Forum FAQ Szukaj Użytkownicy Rejestracja Statystyki Profil Zaloguj Albumy Kontakt

Poprzedni temat «» Następny temat

Blokada psychiczna czy "za krótkie nogi"?

Autor Wiadomość
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12247
Skąd: Bytom

Wysłany: 2013-07-22, 13:38   Blokada psychiczna czy "za krótkie nogi"?

W jednej z relacji wyłonił się wątek "zbyt krótkich rąk i nóg" na tych bardziej wymagających odcinkach szlaków. Zastanawiam się, czy to aby na pewno problem z budową ciała, czy też jakaś blokada psychiczna u turystów uwalnia czarnowidztwo i małą wiarę we własne umiejętności. Jakie są sposoby zwalczania takiej blokady?

Wędrówka z kimś bardziej doświadczonym i pokonanie "z pomocą" klamry czy łańcucha pomoże uwierzyć we własne siły i możliwości, "wydłuży" kończyny?

Nie biorę pod uwagę ludzi z lękami wysokości czy słabą odpornością na ekspozycję. To jakby osobne zagadnienie. Chodzi mi o pokonywanie własnych słabości na "zwykłych" podejściach łańcuchowych.

Co o tym myslicie?
Profil Facebook
 
 
tatromaniak 


Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 323
Skąd: Podhale
Wysłany: 2013-07-22, 14:02   

Zaczyna mi się na tym forum podobać:)
Prosty a ciekawy niezwykle temat.
Z moich obserwacji i doświadczeń mogę stwierdzić:
Nie ma problemu tzw. "krótkich nóg" to jest tylko wyimaginowany problem niektórych osób.
Wszystko jest w sferze pokonywania w warunkach niebezpiecznych tzw. "powietrza pod nogami"
Znam osoby z krótkimi nogami, które sobie wspaniale radzą w takich sytuacjach a innym "tyki" wręcz przeszkadzają.
Takie jest moje oczywiście osobiste zdanie w tej materii.

Typowym przykładem w tej materii jest nasza miła moderator, którą miałem okazję kiedyś sprowadzać w takiej sytuacji ale tam dodatkowym elementem była zima i wcześniejszy wypadek na stoku od Czarnego Stawu do Morskiego Oka.
 
 
lucyna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-22, 14:22   

O nie, na samo wspomnienie OP niedobrze mi się robi. :dev Nigdy więcej. Problem jak zwykle tkwi w główce. W Bieszczadach i okolicy rzadko z nim się spotykam, tu mamy krajobraz charakterystyczny dla gór średnich. Kilka razy jednak spotkałam się z lękiem przestrzeni lub wysokości u turystów. Jak go pokonać? Jest kilka metod, o części dowiedziałam się w czasie szkoleń przewodnickich. Sama sobie jedną wypracowałam. Hmm, jakby to powiedzieć? Trochę manipuluję ludźmi. Jeżeli kłopoty ma kobieta to otaczam ją przystojnymi lub interesującymi panami, jeżeli problem ma facet to paniami. Lekki flirt, ciut szybciej bijącego serca i problem z głowy. :lol Sposób sprawdzony, nieopatentowany, działający na młodych i ciut starszych młodych, na osoby niepełnosprawne intelektualnie także. Jak sobie ze mną radzą? Jestem empatą, wyczuwam nastrój innych, szczególnie udziela mi się panika. Staszek Sieradzki szef kursu przewodnickiego dość szybko zorientował się jakie mam problemy z wysokością i jakie mam cechy charakteru. Ja z tych co to: ja, ja sobie nie poradzę? Co ja sobie nie poradzę? Zawsze w trudniejszych miejscach obok mnie był któryś z łojantów. Przeważnie wędrowałam pomiędzy dwoma lub dwiema i byłam zagadywana. W takich warunkach jak małpa łaziłam nawet o drabinach po szybach naftowych, chwiejących się wieżach. Po upadku z drabiny i upadku z mniej więcej 1 piętra na ziemię mam uraz i wejście na drabinę nastarcza mi potwornych problemów. Co dziwne skała mnie uspokaja, wystarczę że się do niej przytulę, a lęk opanuję. Nie oznacza to, że nigdy nie wspinałam się, mając szpej na zajęciach z linami korzystałam z dobrodziejstwa wspinaczki. Nie przepadam za nią, ale był okres, że ciut adrenaliny lubiłam.
 
 
sokół


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 12247
Skąd: Bytom

Wysłany: 2013-07-22, 14:47   

Cytat:
Typowym przykładem w tej materii jest nasza miła moderator

lucyna napisał/a:
Jeżeli kłopoty ma kobieta to otaczam ją przystojnymi lub interesującymi panami, jeżeli problem ma facet to paniami. Lekki flirt, ciut szybciej bijącego serca i problem z głowy


Czyli co, "zakochana" przejdzie każdą trudność, o to chodzi? :rol
Profil Facebook
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14274
Wysłany: 2013-07-22, 14:55   

sokół napisał/a:
Czyli co, "zakochana" przejdzie każdą trudność, o to chodzi?


Przeleci na skrzydłach miłości.
_________________
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
 
 
lucyna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-22, 15:28   

Wot chemia. Nie mówię o miłości, lecz o niewinnym flircie, a on ma pozytywny wydźwięk na psychikę. Klasyczne odwrócenie uwagi od strachu. Aby to zrozumieć musiałbyś przeżyć. Ten sposób nigdy mnie w górach nie zawiódł. Pamiętam taką starszą panią o umyśle dziecka, miała prawie 50 lat, była niepełnosprawna, otyła, miała trudności z poruszaniem się. Wmówiliśmy jej, że w nagrodę za to, że wszystkim pomagała (to był naprawdę bardzo dobry człowiek) weźmiemy i wyprowadzimy ją na Połoninę Caryńską. Powędrowałam z grupą osób niepełnosprawnych, tak z 60% nie powinnam ze względu na bezpieczeństwo zabrać tym szlakiem. Ta pani potwornie bała się wysokości, dostawała skurczów ze strachu już na podejściu. Poprosiłam aby panowie opiekunowie ją otoczyli i pomogli. I stał się cud. Dostała sił, rozkwitła, była taka dumna, że udało się jej zdobyć Caryńską. To był jej Everest. Podobnie kilku innych ludzi, którzy po raz pierwszy byli w górach, walczyli ze sobą i chorobą. Tak nam się spodobało, że następnego dnia z osobami jeszcze bardziej upośledzonymi weszliśmy na Rozsypaniec.
 
 
Mirek 
mirek


Wiek: 62
Dołączył: 10 Lip 2013
Posty: 3883
Skąd: wodzisław śląski
Wysłany: 2013-07-22, 15:36   

Powiem tak,jestem wysoki(186 cm) i w wieku 51 lat przekonałem się że na stare lata nabawiłem się lęku wysokości.Przekonałem się o tym na V,Rozsutcu.A może miałem ,za krótkie nogi"?Skutecznie wyleczyłem się z takich tras i nic mnie nie przekona.Bo mam obawy przed narastaniem tego,lepiej chuchać na zimne i deptać po spokojnych szlakach.
_________________
Pożegnania nadszedł czas.
Już nie będzie wspólnie nas.
Ty osobno, ja osobno
Tak ma być lepiej, podobno.
 
 
 
tatromaniak 


Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 323
Skąd: Podhale
Wysłany: 2013-07-22, 16:19   

Nie zawsze jednak działanie drugiej osoby jest skuteczne na odwrócenie uwagi od strachu.
Dany dzień a nawet kilka godzin jesteśmy zablokowani na pokonanie jakichś niebezpieczeństw gdzieś na grani czy w czasie trudnego podejścia.
Miałem taki przykład w ubiegłym roku w czasie wchodzenia na Przełęcz pod Chłopkiem.
Idziemy w 4 osobowej sprawdzonej wcześniej ekipie.
1/3 do przełęczy z odcinka Czarny Staw - Chłopek.

"Wracam się" oświadczam kompanom a oni w śmiech.
Zatrzymujemy się, zagadują mnie itp. i nic z tego.
Nie mogę po prostu dalej iść bo się boję, że za chwilę mogę się poślizgnąć i spaść.
Poszli dalej bo tak sobie życzyłem a ja wróciłem pod Czarny Staw, poleżałem ze 2 godziny i gdy mi się to znudziło / leżenie / poszedłem pod prawie same Rysy a oni Mięgusze obskakiwali.

Za jakiś czas poszedłem w przygodnym towarzystwie i na Chłopka i zszedłem sobie z niego na Słowację i później się dziwiłem że się wracałem wcześniej.
 
 
Malgo Klapković 


Wiek: 37
Dołączyła: 06 Lip 2013
Posty: 2477
Wysłany: 2013-07-22, 21:31   

Po sobie wiem, że zakochana nie przejdzie wszystkich trudności ;)
Mi pomaga dosyć powolne oswajanie się z ekspozycją, wielu miejsc już się tak nie boję (kiedyś śmierć w oczach widziałam na Kasprowym), natomiast muszę powiedzieć wprost: mam lęk wysokości, ale wciąż wierzę, że da się z tym walczyć, nawet poprzez manipulacje ;) Ostatnio niejako wbrew sobie i na siłę wybrałam się do Słowackiego Raju, nienawidzę drabinek i wody a to zestawienie w Słowackim Raju to standard, to co tam przeszłam powoduje u mnie skurcze żołądka do dziś, był to beznadziejny pomysł i nawet nie mam ochoty tam wracać!
Jednak z takim górskim kompanem jak Janek, na pewno niektóre trudności nie byłyby dla mnie tak straszne, może Orlej bym nie przeszła (za dużo tego tam...), ale jakieś "miejscowe utrudnienia" raczej bym pokonała.
 
 
Dobromił 


Dołączył: 09 Lip 2013
Posty: 14274
Wysłany: 2013-07-23, 09:38   

A czy strzelenie z liścia w pyszczysko osoby "zablokowanej" uznacie za skuteczną terapię ?
 
 
lucyna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-23, 09:57   

Niestety, prawo nam zabrania stosowania takich metod. Muszę ze wstydem przyznać, że kilka razy miałam ochotę zastosować coś podobnego wobec dzieciaka. Ostatnim razem w dolinie, na pomostach torfowisk w Tarnawie. Dziwne dziecko, 6 klasa, hipochondryk, dziecię kogoś tam rozpieszczane przez nauczycieli wpadło jedną nogą w potoczek. Tego nie da się opowiedzieć, histeria, wrzaski, płacz, oskarżanie kolegów o popchnięcie, leżenie na deskach w konwulsjach. Niezły spektakl zakończony przebraniem w koc ratunkowy. W sumie nie wiem kto był bardziej mądry inaczej, nauczyciele czy bachor. Sądzę, że z liścia w tym wypadu mogło okazać się zbawienne.
Ostatnio zmieniony przez 2013-07-23, 20:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Vision
[Usunięty]

Wysłany: 2013-07-25, 21:32   

Kwestia psychiki to jedna sprawa, ale wydaje mi się, że to też trochę kwestia obycia i doświadczenia, jedynym przychodzi to szybciej, innym wolniej, mi też niektóre szlaki za pierwszym razem wydawały się hardcorem, a za drugim razem nic strasznego w nich nie widziałem. Powoli stopniować trudności i z czasem jeśli chodzi o szlaki turystyczne, to wydaje mi się, że wszystko jest do pokonania i kwestia krótkich kończyn, nie ma tu za wiele do rzeczy. ;)
 
 
tatromaniak 


Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 323
Skąd: Podhale
Wysłany: 2013-07-26, 07:15   

Tak obycie i doświadczenie i kwestia psychiki to najważniejsze elementy gdzieś tam wysoko na kamieniach !

Dodał bym i do tego jeszcze taki jak ja to nazywam "czuj".
Chodzi o trzymanie się szlaku lub wybieranie optymalnej opcji na kamieniach na których nie ma śladów, że ktoś wcześniej tamtędy przechodził /gubimy po prostu szlak /.
Rutyna pozwala wtedy na wybranie tej odpowiedniej drogi marszu bez obawy zejścia nagle, np. nad przepaść.
A gdy nawet już się tak stanie to ja najczęściej nie koryguję błędu pod stokiem tylko powracam do miejsca popełnienia błędu bo to niekiedy trwa krócej a i jest bezpieczniejsze.
Ostatnio zmieniony przez tatromaniak 2013-07-26, 07:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
dagomar 


Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 1273
Skąd: z nizin
Wysłany: 2013-08-16, 14:57   

Wg mnie na trasach do "2" a tym bardziej turystycznych nie ma tego problemu. Jest natomiast problem zbyt ciężkiego, lub zbyt odstającego plecaka, niewygimnastykowania i zaniku mięśni, przemożnej potrzeby kontaktu z łańcuchem lub drabinką, często niewygodnie zamocowanym nawet wtedy, gdy obok jest o wiele wygodniejsze przejście, co skutkuje choćby brakiem nauki umiejętności wyszukiwania chwytów
_________________
luknij na moje panoramy i galerie
 
 
tatromaniak 


Dołączył: 07 Lip 2013
Posty: 323
Skąd: Podhale
Wysłany: 2013-08-16, 15:48   

dagomar napisał/a:
Wg mnie na trasach do "2" a tym bardziej turystycznych nie ma tego problemu. Jest natomiast problem zbyt ciężkiego, lub zbyt odstającego plecaka, niewygimnastykowania i zaniku mięśni, przemożnej potrzeby kontaktu z łańcuchem lub drabinką, często niewygodnie zamocowanym nawet wtedy, gdy obok jest o wiele wygodniejsze przejście, co skutkuje choćby brakiem nauki umiejętności wyszukiwania chwytów


Na rzadko uczęszczanych tatrzańskich szlakach problem zanikających śladów szlaku jest bardzo częstym zjawiskiem z którym się wielokrotnie spotkałem !!!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Copyright © 2013 by Góry bez granic | All rights reserved | Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - forum anime