Gorczańska przygoda... |
Autor |
Wiadomość |
Vision [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-05-24, 19:56
|
|
|
Wiolcia napisał/a: | Widoki z wieży świetne! Masz duże oczekiwania, widzę |
No ciut większe miałem. Tzn. wiesz, po prostu niektóre zachody są jednak bardziej efektowne.
Dobromił napisał/a: | Bo Vision to wrażliwy artysta świadomy swych czynów i słów. |
No coś koło tego...
laynn napisał/a: | Ja pierdzielę, Vis potrzebuje kopa w de, za te wymagania
Och gdybym ja miał takie widoki... |
Bardziej chodzi o same zdjęcia, już bardziej mi się te za dnia podobają z polany na Przysłopie Górnym z chatką, ławeczką, wieżyczką i Tatrami w tle. |
|
|
|
|
Adrian
Cieszynioki
Wiek: 40 Dołączył: 13 Lis 2017 Posty: 9272
|
Wysłany: 2020-05-24, 20:31
|
|
|
Cytat: | Bardziej chodzi o same zdjęcia, już bardziej mi się te za dnia podobają z polany na Przysłopie Górnym z chatką, ławeczką, wieżyczką i Tatrami w tle. |
Takie sobie zapisałem do nominacji na konkurs mają, czy to jest dość dobre
|
|
|
|
|
Vision [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-05-24, 20:35
|
|
|
Może być! Mi się podoba. |
|
|
|
|
Adrian
Cieszynioki
Wiek: 40 Dołączył: 13 Lis 2017 Posty: 9272
|
Wysłany: 2020-05-24, 20:38
|
|
|
Vision napisał/a: | Może być! Mi się podoba. |
To jest nas dwóch |
|
|
|
|
laynn [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-05-24, 20:39
|
|
|
Vision napisał/a: | o same zdjęcia, już bardziej mi się te za dnia podobają |
O kadry? Kompozycja?
Wiesz, wieczorem miałeś fajne światło. Mi od dawna brakuje takiego światła w górach... |
|
|
|
|
Vision [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-05-24, 20:44
|
|
|
No nie o kadry, tylko właśnie o światło, takie nie do końca soczyste, a bardziej wyblakłe jest, jak dla mnie. |
|
|
|
|
laynn [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-05-24, 20:57
|
|
|
Aż jeszcze raz przeczytałem, obejrzałem tą część relacji i rzeczywiście, mgiełka wyszła, a wcześniej była lepsza przejrzystość. Ale kolorowe Tatry mi bardziej wpadły w oko niż ta mgiełka. |
|
|
|
|
Vision [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-06-21, 14:16
|
|
|
Czas dokończyć tą relację, trochę się przeciągnęło niestety, ale to już koniec zanudzania...
Wyspaliśmy się w jakichś krzakach, było ciepło i przyjemnie... Żeby nie było tak zostawiliśmy miejsce po sobie...
Po czym, ruszyliśmy dalej, zielonym szlakiem do Ochotnicy Dolnej z nadzieją, że będzie tam jakiś sklep, to była niedziela, więc mogło być ciężko...
Potem pięknie co jakiś czas wyłaniały się Tatry...
Później takie tam różne widoczki, coraz cieplej, zapasy się się skończyły i jedyna nadzieja w tym sklepie...
Pierwszy sklep mijamy jeszcze na jakiejś uliczce wiejskiej dochodzącej do głównej drogi. Ponoć otwarty od 10:00 czy od 12:00 już nie pamiętam. W każdym razie byliśmy tam 30 minut wcześniej i wątpliwie to wyglądało, żeby mieli go otworzyć, więc poszliśmy dalej do centrum... Na szczęście wyszliśmy na główną drogę centralnie na stację benzynową, która była dosyć dobrze zaopatrzona i dosyć tanio tam było jak na stację benzynową. Pobliskie sklepy i tak były zamknięte. Zrobiliśmy zapasy. Piwa oczywiście też, usiedliśmy nad rzeką i chyba z 1,5 godziny tam siedzą po cztery obaliliśmy... Niby tak przy ulicy, domy wszędzie, okolica nie jakaś mega ciekawa, ale siedziało się tam tak przyjemnie i za cholerę nie chciało się już nigdzie dalej iść...
W końcu jednak się zmobilizowaliśmy i ruszyliśmy zielonym szlakiem na Lubań. Nie powiem, bardzo stromy to szlak, chociaż ja akurat byłem w formie, więc fajnie i szybko zdobywając wysokość mi się szło...
Docieramy na grań. I już do głównego czerwonego szlaku na Lubań i słychać już w sumie z 30 minut wcześniej pierwsze grzmoty, gdzieś w oddali. Sama burza nas w sumie ominęła, ale ulewa niestety nie. Na szczęście trwała ona raptem 15 minut i znów wyszło słońce. Więc bardzo szybko wyschnęliśmy, właściwie to już przed szczytem byliśmy prawie całkiem wyschnięci...
W drodze na szczyt jeszcze kilka fotek.
Potem już z wieży. Widoczność taka sobie, ale coś tam było widać i sporo czasu tam spędziliśmy, tzn. pod wieżą na ławce więcej. I rozmyślaliśmy co dalej, bo ogólnie w planie to nie był ostatni dzień wycieczki i na tamtą chwilę też jeszcze nie. Bo miały być jeszcze Pieniny...
Z racji tego, że póki co w planach jeszcze były Pieniny to schodzimy sobie niebieskim szlakiem przez Wdżar do głównej drogi, która potem okazała się dla nas straszną męką...
Gdzieś tak w połowie, no może nawet dalej, już prawie przy końcu szlaku i dojścia do drogi głównej Rafał oznajmił, że jednak w Pieniny nie idzie. Bo nabawił się takiej dziwnej, nieprzyjemnej kontuzji... Nic poważnego, ale faktycznie musiało boleć i miłe nie być...
Tylko byliśmy w takim głupim punkcie i o późnej godzinie i jedyne co nam pozostało to zasuwać tą główną drogą jakieś 9 czy 10 km z buta do Krościenka... Dłużyło się to wtedy niesamowicie... Mi już samemu przy końcu się odechciewało...
Była też niedziela już późno dosyć, więc też nie wiedzieliśmy czy nie będzie problemu z noclegiem. Na szczęście przed Krościenkiem i stacja się znalazła, niestety z wyborem chyba tylko dwóch rodzai piw alkoholowych. Więc kupiłem Heinekena, Rafał jakieś od Mnichów z Klasztoru, już nie pamiętam co to było. Potem też bardzo szybko udało nam się znaleźć nocleg, bo był numer telefonu na kamienicy podany i w tejże też kamienicy dostaliśmy nocleg za 40 zł, więc i cena przystępna. Przespaliśmy się i rano od razu o 8:00 wracaliśmy do domu. Najpierw busem do Krakowa, a potem z Krakowa do Tychów.
I to by było na tyle tej gorczańskiej przygody. Szkoda tylko, że tych Pienin się nie udało przejść, bo w poniedziałek pogoda też była zacna i pewnie byłoby fajnie, ale nie ma co narzekać i tak piękna przygoda to była... |
|
|
|
|
Dobromił
Dołączył: 09 Lip 2013 Posty: 14275
|
Wysłany: 2020-06-21, 14:26
|
|
|
Czas na pienińską przygodę.
Zdjęcia jak zawsze. Ujowe. Oby tak dalej. |
_________________ Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu |
|
|
|
|
Adrian
Cieszynioki
Wiek: 40 Dołączył: 13 Lis 2017 Posty: 9272
|
Wysłany: 2020-06-21, 14:30
|
|
|
No to trochę tego przeszliście, ale ileż można
Szkoda trochę tych Pienin, tym bardziej że sam mówisz że pogoda była, pewnie foty byłyby mega, jak te powyżej
A co z tym kumplem, co to za tajemniczą kontuzja? |
|
|
|
|
Vision [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-06-21, 14:35
|
|
|
Dobromił napisał/a: | Zdjęcia jak zawsze. Ujowe. Oby tak dalej. |
Dziękuję. Miło mi.
Adrian napisał/a: | A co z tym kumplem, co to za tajemniczą kontuzja? |
W sumie nic takiego, ale komu to mówiłem, to tak trochę się śmiał i dziwił, bo go to nigdy nie spotkało. Rafał sobie po prostu tak obtarł i odparzył uda od wewnątrz, że musiał chodzić tak jakby co dopiero z konia zsiadł... |
|
|
|
|
Adrian
Cieszynioki
Wiek: 40 Dołączył: 13 Lis 2017 Posty: 9272
|
Wysłany: 2020-06-21, 15:32
|
|
|
Pewnie mało przyjemne |
|
|
|
|
Wiolcia
Dołączyła: 13 Lip 2013 Posty: 3458
|
Wysłany: 2020-06-21, 16:11
|
|
|
A nie próbowaliście stopa łapać do Krościenka? Tyle kilometrów dylać asfaltem...
Zdjęcia jak zwykle świetne. |
|
|
|
|
Vision [Usunięty]
|
Wysłany: 2020-06-21, 17:41
|
|
|
Już nie do końca pamiętam jak to było, ale my chyba cały czas liczyliśmy na busa. Bo teoretycznie na rozkładzie jakieś tam były, tylko trzeba było długo czekać, a nie do końca wierzyliśmy, że one w ogóle pojadą. Więc stwierdziliśmy, że będziemy cały czas szli i ewentualnie jak będziemy blisko przystanku jakiegoś, a czasu do odjazdu będzie nie wiele to poczekamy. Tylko jakoś tak się to z czasem i przystankiem nie zgrywało, że w końcu dwa nas minęły jak przystanku żadnego nie było. Bo one chyba też jeździły jak im się podoba. Na jednym nawet czekaliśmy, ale nie przyjeżdżał, a potem nas minął. A stopa nie łapaliśmy, bo w sumie nie wierzyliśmy, że dwóm wyrośniętym chłopom, ktoś w ogóle się zatrzyma. |
|
|
|
|
Adrian
Cieszynioki
Wiek: 40 Dołączył: 13 Lis 2017 Posty: 9272
|
Wysłany: 2020-06-21, 18:39
|
|
|
Schodziliśmy + - w tym samym miejscu i czekaliśmy na busa chyba z godzinę dłużej, więc może tak być ze jeżdżą jak chcą |
|
|
|
|
|