tym zdjęciu widoczne jest osuwisko – podcięte przez wezbrane wody Nysy Kłodzkiej północne zbocze góry Kalwarii. Osuwisko to powstało dokładnie w tej samej linii, co znajdujące się nad nim najbardziej znane sudeckie osuwisko, tzw. „Skalny obryw” z 1598 r., opisywany przez Pudelka.



Tutaj zaś widok ze zniszczonego w końcu XX w. miasteczka na miejsce katastrofy z końca XVI w., czyli wcześniejszej o 399 lat.



Na koniec – aby nie przedłużać – moja pierwsza wycieczka na punkt widokowy nad bardzkim „Skalnym obrywem”. Wycieczka jeszcze „czarno-biała”, z początków kwietnia 1983 r.





… szliśmy sobie wtedy z Barda przez Kalwarię, Janowiec i Laskówkę do Złotego Stoku, skąd do Barda wróciliśmy pociągiem, oczywiście z przesiadką w Kamieńcu Ząbkowickim. Teraz taki powrót byłby niemożliwy. Powódź z 1997 r. zniszczyła jeden z mostów kolejowych pomiędzy Kamieńcem a Złotym Stokiem i znalazł się znakomity pretekst, aby tę linię zamknąć. I oczywiście została zlikwidowana nad wyraz skutecznie – tak dla ruchu osobowego, jak i towarowego.



Na koniec dosłownie trzy-cztery zdania do dyskusji o wielkości naszych miasteczek. Takie liczące ponad dwa i pół tysiąca mieszkańców Bardo jawi się jako prawdziwa metropolia dla leżącego w Rudawach (czes. Krušných horach, niem. Erzgebirge) miasta Přebuz (niem. Frühbuß), w którym dzisiaj żyją tylko 73 osoby. Na początku XX w. miasteczko liczyło ponad 1500 osób, lecz wiadomo, jak historia obeszła się z miejscowościami dzisiejszego pogranicza czesko-niemieckiego. W każdym razie dziś niemal zupełnie wyludniony Přebuz ani statusu miasta, ani też swojego herbu nie stracił. Chciałem tam kiedyś dojść na piechotę; byłem blisko, w odległości raptem niecałych 15 km, ale polazłem jednak w przeciwną stronę, w kierunku znanego chyba wszystkim numizmatykom Jáchymova (od niemieckiej nazwy tego miasteczka Joachimsthal, a właściwie przymiotnika Joachimsthaler – „joachimstalski” – utworzono nazwę jednostki monetarnej, zwanej „talarem”) a następnie na najwyższy w Rudawach Klinovec (niem. Keilberg - 1244 m n.p.m). Ale to już inny temat.
Ostatnio zmieniony przez Cisy2 2020-12-27, 21:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Pudelek


Dołączył: 08 Lip 2013
Posty: 8277
Skąd: Oberschlesien
Wysłany: 2020-12-27, 23:57   

Jak zwykle bardzo ciekawe zdjęcia :) Miałem to szczęście (lub nieszczęście - zależy jak patrzeć), że powódź 1997 przeżyłem na Mazurach, gdzie byłem na wakacjach z rodzicami. Tylko z niedowierzaniem patrzyliśmy na telewizor pokazujący, co się dzieje na południu.

Cytat:
. Takie liczące ponad dwa i pół tysiąca mieszkańców Bardo jawi się jako prawdziwa metropolia dla leżącego w Rudawach (czes. Krušných horach, niem. Erzgebirge) miasta Přebuz (niem. Frühbuß), w którym dzisiaj żyją tylko 73 osoby.

porównywanie z Czechami to już zupełnie inna bajka, przecież tam mikroskopijnych miejscowości to jest cała masa :) Przywołany Přebuz to kolejna ofiara dekretów Benesza. Większość miejsc na czeskim pograniczu nie doszła do siebie do tej pory... Ale patrząc na mapy.cz - Přebuz ma nawet restaurację. O tym wiele większych polskich miejscowości może tylko marzyć...
_________________
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Ostatnio zmieniony przez Pudelek 2020-12-27, 23:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
laynn
[Usunięty]

Wysłany: 2020-12-28, 07:16   

Cisy2, czarno-białe zdjęcia extra.
A te po wielkiej wodzie smutne. A pewnie ten dawny obryw jeszcze więcej szkód wtedy zrobił.
 
 
Wiolcia 


Dołączyła: 13 Lip 2013
Posty: 3458
Wysłany: 2020-12-28, 13:02   

Cisy, bardzo ciekawe zdjęcia, szczególnie te czarno-białe. Masz tę możliwość, że w wielu miejscach byłeś po raz pierwszy dawno temu i teraz możesz porównywać. Cenne te spostrzeżenia, choć niekiedy nostalgiczne :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - anime